Z głową w chmurach, stąpając twardo, przewodzę
przez moje życie tę siłę, która czyni ciężkość lekką.
Baranek, który jest lwem, jestem piękną bestią.
~ Bisz, „Indygo”
~ * ~
Moje
usilne tłumaczenia ojcu, że wywiad, który ukazał się w „Famie różdżkarzy”,
wybitnie mi się nie podoba, spotykały się zazwyczaj z lekceważącym machnięciem
ręki. Ojciec upierał się, że czytał jego treść parę razy i nie widział w nim
niczego złego. Dodatkowo przejrzał również wywiady z Jamesem i Colette, którzy,
według niego, zostali zmieszani z błotem. Ja w jego opinii dostałam od
redaktorów delikatne fory, które mogły wynikać z tego, że jestem Bułgarką. Zastanawiałam się, czy mój ojciec jest taki
głupi, czy tylko takiego udaje.
Z
drugiej strony, musiałam przyznać, że najgorszy wywiad należał do Jamesa. Ku
mojemu nieszczęściu, moje nazwisko powtarzało się w jego tekście tak
regularnie, jak tylko było to możliwe. Autorzy natrętnie wałkowali temat
niejakiego, cytuję, „głębokiego uczucia syna Chłopca z Blizną do Marybeth
Krum”, zapominając chyba, że mieli pisać o turnieju a nie o miłosnych
uniesieniach. Potter powiedział, że reporter zbudował fundamenty tej plotki przez
to, że zanim przyszłam na zdjęcia, Colette spytała się Jamesa w obecności
dwójki pracowników „Famy”, gdzie jest
jego dziewczyna.
James
i jego ojciec wysłali do „Famy różdżkarzy” list z prośbą o sprostowanie wywiadu
i przeprowadzenie kolejnego – tym razem takiego, gdzie odpowiedzi wyszłyby z
ust Jamesa, jednak do tej pory nie otrzymali listu zwrotnego. Mimo to Harry
Potter zapewnił, że nie podda się tak łatwo i dołoży wszelkich starań, aby w gazecie
pojawiło się stosowne wyjaśnienie w tej sprawie. Przy okazji pokłócił się
znacznie ze swoim starszym synem, że ten wykazał wielką nieodpowiedzialność,
zgadzając się na opublikowanie pod swoim nazwiskiem słów, które nie wyszły z
jego ust. Zapewniał, że wystarczyło po niego pójść w dniu sesji i sprawdzania
różdżek, a on, nauczony życiowym doświadczeniem, zrobiłby z reporterem porządek.
Kiedy
dostaliśmy do rąk przeprowadzone już wywiady, nawet nam do głowy nie przyszło,
aby wołać kogoś starszego. W końcu byliśmy pełnoletni. To oznaczało, że nasza
inteligencja przewyższa wszystkich przynajmniej o połowę, a my sami pozjadaliśmy
wszystkie rozumy świata.
Okazało
się jednak, że nie tylko my doczekaliśmy się takowej uczty. Popis swojej
wszechwiedzy zaserwowali wszystkim redaktorzy londyńskiego Proroka Codziennego,
pisząc artykuły doprowadzające mnie do białej gorączki. Nienawidziłam czytać o
sobie.
TURNIEJ TRÓJMAGICZNY. OSTATNI
W HISTORII ŚWIATA MAGII?
Turniej
Trójmagiczny ma za sobą bogatą tradycję. Jest to najstarsza forma rywalizacji
międzyszkolnej, którą w trakcie organizacji żyje cała Wielka Brytania, Bułgaria
i Francja. Raz na parędziesiąt lat trzech reprezentantów poszczególnych krajów
rywalizuje o sławę, pieniądze i honor.
W
tym roku wiadomo jednak, że dwóch zawodników zgłosiło się jedynie dla tego
ostatniego. Jeszcze nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, aby dwójką
reprezentantów było potomstwo zawodników poprzedniego Turnieju Trójmagicznego. Mówimy
oczywiście o Marybeth Krum, córce dyrektora Durmstrangu Wiktora Kruma, oraz
Jamesie Syriuszu Potterze, synu tymczasowego dyrektora Hogwartu Harry’ego
Pottera. Przed laty to właśnie młody Potter pokonał starszego od siebie Kruma,
co wywołało niemałą sensację w świecie magii. Jak będzie tym razem? Kto okaże
się lepszy? Specjaliści i sędziowie uważają, że trudno jest to stwierdzić,
jednocześnie apelując, aby czarodzieje nie zapominali o również niesamowicie zdolnej
trzeciej zawodniczce – Colette de la Fonteine , której ojciec jest francuskim Ministrem
Magii. Niestety, przez gwar otaczający Krum i Pottera o Francuzce ani trochę
się nie wspomina. A może to ona zaskoczy wszystkich i już po pierwszym zadaniu
obejmie punktowe prowadzenie?
Jednego
możemy być pewni – tegoroczny Turniej Trojmagiczny będzie naprawdę
emocjonującym wydarzeniem, który zapisze się w pamięci wielu czarodziejów. Organizatorzy
zapewniają nas, że zadania są dostosowane do umiejętności młodych uczniów,
jednak nie należą do najprostszych, co cieszy widownię, która oczekuje ekscytujących
wrażeń. Mamy jednak nadzieję, że tegoroczny Turniej Trójmagiczny będzie na tyle
bezpieczny, że żaden zawodnik nie przypłaci go życiem. Ministerstwa Magii
zgodnie stwierdziły, że to ostatnia szansa dla takowego widowiska. Jeśli
pociągnie ono za sobą i tym razem ofiary śmiertelne, już nigdy więcej nie
zostanie zorganizowane. Miejmy więc nadzieję, że nic złego się nie wydarzy.
Redaktor Marcus Flint
MIŁOŚĆ WROGÓW?
Możemy
zgodnie uznać, że wszyscy zawodnicy Turniejów Trójmagicznych na czas
rywalizacji zamieniają się w swoich wrogów. Ale czy James Potter postanowił
stać się wyjątkiem?
Ze
sprawdzonego źródła dowiedzieliśmy się, iż starszy syn Potterów od jakiegoś
czasu zwraca większą uwagę na swoją przeciwniczkę niż powinien. Na daną chwilę
nie wiemy, jak zapatruje się na tę całą sytuację najważniejsza zainteresowana,
czyli Marybeth Krum, ale nasze redaktorki już dziś zapewniają, że ta dwójka tworzyłaby
całkiem ładną parę!
Życzymy
powodzenia, panie Jamesie!
Redaktor Pansy Flint
ODSUNIĘCIE
Decyzją
stołu sędziowskiego i sofijskiego Ministerstwa Magii, panowie Wiktor Krum i
Harry Potter zostali zwolnieni z pomocy przy organizacji Turnieju Trójmagicznego
z uwagi na uczestnictwo w konkursie swoich dzieci. Mimo tego zapobiegawczego
środka, mającego uchronić tajemnice wszystkich trzech zadań, wiele czarodziejów
uważa, że to zbyt mało. Wysoko postawieni magowie twierdzą, iż obaj panowie
powinni również zniknąć ze składu sędziów, gdyż nie będą potrafili spojrzeć
obiektywnie na poczynania swoich pociech. W ich miejsce wykonanie zadań będą
oceniać wicedyrektorzy ich szkół. W chwili zamknięcia tego numeru Proroka
Codziennego, nie wiedzieliśmy jeszcze, jaka jest dokładna decyzja bułgarskiego Ministra
Magii.
Redaktor Pansy Flint
~ * ~
Pogoda
była okrutna. Cały czas padał śnieg, choć biały puch sięgał już kolan, a silny
wiatr uderzał bezlitośnie w moje oczy. Otwierałam je tylko co jakiś czas, żeby
orientować się choć mniej więcej, czy idę w dobrą stronę. Tatę odgarniał przede
mną śnieg różdżką, abym mogła iść po piaszczystej dróżce.
Na
nogach miałam jedynie cienkie ciemnozielone rajstopy, a na stopach baleriny
tego samego koloru, choć w jaśniejszym odcieniu. Założyłam również trawiastą
sukienkę do połowy uda i, na całe szczęście, durmstrandzki płaszcz, bez którego
zamarzłabym na śmierć. Wychwalałam teraz pod niebiosa jego grubość i długość,
gdyż sięgał aż dwadzieścia centymetrów przed kostki.
– Mam nadzieję, że jutro będzie tak samo.
Przyda wam się trening quidditcha w ciężkich warunkach. Nigdy nie wiadomo czy
będzie też padało podczas waszego meczu z Hogwartem i Beauxbatons – odezwał się
ojciec, z zadowoleniem oceniając pogodę. Byliśmy już bardzo blisko punktu
aportacyjnego, który mieścił się zaraz przed bramą. Oczywiście, nie dało się
tak łatwo deportować w granicach Durmstrangu. Mój ojciec był strażnikiem
tajemnicy, więc mogli tu przybywać tylko ci, którzy otrzymali od niego namiary
na to miejsce. Stosowne informacje dla rodziców były umieszczane w
zapieczętowanych listach.
– Zamarzniemy zanim zdążymy oderwać się od
ziemi – mruknęłam wręcz niedosłyszalnie pod nosem.
– Bez przesady, zrobimy sobie solidną
rozgrzewkę. A najwyżej zagracie w płaszczach. – Ojciec już po raz któryś
udowodnił mi, że słuchu mogłoby mu pozazdrościć stado nietoperzy.
Już
nic mu nie odpowiedziałam. Jak będzie coś chciał zrobić, to to zrobi – i nie da
się go odwieść od jego pomysłu. Szłam więc tylko przed siebie, trzymając się
kurczowo płaszcza ojca, aby wiedzieć, gdzie iść, ponieważ przy kolejnym mocnym
podmuchu wiatru zamknęłam oczy.
– Dobra, to już tu – oznajmił w końcu tata,
zatrzymując się zaraz przy bramie. Zasłaniając sobie twarz dłonią, znów
podniosłam powieki, a drugą ręką złapałam kurczowo przedramię ojca. – Raz –
zaczął tata. - Dwa. I trzy! – Miał głupią manię odliczania, kiedy korzystaliśmy
z teleportacji łącznej. Oczywiście, potrafiłam już sama przemieszczać się z
miejsca na miejsce, aczkolwiek mój ojciec był więźniem starych przyzwyczajeń.
Może nawet zapomniał, że swój kurs teleportacji przeszłam już cały rok temu?
W chwili, gdy znaleźliśmy się pod rezydencją
Malfoyów, poczułam, że wiatr już nie uderza z całej siły w moją twarz, a śnieg
nie opada na płaszcz. Mogłam jednak wciąż wyczuć wilgoć w powietrzu i krople deszczu
spływające po policzkach. Otworzyłam oczy, by powitać typową angielską pogodę.
Byłam już cała przemoczona. Miałam mokry
płaszcz, baleriny, rajstopy i włosy. Jedynie sukienka wciąż pozostawała sucha,
ponieważ ubrana została pod okrycie wierzchnie.
– Możemy
już tam wejść? – spytałam ojca, pokazując podbródkiem na drzwi wielkiej
posiadłości. Musiała być to rezydencja Malfoyów, ponieważ w okolicy nie było
żadnego innego domu. Dziwiłam się, że ktoś chce mieszkać na takim odludziu.
– Tak,
pewnie – zgodził się tata, ruszając z miejsca w kierunku wejścia do domu. Wręcz
biegiem postarałam się go dogonić, ale udało mi się to dopiero pod drzwiami.
Wtedy też mój tata zastukał dwa razy kołatką. W mgnieniu oka drzwi się otwarły,
a w nich pojawił się mały, niski i krępy skrzat, który ukłonił się praktycznie
do naszych stóp.
– Witam,
panie Krum. Dzień dobry, panienko Krum. Państwo Malfoyowie już państwa oczekują
– oznajmił, podnosząc w końcu na nas wzrok. – Zapraszam! – przepuścił nas w
progu.
Pamiętając o grzeczności, wytarłam porządnie buty
w wycieraczkę, choć i tak były całe przemoknięte i na pewno niewiele to dało. Następnie
zsunęłam z nóg baleriny, a tata pomógł mi ściągnąć płaszcz. Podaliśmy go małemu
skrzatowi, który za niego podziękował, a następnie zniknął w dalszej części
korytarza.
W tej samej chwili z najbliżej umiejscowionego
pokoju wysunęła się cała trójka Malfoyów. Scorpius, najmłodszy z nich, był
zupełnym klonem swojego ojca. Wyglądał kropla w kroplę jak on. Te same nosy,
oczy i kształty twarzy, a nawet brwi i usta. Pan Malfoy zdecydowanie nie mógł
wyprzeć się faktu, że Scorpius był jego synem. Pani Malfoy różniła się jednak
zdecydowanie od swoich bliskich. Miała delikatne, brązowe loczki za ramiona,
zgarbiony nos, dziurki w policzkach i kilka rzucających się w oczy zmarszczek.
Wydawała się jednak bardziej pogodna i otwarta. W tej chwili uśmiechała się od
ucha do ucha.
Ojciec Scorpiusa momentalnie przywitał się z
moim, mówiąc, jak bardzo cieszy się z naszego przyjazdu. Natomiast do mnie
podeszła drobna pani Malfoy, która pocałowała mnie w obydwa policzki.
–
Merlinie, nie jest ci zimno? – spytała momentalnie, łapiąc w obie dłonie jeden
z kosmyków moich włosów, które były teraz niesamowicie mokre.
– Nie,
wszystko okey – skłamałam, siląc się na uśmiech. Miałam nadzieję, że ten durny
obiad skończy się jak najszybciej.
Pani Malfoy nie spytała mnie nawet, czy chcę,
aby wysuszyła mi włosy, tylko bez słowa wyjęła ze swojej kieszeni różdżkę i
dotknęła jej końcem moich kosmyków, szepcząc pod nosem jakieś zaklęcie.
–
Dziękuję – wybełkotałam zaskoczona.
– Nie ma
za co – uśmiechnęła się do mnie jeszcze szerzej, a następnie odwróciła się w
kierunku swojej pociechy. – Synku, przedstaw się koleżance – zachęciła go, co
wyglądało z boku dość komicznie.
Chłopak powstrzymał się od wywrócenia oczami, a
następnie do mnie podszedł i wyciągnął w moim kierunku dłoń.
– Scorpius
Malfoy – odparł jakby od niechcenia.
–
Marybeth Krum. Miło poznać. – Również wysunęłam swoją rękę i dotknęłam nią
dłoni chłopaka. Była bardzo ciepła, a moja wciąż zimna i mokra od deszczu.
– W takim
razie, zapraszam gości na obiad! Nasz skrzat naprawdę bardzo się postarał! W
końcu taka niecodzienna okazja. – W tym miejscu pani Malfoy spojrzała znacząco
w moją stronę. Zerknęłam na nią z zaskoczeniem. O jakiej niecodziennej okazji
mówiła? Przecież ojciec tłumaczył mi, że to zwykły obiad, typowe spotkanie z
nowopoznanymi, ale intersującymi ludźmi.
Z podejrzliwym spojrzeniem ruszyłam w kierunku
wskazanym przez panią domu.
~ * ~
Obiad
był naprawdę wystawny. Sama nie potrafiłam zdecydować się na jedno danie. Wymyślne
i oryginalne potrawy zostały podane na eleganckich półmiskach i w klasycznych
wazach. Cała zastawa przywodziła na myśl stół z dawnych lat i z pewnością nie
wyglądała na taką, z której korzystałoby się codziennie ani nawet co niedzielę.
Wydawało mi się, że została przydzielona do zadań specjalnych.
Atmosfera podczas posiłku była raczej drętwa. Do
momentu skończenia obiadu przez wszystkich, nikt się nie odzywał, chyba że po
to, aby poprosić o podanie czegoś. Dopiero kiedy domowy skrzat zabrał wszystkie
brudne talerze i dania ze stołu, a w zamian przyniósł herbatę oraz różnego
rodzaju ciasta, tata i pan Malfoy zaczęli dyskutować o organizacji Turnieju
Trójmagicznego. Pani Malfoy przybliżyła się wtedy do krzesła męża i zaczęła
przysłuchiwać się rozmowie, jednak ani przez chwilę się do niej nie wtrącała.
Ja natomiast nalałam sobie do porcelanowego
kubeczka trochę herbaty, a następnie zaczęłam w niej mieszać łyżką, choć nie
dosypałam do niej cukru. Chciałam się czymś zająć, a to było dobre rozwiązanie,
ponieważ musiałam uważać, aby łyżka niezbyt często i mocno uderzała o ścianki
kubka. Dźwięk, który powstawał podczas takiego mieszania, bardzo denerwował
ojca.
Kiedy moja ręka zmęczyła się już monotonnym ruchem,
rozmowa mężczyzn zeszła na tematy czysto polityczne. Obydwoje zaczęli teraz
żarliwie omawiać plusy i minusy wyboru nowego Ministra Magii w Niemczech. Znudzona
odłożyłam swój kubek na bok i wyprostowałam się, pamiętając, że mam problemy ze
zgarbionym karkiem.
– Widzę,
że przestało padać – odezwała się nagle pani Malfoy, odwracając lekko głowę w
kierunku okna. I ja spojrzałam w tamtą stronę. Rzeczywiście się rozpogodziło,
choć ziemia wciąż była mokra. – Może wyszlibyście razem na spacer, póki jest
ładna pogoda? – Kobieta skorzystała z przerwy w rozmowie swojego męża i mojego
ojca, aby zaproponować mi i Scorpiusowi rozwiązanie na spędzenie czasu.
Spojrzałam na blondyna, aby zobaczyć, co myśli o
propozycji swojej matki. Miałam nadzieję, że wyśmieje jej pomysł. Strasznie nie
chciałam iść z nim sam na sam na spacer. W ogóle go nie znałam. Już mogłam
sobie wyobrazić, jak będzie wyglądała nasza rozmowa.
Niestety, Scorpius wzruszył tylko ramionami, a
gdy napotkał wzrok swojego ojca, odezwał się miłym tonem:
– Pewnie,
bardzo chętnie, mamo.
Chłopak wytarł serwetką usta i podniósł się od
stołu.
– Tylko
że… Ja w sumie nie mam odpowiednich butów do wyjścia na taką chlapę – odparłam
zgodnie z prawdą. Założyłam baleriny, ponieważ jako jedyne pasowały mi do
sukienki. Postanowiłam, że przemęczę się już w drodze od swojego pokoju do punktu
aportacyjnego w Durmstrangu, ale nie uśmiechało mi się wyjście w tych butach na
morką ziemię, skoro nie było takiej konieczności.
– Ach,
tak. Widziałam, masz baleriny – odpowiedziała ze zrozumieniem kobieta. Wydawało
mi się, że chyba ją polubiłam. Była całkiem miła i sympatyczna, czego nie
mogłam powiedzieć o jej mężu. Miał lekceważący ton głosu i odzywał się oschle,
nie robiąc na mnie dobrego wrażenia. Przez myśl przeszło mi na samym początku,
że trzyma swoją żonę na dystans. – Ale nie martw się, mogę pożyczyć ci jakieś
swoje buty. Jaki masz rozmiar? – uśmiechnęła się pogodnie.
Westchnęłam ciężko w duchu.
–
Czterdziesty.
Kobieta zrobiła przepraszającą minę.
– To ci
jednak nie będę mogła pożyczyć… - powiedziała. – Ale Scorpius ma czterdziesty
pierwszy. Zaraz przyniosę ci jakieś jego buty. – Ucieszyła się ze swojego
pomysłu i od razu wstała od stołu, aby za moment zniknąć za drzwiami jadalni.
Ledwie co powstrzymałam się od otworzenia szeroko ust z zaskoczenia. Miałam
wielką nadzieję, że moje baleriny będą idealnym pretekstem do pozostania w
rezydencji Malfoyów. Pani domu wybitnie jednak zależało, abym znalazła się z
jej synem sam na sam.
Spojrzałam znacząco na Scorpiusa ze smutnym
grymasem, który wykrzywiał moją twarz. Chłopak westchnął tylko, kiedy zobaczył,
że przeniosłam na niego wzrok, i wydawało mi się przez moment, że zrobił
przepraszającą minę. Nasi ojcowie wrócili w tym czasie do swojej rozmowy.
Po chwili w drzwiach jadalni pokazała się pani
Malfoy trzymająca w jednej dłoni parę czerwonych trampków.
–
Scorpius, Marybeth, chodźcie! – zawołała nas, nie podnosząc tonu głosu.
Pan Malfoy zerknął znacząco na swojego syna,
który zrozumiał chyba jego spojrzenie, bo podniósł się z miejsca i obszedł
stół, aby stanąć za moim krzesłem i lekko je odsunąć.
– Proszę.
Rozmiar czterdzieści i pół. Powinny być ci dobre. – Matka Scorpiusa wyciągnęła
do mnie buty swojego syna, zanim jeszcze zdążyłam pokonać pół dzielącej mnie i
ją drogi.
– Dziękuję – odparłam, gdy już w końcu złapałam za
trampki. Wyglądały na mało noszone i bardzo zadbane. Nie miały żadnych plam na
materiale ani startej z tyłu gumy. Były dość zwyczajne, ale całkiem ładne.
Dodatkowo od wewnętrznej strony miały wprasowany okrągły znaczek z
pięcioramienną niebieską gwiazdką.
Przymierzałam je wolno, mając nadzieję, że
podczas mojego przygotowania się na spacer zacznie na powrót lać. Niestety, w
chwili gdy zawiązałam zaklęciem obydwa buty, wciąż była ta sama ładna pogoda.
Szlag.
– A nie
masz nic na ramiona? – spytała mnie jeszcze matka Malfoya, patrząc na moją
sukienkę.
– Mam
płaszcz, jednak na angielską pogodę jest zdecydowanie za gruby. Ale nie jest mi
zimno, naprawdę – zastrzegłam szybko, aby nie zostać jeszcze uraczona kolejnym
elementem ubioru z domu Malfoyów.
– Tutaj
jest ci ciepło, ale na dworze to co innego – wytłumaczyła mi jeszcze kobieta i
sięgnęła do wieszaka, na którym wisiała jakaś gruba flanelowa koszula w dużą kratę.
Brunetka złapała ją i wystawiła w moim kierunku. – Weź, Scorpius ma taką
jeszcze jedną. – Miałam już dość tego jej ciągłego uprzejmego uśmiechania się.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że ten uśmiech może być sztuczny; jakby
doklejony.
–
Dziękuję – mruknęłam z niechęcią, przerzucając sobie na razie materiał przez
rękę jak kelner czyni to z białą serwetką.
– Miłego
spaceru życzę – oznajmiła jeszcze pani Malfoy, otwierając przed nami drzwi
wejściowe. Przygryzłam dolna wargę i z wielkim niezadowoleniem na twarzy,
którego kobieta chyba nie zauważała, wymaszerowałam z rezydencji w nie swoich
trampkach. A za mną Scorpius.
Jeśli do tej pory czułam się skrępowana, teraz
miałam dopiero poznać, co tak naprawdę słowo „skrępowanie” oznacza.
Jestem pierwsza!
OdpowiedzUsuńZa niedługo przeczytam, jak z czym się uporam ;)
Musze powiedzieć już na samym początku, że bardzo ciekawy pomysł z tym filmikiem. Dość odważny, bo ja to chyba nie miałabym odwagi tak mówić do kamery, może przez to, że jestem raczej zbyt wstydliwa i stresuje się, gdy mam przemawiać do większej publiki. Dlatego wielki szacunek i oczywiście, jeśli bardzo to lubisz, ja nie mam nic przeciwko, być pod rozdziałem pozostawiała swoje wypowiedzi ;)
UsuńWracając już do rozdziału... Przyznaje, że za bardzo nie mogłam się wczuć, bo to jednak sporo czasu minęło od poprzedniego rozdziału, lecz już po paru zdaniach już mniej więcej wiedziałam, na czym stoi sprawa. Już te same artykuły mnie przybiły do muru, że właśnie... skończyło się na opublikowanie złych wywiadów. Tak... ja wiedziałam, że Harry Potter tak tego nie zostawi, sam przez to przechodził przez turniej, dlatego chciał, aby syn nie miał takiego pogłosu. No i nie zdziwiła mnie reakcja Wiktora... To dość dziwny człowiek, dość tajemniczy i wredny, więc nie dziwię się, że zostawił to. Ach, i ci Redaktorzy... My to jesteśmy chyba zgrane albo czytamy sobie w myślach, bo i ja Pensy związałam z Marciusem ^^
Spotkanie w rezydencji Malfoyów dość dziwna. Tym bardziej, że tak pani Malfoy się jakoś dziwacznie zachowywała... tu niby miła (przypomniała mi się moja Astoria), ale z drugiej zaś strony... wydaje się to jakoś wszystko podejrzane. Ciekawe, ciekawe.
Pozdrawiam i oczekuje już niecierpliwie drugiej niedzieli ^^ ;*
Gratuluję pierwszego miejsca ; )
UsuńSzczerze mówiąc, to ostatnio zaczęłam się robić taka bardziej odważniejsza i wgl, bo wcześniej to też strasznie wstydliwa byłam ; ) I ogółem robię teraz dużo rzeczy, żeby się tej wstydliwości zupełnie wyzbyć i tak jakoś stwierdziłam, że to, co wcześniej pisałam pod notką, teraz będę mówić ; ) Tym bardziej że oczy czytelnikowi odpoczywają, bo można tylko słuchać, a nie czytać/oglądać xDD
hah, no wykazałyśmy się zgraniem ; ) Pansy pasowała mi bardzo do kogoś takiego jak Marcus ; )
Nie dziwię się, że z początku ciężko się było połapać, ale cieszę się, że w końcu przypomniałaś sobie o czym były poprzednie notki ^ ^
Całuję ;*
Leszczyna
Przeczytałam ^^.
OdpowiedzUsuńSorry, jeśli mam jakieś luki w pamięci - od poprzedniego odcinka minęło dość sporo czasu, niemniej jednak, bardzo cieszę się z twojego powrotu. Twoje opowiadanie jest jednym z nielicznych o młodym pokoleniu, które lubię i czytam. Lubię opowiadania o uczniach innych szkół, i choć twoje wyobrażenie Durmstrangu dość mocno się różni od mojego, to jednak bardzo ciekawie opisujesz to miejsce oraz bohaterów, i w ogóle byłam ukontentowana opisami w tym odcinku. Było ich dużo i były obrazowe. Naprawdę, widzę dużą poprawę w stylu w stosunku do dowieść-niewinności.
Marybeth nie ma teraz łatwo ;). Nie dość, że wciśnięto ją do turnieju, to jeszcze gazety rozdmuchują sprawę i głoszą różne dziwne teorie. Swoją drogą, bardzo dobrze wyszły ci artykuły. Ja zawsze mam z tym problem.
Ale fakt, dla świata magii to może być niezła sensacja, że reprezentantami zostały dzieci poprzednich uczestników turnieju, jeszcze brakuje dziecka Fleur do kompletu xDD.
Ale oni tam mają przechlapane z tym zimnem! Choć z dwojga złego, wolałabym taki klimat niż upał. Bo normalnie to w lato nie idzie w Bułgarii wytrzymać - wiem to, byłam 4 razy na wakacjach tam i straszny skwar, coś okropnego dla takiego chłodnoluba jak ja.
O, i ten wyjazd do Malfoyów! (wgl widzę, że u ciebie mogą się teleportować na większe odległości, w sumie mam inny pogląd na tą sprawę, ale to twój świat i twoje kredki xD). Nawiasem mówiąc, ciągle miałam wrażenie, że tu będzie chodzić o zaaranżowanie związku pomiędzy Mary a Scorpiusem. Pewnie to taka teoria po moim opowiadaniu, i też ogólnie jakoś tak lubię motyw aranżowanych małżeństw, więc to było moje pierwsze skojarzenie. Może się mylę - urwałaś w takim momencie, że nie wiadomo, co będzie dalej. Okaże się pewnie później. W każdym razie - widzę że żadne nie miało ochoty na ten spacer, a Astoria ich na siłę wypchnęła. Swoją drogą, nie wiem, co myśleć o niej. Z jednej strony wydaje się osobą sympatyczną, ale z drugiej, jeśli faktycznie coś kombinuje? Też pewnie się okaże.
Ogólnie wyszło bardzo fajnie. Podziwiam, że umiałaś się wczuć w tekst po tak długiej przerwie. Ja pewnie bym nie umiała znaleźć w sobie weny by kontynuować, musiałabym pisać od nowa ^^.
Czekam na next i weny życzę ;).
Nie dziwię się, że masz luki w pamięci - w końcu tak długo mnie nie było! Mimo wszystko cieszę się, że powróciłaś do tego opowiadania po tak długiej przerwie ; ) A wczucie się w tekst nie było łatwe - zaczęłam od poprawiania wszystkich początkowych rozdziałów parę razy i kiedy tak w nich dogłębnie siedziałam, to znów potrafiłam na czas pisania wejść w skórę Mary i zobaczyć świat jej oczami ; ) A pisać od nowa nie chciałam, bo wszystko co napisałam przedtem mi się podoba - nie sądzę, abym drastycznie zmieniła styl przez ostatni rok - co najwyżej poprawiłąm poprzednie rozdziały na taki mój bardziej aktualny sposób pisania (czyli tylko wchodziły w grę szczegóły xd), no i zmieniłam też niektóre rzeczy, ale o tym powiem pod następnym rozdziałem, bo na razie tych zmian nie przekopiowałam na bloga. Zmiany nie są jakieś wielkie: o tyle, że matka Mary jest Angielką, a nie Francuzką czy zamiast oddzielnych meczu Durmstarngu przeciw Hogwartowi i Durmstrangu przeciw Beauxbatons, w fabule pojawi się jeden wielki mecz "Durmstrang kontra reszta świata" <- wątpię nawet, gdyby ktoś o tych poprzednich szczegółach jeszcze pamiętał. Z tych ważniejszych jednak rzeczy: Kurt nie nazywa się już Kurt a Cwetan. "Ubułgarzyłam" go, bo mu się należało ^ ^ Teraz jest Bułgarem z krwi i kości ; )
UsuńJa sama widzę dużą poprawę stylu od dowieść-niewinności. Tamto opowiadanie nie było nawet przemyślane - pisałam je "na ciepło". Ot, wpadł mi jakiś pomysł, to bez zastanowienia spisywałam go na kartkę ; >
Colette okaże się zaginionym dzieckiem Fleur i będzie afera, buu!
Żartuje oczywiście, aż takiej patoli tu nie zrobię, bez przesady, szanujmy się xDDD
Ja też wolę zimno niż upał ; > Wgl też jestem zimnolubna i kocham zimę! <3
Właśnie Rowling nie dopowiedziała o tym teleportowaniu, więc nie ogarniam tematu.. Wiem właśnie, że Ty uważasz, że nie można, a ja sama nie wiem, co ja uważam... Chyba że na jednym kontynencie da radę się teleportować... No, chyba na pewno tak uważam.
Całuję i również życzę weny!
Leszczyna ; )
kurczę, skasował mi się odpis, a już miałam cały... Ech :/.
UsuńZaiste, luki w pamięci zawsze są, jak ma się długą przerwę w czytaniu czegoś. A poprzedni rozdział był ileś miesięcy temu, to pozapominałam. Wgl wielkim zaskoczeniem (ale pozytywnym!) był dla mnie twój powrót ;).
Fajnie, że udało ci się wczuć ^^. Ja bym miała problem, zwłaszcza że mam wrażenie, że mój styl dość drastycznie się zmienił w stosunku do tego, co było rok temu. No ale dla mnie rok to długo.
W każdym razie, fajnie, że mi streściłaś te zmiany, przynajmniej nie będę się tak dziwić, że ktoś ma inne pochodzenie czy inaczej się nazywa (Cwetan, oryginalne imię xD ale na pewno bardziej bułgarskie będzie ^^).
dowieść-niewinności nie było złe, ale mam wrażenie, że teraz masz wszystko lepiej przemyślane :).
To dobrze, że tak nie zrobisz ^^.
Też nie znoszę upałów. Ale zimy też nie lubię, bo jest śnieg. I nie mogę chodzić w trampkach, buu.
Co do teleportacji, po prostu zawsze uważałam, że to musi mieć jakieś ograniczenia ;). W końcu w 7. części trójca poruszała się tylko po Anglii, nie zwiewali za granicę. Dlatego u siebie założyłam, że to działa tylko w obrębie danego kraju, a jak się chce za granicę, to trzeba mieć świstoklik ;). No i dla mnie to też wygodne, żeby Niebieska nie mogła sobie nawiać do NY ^^.
Jej, najgorsza rzecz: jak skasuje się komentarz... Ja jestem już nawet na to na tyle wyczulona, że kopiuję sobie zawsze komentarz przed dodaniem, że nawet jak mi Internet albo blogspot zbzikuje, to nie będę musiała pisać opinii raz jeszcze ; )
UsuńHah, szczerze to mam wrażenie, że nikt się już nie spodziewał, że tu wrócę, a bardzo dużo osób zwyczajnie już zapomniało o tym, że ktokolwiek taki jak Leszczyna kiedykolwiek istniał ; >
Cwetan jest typowo bułgarskim imieniem, więc na pewno będzie odpowiednie ; )
ja lubię śnieg, ale nie jak jest za długo. Bo wtedy mam go dość ; D
hah, no w sumie Autor ff też sobie modyfikuje niedopowiedzenia na swoją korzyść, moim zdaniem ; > Mi pasuje tak i w sumie nie umniejszam tym kanoniczności, a Tobie inaczej. Choć na przykład niewykluczone, że w następnym fanficku sobie zrobię, że teleportacja jest możliwa tylko w obrębie kraju ; )
Ja kopiuję, ale dopiero jak skończę, tuż przed wysłaniem ;P. A tu mi się usunął tuż przed końcem, bo niechcący źle kliknęłam myszką. Bo też mi się czasem kasowały i wolę zawsze kopiować.
UsuńPamiętałam o twoim istnieniu, nawet nie skasowałam twojego numeru gadu (choć zazwyczaj regularnie czyszczę listę, usuwając osoby, z którymi ileś miesięcy nie gadałam), ale powoli trafiłam nadzieję, że kiedyś na blogi wrócisz ;P.
Myślę, że do realiów twojego opowiadania na pewno będą bardziej pasować bułgarskie imiona ;).
No, mnie często pytali, czemu np. Constance nie mogła się z Niebieską zdeportować, tylko brały świstoklik, więc mam przygotowaną odpowiedź na taką ewentualność ^^. Akurat pewne kwestie w kanonie nie są wyjaśnione wprost; ta teleportacja to efekt długich rozkmin i rozważań na temat możliwości po przeczytaniu siódmej części xD.
ah, no to ja też jak już skończę ; > I też czasem źle kliknę po prostu, albo w połowie pisania komentarza go na chwilę przerwę, gdzieś pójdę i potem, nie pamiętając, co robiłam wcześniej, zamykam zakładkę. True story; wiem, że trudne do uwierzenia, ale moja głupota czasem nie zna granic ; )
Usuńteż muszę sobie odświeżyć kanon tak właściwie... Jak skońćze Sherlocka, to w końcu się za niego wezmę ; )
Poprzedni szablon był dużo ładniejszy, choć wiem, że z wolnych, i przez to mnóstwo blogów miało taki sam, a to jest wkurzające.
UsuńTen ci się urywa :(. Może masz walnięty kod html, bo powinien ci stać w miejscu i przesuwać się sam tekst (tak jak u mnie np. na Nowojorskim akcencie), a tło powinno stać w miejscu i cały czas być na ekranie. Tak jak teraz wygląda po prostu głupio (jak coś napisz na gadu, to może ci jakoś pomogę z tym kodem).
Tak wgl "różdżkarzy" się chyba pisze przez "rz", o ile się nie mylę?
Mnie podobają się oba - oba były inne i się od siebie różniły. Ja osobiście właśnie nie lubię tych szablonów o których mówisz - tych, gdzie obrazek zostaje, a tekst idzie dalej. Nie wiem dlaczego, ale jestem tak przyzwyczajona do onetowskiego wyglądu, że chcę, żeby moje blogi, mimo że na blogspocie, przypominały z szablonu onet. Tzn, dlatego też nie wiem, czemu to wygląda głupio - dawniej na Onecie mieli tak wszyscy i nikt nie marudził, bo inaczej się nie dało. Teraz zresztą też jeszcze są blogi, gdzie tego typu szablony występują.
UsuńOwszem, "różdżkarzy" pisze się przez "rz", jebłam niezłego faila widzę, przepraszam za błąd i jednocześnie naprawdę dziękuję za jego wskazanie!
Lecę go poprawić,
całuję,
Leszczyna
Ale problem w tym, że twój szablon jest ewidentnie przystosowany do stania w miejscu. Tak jak teraz jest wygląda naprawdę okropnie, bo nagle jest taka krecha i zaczyna się tło o innym kolorze. Naprawdę bardzo, bardzo źle się ogląda i psuje estetykę. Myślałam, że takie wstawienie to twój przypadkowy błąd, bo to z pewnością szablon-tapeta a wstawiłaś go jako zwykły nagłówek. Nie prześlę ci teraz screena, bo imageshack nie działa, ale błagam, zlituj się nad oczami czytelników.
UsuńMam nadzieję, że cię nie uraziłam. Ale jestem bardzo wyczulona na punkcie grafiki.
Nie uraziłaś mnie ; )
UsuńTzn. u mnie to ładnie przechodzi z nagłówka w tło. Jest taki gradient właśnie... U Ciebie jest krecha?
Nie wiem, skoro mówisz, że szablon jest przystosowany do stania w miejscu, to napiszę do Legilimencji, która go wykonała, jak to właściwie z nim jest. Może rzeczywiście teraz jest źle założony? Choć kurde, u mnie tej krechy nie ma...
W każdym razie dzięki za informację i uwagi!
A co do imageshack - kiedyś z niego korzystałam, ale on często się właśnie zacinał, więc przerzuciłam się na tinypic i jestem o wiele bardziej zadowolona, bo jeszcze nigdy nie miałam tam żadnego problemu ; )
Właśnie o to chodzi, że nie przechodzi... Chyba imageshack już działa, to wyślę ci screen (tinypic czasem używam do obrazków, ale na przykład do szablonów, które wstawiam, muszę korzystać z imageshacka, bo tinypic, zamiast mnie odesłać do samego obrazka, to pokazuje całą stronę i dopiero tam obrazek w pomniejszeniu na tinypicu).
UsuńDobra, jest screen, wycięłam z niego samego twojego bloga:
http://img13.imageshack.us/img13/3203/zgnl.png
Krecha jest na dole, i też z boku, ale ta z boku to wina rozdzielczości 1600 x 900, twój szablon jest pewnie dopasowany do mniejszej.
Uznałam po prostu, że Legilimencja wykonała ci go z zamierzeniem, że to będzie tapeta ^^. I cały czas myślałam, że po prostu źle sobie go wstawiłaś ^^.
Och, i gdzieś tam w dyskusji zauważyłam, że twoja bohaterka nosi conversy (<33333), nie wiem, jakim cudem nie zauważyłam tego, czytając xD. Może to było w poprzednich rozdziałach, bo teraz, przeszukując wzrokiem tekst, nic nie widzę? Mam bzika na punkcie conversów.
No i zazdroszczę ci, że tylu czytelników wdaje się z tobą w rozmowy w komentarzach :).
dzięki za screena. Rzeczywiście widzę, że jest niebyt ciekawie. U mnie wygląda to tak http://i40.tinypic.com/296eirc.jpg więc przechodzi ten nagłówek w tło w gradiecie. Może to wina przeglądarki... W każdym razie napisałam już do Legilimencji i czekam na jej odpowiedź.
UsuńHah, nie ona, a Scorpius xD Było w tym rozdziale, ale nie nazwałam conversów wprost conversami, tylko napisałam coś w stylu: "czerwone trampki z niebieską pięcioramienną gwiazdą od wprasowaną od wewnątrz" czy coś takiego ; ) Wiem właśnie, że uwielbiach conversy; z tego co pamiętam masz 5 par, chyba ze jakieś sobie dokupiłaś albo jakieś Ci się zniszczyły już xDD
Ja osobiście mam bzika na punkcie zarówno cenversów jak i vansów - chyba nawet te ostanie bardziej wolę xDD
No, mi jest z tego powodu bardzo miło, że ludziom się chce ze mną gadać ^ ^ Mnie to cieszy, że choć jakiś kontakt mogę z nimi mieć ^ ^
Faktycznie, normalnie wchodzę z mozilli, ale na chromie i operze nie ma tej krechy tak, tylko jest ta z boku. Nie wiem, czemu taka różnica jest. Bo na ogół wszystko wygląda dobrze na mozilli.
UsuńA, to może dlatego nie zauważyłam ^^. Ale fakt, to bardzo nietypowe, że czystokrwisty nosi conversy ;P. Moja Evelyn też nosi conversy, jakżeby inaczej, skoro mi conversy bardzo kojarzą się z amerykańskością, ale raczej nie wspominam o tym wprost, co by się ludzie nie pultali, że jak to tak w Hogwarcie szpanować conversami.
Tak, mam 5 par ;). Na wiosnę planuję jeszcze kupno vansów, nawet już wiem, jakie bym chciała ^^. Ale teraz i tak jest jesień, to się nie opłaca kupować, uczynię to na wiosnę.
Szkoda, że ze mną się nie chce nikomu gadać ;((. A ja tak uwielbiam wdawać się w konwersacje na temat opowiadań :<.
no ja wchodziłam z Explorera i nie ma ; ) Legilimencja mi napisała, że szablon jest dostosowany do przewijania a nie stania w miejscu, więc nic raczej na daną chwilę nie będę zmieniać. Napiszę tylko, że szablon nie jest dostosowany do Mozilli.
Usuńja wgl stwierdziłam, ze czystokrwiści, jak na przykład chodzą normalnie po mugolskim świecie w wakacje i muszą mieć mugolskie ciuchy, to przecież też ubierają się w te markowe ; ) I nie zwracają uwagę, czy converse, czy vans, czy lacocte - drogie i ładne, to mogą być. Bo przecież nie kupują butów z bazarku, skoro taka rodzina jak Malfoyowie ma dużo kasy ^ ^
Ale masz rację, że niektórzy się pultają o to, jak się wprowadza do ff mugolskie firmy.
Ja mam trzy pary convere'ów i jedną vansów ;) Ogółem to ja strasznie niszczę buty i to mnie najbardziej boli... Mi to tak na jeden góra dwa sezony starczają trampki, jak je noszę bardzo często : /
Szkoda :(. Bo u mnie brzydko wygląda, a nie chce mi się specjalnie odpalać innej przeglądarki (i musiałabym wtedy komciać z innego konta), więc będę się męczyć z takim wyglądem. Wgl brakuje mi na nim topaza :(.
UsuńCo do czystokrwistych, ja uważam, że oni gardzą wszystkim, co mugolskie, bez względu na to, czy jest to firmowe czy nie, i u mnie czystokrwiści ubierają się typowo po czarodziejsku, wyłączając oczywiście Amerykanów, którzy chodzą po mugolsku bez względu na status krwi.
Mi znowu na długo starczają, ale ja praktycznie nie wychodzę z domu, tylko tyle, co do szkoły ^^. No i oszczędzam buty, nie noszę conversów na złe warunki, bo mi szkoda.
no ale to tylko kawałek nagłówka... Zdaję sobie sprawę, że może razić, ale to tylko fragment mimo wszystko..
UsuńNo, tylko że jakoś muszą chodzić po mugolskich osiedlach i wgl... No Draco też po lekcjach chodził w normalnych mugiolskich ciuchach a nie w kółko w szatach... Znów doszłyśmy do tematu "nieścisłości Rowling", kiedy J.K. nie dopowiedziała i różni ludzie mają na ten temat różne opinie ; )
ja też nie noszę na złe warunki, chyba ze mam już zniszczone xD Na przykład mam takie żółte conversy i nosiłam je praktycznie całą wiosnę i lato i są już tak przybrudzone (bo wiadomo, żółty -,- xD), że teraz są to moje buty od złej pogody, bo już i tak się za dobrze nie prezentują ^ ^
To ja trzecia :) Dam znać niebawem.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że świetnie się czytało ten rozdział. Nie mogę powiedzieć stanowczo, że widać zmianę w porównaniu z poprzednimi notkami, bo może to też sprawa tego, że dawno nie czytałam niczego spod Twojej ręki, ale... wydaje mi się, że jest lepiej. Mam wrażenie, że akcja idzie płynniej, pojawia się więcej humoru. Brawa należą się także kreacji postaci. Wcześniejsza Mary chwilami troszkę mnie irytowała. Tak jak teraz to wspominam, wydaje mi się, że była przerysowana. W tym rozdziale tak jakby tchnęłaś w nią więcej życia. Opisy jej oczami sprawiały, że odbierałam ją jako ciekawszą postać. A i pozostałych ładnie przedstawiłaś. Surowość Kruma wyszła naturalnie, panio Malfoy również. Podobało mi się, że wpierw sprawiała miłe wrażenie, a potem okazało się, że jej uśmiech może być sztuczny. To takie prawdziwe, bo przecież są takie osoby.
UsuńTrochę rozbawiły mnie te teksty reporterów o rzekomym romansie, ale w sumie, jakby nie patrzeć, uczucie pomiędzy wrogami, pomiędzy dziećmi dawnych rywali, to ciekawa sprawa. Zastanawiam się, jak to poprowadzisz. No podobała mi się postawa Harry'ego, który usiłował walczyć z fałszywością prasy. Biedny, w przeszłości sporo wycierpiał z tego powodu.
Bardzo podobała mi się scena w domu Malfoyów. Tu też mogę mówić o naturalności, na przykład z tymi balerinkami czy o stukaniu łyżką o filiżankę xD Takie sytuacje z życia.
Też mi się wydaje, że pani Malfoy chce sparować Mary ze swoim synem. Mam tylko nadzieję, że Wiktor zostawi jej wybór... Ech, coś mi mówi, że tylko się łudzę. Ale małżeństwo z przymusu to ciekawy pomysł ;)
Zaskoczył mnie pomysł z filmikiem, ale w sumie to praktyczne. Skoro taki sposób porozumiewania się z nami Ci odpowiada, to mnie też.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w szkole ^^ Ty też teraz do liceum, prawda?
Tak, liceum już jutro wita! ; ) Trochę się stresuje ludźmi i wgl ; x Jeszcze na dodatek mam teraz chyba zapalenie spojówki i mam czerwone oczy i chyba bd musiała iść jutro w okularach do szkoły których nienawidzę - ,-
UsuńFilmik jest dlatego, ze nie trzeba czytać, a można słuchać. No i okey, co tu będę kłamać... jest też dlatego, bo chcę być oryginalna ; )
Jeśli mam być szczera, to ten rozdział pisałam rok temu ; ) Ale bardzo gruntownie go poprawiłam, może dlatego widać zmiany ; ) I od teraz postaram się trochę "umilić" postać Mary, bo dużo osób mi właśnie ostatnio mówiło, że za bardzo dramatyzuje. Ona z zamiaru miała być taką egoistyczną, trochę za bardzo przejmującą się sobą i dramatyzującą dziewczyną, ale przez to, że świat jest widziany z jej perspektywy i narracji, trochę to niby irytuje. A że narracji nie zmienię, bo nie lubię pisać długich rzeczy w 3 os, to muszę wprowadzić kosmetyczne zmiany w Mary, ale nie drastyczne, oczywiście ; ) Delikatne ^ ^
Całuję,
Leszczyna
Pierwsze co mi się rzuca w oczy: Pansy Flint. Czyżby mowa o Pansy Parkinson z twarzyczką mopsa? Tak, to ona? Nie mylę osób? I ona wyszła za Marcusa Flinta? Tak? Oczekuję potwierdzenia O,o
OdpowiedzUsuńA Krum i Malfoyowie chyba chcą swoje ukochane dzieci zeswatać, co?
Skończmy o notce, przejdźmy do szablonu - jest śliczny :D Najbardziej podoba mi się ta sarenka ♥ Jest przepiękna.
Dziękować za filmik, w którym osobiście występujesz ;)
Tyle.
Miłego i przyjemnego pierwszego dnia szkoły...
PS. Co będzie z Polami Kamiennymi?
Pola Kamienne są zawieszone i sobie wiszą... To była trzecia i ostatnia próba odwieszenia tej historii - napisałam chyba z pięć rozdziałów i stwierdziłam, ze dalsze są już tak beznadziejne, że aż mnie samą to boli ; ) Jakoś ta historia mi chyba nie podchodzi, nie czuję jej aż tak. Teraz znów planuję swoich sił w fantastyce i piszę coś między science fiction a fantasy, jednak na razie do szuflady, co by sobie zrobić zapas. Do Pól Kamiennych na pewno nie wrócę w najbliższej przyszłości..
UsuńTak, mowa o tej Pansy! ; ) Pasowała mi do Flinta, no ; ) Poza tym ja strasznie lubię Pansy, nie wiem czemu <3 Lubię wredoty ^ ^
ah, ptzejrzałaś mnie, co nie było takie trudne ; ) Odkryłaś, co będzie się działo w najbliższym rozdziale ^ ^
No, sarenka jest słodka <3
Całuję,
Leszczyna ;*
I jak tam w liceum? Bo u mnie trochę strasznie, przeraża mnie to, ile będzie trzeba się uczyć. Nie mam zielonego pojęcia jak ja cokolwiek zapamiętam, gdy ledwo siedzę na krześle. Spałam jakieś 8 godzin, a czuję się jakbym spała 4... Padam na twarz, krótko mówiąc, a to dopiero początek.
UsuńAle jest jeden plus: mam nawet fajną klasę :D
no, u mnie też dużo nauki i siedzenia w szkole, ale mnie to nie przeraża, bo miałam tak samo w gimnazjum, jako że moje gimnazjum mieściło się w liceum i mieliśmy nauczycieli z liceum wszystkich ; >
UsuńA klasę mam taką sobie: są osoby naprawdę świetne, ale są też osoby bardzo, bardzo specyficzne... Np. mam jakąś dziwną laskę, która płakała wczoraj na matematyce, że nie umie rozwiązać zadania przy tablicy, true story.
Aż się zastanawiam, czy dobrze zrobiłam idąc do tamtej klasy...
Ale pochwalę się! Zostałam tam przewodniczącą <3
Oo, przewodnicząca :D U nas jak na razie jest tylko "samozwańczy przewodniczący", bo wychowawczyni stwierdziła, że się nie znamy (i miała rację) i w przyszłym tygodniu robimy wybory :D Ale i tak taki Adam się zgłosił i on nam załatwia np. książki do niemca :D
UsuńU mnie też są specyficzne osoby. Bardzo różne od siebie. Porównajmy np. takiego narcyza Tobiasza i takiego cichego, spokojnego Bartka. Totalne przeciwieństwa.
A ja się zastanawiam, co ja robię w liceum. I to na profilu mat-fiz, gdzie większość chce iść na Politechnikę/Architekturę... Co ja tam robię? O,O
no my też się nie znamy, ale jakoś tak już zostałam i to pewne ; D
UsuńNo, przeciwieństwa są wszędzie ;d
choć ja jestem chyba takim w nich skrajnym przypadkiem, że ja np. taka żywiołowa jestem i uwielbiam się dobrze bawić, często z %, a ktoś inny taki cichy, nieśmiały, nic nie robi w sumie po szkole i wgl ;d
Ja tam wciąż się czuję gimbusem! I bym chciała wrócić do gimbazy ; d
a ty nie chcesz iść na politechnikę? Co chcesz wgl robić? I czemu wgl wybrałaś właśnie mat-fiz? xD
Politechnika? Hmm. chyba nie. W ogóle nie wiem co chcę robić, chciałabym być wiecznym dzieckiem, ale się nie da tak ;( Nie widzę siebie jako dorosłą kobietę O,o Ja chcę być dzieckiem! Jak Piotruś Pan!
UsuńCzemu wybrałam ten profil? A bo ja wiem... Bo zawsze lubiłam matmę. A fizyka... tak jakoś. xd
Ja też chcę mieć wiecznie 16 lat! Albo 17! I nigdy więcej ; )
Usuńja też lubiłam zawsze matmę, fizyki natomiast nienawidzę. Dlatego też się cieszyłam, że jestem na profilu biol-chem-mat, bo zazwyczaj jest samo biol-chem albo biol-chem-fiz ; >
Ja żałuję, że u mnie nie ma bio-chem-mat. On byłby dla mnie najlepszy. Ale takiego nie ma....
UsuńAaaale śliczny szablon! Przepiękny. Szkoda, że już sarenki nie ma, ale ten jest też super ;)
Sarenka też mi się bardzo podobało, no ale ten szablon, co przedtem wisiał, widziałam na 2 blogach już xD W końcu był ze zwykłej galerii więc każdy mógł go do siebie wstawić ; ) A ten wykonała Legilimencja specjalnie for me i teraz nikt nie ma prawa go tknąć ; >
Usuńja miałam taką różnorodność profili, ze do ostatnich chwil nie wiedziałam co wybrać. 4-letnie liceum hiszpańskie? Biol-chem-mat? A może klasa wojskowa? Duży wybór też jest zły xDD U mnie jest 4-letnie liceum hiszpańskie, francuskie i niemieckie + jest jedna klasa którą kończysz maturą międzynarodową + mnóstwo profili typu mat-geo, biol-chem-fiz, biol-chem-mat, klasa wojskowa, ang-niem-geo, itd. Od wyboru do koloru i człowiek aż głupieje ; D
Cóż, szablon niejednokrotnie spotykałam już na innych blogach i rzeczywiście jest cudny, zresztą jak wszystko, co wychodzi spod ręki Elfaby ^^.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że sędziowie rzeczywiście nie próżnowali i postanowili zrobić z Turnieju jak największą sensacje, w końcu nie zawsze nadarzy się okazja, aby zmieszać z błotem dzieci sław :D
Krum chce zrobić z Mary młodą gwiazdę, co w jej przypadku jest chyba nieuniknione. To przykre, że dziewczyna nie może decydować o sobie, choć jest już pełnoletnia.
Aktualne położenie Colette, przypomina mi sytuację Cedrika, o którym brukowce nie wspomniały ani słowem w swoich artykułach, całą swoją uwagę skupiając na trójkąciku Harry-Hermiona-Krum.
Dobrze, że chociaż Harry wspiera swojego syna, w końcu kiedyś sam przechodził przez to samo i nie miał tak dobrze jak James, który zawsze może się wyżalić w ramię jego ojca.
Boże, współczuję Marybeth tego, że Krum nie daje jej spokoju, zawsze musi być idealną córeczką tatusia, a on nawet nie docenia jej starań, podziwiam ją za to, że potrafi trzymać język za zębami, ja bym tak nie potrafiła :D.
Po przeczytaniu prologu, przynajmniej wiem, dlaczego tak bardzo jej nie toleruje, po prostu przypomina mu znienawidzoną miłość swojego życia, nie powiem, iż jest to bardzo dziecinny sposób na okazywanie emocji :D.
Idealnie okazałaś charakter Draco w tym rozdziale, który przecież zawsze lubił trzymać się w towarzystwie osób, z którymi znajomość mogły mu przynieść jakąkolwiek korzyść, nic dziwnego, że tak bardzo cieszył się z przyjazdu Kruma i szybko pozbył się Marybeth.
Pani Malfoy wydaje się być bardzo sympatyczną osobą ^^, choć na miejscu Scorpiusa pewnie spaliłabym się ze wstydu, gdyby moja mamuśka powiedziałaby do mnie per "synku" i to w towarzystwie nowej znajomej, bo wątpię, aby młodego Malfoya miało łączyć z Mary coś więcej.
hah xd Czyli nawet wśród czystokrwistych czarodziejów popularne są teraz Conversy? :D Ciekawe jak przebiegnie spacer Marybeth oraz Scorpiusa, z tego co pamiętam, on również jest Durmstrangu? Jeśli tak, to mam nadzieję, iż będzie go trochę więcej w opowiadaniu ^^.
W sumie, wideo to dość ciekawy pomysł, gdyż jeszcze nie spotkałam się z czymś takim w blogosferze. Poza tym, jesteś mega ładna;*
Ja tam już się szkoły nie boję, ludzie świetni i nawet cieszę, że teraz spędzę z nimi więcej czasu, nikt na nikogo krzywo nie patrzy ani nic, o szkole krążą same dobre opinie, więc jestem do niej nastawiona raczej pozytywnie...
Pozdrawiam i czekam na next;*
No, tak się spodziewałam, że szablon jest widoczny na wielu innych blogach, a, brrrr, tak jak wspominałam, najzwyczajniej tego nienawidzę ; ) Chyba dlatego, ze chciałabym, żeby szablon kojarzył się z opowiadaniem. Ktoś widzi jakąś grafikę i myśli! O! To to opowiadanie o (...) ; )
UsuńAle Elfaba ma talent i ten szablon mnie zauroczył, dlatego sobie choć troszkę powiesi ; )
No, Colette trochę odrzucili, ale może wyjdzie jej to jeszcze na dobre? ; >
Przyznam, że nie chciałam od początku zdradzać, dlaczego Krum tak traktuje Mary, ale po wielu ocenach stwierdziłam, że czytelnicy naprawdę myślą, że robię z niego tyrana bez powodu. Oczywiście, prolog to tylko zalążek historii Kruma, która będzie rozwinięta później; w następnych rozdziałach ; )
No, jakby moja mama do mnie mówiła "Córeczko" to bym umarła : /
Stwierdziłam, że chyba nawet arystokraci nie kupowali mugolskich ciuchów na bazarku ; > Tzn. może niekoniecznie zdawali sobie sprawę, że conversy to conversy, ale wysoka cena sprawiała, że wybierali je niż zwykłe trampki ; > A poza tym ja uwielbiam conversy <3 Tzn. wolę vansy, ale vansy mnie trochę obcierają, jak w nich za dużo chodzę. A conversy są mega wygodne <3 Czy to zabrzmi dziwnie, jak powiem, że mam ich 3 pary? ^ ^
Tak, Scorpius jest w Durmstrangu i od teraz będzie go w opowiadaniu coraz więcej ; )
hah, Leszczyna naprawdę chciała zahipsterzyć xDD A tak na serio: nie będę kłamać, że nie zrobiłam tego po to, aby być oryginalna, bo to by było nieprawda. Chciałam wprowadzić po powrocie coś, czego w blogosferze jeszcze nie było, a zresztą video chodziło mi po głowie już w zeszłe wakacje ; ) No i tak też może być wygodniej - ja jak czasem oglądam video odpowiedzi na asku, to włączam je, robię coś w innej przeglądarce i słucham tej odpowiedz, więc jest wygodniej xDD
Dziękuję ;*
O mojej szkole też krążą świetne opinie; ogółem o "edukację", że tak to ujmę się nie boję, bo moja ambicja kazała mi bez dyskusji iśc do najlepszego lo w mieście, jednak bardziej martwię się o towarzystwo... Z dnia na dzień zapowiada się coraz gorzej...
Całuję,
Leszczyna ;*
BOOOOOSKI rozdział czekam na next ze zniecierpliwieniem ; D
OdpowiedzUsuńDziękuję ^ ^
UsuńUhuhu, albo bardzo chcieli pozbyć się dzieciaków z domu, żeby dorośli mogli sobie spokojnie porozmawiać, albo chcą ich swatać. Malfoy'owie lubią mieć rozgłos, może dlatego chcą związać na jakiś czas Scorpiusa z Marybeth, kto wie. Astoria wydaje się być bardzo miłą kobietą.
OdpowiedzUsuńCóż, Potterowie zawsze będą przyciągać uwagę reporterów, w końcu legendarne wręcz nazwisko. Z jednej strony szkoda, że tak umniejszyli udział Jamesa w Turnieju, a z drugiej - cóż, taka praca.
Czy imię i nazwisko uczestniczki z Bobajsfhaifa (tej francuskiej szkoły, nigdy nei wiem jak to się poprawnie pisze) tylko mi kojarzy się z pewną postacią z "Nędzników"? :D
Pomysł z filmikami oryginalny, teraz spodziewaj się, że na innych blogach też będzie takie widać, hehehe ;)
Ten szablon jest doskonały ;) Jak chcesz mogę spróbować coś zrobić, w końcu od czasu do czasu w tym siedzę :)
Pozdrawiam i jeszcze raz: fajnie, że wróciłaś :)
ja też się cieszę <3 xD
UsuńDziękuję, ale, wiadomo, jest z galerii, a jednak mimo wszystko według mnie dana grafika powinna kojarzyć się z jednym blogiem, więc... Jeśli chciałabyś spróbować coś dla mnie zrobić, to byłabym naprawdę wdzięczna! ; ) Ogółem to chodzi mi o naprawdę prosty szablon, coś jak miałam ostatnio lub w miarę prosty jak ten; nie lubię natłoku i przepychu w szablonach ogółem ; > A w kolorystyce zdaję się na Ciebie! I w zdjęciu też! Tzn. zależy mi tylko na modelce jako na Aleksandrze Chraboł i podoba mi się to zdjęcie: https://www.google.com/search?q=aleksandra+chrabo%C5%82&rls=com.microsoft:en-US&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=APAkUt3UAqXQ7AbDyoGQDA&ved=0CCcQsAQ&biw=1518&bih=714#facrc=_&imgdii=_&imgrc=dtv1d9xOBwZZ5M%3A%3BUU89glGYyH70KM%3Bhttp%253A%252F%252Fstatic.maxmodels.pl%252Fprofile%252F6%252Fc%252Fc%252F6cc2601899f7310ee8c3fa0b107de9c2_96872_profile.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.maxmodels.pl%252Fmodelka-zofiaola.html%3B312%3B494 . Ale naprawdę zdaję się na Ciebie ; > A napis główny to bym chciała: Marybeth Krum . A poboczny : To, że odczuwasz taki ból, jest twoją największą siłą.
Sory, że tak zaczęłam wymieniać swoje życzenia, ale się strasznie ucieszyłam, jak mi zaproponować próbę zrobienia czegoś dla mnie ; ) Kiedyś ja też próbowałam coś zrobić w gimpie, ale ja ledwo na informatykę okrągłe loga robiłam xDDD I to jeszcze tak się przy nich męczyłam, że szok : / Tylko cały czas dzwoniłam do najlepszego przyjaciela, który jest na informatyce i: "Ej, a jak sprawdzić, ile mam już warstw?" albo "Mam ostatnie pytanie! Jak wyciąć ze ścieżki?" xDD
hah, szczerze? Spodziewam się już tego, że za jakiś czas wbiję na jakiegoś bloga a tam filmik ; ) Ale będzie się cieszyć, że byłam pierwsza ; >
Nie czytałam "Nędzników", niestety. Na razie, oczywiście, bo jestem zapisana na tę książkę w bibliotece (jest na liście BBC to koniecznie muszę przeczytać, choć przeraża mnie, że ma ona 4 części xDD) no i czytam "Wielką księgę dokonań Sherlocka" która dorównuje swojej objętości Biblii ; > A tam też była jakaś Colette? ; >
Ja długo nie potrafiłam napisać "Beauxbatons" i pisałam tę nazwę tak jak się czyta xDDD Ale potem za często się pojawiała na Cmentarzu, więc w końcu ogarnęłam, żeby nałogowo nie sprawdzać jej w necie ; >
Całuję,
Leszczyna
Fonteine z Fantine mi się skojarzyło :) A Colette z Cosette. Drobne zmiany.
UsuńOk, chociaż przyznam, że wolałabym te sprawy omawiać np. przez gg, napisałam do Ciebie, bo widzę, że masz numer w zakładce o Tobie :D
okokok, to czekam, aż będziemy na gg razem w tej samej chwili i się bardziej dogadamy ; )
UsuńA to z "Nędznikami" to naprawdę wielka zbieżność! Ani ich nie czytałam, ani nie oglądałam ; >
Ale masz długie włosy ^^
OdpowiedzUsuńSzczerze? Mi to obojętne, czy jest filmik czy też notka od Ciebie. Z drugiej strony oczy trochę odpoczywają wtedy od komputera - można posłuchać ;) Teraz pisze komentarz i Cię słucham. Jednak ciągle wciskam replay i nie słyszę, co mówiłaś o zaległościach... czy je nadrabiasz czy nadrobiłaś :D Co do prologu to przeczytam zaraz ;)
Notka mi się podobała, ale za krótka ;) Przypomniałaś o sprawie z artykułami, które zawierają bzdury, ale także przypomniałaś mi o tajemniczej wizycie do Malfoyów. I chyba potwierdza się moja hipoteza - widzę tutaj swatanko ze strony rodziców ;/ Niech ta dziewczyna się postawi, a nie! ;D Dzisiaj trochę krótko, bo mnie boli głowa ale daję o sobie znać, że przeczytałam ;)
Zazdroszczę Ci, że idziesz dopiero do liceum, naprawdę. Jestem już taka stara ;/
PS Wróć kiedyś do mnie :D Pozdrawiam ;)
Dzięki! ^ ^ Wciąż zapuszczam - chcę żeby przekroczyły pępek xDDD Zawsze mnie mama w młodości ścinała tak krótko, że aż teraz pragnę mieć jak najdłuższe ; )
Usuńwiększość nadrobiłam, ale nie wszystkie, jak się ostatnio przekonałam. Do Ciebie wbiję jak najszybciej, ogółem teraz mam problem od paru dni tego typu, że coś nie tak z moimi oczami (ja już sama nie wiem co... Albo nasilił mi się nie do wytrzymania światłowstręt na który cierpię, albo mam na coś uczulenie co teraz pyli, albo mam bardzo silne niedoleczone zapalenie spojówki) i nie mogę zbyt często siedzieć przy kompie. Ale postaram się regularnie czytawać, aż w końcu skończę nadrabiać u cb i skomentuję. Chyba ze problem z moimi oczami magicznie się rozwiązę (albo w końcu pomogą krople i napary). Więc wrócę, spokojnie ; )
Nie ma sprawy, że krótko ; ) Dzięki za przybycie, komentarz i opinię! ^ ^
Całuję,
Leszczyna
Mnie zawsze mam ścinała na grzybka :( też teraz mam najdłuższe włosy w swoim życiu. Zawsze też chciałam być ruda, to ostatnio zafarbowałam włosy ;)
UsuńJak widać problem z oczami minął, bo do mnie zawitałaś ;)
Dziękuję za wypisanie, choć nie ukrywam załamałam się, że jeszcze coś się znalazło. Chyba nigdy nie napiszę rozdziału bez błędu ;P Ale czego spodziewać się po umyśle ścisłym, który kocha chemię i matematykę, a na polskim przysypiał :D
Całuję ;)
problem z oczami nie minął - bardzo się nimi dołuję. Tak jak pisałam - nie mogę często siedzieć na kompie, ale coś tam posiedzę. Ew. czytałam na telefonie, bo tam mnie aż tak bardzo nie razi to światło. Ogółem masakra - jestem w skrajnym dołku; bo mam duży kompleks jeśli chodzi o okulary i nienawidzę ich nosić, dlatego też jeśli się okaże, że mam jakieś silne zapalenie spojówki to kaplica xD
Usuńhah, też jestem umysłem ścisłym ; > Mam teraz rozszerzenia z matmy, bio i chemii i dziś moja now apolonistka stwierdziła, że nie wie, co ja tam robię, bo powinnam być na humanie! No ale co ja poradzę, że matmę, chemię, biologię, historię i polski lubię w równym stopniu? xDD
mnie też tak mama zawsze ścinała! Cieszę się, że ktoś rozumie mój ból! Wszystkie dziewczynki miały na komunii długie włosy a ja nie...
O, też zawsze chciałam zafarbować się na rudo; uwielbiam rudy! Ale żal mi mojego bardzo jasnego blondu ; ) Bo jak się zafarbuję to go pewnie stracę ; )
Pomysł z filmikiem może być fajny, jeśli faktycznie w żaden sposób nie czujesz się skrępowana, szczególnie, że strasznie wesoła jesteś i można cie oglądać :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału – faktycznie krótki, ale nie mam Ci tego w żaden sposób za złe, bo ważne, że jest! A po takiej przerwie ciężko jest wrócić do pisania, chyba że złapie cie nagle wielka wena, z którą sobie aż nie radzisz :D
Sprawa tych wszystkich szmatławców, które wszędzie manipulują ludźmi we wszelki możliwy sposób – pozwolisz, że nie skomentuje. Nie chodzi mi o to, jak to napisałaś, bo zrobiłaś to bardzo dobrze, ale raczej mam na myśli to, że bardzo się wczułam czytając mnie (prawie jakbym rzeczywiście trzymała je w dłoniach) i zirytowały mnie takie bujdy strasznie. No, ale taka rola pismadeł : -)
Obiad u Malfoyów? Faktycznie! Całkiem o tym zapomniałam i na początku myślałam, że Merybeth idzie na jakiś bal, który nie wiedzieć czemu mi umknął.
Ale, że Draco z Krumem gada, to jestem w ciężkim szoku. Chociaż z drugiej strony, przecież są już dorośli.
Co do młodzieży – jak wyżej koleżanka wspomniała – nie wiem czy to jest próba wyswatania czy wkupienia się w kręgi Bułgara, ale Malfoyowie raczej nie są bezinteresowni i widzą w tym wszystkim swój cel. Jaki? To się pewnie jeszcze okaże…
Rozdział ogółem fajny. Zapomniałam już jaki masz fajny styl pisania, więc całość poleciała mi szybko, ale przyjemnie.
Czekam na nowość, życzę weny, bo ja ciągle zabieram się za rozdział u mnie, ale chociaż mam koncepcje, to kompletnie mi pisanie nie idzie…
Pozdrawiam!
[tracac-siebie]
Ja tam się ani trochę nie czuję skrępowana! xD Boże, zanim poszłam do gimbazy, to byłam taką troszkę zahukaną, nieśmiałą dziewczynką, chowającą się za grubymi szkłami swoich okularów, a teraz jestem taka strasznie otwarta, śmiała, wszędzie mnie pełno ; ) Gimbazjum zmienia ludzi xD
UsuńKrótki? Taki sam jak każdy poprzedni; zresztą ten rozdział napisałam ponad rok temu xDDD
nie dziwię się, że zapomniałaś o obiedzie u malfoyów; jaki szmat czasu temu on był!
Draco z Krumem też nie mieli jakichś konfliktów ze sobą w czasach szkolnych, więc teraz mogą się normalnie kolegować ; )
Wena się przyda. I czas! Więc życzę Ci też duuuuużo weny i czasu ^ ^
Całuję!
Leszczyna
Świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńBaaardzo się cieszę, że wróciłaś :)
A co do filmiku, genialny pomysł.
Aha, jesteś bardzo ładna :)
Pozdrawiam! ;>
Dziękuję, Leszczyna się przyzna, że chciała trochę zahipsterzyć (i ogólnie trochę nie rozumie nagonki na hipsterów... Sama się hipsterem czuje. Hipster nie równa się osoba która szpanuje kasą, ciuchami i tak dalej) i, że tak to ujmie, zrobić coś, czego jeszcze nie było, dlatego cieszę się, że zostało to ciepło przyjęte ; )
UsuńDziękuję bardzo! ;*
Całuję,
Leszczyna
Hej :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga przypadkiem i dość niedawno , lecz nie żałuje - jest świetny i był całkowicie godny dwóch dni czytania. Lekko utożsamiam się z paroma bohaterami jak Marybeth (tak wgl to zaj... fajne imię ;D)albo Colette. Polubiłam tez Lily i Ala ale z dwójki braci jednak wolę Jamesa. Jjakby go doprowadzic do porządku byłby spoko chłopakiem. Ale nei wyobrażam sobie Ala z Mary i nie jestem i nie będę fanką ich związku. widać że chcesz pokazać że istnieje coś takiego jak przyjaźń damsko męska (podobnie pokazuje ja na swoim blogu - Diana i Lars). Na większości blogów już zaraz po przyjeciu Marybeth by się opiła a Al by to wykorzystał albo inne cudawianki xd
Tak sobie myślę... czy wysłałaś tam Rose Weasley bo tamtejszym dyrektorem jest młodzieńcza miłość jej matki? Nie wiem czy dobrze kombinuje , ale trudno xD
Bardzo mi się podobała kolacyjka u Malfoyów polubiłam Astorię ale nie jestem do końca pewna czy jej intencje są do końca czyste.
Fajnie ze dałaś tam conversy , to takie ludzkie ;D ale i tak wole vansy , jakoś mi w nich wygodniej i wgl xd
Proponuje ci stworzenie zwiastuna bloga (sama je uwielbiam).
Podoba mi się pomysł z filmikiem (pozwolisz mi go wypożyczę? ;D), masz fajną tapetę ^^
Podoba mi się scena u Malfoyów , ale nie wyobrażam sobie Dracona jako drugiego Lucjusza xd no ale cóż... i tak kocham tego bloga.
Zapraszam Cie na swojego --> http://dziedziczkarodumalfoy.blogspot.com/ , historia o siostrze Dracona- Dianie :)
Aaa i wydajesz się fajną osobą , chętnie bym z Tb popisała na gg , jak coś to wejdź na mojego bloga dam ci swój numer ;)
Całuje i życzę weny!
Adara
hah, też się trochę utożsamiam z Colette ; ) Nie obiecuję, że związku Marybeth z Albusem nie będzie, ale też nie obiecuję, że będzie. Zupełnie nie chcę się na ten temat wypowiadać ^ ^
UsuńDobrze kombinujesz ; > Tak, Rose będzie miał swój wąteczek dotyczący tego, że jej matka kręciła z Krumem ; ) To jest główny i chyba jedyny powód dla którego ją tam wysłałam ; )
dla mnie conversy są wygodniejsze, ale częściej ostatnio też w vansach chodzę ; > Choć vansy mnie czasem obcierają, jak mam za krótkie skarpetki xD
Pewnie bym stworzyła, gdybym nie była totalną nogą w zakresie spraw komputerowych ; > Może kiedyś jak się co nieco poduczę w sprawach tworzenia zwiastuna to coś wykombinuję, ale na razie na pewno nie czuję się na siłach xD
Spoko, nie ma sprawy ; > Możesz też wprowadzić coś takiego na swojego bloga ^ ^
Hahahahaha, jak napisałaś, że mam fajną tapetę, to ja to jako obrażenie odebrałam i już chciałam powiedzieć, że przecież wcale się nie maluję, bo nie używam żadnych maskar, eyelinerów, cieni, podkładów, pudrów i co tam jeszcze świat wymyślił xD Dopiero potem zczaiłam się, że chodziło Ci o pierwotne znaczenie tapety, jako o to, co nakłada się na ścianę: brawo ja <3
Wejdę na Twojego bloga w pierwszej wolnej chwili ; ) Jednocześnie dziękuję za zainteresowanie tym blogiem i tą historią - cieszę się też, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu i będziesz czytać je dalej ^ ^ Dziękuję też za komentarz i opinię.
To ja Ci mogę od razu dać mój, chyba że już nie przeczytasz tego komentarza, to się potem spytam o Twój na Twoim blogu : 25455581. Można pisać jak jestem niedostępna, bo najzwyczajniej w świecie siedzę na nie widoku ; )
Całuję,
Leszczyna!
O rety, Leszczyno, ale Cię długo nie było! Cieszę się, że wróciłaś, chociaż kompletnie wypadłam z rytmu tego opowiadania i musiałam przypomnieć sobie kilka wcześniejszych rozdziałów, nim wzięłam się za skomentowanie tego. Stąd ta zwłoka - mam nadzieję, że mi ją wybaczysz :)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć, Mary nie ma teraz łatwo. Tak sobie myślę, że te wyssane z palca artykuły w magicznych gazetach są chyba tradycją Turnieju Trójmagicznego. Faktycznie, kilka spraw rozgrzebali i nie dziwię się, że główna bohaterka trochę się tym przejęła. Z tymi dziećmi poprzednich uczestników - Mary i Jamesem - fajnie wykombinowane. Sama jestem ciekawa, czy Krum - pociągając za sznurki swoją córkę - zrewanżuje się Harry'emu (którego tutaj reprezentuje James) za poprzedni Turniej.
Zastanawiam się, co wyniknie z tego spotkania u Malfoyów... Mam wrażenie, że coś niekoniecznie dobrego, ale oczywiście mogę się mylić. Podoba mi się ten wątek i jednocześnie nie mogę się doczekać początku tego turnieju - co tym razem wymyślisz? :)
Pozdrawiam serdecznie, ściskam!
hah, no rzeczywiście, trochę mnie w świecie blogów nie widziano ; ) A przez to miałam naprawdę dużo do nadrabiania, ale cóż - już prawie nie mam żadnych zaległości, już tylko tych bieżących rozdziałów mi trochę zostało ; )
UsuńNie mam czego wybaczać. Zwłoka i opóźnienia to słowa, które w blogowym świecie nie są mi obce, bo bardzo często mi, niestety, towarzyszą.
Pierwsze zadanie będzie dopiero opisane w 17 rozdziale. Sama nie wiem, jakim cudem aż tak rozciągnęła mi się fabuła, masakra xDDD
Całuję i dziękuję za powrót na bloga!
Leszczyna
http://i.imgur.com/ZmwW6ql.png
OdpowiedzUsuńo jejuś, nie wiem, co powiedzieć. Może więc zacznę od wielkiego DZIĘKUJĘ! Albo jeszcze większego D Z I Ę K U J Ę Z C A Ł E G O S E R D U C H A! <3
UsuńParę dni temu szablon dla mnie wykonała już Legilimencja, ale ja, biorąc pod uwagę fakt, że moje romanse z programami graficznymi za kij nie wychodzą, bardzo chętnie poznałabym szczegóły przesłanego tutaj szablonu oraz jego autorkę ; ) Kiedy już aktualny szablon sobie powisi na tyle, że się najzwyczajniej znudzi, bardzo chętnie wstawię ten, który został tu przesłany, bo również mi się podoba ; )
Całuję,
Leszczyna
Jeśli chcesz, prześlę kod do szablonu jak go skończę pisać. (: W razie gdyby mi się zapomniało to się przypomnij. A właśnie... Spróbujesz zgadnąć, co za niedobra osóbka się odzywa po takim długim czasie milczenia? Na literkę "R" się zwie ;)
UsuńROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOS!
UsuńBoże, Ros, wiem, że Ty mnie zrozumiesz, gdy Ci to powiem: MIAŁ BYĆ 3 SEZON SHERLOCKA WE WRZEŚNIU A GO NIE MA, MOJE ŻYCIE LEGŁO W GRUZACH! : /
i chcę! Bardzo chcę, więc możesz mi go potem wysłać, jak skończysz ; )
Tak, Ros :) Brawo, w nagrodę zaraz wyślę ci kod, niech no tylko maila znajdę.
UsuńRozumiem aż za dobrze! Możemy rozpaczać razem, we dwie raźniej, nie? :D A później jak już za kolejne trzydzieści (albo trzysta) lat w końcu ten trzeci sezon się pojawi, to będziemy się razem cieszyć.
Jak się zorientuję, w którym momencie skończyłam czytać Cmentarz to nadrobię i się wypowiem na temat tekstu jeszcze. A póki co: jakie ty masz śliczne, śliczne włosy! :)
Dziękuję!
Usuńwracasz do blogosfery? Czy na mirriel? Czy na to i na to? ; )
Kurde, cały czas przekładają ten nowy sezon Sherlocka... Mam nadzieję, że już naprawdę w styczniu będzie... A Ty widziałaś Watsona w wąsach? ; >
A, i dziękuję co do włosów! Szczerze mówiąc, to jest to jedyna cecha wyglądu, którą naprawdę w sobie lubię ; )
Nie, nie wracam. Za leniwa jestem :D Na Mirriel może coś wrzucę, mam na przykład Sherlockową miniaturkę napisaną rok temu, która tylko czeka, żeby ją przejrzeć i opublikować, ale - nie chce mi się. Niedobra Rosalka xD
UsuńTeż mam taką nadzieję, bo jak nie, to ja ich odszukam i powiem, co o nich myślę. Wąsona (niech żyje słowotwórstwo) widziałam, NIESTETY. Wygląda przecudacznie. Miejmy nadzieję, że wąsy szybko znikną :D
Tak obiektywnie oceniając to naprawdę nie wiem, czego mogłabyś w sobie NIE lubić :)I przy okazji: powodzenia w nowej szkole :)
buuuu, szkoda... Już myślałam, ze powrócisz do blogsfery z jakimś nowym fanfictionem ; ) O, wrzuć tę miniaturkę! Sherlock *-*
Usuńhah, Wąson xDD A mi się tam Wąson podoba! W książce też miał w końcu wąsy ; ) Ogółem to jakoś szczególnie nie przepadam za postacią Johna, więc mi to obojętne czy będzie miał wąsy czy nie ; )
O, dziękuję! Przyda się powodzenie ; )
Tzn. będę szczera: jak ma soczewki to mam wyjebane na to, jak wyglądam, bo MAM SOCZEWKI I ŻYCIE JEST PIĘKNE, ale jak okulary to czuję się strasznie. Mam straszne kompleksy, których nie życzyłabym nawet największemu wrogowi. Mi jest głupio wyjść z domu w okularach i mam wówczas wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą krzywo... xD ale jak mam soczewki to mogę mieć niewyprostowane włosy ; D
Może kiedyś jeszcze wrócę :) Chociaż wolę Mirriel, to jednak mam słabość do pokazywania światu mojej pożal-się-Merlinie-grafiki, bo to mnie po prostu bawi.
UsuńNo właśnie wygląda z tymi wąsami identycznie jak ten książkowy. Dodają mu lat te wąsiska. Jakoś przyzwyczaiłam się do Johna bez wąsów :)
Znam to, znam to, o jak dobrze znam! Nie ma mowy, żebym ja w okularach wyszła, ugh, koszmar. W soczewkach chociaż przypominam człowieka xD Ja przeważnie włosy w warkoczyk albo kłosa zaplatam, żeby prostownicą nie niszczyć zbyt często, ale grzywka musi być wyprostowana i już (:
ja wolę blogi, bo na Mirriel się najzwyczajniej w świecie boję publikować ;> Dopiero jak napiszę coś, w moim przekonaniu oczywiście, zasługującego na to forum, to dopiero wtedy tam to wrzucam. A tak to się raczej boję ; >
UsuńA Ty przeczytałaś wszystkie książki Doyle'a o sherlocku? ; >
mi nie żal włosów, więc codziennie od ponad trzech lat traktuję je prostownicą. Tzn. no dobra, trochę mi ich żal, ale wolę mieć zniszczone od środka i wyglądające ładnie z zewnątrz niż zdrowe od środka i takie poskręcane xDD Moja logika rządzi ; > My kobiety chyba za bardzo przejmujemy się wyglądem, ale... no nie da się inaczej! ; >
Masz sporo racji (: Czasem piszę takie teksty, których napisanie po prostu sprawia mi przyjemność, ot, proste, bez myślenia nad nimi, takie zupełnie, zupełnie zwyczajne. I na bloga bym je wrzuciła, na Mirriel - niekoniecznie. Też się jakoś tak boję, jak coś tam publikuję, takie uczucie dziwnego niepokoju jakby xD
UsuńWszystkie pewnie nie, nawet nie wiem, ile on tego napisał. Za to mogę powiedzieć, że wszystkie, które można było dostać u mnie w bibliotece :)
Ja przez parę lat też prostowałam codziennie. Później już starałam się robić to trochę rzadziej, bo denerwowało mnie, że rozdwajały mi się mocno końcówki. Co poszłam do fryzjera - to zaraz wyglądały tak samo, jak przed podcięciem. Teraz obcięłam je sobie sama i chyba problem był raczej w niedokładnym obcinaniu fryzjerek, bo miesiąc minął już ponad, a końcówki jak miałam ładne, tak dalej mam :D (Tak, jestem z siebie dumna xD) Ale dalej staram się nie prostować codziennie, poza tym uwielbiam kłosy, więc no :) Taaak, zgadzam się, że za bardzo się przejmujemy (czasem rzeczami, na które wcale wpływu nie mamy, ja na przykład marudzę, że jestem za wysoka), ale naprawdę nie da się inaczej :D
ja takie teksty i na bloga bym wrzuciła, i na konkurs wysłała, ale na mirriel... Boże, pewnie by mi się potem humor wybitnie zepsuł, jakbym przeczytała komentarze ; )
Usuń9 książek ;) No właśnie w bibliotece ciężko z nimi. Nawet ciężko ogółem w księgarniach je zdobyć, chyba że na zamówienie. Dlatego ja dostałam "Wielką księgę dokonań Sherlocka Holmesa", która ma format A4, małą czcionkę i 1100 stron, więc jest nieporęczna, ale przynajmniej są w niej wszystkie książki! ;D
Ja mam teraz naprawdę zniszczone końcówki, ale wiadomo - prostownica naprawdę daje im w kość, nawet jeśli niektórzy mówią, że wcale tak nie jest, bo czasem z zewnątrz nie widać zniszczeń, a wewnątrz włosa muszą być takie ubytki, że szok...
Też marudzę, że jestem za wysoko, bo nie mogę wtedy nosić szpilek, które kocham! A ty ile masz?
Muszę przyznać że zaskoczyłaś mnie pozytywnie. To prawda nie przepadam za opowiadaniami o Młodym Pokoleniu, ale Ty piszesz tak fantastycznie, że nie mogłam się oprzeć. To grzech wiesz o tym? Normalnie pobijasz mnie o głowę. Wspaniały pomysł z tym Turniejem. Zaskakujesz również wieloma postaciami. Na pewno Jamesem i córką Wiktora. Nie spodziewałam sie takiego obrotu sprawy. I jest również Scorpius. Uwielbiam te postać głównie ze względu na moją słabość do Dracona. Nie da sie tego wyleczyć i chyba już pozostanie. Po za tym piszesz naprawdę bezbłędnie. Sama postać Colette też mi się spodobała i lubię to imię bardzo. I w ogóle naprawdę jestem pod wrażeniem. Już wcześniej widziałam Twoje opowiadanie, ale jakoś nie miałam okazji przeczytać. Zdopingowałaś mnie do tego swoimi pięknymi słowami i chciałam sie jakoś odwdzięczyć. I nie żałuje naprawdę. Takich opowiadań jak Twoje i skrywanych talentów jest bardzo mało. A wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że opowiadanie, mimo rzeczywiście nielubianej przez bloggerów tematyki (zauważyłam, że bardzo dużo osób nie lubuje się w Młodym Pokoleniu. Często zastanawiam się dlaczego. Ja po prostu ubóstwiam Nową Generację <3 To już moje drugi blog na ten temat) moje opowiadanie przypadło Ci do gustu ; ) Dziękuję za przybycie i tyle miłych słów - naprawdę bardzo miło było je czytać! ; )
Usuńah, Draco <3 Też mam do niego niemałą słabość! Uwielbiam wszystko, co jest z jego udziałem! ; )
Całuję i jeszcze raz z całego serca dziękuję za tyle ciepłych słów! ;)
Leszczyna
Czyżby Pansy Parkinson wyszła za Marcusa Flinta i teraz była redaktorką Proroka Codziennego ;p?
OdpowiedzUsuńKrum chyba wpadł na pomysł, aby wyswatać Mary ze Scorpiusem. Tak jakoś to wyczytałem między wierszami. Jakoś w połowie tej kolacji, myślałem, że okaże się ona kolacją zaręczynową, którą ukrywali przed swoimi dziećmi ich rodzice. Ale jednak, tak się nie stało.
Chociaż z zachowania Astorii, można było wyczytać, że chciała ich zbliżyć do siebie.
Mary ma numer buta 40. Wow. To musi być wielka baba heh.
Cieszę się, że wróciłaś z tym opowiadaniem :).
Czekam więc na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
http://pieczecie--magii.blogspot.com/
hah, ja też mam 40 ; > Ale mam stosunkowo mały rozmiar buta co do wzrostu ; ) Bo mam 176 cm; moje koleżanki o tym wzroście często mają już wtedy 42 rozmiar buta - współczuję. Dla mnie 40 jest idealna, bo od 40 zaczyna się głównie rozmiarówka męska, a ja uwielbiam męskie buty ; ) Więc idealnie łapię się bez problemu na męskie, ale jeszcze znajduję się w damskich ; )
UsuńNo, kolacja zaręczynowa na pewno to nie jest, ale przyznam, że jesteś na dobrym tropie: Astoria na pewno chce ich do siebie zbliżyć ; )
hah, tak, połączyłam Pansy z Marcusem z własnego widzimisię. A bo to nic do fabuły nie wnosi, a ja lubię takie niuanse ukrywać w fabule mimo wszystko ; ) I patrzeć, kto wysnuje jakieś wnioski i zauważy, co poukrywałam xD
Ja też się cieszę i dziękuję, że jesteś nadal ze mną! ; )
Całuję,
Leszczyna