piątek, 4 stycznia 2013

Nagrobek 12


Z jednej strony życie toczyło się niezwykle zwyczajnie, zmuszając mnie do nauki, odrabiania zadań, ćwiczenia z ojcem quidditcha zarówno na treningach indywidualnych, jak i na tych, na których zbieraliśmy się z całą drużyną Durmstrangu, aby złączyć siły w walce o zwycięstwo, z drugiej jednak nic nie było jak kiedyś. Moi starzy znajomi mijali mnie na korytarzach, albo wpatrując się we bezczelnie z nieciekawymi minami, albo specjalnie udając, że jestem przezroczysta. Nie odzywali się do mnie od tamtej pamiętnej rozmowy, choć niejednokrotnie zauważyłam, że chcieliby mi coś powiedzieć. Nie żałowałam jednak, że tego nie robią, bo po ich wyrazach twarzy mogłam zdecydowanie uznać, że to „coś” na pewno nie było niczym miłym. Za to nowi… Oni byli ludźmi niezwykłymi. Nie bałam się użyć tego stwierdzenia. Po prostu uważałam ich za oryginalne charaktery, które do wystroju Durmstrangu po prostu nie pasowały. No, może Albus nie był „edycją limitowaną” albo „białym krukiem”. Ale Albus był… mój.
Sama dziwiłam się samej sobie, że tak szybko uznałam go za kogoś bliskiego. Spędzaliśmy ze sobą praktycznie całe dnie, nie lubiąc się rozstawać. To już nie była sztywna relacja na zasadzie „Hej, masz okno? O, serio masz? To idę do ciebie zapalić!”, to już była… Nie, dobra. Wciąż nie byłam gotowa do tego, aby użyć słowa „przyjaźń”. Nadtrute zaufanie dawało o sobie znać.
Miałam wrażenie, że Albus jest taki jak ja. Zagubiony w tym wszystkim, co go otacza. Nieco zamknięty w sobie. Posiadał swój świat i swoje kredki, nie chcąc, aby ktokolwiek wpierdzielał się w jego życie ze swoimi flamastrami. Czułam się dumna, że zaakceptował moje pastele i pozwolił, abym zobaczyła jego wielki, biały arkusz, na którym chłopak malował swoje życie.
Aż dziwiło mnie, że bracia w podobnym wieku potrafią się aż tak od siebie różnić. Albus i James byli dwoma różnymi światami. Choć obydwoje buntowali się przed losem, robili w dwa zupełnie różne sposoby – młodszy z rodzeństwa po cichu, powoli, bez rozmachu, a starszy ogłaszając swoje poczynania wszem i wobec w stronę całego świata, jakby przez megafon.
Mimo wszystko nie ukrywam, że polubiłam ich obu, oczywiście w różnym stopniu. James wciąż zachowywał się w stosunku do mnie nie tak, jak chciałam, ale kiedy znajdowaliśmy się w towarzystwie Francuzek i większości Hogwartczyków, można było dojść do wniosku, że Potter jest całkiem spoko facetem. Owszem, czasem przesadzał. Na przykład, wczoraj wysłał mi na transmutacji latające, papierowe serduszko z zaproszeniem na wspólny wypad na Ukrytą, który został zaplanowany przez mojego ojca na następną sobotę. Z początku obawiałam się, że to kolejny dowcip Iana, ponieważ James dobrze odgrywał swoją rolę i zaraz po przesłaniu „prezentu”, udał, że zaintrygowała go mocno wzmianka w podręczniku o czarownicy Kirke, a że Ian ostatnio miał manię na wysyłaniu ludziom podarków, które po pewnym czasie wybuchały…
W sumie doszłam do wniosku, że wolałabym, aby to serduszko było od Iana i w końcu wychuchało mi w rękach. Tym bardziej, że James podszedł do mnie zaraz po lekcji i spytał czy zgadzam się na jego propozycję, a ja nie zdążyłam nawet przemyśleć, jak dać mu delikatnie do zrozumienia, że nie mam ochoty iść razem z nim. Na szczęście kawałek ode mnie plątał się Albus, na którego wymownie wskazałam podbródkiem i skłamałam:
- Twój brat pytał mnie już o to rano. Sam rozumiesz…
James udawał, że zrozumiał. Przytaknął na moje słowa powolnym ruchem głowy, wpatrując się w Albusa zaskoczonym wzrokiem. Jeszcze raz wysłałam w kierunku starszego Pottera przepraszające spojrzenie, ale on nie odpowiedział na nie, a odszedł jedynie na tyle, aby znieść godnie swoją porażkę za moimi plecami. Dopiero późniejszym wieczorem dowiedziałam się, jaka jestem samolubna, gdy po oznajmieniu Albusowi, że został wybrany większością głosów na mojego towarzysza w wyjściu na Ukrytą, okazało się, że chłopak przymierzał się, aby zaprosić jakąś dziewczynę z Beauxbatons. Niechętnie odpowiedziałam mu, że w takim razie pójdę z Lily i Rose, o ile nie planują one wplątać się w towarzystwo Durmstrangczyków (a na pewno planowały), jednak Albus okazał się na tyle dla mnie dobry, że powiedział, iż z tajemniczą nieznajomą wybierze się przy najbliższej lepszej okazji.
Czekając, aż Jamesowi wreszcie przejdzie jakieś niewyjaśnione uczucie skierowane w moją stronę, zaczęłam zauważać, że mojemu Albusowi chyba ktoś się spodobał, ale postanowiłam, że poczekam, aż chłopak sam zacznie mi o tym kimś opowiadać. Nie lubiłam wyciągać z nikogo informacji.
Ach, i w końcu dowiedziałam się, dlaczego James siedzi po raz drugi w ostatniej klasie. Owszem, nie zdał eliksirów, ale nie dlatego, że nie miał zupełnego talentu do tego przedmiotu. Po prostu… miał romans z młodą, aczkolwiek zawistną nauczycielką tego przedmiotu. Albus mówi, że profesorka jest bardzo atrakcyjna i zachowuje się kokieteryjne w stosunku do każdego przystojniejszego ucznia, choć potrafi ukryć swoje zachowanie przed resztą grona nauczycielskiego i dyrekcją. No a James, jak to James, zwyczajnie poddał się jej czarowi, następnie ją… rzucając jak zepsutą zabawkę.
- Byś to widziała! Wiem, że krążyły anegdoty, że James błagał ojca na kolanach, aby ten nie załatwiał mu komisa przed specami z Ministerstwa. I to naprawdę była prawda! James nie chciał, aby wyszedł na jaw jego krótki romans, zresztą ojciec do dziś o niczym nie wie. Gdyby się dowiedział, wyrzuciłby tę kobietę na bruk. A ona nawet spoko uczy.
- I można się pogapić na jej piersi? – zasugerowałam, mimowolnie spoglądając w dół na swoją podpiętą aż pod szyję szatę.
- Aż tak nisko mnie oceniasz? – Udał oburzoną minę. Spojrzałam na niego, wywracając oczami. To ja wychowałam się w męskiej szkole, nie on. Wiedziałam, co chłopaki chowają pod poduszkami.
~ * ~
- Ustaw się jakoś naturalnie, błagam. Nie mamy całego dnia – odparł znudzonym głosem znudzony reporter ze znudzonym wyrazem twarzy, który we wszystkim, co robił, podkreślał swoje znudzenie. Stał tuż obok fotografa, który próbował zrobić zdjęcie wszystkich trzech reprezentantów Turnieju Trójmagicznego.
- Przecież stoję naturalnie. – Wzruszyłam ramionami, przekrzywiając lekko głowę na bok. Już od chwili, kiedy dowiedziałam się, że dziś przyjeżdża redakcja głównego oddziału Proroka Codziennego, aby przeprowadzić z nami wywiady i zrobić sesję zdjęciową, wiedziałam, że to będzie jeden z tych dni, które zapiszą się w mojej pamięci jako najgorsze.
- Stoisz prawie na baczność! – zauważył jednak reporter.
- Gdybyśmy mieli więcej niż jedno krzesło, mogłabym… - Mężczyzna nie pozwolił mi dokończyć.
- To Fonteine przyniosła jedno krzesło, więc do niej miej pretensje. Zresztą krzesło jest nam potrzebne tylko do jednego ujęcia. Żebyście byli jakoś ładnie pokazani na głównej stronie Proroka.
- De la Fonteine – poprawiła go automatycznie Colette, odrzucając włosy do tyłu.
- Bez różnicy. Idź lepiej pokaż Krum, jak ma stanąć, bo zaraz zwariuję – warknął reporter, spoglądając na zegarek. Nie tylko jemu się śpieszyło. Ja również z przyjemnością opuściłabym już to duszne pomieszczenie. Po co komu te chore zdjęcia? Skoro pracuje się nad nimi tak długo, a ludzie poświęcą im zapewne parę sekund swojego czasu, to w jakim celu się je w ogóle robi?
- Najpierw powiedz „de la Fonteine”! – uparła się jak dziecko Colette, nie zamierzając się podnosić z kolan Jamesa, na których siedziała. Pominęłam moment, kiedy reporter i Francuzka przeszli do siebie na ty.
- Dobra, nie rób scen, tylko współpracuj – oburzył się reporter, jednak po chwili, widząc nieustępliwą minę Colette, dodał: - de la Fonteine.
Zadowolona dziewczyna uniosła się więc ze swojego miejsca i stanęła bliżej mnie.
- Możesz oprzeć łokcie o oparcie, a dłonie ułożyć na policzkach – zaproponowała z wyższością, demonstrując mi tę pozę. – Tylko wypnij trochę tyłek w bok, bo na razie wyglądasz jakby coś cię zamroziło! – skwitowała, poprawiając swoje włosy i robiąc dodatkowo nieco zalotną minę do zdjęcia. Westchnęłam cicho i postarałam się stanąć identycznie jak ona. Nie przejmując się podłamanym spojrzeniem reportera, wciąż próbowałam wypaść jak najlepiej, mimo że w sumie mi na tym nie zależało.
Mężczyzna przejechał otwartą dłonią po swojej twarzy.
- Dobra, zmiana planów. De la Fonteine idzie za krzesło, a Krum na kolana Pottera – zadecydował, patrząc w stronę fotografa. Ten nie odzywał się od początku, więc i teraz przyjął decyzję swojego szefa bez słowa.
- Nie! – wykrzyknęłyśmy z Colette wręcz w tej samej chwili. Znalazła się choć jedna kwestia, w której byłyśmy jednogłośne.
- Nie ma żadnego nie! Dalej, drogie panie, naprawdę się śpieszymy. Jak się będziesz ociągać, Fonteine, to nie starczy czasu na twoją prywatną sesję – oznajmił krótko, nawiązując do tego, że, widząc zdolność do pozowania Francuzki, zaproponował jej osobistą sesję, którą odsprzedałby potem do „Czarownicy”. Dziewczyna przystała wtedy na to z wielkim entuzjazmem. Widać, że i teraz obiecane zdjęcia stały się doskonałym szantażem.
- Dobra, niech już wam będzie – odparła z nieukrywaną złością Colette, wręcz wypychając mnie z kadru.
- Mnie nie ma pan czym zaszantażować. – Od razu zastrzegłam.
- Dobra, Krum, nie wygłupiaj się, tylko siadaj! – oznajmił reporter stanowczo, wskazując mi swoją prawą ręką na krzesło zajęte przez Jamesa.
Nie musiał mnie szantażować, jego ton głosu w zupełności wystarczył.
Usiadłam więc na kolanach Jamesa z obrażoną miną i splecionymi ze złości rękoma na piersi. Głowę miałam wysoko podniesioną do góry, a wzrok wycelowany w prawy górny róg pomieszczenia. Moje nogi nie dotykały podłogi, zwisając jedynie bezwładnie, przez co Potter musiał podtrzymywać mnie z tyłu, abym nie spadła. On w przeciwieństwie do mnie czerpał niezłą zabawę z całego tego zdjęcia. Miał uśmiechniętą minę, a w jego oczach tańczyły radosne ogniki. Wolną ręką targał sobie włosy. Jak się potem okazało, Colette stała za nami z wściekłym wyrazem twarzy, zaciskając mocno palce na oparciu krzesła i przygryzając wargę aż do krwi. Miała lekko zmrużone oczy i wyglądała jak tygrysica gotowa do walki o swoje młode.
- Genialnie! – wykrzyknął w końcu fotograf, którego podejrzewałam już o to, że jest niemową. Kiedy wszyscy w trójkę zobaczyliśmy wykonane zdjęcie, musieliśmy zgodnie przyznać, że mimo wszystko wyszło rzeczywiście niesamowite, choć Colette upierała się, że gdy staje się zła, to robi się naprawdę czerwona na twarzy. Reporter zapewnił ją jednak w imieniu fotografa, że większość zdjęć wrzucanych na pierwszą stronę Proroka Codziennego jest poddanych drobnemu retuszowi, co potwierdził, stukając różdżką w moją zgarbioną sylwetkę na zdjęciu, prostując ją nieco.
- Tu macie wywiady ze sobą. Zapoznajcie się z nimi, wprowadźcie ewentualnie jakieś poprawki, może uwzględnię. A potem podejdź, Fonteine, do nas, to przeprowadzimy sesję do Czarownicy – oznajmił szybko reporter, znów zerkając przelotnie na zegarek i wręczając każdemu z nas kartkę A4 z zapisanym drukiem, a następnie odszedł do fotografa, który rozpakowywał właśnie swoje śniadanie.
- Wywiady ze sobą?! – zdziwiła się momentalnie Colette, biegając wzrokiem po tekście. Wymieniliśmy z James zdziwione spojrzenia. – Oni tu piszą, że jestem modelką w mugolskim świecie, a jestem FOTOMODELKĄ! I ciągle używają nazwiska bez arystokrackiego przedrostka! W moim wywiadzie koniecznie muszą być poprawki – oznajmiła Colette i wydęła usta. Starałam się nie zwracać na nią uwagi, a skupić się bardziej na tekście, który ktoś wypowiedział za mnie, ale podpisał moim nazwiskiem.
- Zastanawiam się czy mają do tego w ogóle prawo? Ale w sumie kto im udowodni, że to nie my powiedzieliśmy te słowa? – myślałam głośno.
- Ty też masz tam pytanie o presję ze strony ojca? – spytał nagle James, wodząc wzrokiem po tekście z nieciekawą miną. Zacisnął usta w wąską linię.
- Tak – odpowiedziałam po chwili, odnajdując odpowiedni fragment. – „Nie czuję żadnej presji. Nie wyobrażam sobie, abym miała pokonać Jamesa Pottera tylko dlatego, żeby zemścić się na jego ojcu, który pokonał ponad dwadzieścia lat temu mojego tatę. Interesuje mnie tylko teraźniejszość, więc chcę wygrać Turniej Trójmagiczny dla własnej satysfakcji.” – przeczytałam swoje słowa.
- Ja mam nawet zgodnie z prawdą: „To że mój ojciec pokonał kiedyś Wiktora Kruma, nie oznacza, że chcę pogrążyć rodzinę Krumów, wygrywając w tym roku z Marybeth Krum. Mój ojciec to zupełnie inna historia. Chcę stworzyć własną, zwyciężając w Turnieju Trójmagicznym”, choć trochę to brzydko ujęli słowa. Przykro mi, że wrzucili tu twoje nazwisko.
- Daj spokój, u mnie też jest twoje – uśmiechnęłam się, wczytując dalej w wywiad. Musiałam przyznać, że był nudny jak flaki z olejem, ale nie zawierał niczego, o co mogłabym się wykłócać. Treść była mało fascynująca, co niezmiernie mnie zdziwiło. Prorok powinien zaciekawić swoich czytelników. Czemu więc napisał coś takiego, skoro tak naprawdę mógł włożyć w nasze usta każde inne wypowiedzi?
- Poprawiasz coś? – Padło pytanie ze strony Jamesa skierowane w moją stronę.
- Wszystko! – odpowiedziała za mnie Colette, siedząc z długopisem i kreśląc przeróżne fragmenty wywiadu. – Muszę dopisać też jedno pytanie, bo bardzo chciałabym udzielić na nie odpowiedzi. Mam nadzieję, że się nie obrażą – mruknęła, wracając z zapałem do swojej pracy. Obserwowałam ją przez chwilę, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
- Ja nic nie będę poprawiać. Nie podoba mi się parę sformułowań, ale wątpię, że uwzględnią moje poprawki – oznajmiłam krótko, ruszając w stronę reportera.
- Ja też nic nie poprawię. Choć pytanie „Czy mimo że nie masz blizny na czole, czujesz się nie mniej wyjątkowy od swojego ojca?” wybitnie mnie zaskoczyło – oznajmił, kiedy odkładaliśmy kartki na stół. Po zweryfikowaniu naszych wywiadów usiedliśmy pod ścianą, aby przeczekać obowiązek Fonteine.
Sesja Colette miała jeden dobry skutek – musieliśmy na nią czekać, ponieważ zaraz po tym miało się odbyć sprawdzenie różdżek i jakieś tajemnicze losowanie, którego szczegółów nie chciano nam zdradzać. A że musieliśmy na nią czekać – nie mogliśmy powrócić już tego dnia na lekcje.
Przy końcu zdjęć dziewczyny, do pomieszczenia wszedł mój ojciec, prowadząc ze sobą nieznanego mi mężczyznę w średnim wieku i trójkę ludzi, których kojarzyłam już z tego pamiętnego wieczora po wybraniu wszystkich reprezentantów. Byli to Dean Thomas, Mario Popovi oraz Fleur Weasley. Później okazało się, że nieznajomy mężczyzna to spadkobierca sklepu Gregorowicza, który miał swoją siedzibę na Ukrytej. Moja różdżka została wykonana na zamówienie, a przysłana została sową, więc nigdy nie miałam okazji odwiedzić bułgarskiej wytwórni.
Syn Gregorowicza kazał nam po kolei podawać swoje różdżki i powiedzieć mu, jakie one są. Najbliżej stojący jego James rozpoczął kolejkę.
- Jedenaście cali, dąb, włókno z serca smoka, odpowiednio giętka, idealna do transmutacji – oznajmił chłopak, patrząc wyczekująco na mężczyznę. Ten sprawdził ją w swoich dłoniach, dokładnie ją oglądając, a następnie wymierzył ją leżącą na stole kanapkę, którą pozostawił fotograf, i wypowiedział zaklęcie Duro. Przedmiot momentalnie zamienił się kamień.
- Jest w porządku. To robota Ollivandera, prawda? – uśmiechnął się Gregorowicz.
- Tak. Jedna z najstarszych jego różdżek. Sam dziwił się, dlaczego do nikogo nie pasuje – odpowiedział Potter, odbierając od mężczyzny swoją własność i zwalniając mi miejsce.
- Trzynaście i pół cala, wiśnia, włos z głowy wili, bardzo sztywna, idealna do klątw – rzuciłam jakby od niechcenia. Gregorowicz wyjął z kieszeni gruby sznurek i położył go przed sobą na ziemi, a następnie szepnął zaklęcie Erecto, co spowodowało się natychmiastowe wyprostowanie się sznura.
- Również okey. Znam tę różdżkę. Sam ją wykonywałem. Była na zamówienie, prawda? – spytał, a ja przytaknęłam na jego słowa. – To włos twojej matki, tak? – spytał, a ja poczułam, że stąpa po grząskim gruncie. Włos, który miałam w różdżce, był jedyną pamiątką mojego ojca po mamie. Doceniałam to, że oddał mi go jako rdzeń.
- Owszem – odparłam, siląc się na obojętny ton i spoglądając w stronę ojca. Ostatnia do sprawdzenia podeszła Colette, której różdżka również okazała się w porządku. 
~*~
WYWIAD Z MARYBETH KRUM, REPREZENTANTKĄ DURMSTRANGU W TURNIEJU TRÓJMAGICZNYM
Marcus Flint: Mary, nie ukrywajmy, jesteś sławna już od momentu swojego narodzenia. Czy sława cię nie przytłacza?
Marybeth Krum: Nie, myślę, że nie. Lubię to uczucie. Cieszy mnie, że jestem uważana za osobę sławną. Mam nadzieję, że będę jeszcze bardziej rozpoznawalna po moim udziale w Turnieju Trójmagicznym.
M.F.: Czyli potwierdzasz rozpowszechnioną plotkę, że wystąpisz w nim głównie dla sławy?
M.K.: Oczywiście, że nie tylko dla niej. Tu tak naprawdę chodzi o chęć rywalizacji i pragnienie zwycięstwa. Chciałabym po prostu wygrać. Jeśli miałabym do wyboru pierwsze miejsce i brak sławy oraz sławę i miejsce ostatnie, naturalnie wybrałabym opcję numer jeden.
M.F.: Czy chęć zwycięstwa została wzmożona przez udział w Turnieju Trójmagicznym Jamesa Pottera (ojciec Jamesa, Harry Potter, wygrał ponad dwadzieścia pięć lat temu z ojcem Marybeth, w Turnieju Trójmagicznym organizowanym w Hogwarcie – przyp. red.)?
M.K.: Muszę przyznać, że ma pan całkowitą rację. Tu nie chodzi jednak o zazdrość, jak niektórzy błędnie myślą. Chcę po prostu obronić honor rodziny Krumów, pokazując, że nie każdy Potter musi być od razu we wszystkim najlepszy.
M.F.: Rozumiem.  A jak na daną chwilę oceniasz swoje szanse?
M.K.: Myślę, że jestem najlepiej przygotowana ze wszystkich zawodników. Posiadam wiedzę zarówno teoretyczną, jak i praktyczną. Potrafię zachować zimną krew w każdej sytuacji i nie boję się żadnego wyzwania. Dostałam najlepsze wykształcenie z całej trójki, ponieważ uczęszczam do elitarnej placówki, jaką jest Durmstrang. Uważam, że to wszystko, co wymieniłam, daje mi znaczną przewagę nad przeciwnikami.
M.F.: Mówisz „Nie boję się żadnego wyzwania”. Wiadomym jest, że przedtem prawie w co drugim turnieju ginęli ludzie. Czy obawiasz się, ze tym razem może być podobnie?
M.K.: <śmiech> Śmierć nie jest mi straszna. Proponuję skierować to pytanie do moich współzawodników, może oni z większą chęcią opowiedzą o swoim strachu.
M.F.: Z pewnością to zrobię. Jednocześnie serdecznie dziękuję za rozmowę.
M.K.: Ja również.
Rozmawiał: Marcus Flint
Gniotąc Proroka w dłoni, wyszłam ze swojego pokoju, trzaskając mocno drzwiami. Zapomniałam nawet o zamknięciu zamka na zaklęcie. Byłam zbyt roztrzęsiona. Ten pieprzony reporter opublikował zupełnie inny wywiad, niż ten, którego miałam okazję przeczytać!
Czułam się okropnie. Co pomyślą sobie o mnie ludzie, po przeczytaniu takich napuszonych i pełnych wiedzy o własnej wszechwiedzy wypowiedziach? Zostałam przedstawiona tu w zupełnie innym świetle, ze strony, której nigdy nie posiadałam. To musiało być karalne! Nie można sobie przecież wrzucać jakichś wywiadów, które polegają na fikcyjnych wypowiedziach obrażających czarodziejów! To chyba można gdzieś zgłosić, prawda?
- O, Mary, dobrze, że cię widzę! Musimy porozmawiać! – Zza zakrętu korytarza wyłoniła się postać Jamesa. Spojrzałam na przedmiot, który trzymał w ręku. Prorok.
- U ciebie też?
- U mnie też.
~ * ~
Zastanawiam się nad dodatkiem  do Proroka codziennego , czyli bonusem w postaci jednej notki zatytułowanej „Prorok codzienny zgłębia tajemnice tegorocznego Turnieju Trójmagicznego!”
Lubię tę notkę… Więc cieszę się, że mogę ją Wam zaprezentować ;)
Jestem chora, buuu. Wczoraj z gorączką i ostrym bólem gardła chodziłam z kolędą. Jeszcze nas jakaś babcia na kolację zaprosiła, ale musiałam odmówić (dostałam jakieś pierniki i mandarynkę na drogę xD), bo już nie dawałam rady. Ale przynajmniej zarobiłam 91 zł ; )

82 komentarze:

  1. Długo, długo mnie tu nie było i jest to karygodne zaniedbanie z mojej strony. Bardzo cię za to przepraszam!
    Jednak wszystkie rozdziały zdołałam nadrobić i powiem ci, że jak zwykle bardzo mi się podobało. Każdy z nich był dopracowany od początku do samego końca. Ten szczególnie przypadł mi do gustu. Nic dziwnego, że ci się podoba, bo jest naprawdę świetny.
    Oj, Mary nie ma łatwego życia. Stanowczo. Znajomi nie powinni się tak zachowywać, nie powinni jej olewać przez całe to wydarzenie. Przecież to niej wina!
    No, ale dobrze, że ma chociaż przy sobie Albusa i resztę Hogwarczyków. Nawet James nie jest już aż tak irytujący jak zazwyczaj. Fajnie, że dziewczynie w jakimś stopniu udało się go polubić. Jednak cieszę się, że mimo wszystko wolała towarzystwo Albusa podczas wypadu na Ukrytą. Zastanawia mnie czy naprawdę chłopak chciał zaprosić jedną z Francuzek czy była to tylko taka wymówka. Jedno jak i drugie wydaje mi się całkiem prawdopodobne.
    Fragment z sesją zdjęciową również mi się podobał. Biedna Marry musiała tak cierpieć :D
    James musiał być w siódmym niebie, gdy kazano usiąść jej na jego kolanach. No, a Francuzka prawie ugotowała się ze złości, haha.
    Nie podobało mi się natomiast to, co zrobili z wywiadem. Straszne, że tak nimi wszystkimi zmanipulowali. Przedstawili Krum w tak okropnym świetle, jak pyszałkowatą i zarozumiałą, a przecież ona wcale taką nie jest... Ciekawe jakie bzdury zostały umieszczone w wywiadzie z Jamesem. Aż strach pomyśleć.
    Zrobią coś z tym? Pewnie nie, skoro gazeta została już wydana, ale jakaś sprawiedliwość powinna być. O, takie moja zdanie.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie masz za co! Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi! ; )
      ten mi się podobał głównie dlatego, że jest taki wesoły i optymistyczny; poza tym lubię tę scenę ze zdjęciem i sama się śmiałam, jak ją pisałam ; ) No i w tym rozdziale Marybeth nie dramatyzowała tak, jak ma to ona w zwyczaju ; )
      No, James zmienił taktykę ; ) Zrozumiał już, że Mary nie da się oczarować na ładne słówka i typowe podrywy ; )
      hah, tak, James był ucieszony, Colette wściekła, a Mary obrażona na cały świat, dzięki czemu zdjęcie wyszło genialne i gdybym umiała rysować, to bym je naszkicowała i tu wrzuciła ;)
      James z Harrym będą próbowali, a Krum... Cóż, to Wiktor stoi za tymi wywiadami,
      Całuje,
      Leszczyna

      Usuń
  2. Coś właśnie czułam, że to dziwne że Prorok daje im wywiad do przeczytania (zwłaszcza, który jest nudny jak flaki z olejem), ale mnie nie zawiodłaś i w Proroku pojawiły się inne wypowiedzi. Ale byłabym wściekła na miejscu zarówno Mary, jak i Jamesa, bo Colette mam w 4 literach (nie lubię jej, bo kreujesz ją na taka barbie, a ja takich osób nienawidzę ;D). Mam nadzieje, że razem coś wymyśla i przynajmniej najbliżsi zrozumieją, że to nie są ich wypowiedzi.
    W ogóle podobał mi się ten rozdział, Mary i James trochę się do siebie zbliżą, w tak normalny sposób, a nie "Umówisz się ze mną?" xD Bo gdyby nie to, to James byłby naprawdę fajny (mam tu na myśli, że potrafi być normalny)
    A scena, jak nasza bohaterka musiała usiąść na kolanach Jamesa to prostu mnie powaliłaś :D W tym momencie to trochę przypominało Lily i Jamesa Seniora w czasach szkolnych i to całe zdenerwowanie się Lily ;)
    Podobały mi się też (wiem, że się powtarzam, ale wszystko mi się tu podoba ;D) przemyślenia Mary na samym początku rozdziału. Że czuje, że Albus jest jej przyjacielem, ale do końca się boi do tego przyznać. Że tak naprawdę lubi Hogwarczyków (a zwłaszcza Jamesa, bo myślałam, że za nim akurat nie przepada, gdyż on ciągle tylko o tych swoich randkach ;P), a starzy znajomi odchodzą w niepamięć za to co jej zrobili.
    Chciałabym umieć pisać tak jak ty, naprawdę Ci zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam o skomentować zachowanie Mary, po zaproszeniu jej przez Jamesa na Ukryta. Tutaj zachowała się trochę jak willa - egoistycznie. Nawet nie zapytała Albusa o zdanie. Z 2 strony wydaje mi się, że Albus mógł skłamać z tą Francuzką. Przecież on nie lubi takich pustych lasek, a z tego co wiem to tam same takie są (chyba, że się mylę i jakiś wyjątek tam się u ciebie wkradł ;))
      Czekam na następny rozdział z niecierpliwością, bo pisałaś, że tam będzie kolacja u Malfoyów ;)

      Usuń
    2. hah, tak, dziś się już pojawi kolacja u Malfoyów ; )
      Nie wszystkie Francuzeczki są puste. Trochę Mary je zgeneralizowała, ale to też przez to, że w Durmstrangu nie lubią innych szkół ; ) No i przecież zawsze są wyjątki od reguły ; )
      A Mary jest egoistką, tego nie zaprzeczę ^^
      Mary i James oczywiście zbliżają się do siebie podczas Turnieju, bo mają w nim tylko siebie i Colette. Ale co z tego wyniknie na koniec, tego nie wie nikt ^^
      No, Mary lubi Jamesa na swój sposób, kiedy ten nie zaczyna swoich flirtów. Bo w głębi duszy jest całkiem spoko facetem ; )
      Całuję,
      Leszczyna
      PS Dzięki za przeczytanie, komentarz i opinię ; )
      PS 2 Cieszę się, że mój styl Ci się podoba ; )

      Usuń
  3. O, całkiem dobry rozdział ^^. Co prawda sytuacja z przekłamanym artykułem z "Proroka" do złudzenia przypomina HP, to jednak nie mam większych zastrzeżeń. No, może do używania czasem zbyt potocznych zwrotów przez postacie, typu "okey" itp. Po prostu, jakoś mnie to razi, nie lubię nadmiernie swobodnego języka w opowiadaniach czy książkach.
    Widzę, że Mary nadal nie rozmawia ze znajomymi, a raczej to oni nie rozmawiają z nią. Przykre, ale może kiedyś się zmieni? Choć ten przekłamany wywiad pewnie utwierdzi ich w przekonaniu, że Mary pęka z dumy i pewności siebie.
    Dobrze, że znajduje wspólny język z Albusem i zaprzyjaźniają się ze sobą, myślę, że oni do siebie pasują. Lubię takie motywy przyjaźni, bez jakiejś wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia. Widzę też, że powoli poprawiają się relacje Mary z Jamesem, choć chłopak czasem wciąż bywa namolny. Ale faktycznie tak jest, że obaj bracia są zupełnie od siebie różni. Ja jednak wolę Ala, lubię takich wrażliwych, wycofanych typków. I podobał mi się akapit o tym, że Al ma "swój świat i swoje kredki".
    W ogóle, Hogwartczycy pewnie wydają się Mary dość odmienni od jej znajomych z Durmstrangu, i może dlatego chętnie z nimi obcuje. Jednak strasznie irytuje mnie Colette, ani trochę nie lubię tej laski i nie dziwię się, że Mary jest na nią wkurzona. Szczególnie po tej sesji xD. Moment, kiedy dziewczyna musiała siąść Potterowi na kolanach, także mnie rozbawił.
    Momentami trochę szybko leciałaś z akcją, ale ogólnie było ok ^^. Dużo opisów, a opisy to coś, co bardzo lubię.
    Jestem ciekawa, jakie będą konsekwencje artykułu w Proroku, na początku faktycznie się zdziwiłam, że im dają do poprawki, a potem i tak wrzucili zupełnie coś innego. Ach, ta pokręcona gazeta ;PPP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sytuacja z wywiadami jeszcze się wyjaśni ;> Nie chcę, żeby na pierwszy rzut oka przypominała HP, ale nie dało się inaczej ; > Ogółem to za tymi wywiadami stoi Krum ; )
      no, to są ludzie moim wieku, a ja i moi znajomi mówimy mową potoczną, więc nie wyobrażam sobie, żeby bohaterom wciskać do ust nie wiadomo jakie słowa ; )
      uwielbiam motyw sesji <3 Sama się co chwila uśmiechałam do monitora, jak go opisywałam ; >
      Ja tam lubię Colette ; ) Lubię takie zimne, wredne, su.. bohaterki w opowiadaniach, bo chyba trochę się z nimi utożsamiam ;D W sumie dużo osób zarzuca mi, że chyba wzoruję Marybeth na sobie (chyba wnioskują to po tym, ze piszę w narracji piuerwszoosobowej), a jeśli mam być szczera, to charakter Colette trochę jest wzroowany na mnie ; ) No, może poza tym, że pcham się usilnie chłopakom, którzy mi się podobają, w ramiona ; ) Ale tak, to jestem bardzo podobna do niej ;)
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  4. No cześć! Dawno mnie tu nie było, albo tak mi się tylko wydaje... No, nieważne, zaraz do tego dojdę. Dobra, wiem. Tak, jak myślałam ostatni rozdział również nie został przeze mnie skomentowany, więc już się za niego zabieram ;)
    Najbardziej pamiętam tą akcje ze spodniami ;D po prostu Huncwocki styl! No i skrzaty domowe... w sumie wiesz, że to fajny pomysł? Tak mieć skrzata na każde zawołanie. Choć to je trochę przemęcza! Dobra, dobra. Szczerze to nigdy nie byłam fanką WSZY, tak jakoś mi to nie podeszło. A ze skrzatów, które poznałam dzięki książce kochałam Zgredka i nawet płakałam w kinie, gdy umarł ;(
    A teraz wbijam do teraźniejszości, czyli do okropnego, nienormalnego, niefajne i całkowicie nie fair - Proroka Codziennego. Ja to bym do sądu poszła, a co! Żeby tak wcisnąć komuś jeden wywiad, a opublikować całkiem inny?! No błagam! Dziennikarze. Ciekawe, co z tym fantem zrobi główna bohaterka i oczywiście nasz pan Potter, który tak na marginesie za bardzo się w okół niej kręci. Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie, że ona będzie z Albusem i już.

    No a teraz inna sprawa, mianowicie: po "metamorfozie" iluzji całkowicie anulowałam listę osób powiadamianych o nowych rozdziałach i teraz pytanie: czy Ty nadal chcesz być informowana? Jeśli tak, to prosiłabym żebyś zostawiła mi wiadomość w zakładce "Sowia Poczta" bo to bardzo ułatwi mi sprawę ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym chciała mieć skrzata na każde zawołanie! Może byłabym bezlitosna, ale przynosiłby mi co chwila żarcie na zawołanie (bardzo duuuuużo jem xDD) i sprzątał (nienawidzę sprzątać xD( xD
      Mogę uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, ze za tymi wywaiadami stoi... Krum.
      Kręci się, bo są razem w Turnieju, a to ich na pewno w jakiś sposób zbliży ; > Nie wiadomo tylko w jaki ^ ^
      Całuje,
      Leszczyna

      Usuń
  5. Rok 2012. Od upadku Voldemorta minęło ponad czternaście lat. Starsi czarodzieje do dzisiaj wspominają ciężkie czasy, jednak dla większości młodych są to jedynie mgliste wspomnienia z dzieciństwa. W powietrzu czuć beztroskę.
    Hogwart nie przypomina już szkoły, do której uczęszczał Harry Potter. Dyrektorką łączącą stare i nowe, dbającą o zachowanie tradycji, nie będącą jednocześnie zamkniętą na nowości od pamiętnego roku 1997 pozostaje Minewra McGonnagall. Mimo swojego wieku potrafi sprostać zmianom, jakie zaszły przez ostatnie piętnaście lat.
    Coraz częściej zacierają się granice pomiędzy światem magicznym a mugolskim. Ostatki arystokratycznych rodów wciąż starają się pilnować czystości krwi, jednak większość społeczeństwa ceni sobie bardziej umiejętności magiczne niźli pochodzenie czy też ilość znamienitych przedstawicieli familii w historii. Nowinki technologiczne coraz częściej obecne są na zajęciach z mugoloznawstwa. Nie oznacza to jednak, że czarodzieje przekonali się do technologii, nie sposób spotkać takiego z telefonem komórkowym w ręce (choć te stają się coraz bardziej popularne) bądź kolczykiem w języku.
    Żyjemy w czasach świetności. Zachęcamy do zakładania postaci uczniów, studentów, a także dorosłych czarodziejów. Każda grupa wiekowa liczy wielu aktywnych graczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. seriously? Współczesny Hogwart nie umie czytać albo nie wie, co to spamownik?

      Usuń
  6. James miał romans z nauczycielką eliksirów. Szok. Ten chłopak nie przepuści żadnej dziewczynie/kobiecie ;p.
    Cholerne media, nawet w świecie magii manipulują ludźmi. Ale o tym już było wiadome, kiedy Rita Skeeter przeprowadzała wywiad z Harrym.
    James to chyba był zachwycony, kiedy Mary usiadła mu na kolanach hehe.
    Ciekawa co to za tajemnicza dziewczyna z Beauxbatons, którą Albus miał się wybrać na Ukrytą? Czyżby Krum miała rywalkę?
    Dziewczyna nie uważa ich znajomości jeszcze za przyjaźń, a tym bardziej na coś więcej. Ale według mnie bardziej pasuje do młodszego Pottera, niż jego brata.
    Rozdział fajny, czekam na kolejny.
    Pozdrawiam.
    http://ostatnia-czarownica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, no James... zalicza, co mam dużo mówić ; >
      Krum rywalkę? Hmm, na razie Mary nie traktuje tamtej dziewczyny jako rywalki, ale... kto wie? ; )
      hah, no James zachwycony; a Mary i Colette wściekłe ; > Ale dzięki tym wszystkim uczuciom, które towarzyszyły modelom, zdjęcie wyszło genialne, bo aż biło od niego emocjami ; > Ogółem to gdybym potrafiła rysować, to aż narysowałabym to zdjęcie i wrzuciłam na bloga ; )
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  7. Tak mi teraz przyszło do głowy... Jak zareaguje Krum, jeśli dowie się ( o ile się dowie), że Rose jest córką Hermiony? :D Przecież przed laty łączyło ich dosyć silne uczucie i nawet jak Wiktor już opuścił Anglię, to nadal pisywał do swej sympatii... :]
    O.o To żeś mnie zszokowała... James miał romans z nauczycielką? Nauczycielką eliksirów? No, teraz się wyjaśniło, dlaczego tak bardzo nie chciał, aby Harry mieszał się w jego sprawy z tej dziedziny :) Ale ta wiadomość naprawdę mną wstrząsnęła xd Jest jeszcze lepszy od swojego dziadka xd
    Jak czytałam ten wywiad z Mary to nieźle się zdziwiłam, że dziewczyna nawet nie próbowała wyprostować tak istotnych spraw. Do głowy by mi nie przyszło, że te dupki mogą opublikować zupełnie inny tekst. Rany, dobrze, że tak nie jest w mugolskim świecie :3 A przynajmniej nie aż do takiego stopnia.
    Ach, bym zapomniała! Albus i jakaś tajemnicza dziewoja...? ;> I to w dodatku z Beauxbatons -.- Nie żebym już z góry nie lubiła wszystkich uczennic z tamtej szkoły, ale jednak jakieś uprzedzenia do nich mam :D Nienawidzę Colette. -.-

    Ja również byłam chora i jak ta głupia chodziłam do szkoły, żeby nie mieć później zaległości, a w piątek miałam taki zachrypnięty głos, jakbym była na tygodniowej popijawie -.- Nauczycielka od kultury ciągle dziwnie na mnie zerkała ;p Ale teraz na szczęście jest już o wiele lepiej :)
    Zdrówka życzę! ;*
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! Dobrze, że ktoś to zauważył. Rose ściągnęłam do Durmstrangu specjalnie. W sumie wszyscy bohaterowie kanoniczni, jacy się tu pojawili z Hogwartu, są ściągnięci w jakimś celu. Młoda Weasley oczywiście również ; ) Będzie miała swój wątek z panem Krumem ^ ^
      James to zupełny podrywacz i zaliczacz, że tak to ujmę, choć takie słowo nie istnieje ; )
      A ja Colette strasznie lubię! Jest zimna, wredna, wyniosła i tak dalej, ale mimo wszystko bardzo przypadła mi do gustu ; )
      Hah, to dobrze, że nie byłam sama w chorobie ; )
      Całuje,
      Leszczyna ;*

      Usuń
  8. Dobrze, że dodałaś wywiad. Nie wiem co zrobiłabym na ich miejscu. Zapewne nic nie zmienią dyskusje na ten temat. Muszę tylko napisać, że na twoim blogu jak i w filmie strasznie zdenerwowałam się właśnie w tym momencie. Ale to nic.
    Jestem bardzo ciekawa kim okaże się ukochana Albusa. Myślałam, że może będzie z naszą główną bohaterką, ale to ty jesteś autorką, a ja tylko komentuję.
    Mam nadzieje, że nie każesz nam czekać zbyt długo na kolejną notkę, zwłaszcza gdy ta skończyła się w taki, a nie inny sposób.
    Somnia vivere

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. romans z Albusem i Mary byłby zbyt oczywisty. Przynajmniej na daną chwilę. Ale może kiedyś? Niczego nie obiecuję, ale też niczego nie potwierdzam ; )
      Kazałam czekać... 7 miesięcy ; ) Wykrakałaś! Przepraszam - , -
      Całuje,
      Leszczyna

      Usuń
  9. Podoba mi się to, że Mary tak świetnie dogaduje się z Albusem:) Myślę, że mogą na siebie liczyć i mogą nazwać siebie przyjaciółmi.

    Gazety są podłe! Jak oni mogli tak wszystko pozmieniać. Nie zostawili nic, zmienili każde słowo. Ach, ten Marcus Flit powinien za to oberwać! Swoją drogą, znam to imię i nazwisku u siebie na Astorii, tylko u mnie jest zupełnie normalnym człowiekiem:) Mam to nadzieje, że Mary i James pójdą z tym do swoich ojców, aby ten pożal się boże reporterek zapłacił za to wszystko.

    Całuję i pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcus Flint był postacią kanoniczną od Rowling, więc stwierdziłam, bo ja lubie postacie kanoniczne, co widać na przykład po Deanie jako sędzi, czy tym, że dzieciaki Harry'ego i Rona zasypały Durmstrang, że wrzucę tu i Marcusa. Będzie też Pansy Flint ; )
      James z pewnością pójdzie do Harry'ego, ale Mary nie wybierze się do Kruma, choć jeszcze nie wie, że to on stoi za tymi wywiadami... ; )
      Całuję,
      LEszczyna ;*

      Usuń
  10. Wiedziałam, że z z tą gazetą będzie jakiś haczyk ;) Ale tyle lat minęło od wojny, a dzieje się to samo, co za czasów pióra Rity? No cóż, to w sumie zależy od dziennikarza, ale ktoś to chyba kontroluje, nie? No chyba, że wywiad został poprawiony na życzenie Wiktora, nie zdziwiłabym się ;)

    Hah, wyobrażam sobie miny Mary i reszty na zdjęciu. Powiedzmy, że wyszło drapieżnie ;P

    Muszę przyznać, że w tym rozdziale spodobały mi się relacje Jamesa i Mary. Nie shipuję ich, jednakże czytając ich pozbawione flirtu Jamesa rozmowy o dotyczącym ich obydwojgu temacie...coś we mnie drgnęło. Może Turniej zbliży ich do siebie tak mocno, jak Mary nie potrafi sobie teraz tego wyobrazić? No dobra, zaś ,,niucham'' za romansem ;)

    Aha i moim zdaniem bonus o Proroku to świetny pomysł, niezwykle mnie zaciekawił, więc liczę, że go dodasz ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strzał w dziesiątkę; wywiad został poprawiony na życzenie Kruma ; )
      hah, ja uwielbiam to zdjęcie, serio! Jakbym umiała rysować, to bym je naszkicowała, bo po prostu w mojej głowie zakorzeniło się tak głęboko i tak mi się podoba, że szok! ; )
      no, James czasami się ogarnia w towarzystwie Mary, bo mu naprawdę na niej zależy. To nie jest kolejna dziewczyna do zaliczenia: ona nie tyle co mu się podoba, co chłopak się na daną chwilę w niej zauroczył. A co będzie dalej: czas pokaże. Na pewno Turniej ich do siebie mocno zbliży, bo w końcu mają tylko siebie i Colette i cała trójka jest na siebie zdana.
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  11. Co tu napisać? Na początek: Cześć. Niedawno trafiłam na twojego bloga i zachwyciłam się nim. Piszesz tak nietypową historie. Dziesięć rozdziałów pochłonęłam w dwa dni :). Najbardziej podoba mi się postać Albusa, który zawsze jest na drugim miejscu :(. Fajnie wykreowałaś też Rose. Przypomina Hermionę, tylko trochę bardziej stawia na naukę, no nie?
    Myślę, że Scorpius odegra jakąś większą rolę.

    Pozdrawiam i życzę weny
    Rosemarie
    czas-julii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Pomysł z Prorokiem jest dobry. Mam nadzieję, że go dodasz. :)

      Usuń
    2. Scorpius rzeczywiście odegra BARDZO wielką rolę. Serio, bardzo wielką rolę; ) Choć na razie prawie że o nim nie słychać.
      Rose jest praktycznie taka sama jak Hermiona ; )
      Cieszę się, że mój blog przypadł Ci do gustu i tak szybko nadrobiłaś wszystkie rozdziały. Mam nadzieję, że jeszcze ze mną będziesz.
      Całuje,
      LEszczyna
      PS Bonusu w postaci Proroka nie będzie: parę artykułów wrzuciłam jedynie do nowego rozdziału.

      Usuń
  12. Sprawdź maila w wolnej chwili : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj.
    Wybacz, że komentuję tak późno, ale ja jak zwykle opóźniona, a teraz jeszcze dodatkowo, bo kurczę tak się ciężko zebrać, by coś napisać, jak szczęka opadła i trzeba potem chodzić po lekarzach. Powinnaś się wstydzić, przez Ciebie mnie takie nieszczęście spotkało! Za dobrze piszesz :D

    Wracając jednak do bloga ;D :
    Jeśli chodzi o wywiad, to jestem zwyczajnie zbulwersowana. Jak oni mogli to wszystko tak pozmieniać? Te perfidne kłamstwa, bezsensowne. Jak widzę, nie tylko Rita Skeeter była taką kłamczuchą, reszta też woła o pomstę do nieba. Pomimo, iż minęło wiele lat, dziennikarze nadal są idiotami. Mam nadzieję, że Marcus Flit otrzyma za swoje zachowanie sowitą nagrodę - w sensie negatywnym :P
    Doznałam szoku, gdy przeczytałam, iż James miał romans. To znaczy, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że z NAUCZYCIELKĄ. I to jeszcze w dodatku eliksirów. No cóż, niezwykle ciekawy pomysł, Ci przyznam. Po tym zachowanie chłopaka złożyło się w logiczną całość.
    Ogólnie podobają mi się rozmowy Mary z Jamesem. Może coś między nimi się zawiąże? Czy Turniej zmieni ich relacje i ociepli stosunki? Kto wie, ja tam byłabym w sumie na tak :)

    Uważam, iż Bonus byłby niezłym pomysłem, albowiem wszystko co piszesz, na pewno przypadnie mi do gustu :)
    Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia! ;*
    P.S Czytasz mój blog, Hipokryzja Uczuć? Pytam, ponieważ prolog skomentowałaś, a rozdział pierwszy nie i się zastanawiam. To jak? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam dużo blogów, i Hipokryzję też czytałam, jednak ja czytam notki z opóźnieniem ; > W roku szkolnym będę czytała tylko w niedziele rozdziały, bo w tygodniu mam dużo zajęć dodatkowych + się uczę, a w piątki i soboty dobrze się bawię poza domem ^ ^
      Z bonusu jednak rezygnuję, bo w sumie nie lubię bonusów ; > Wrzuciłam artykuły z Proroka do normalnego rozdziału xD
      No, James to trochę za uszami ma ; > Trochę więcej niż trochę ^ ^ No ale dostał za to nagrodę - ma rok w plecy ;) Choć teraz się pewnie z tego cieszy, bo dzięki temu, że kibluje, może wciąż udział w Turnieju Trójmagiczntm xD
      Turniej na pewno ich do siebie trochę zbliży, bo są zdani w nim tylko na siebie i na Colette. Ogółem cała trójka za sobą nie przepada, ale doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że tworzy w jakimś stopniu jedność ; >
      Całuję,
      Leszczyna ;*

      Usuń
  14. Marcus Flint O.o Wrednym, złym, podstępnym kretynem był do końca życia? A niedawno pewna Potteromanka pytała się mnie, dlaczego nie lubię Ślizgonów...
    Notka podoba mi się, pomysł z Prorokiem Codziennym też. Nawet bardzo. To byłoby ciekawe.

    Do 18.01! ;D
    Buziak ;*

    PS. Zauważyłaś, że piszę krótsze komentarze? Dziwne. Co się ze mną dzieje? xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, długość komentarza nie jest ważna; najważniejsze, że dajesz swoją opinię i jesteś ze mną ; >
      Hah, ja tam lubię Ślizgonów ; > Sama jestem bardzo wredna i zła w realu ; ) (nie ma to, jak przedstawić się z jak najlepszej strony xD)

      Usuń
  15. Jeju, czemu z tymi wywiadami przeważnie tak jest? To jakaś jedna wielka paranoja, przekłamanie, wszędzie przekłamanie...
    Jako rozwiązanie proponowałabym o zwrócenie się do kogoś o pomoc. No ale. Mary prosząca o pomoc ojca? Przecież mu zapewne jak najbardziej ten wywiad podpasował. Heeej, a może to ON go zmienił? :O W sumie prawdopodobne, i Potterowi też by mógł. Szatańsko.
    Hm, w sumie może przez to James i Mary będą w stanie ze sobą normalnie pogadać i ich sytuacja naprostuje się do w miarę normalnej? Fajnie byłoby widzieć ich jako kumpli.
    Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo. Aha, no i odnosząc się do komentarza na moim blogu - nie chciej być chuda jak szkieletor, akysz! To nie jest fajne, ładne ani nico, dziewczyna musi mieć krągłości i o.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale mi krągłości przeszkadzają... Boże, jak czasem usiądę i poczuję wałek, to mi się aż źle robi ; > Nienawidzę tłuszczu xD
      Szczerze? Tak, Krum pozmieniał wywiady ; > Ale jak to jeszcze wyjąsnię ; )
      Też chciałabym widzieć Jamesa i Mary jako kumpli. Na pewno turniej ich do siebie zbliży, bo mają w nim tylko siebie i Colette, ale nie powiem, na jak ich zmieni ; >
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  16. Nie wiem czy polubiłabym Marybeth, gdybym żyła w jej świecie i mogła ją poznać. Jest jak dla mnie strasznie zgorzkniała. Rozumiem że przytłacza ją ta sława, wkurzają różne głupoty które ludzie mówią na jej temat, z ojcem też jej się nie układa. Ale wkurza mnie to trochę, że robi się na taką cierpiętnicę. Cały czas chodzi przybita, wszystko widzi w szarych barwach. Zauważam w niej trochę egoizmu, stwierdzam to na podstawie rozmowy, jaka wywiązała się między nią i Albusem o skrzatach domowych. Nie wiem czy u Rowling skrzaty rzeczywiście nie mogły żyć bez ciągłego usługiwania czarodziejom. Wydaje mi się, że większość skrzatów żyła u czarodziejów na zasadzie syndromu sztokholmskiego. Były do tego przyzwyczajane z pokolenia na pokolenie, nigdy nie zaznały lepszego życia, dlatego się go bały. Zgredek był dobrym przykładem skrzata, któremu udało się uwolnić z tego utartego schematu. Ale chyba wielu czarodziejów ma na ich temat zdanie takie jak Marybeth, tak im po prostu wygodnie.

    Ale ogólnie, podoba mi się Twój styl pisania. Skupiasz się na uczuciach, dajesz się akcji swobodnie rozwijać. W innym opowiadaniu pewnie już w drugim rozdziale Albus i Mary by się pocałowali, a w czwartym poszli do łóżka... Tutaj ta relacja jest bardzo naturalna. Również bardzo dobrze się to czyta, szybko i płynnie. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam lubię Mary, ale to chyba dlatego, że mi nie przeszkadzają trudne charaktery. Sama mam epicko trudny charakter i większość moich przyjaciół ma to samo. A Marybeth, według mnie, jest bardzo trudnym charakterek - jest właśnie straszną egoistką i najważniejsze jest dla niej to, żeby ona miała jak najlepiej; oprócz tego wyolbrzymia swoje rzeczy i rzeczywiście cały czas robi z siebie pokrzywdzoną. Czasem aż rzeczywiście mam ochotę walnąć jej szmatą przez łeb, ale mimo wszystko ją lubię- coś takiego zrobiłabym czysto przyjacielsko ; > Jednak wiem, że wiele czytelników za nią nie przepada, a oceniające stwierdzają, że Mary jest kulą u nogi tego opowiadani. Według mnie jednak, inna Marybeth nie miałaby tu prawa bytu. Od początku miała być taka i nie wyobrażam sobie innej bohaterki w tej roli.
      Cieszę się, że mój styl pisania przypadł Ci do gustu ; >
      Też nie lubię, jak bohaterowie zbyt szybko rozwijają miłość! To jest straszne... Kiedyś, kiedy byłam młodsza, zrobiłam ten błąd i bardzo tego żałowałam. Dlatego w tym opowiadaniu będzie inaczej. Choć mogę to tutaj powiedzieć, bo pewnie już nikt nigdy nie przeczyta tego komentarza: Mary nigdy nie będzie z Albusem, a jedyna miłość, jaka pomiędzy nimi się zrodzi, będzie czysto platoniczna. No, ale chcę żeby czytelnicy myśleli, że Albus i Mary mają się ku sobie ; )
      Całuję,
      Leszczyna
      PS Dzięki za przybycie, komentarz i opinię ^ ^

      Usuń
  17. Wiesz, że zawsze byłam fankę twoich opowiadań :) To jest równie ciekawe, co poprzednie! Uwielbiam twój styl pisania (i zdaję sobie sprawę, że powtarzam to zapewne setny raz, ale naprawdę tak jest!). Jestem bardzo ciekawa, czy Mary i Albus... ten tego ^.^ i czy jej relacja z Jamesem ulegnie jakiejś zmianie.
    W każdym razie, ja jestem, i nawet jak nie komentuje to czytam.
    Całuski.
    Ag. [katerina-mystery]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięęęęękuję <3 Naprawdę bardzo miło mi to czytać - polepszyłaś mi nieco zjechany dziś humor ^ ^
      I w sumie tacy czytelnicy co nie komentują też są dobrzy - przynajmniej człowiekowi się ciepło na sercu robi, jak wie, że ci co komentują to nie wszyscy ; )
      Całusy,
      Leszczyna ;*

      Usuń
  18. Mogłabyś chociaż powiedzieć dlaczego nie ma rozdziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że mogłam i przepraszam, ze tego nie zrobiłam.

      Usuń
  19. Witam. Tutaj Dafne z ocenialni www.Shiibuya.blogspot.com. Chciałam spytać, czy byłaby możliwość, abyś przeniosła się do innej oceniającej/oceniającego. Tematyka bloga nie do końca mi odpowiada. Jeśli nie - zrozumiem i ocenię mimo tego. Pozdrawiam i proszę o szybką odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, blog był zawieszony i teraz pierwszy raz czytam ten komentarz. Przepraszam za blokowanie kolejki.

      Usuń
  20. Czyżby Rita Skeeter wciąż pracowała w Proroku, hahaha? xD
    Nie wiem, dlaczego dopiero teraz to przeczytałam. Zdziwiałam się, gdy zobaczyłam, że mam nieprzeczytany rozdział, ale potem spojrzałam na datę dodania i trochę mi się rozjaśniło. Wybacz, akurat wtedy byłam chora (znaczy 4 stycznia bardzo mocno skupiałam się na wyzdrowieniu na sobotę), potem miałam urwanie głowy w szkole związane ze studniówką i totalnie zapomniałam, że jest coś do przeczytania u Ciebie!
    "buntowali się przed losem, robili w dwa zupełnie różne sposoby " - buntować mozna się PRZECIW czemuś, a nie przed. Poza tym w drugiej części zdanie brakuje określenia, czego robili; wystarczy wstawić "to" :P
    Zaczynam trochę od tyłu, ale ok.
    Reporterzy to kłamliwe świnie. Osoba w wywiadzie to w ogóle nie Marybeth! Koszmar!
    Mary najwyraźniej spotkała bratnią duszę :) Albus jest w porządku. Może w przyszłości coś z tego będzie? Chociaż muszę przyznać, że chwilami mam wrażenie, że Mary jest jakby aseksualna, nie mam pojęcia dlaczego xD Chyba dlatego, że w związku z tym, że chodizła do męskiej szkoły przywykła do wielu rzeczy...?
    No, to tyle :) Pozdrawiam i wybacz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wypisany błąd! Jest już poprawiony ; >
      nie masz mnie za co przepraszać! Ja nałogowo czytam parę dni po dodaniu, bo zwyczajnie nie mam czasu xD Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, niestety. Tylko nielicznie blogerzy siedzą codziennie na blogach i czytają notki.
      Powiem, ci, że masz trochę racji z tą aseksualnością Mary ; >Nawet bardzo dużo racji, choć niezupełnie ; > Ale chcę z tego zrobić właśnie wątek ;)
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  21. Naprawdę mi się podoba! Weszłam tu przez przypadek i myślę, że może być naprawdę fajnie! Notka jak najbardziej kapitalna, nie wspomnę o wywiadzie! ;) Jak dla mnie powinnaś dodać ten bonus z prorokiem. :)
    Dodaję cię do linków! :)
    [zmieniaczczasu.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i opinię; > Cieszę się, że pojawią się tu jeszcze nowi czytelnicy ; > Zachęcam do dalszego czytania przygód Marybeth.
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  22. O maaaatyldo, ile zaległości!
    Na początek chcę Cię bardzo przeprosić za niekomentowanie. Zrobiłam sobie małą przerwę od blogsfery (która nawiasem mówiąc trochę mi pomogła) i nie wchodziłam tu przez pewien czas. To znaczy od czasu, do czasu, bo nie mogłam się powstrzymać :D Wciąż mam do nadrobienia kilka rozdziałów, ale już znowu nie tak dużo, więc sądzę, że w najbliższym czasie mi się uda.
    Ten wywiad to jakaś masakra, nie chciałabym, żeby tak przekształcili moje wypowiedzi. Też pomyślałam o Skeeter, hahaha, podobna była! No i Albus, ach, Albus <33 Rozpływam się nad nim. Myślałam, że bardziej polubię Jamesa, a tu proszę (nawiasem mówiąc, romans z nauczycielką? nieźle). Kibicuję mu i Mary!
    Ja sama założyłam nowego bloga, więc jeśli będzie Ci się kiedyś tam nudziło, to zapraszam (bledny-rycerz.blogspot.com). :D
    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ty mówisz o zaległościach? Ja teraz nadrabiam zaległości z ponad pół roku! xDDD
      Rozumiem pomagającą przerwę, właśnie też takową miałam ;>
      Ja chyba osobiście wolę Jamesa od Albusa... Ale to może tylko dlatego, ze wiem, co będzie dalej i co się stanie z tymi dwoma bohaterami...
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  23. Naprawdę prosiłabym o odpowiedź, bo to mnie blokuje w ocenianiu... (Shiibuya)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blog był zawieszony; przepraszam, że blokowałam kolejkę : /

      Usuń
  24. Gdzie się podział nowy rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schował się pod biurkiem i nie chce wyjść : /
      I nie chciał wyjść przez pół roku; jego wina, nie moja! ;>

      Usuń
  25. Ukazała się ocena Twojego bloga na szczerych :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! W najbliższym czasie postaram się ją sowicie skomentować, bo mam wiele zastrzeżeń ; >

      Usuń
  26. Cześć ;D Żyjesz tam jeszcze? Kiedy notka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żyję!
      Dziś ; > (pół roku po dodaniu twojego komentarz, pozdrawiam samą siebie <3)

      Usuń
  27. Uwaga!
    Ława Przysięgłych od teraz działa wspólnie z Kompanią Ocenową jako Kompania Przysięgłych pod adresem www.kompania-przysieglych.blogspot.com. Uprzejmie prosimy o zmianę linku, a także zapraszamy do rozejrzenia się po nowej siedzibie niegdysiejszych dwóch ocenialni.
    Pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okokok, już lecę zmienić link.
      W sumie mieliście dobry pomysł z tym połączeniem, kiedy większość ocenialni umiera teraz, gdyż nie ma chętnych oceniających do oceniania.

      Usuń
  28. Kiedy następna notka????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. równe 5 miesięcy po tym, jak dodałaś ten komentarz... tak, wiem, zajebiście szybka jestem <3

      Usuń
  29. Hej, Leszczyno, gdzie się podziewasz? ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tu, to tam... Ale już jestem z wami na blogu i nie zamierzam dochodzić ; >

      Usuń
  30. Witam!
    Jako że jesteś teraz pierwsza w mojej kolejce na Kompanii Przysięgłych, a: 1. Twój blog nie był aktualizowany od trzech miesięcy (co regulamin klasyfikuje jako zawieszenie); 2. w linkach nadal masz adres do Ławy Przysięgłych, nie do Kompanii Przysięgłych, przybywam zapytać, czy nadal jesteś zainteresowana oceną. Jeśli nie otrzymam odpowiedzi w przeciągu regulaminowych 10 dni (tj. do 23 kwietnia, godz. 19:30), będę zmuszona wystawić odmowę.
    Pozdrawiam ciepło i czekam na odpowiedź,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odmowa wystawiona, zgodnie z zapowiedzią.

      Usuń
    2. Okey, dziękuję. Blog był niestety zawieszony, a ja na niego nie wchodziłam. Dziękuję za odmowę, bo za parę rozdziałów będę się mogła po prostu zgłosić jeszcze raz z poprawioną wersją opowiadania, a na ocenie poprawionej i ulepszonej wersji właśnie mi zależy ; >

      Usuń
  31. Kiedy będzie następny rozdział i czy w ogóle będzie?

    OdpowiedzUsuń
  32. jesteś świetna, jestem ciekawa jednego - będzie nowy rozdaział?
    czekam niecierpliwie!

    ~ zapraszam do mnie! :>

    OdpowiedzUsuń
  33. Masz szlaban? Za dużo nauki? Nie masz weny? Czy co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mało weny i czasu. Trochę zmieniłam styl życia (bardziej taki luźny, dużo zabawy - mało przejmowania się o obowiązki xD), który trwa w sumie nadal i nie chcę go już zmieniać, ale chcę wrzucić jeszcze do niego dużo pisania i bloga ; )

      Usuń
  34. Nominowałam Cię do Liebster Award!
    Dokładne informacje znajdziesz na mad-host.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ; > Miło mi, że ktoś jeszcze wówczas mnie nominował ^ ^

      Usuń
  35. Już 5 miesięcy niczego nie dodałaś. A ja piszę już czwarty komentarz :D Kiedy wrócisz? Zapomniałaś o nas? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Twoją namolność! <3 To w głównej mierze też dzięki niej wróciłam!
      I nie zapomniałam o was nigdy, często myślałam o tym blogu, o innych i o czytelnikach oczywiście też! <3

      Usuń
  36. Kiedy nowy rozdział?:(

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie mogę uwierzyć, że już pół roku ta historia stoi w miejscu. Może kiedyś wrócisz do nas, Leszczyno? Ja bym Cię przyjęła z otwartymi ramionami. Bez Ciebie blogosfera ma o jedną świetną bloggerkę mniej :( Wróć, proszę! Jeśli nie z tym opowiadaniem, to z innym! Albo daj jakiś znak, jakieś wyjaśnienie. Nie tylko ja czekam i liczę, że jeszcze tu zaglądniesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę uwierzyć, ze to trwało pół roku. Zawsze, gdy przypominałam sobie o Cmentarzu, nigdy do mnie nie docierało, że nie dodałam tu nic od pół roku, a od roku nic o Mary nie napisałam...
      Dzięki za wsparcie i za ten komentarz - wiele dla mnie znaczył i też trochę zmotywował mnie do powrotu ; ) Miło widzieć, że ktoś jeszcze o Tobie pamięta ^^

      Usuń
  38. Zaglądam, zaglądam i nic. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umarłaś śmiercią tragiczną, porwał Cię śmierciożerca, torturuje Cię Voldemort czy co? Odezwij się...

      Usuń
    2. Porwał mnie Śmierciożerca, ale sytuacja opanowana! <3
      Dzięki za zainteresowanie ;*

      Usuń
  39. Cóż, szkoda. Byliście interesującą ocenialnią... Ale liczę, że jeszcze kiedyś wrócicie; >

    OdpowiedzUsuń

ZNICZE