Siedzieliśmy
razem z Albusem w bibliotece, próbując wspólnymi siłami odrobić zadania domowe
z transmutacji. Obydwoje byliśmy naprawdę zdenerwowani i nie potrafiliśmy
skupić się na tekstach, które czytaliśmy. W końcu zatrzasnęłam z głośnym hukiem
książkę, którą przeglądałam, i strasznie trzęsącymi się dłońmi odłożyłam ją na
stos innych.
- Nie dam rady –
przyznałam, chowając twarz w dłoniach. – Boję się, za bardzo się boję – dodałam
od razu, pilnując, aby do oczu nie napłynęły mi łzy.
- Spokojnie, Mary.
Będę cię siłą przytrzymywał, żebyś nie wrzucała tego zgłoszenia. Ale wytrzymasz
te parę godzin. Najwyżej rąbnę cię jakimś zaklęciem – zaśmiał się nerwowo
Albus, ale wiedziałam, że nawet jemu nie jest teraz do śmiechu. Do dzisiejszej
kolacji pozostało naprawdę niewiele czasu. A to właśnie podczas niej
nauczyciele mieli uzgodnić, kogo definitywnie wybiorą na swoich reprezentantów.
Niektórzy uczniowie uważali, że półgodzinna narada, która miała mieć miejsce
podczas gdy my będziemy spożywali posiłek, będzie trwać zbyt krótko, jednak
należało spojrzeć prawdzie w oczy – rady pedagogiczne już teraz doskonale
wiedziały, kto się zgłosi i były już wręcz pewne, kogo wybiorą. Choć w jednym
wypadku mieli się pomylić. Chciałam zobaczyć miny nauczycieli Durmstrangu, gdy
ci przejrzą wszystkie karteczki i stwierdzą, że na żadnej nie ma mojego
imienia, chciałam zobaczyć wyraz twarzy mojego ojca, ten kwaśny grymas, te
zmarszczki wywołane przez nerwy, te usta ściągnięte w jedną wąską linię.
Chciałam wiedzieć już teraz, co zrobią. To dlatego tak się denerwowałam. A poza
tym obawiałam się, że nie wytrzymam i pomaszeruję do urny, zanim zdążę się
powstrzymać.
- Rąbnij mnie nim
już teraz. Ale tak, żebym się nie obudziła do kolacji – poprosiłam z nadzieją w
głosie. Nie chciałam już przeżywać tego oczekiwania.
- W takim razie
ja też musiałbym znaleźć kogoś, kto potraktuje mnie równie ciekawych zaklęciem…
- mruknął chłopak. Pierwszy raz widziałam go takiego zdenerwowanego. Od rana
wypalił w moim pokoju siedem papierosów, musiałam mu aż skonfiskować
opakowanie. Wiedziałam, że ma jeszcze inne, ale zrobiłam cokolwiek, by
spróbować oszczędzić zarówno jego płuca, jak i moją nagiętą już cierpliwość. –
Nie wiem, czemu się tak denerwuję. Wiem, że wybiorą Jamesa, ale i tak tli się
we mnie jakaś chora nadzieja. Nie chcę potem rozczarowania, choć wiem, że i tak
ono będzie – wytłumaczył chłopak, również zatrzaskując książkę. – Chyba nici z
naszego wspólnego odrabiania lekcji. Ale mamy jeszcze cały weekend.
Westchnęłam
ciężko i złapałam wpierw jedną kupkę tomisk, aby odłożyć je na swoje miejsce, a
następnie wróciłam po drugą. Kiedy już uporządkowałam pobrane książki, wróciłam
do stolika, który stał przy drzwiach, i usiadłam naprzeciwko Albusa wbijającego
nieobecny wzrok w ścianę.
- Wiem, o co ci
chodzi – odezwałam się. – Nadzieja to najgorsze, co może być. Aż dziw, że nikt
do tej pory nie wymyślił na nią jakiegoś skutecznego zaklęcia czy eliksiru –
pomyślałam głośno.
- Znając życie,
wymyślą wtedy, kiedy nas nie będzie już na tej planecie.
- Jesteś
pesymistą.
- A ty to niby
nie? – Nie zdążyłam już odpowiedzieć, bo do naszego stolika podeszły dwie
wysokie Francuzki śmiejące się od ucha do ucha.
- Ty jesteś
Marybeth, prawda? – spytała jedna, widocznie trudząc się z angielskim, choć
zdanie, które utworzyła, było chyba najprostszym zagadnieniem gramatycznym.
- Tak –
odpowiedziałam, nie kryjąc zdziwienia. Spojrzałam wpierw na nią, a następnie na
jej koleżankę z pytającym wyrazem twarzy.
- To podejdź do
okna! – wykrzyknęła po chwili ta druga, a potem obydwie ze śmiechami odeszły od
mojego stolika. Wymieniłam znaczące spojrzenie z Albusem, aż w końcu wstałam ze
swojego krzesła. Bojąc się, co mogę ujrzeć za oknem, sporo się ociągałam z
dotarciem do parapetu. W końcu jednak pokonałam całą drogę, zauważając z
przerażeniem, że w innych oknach również ustawili się już uczniowie, śmiejąc
się z czegoś, co zauważyli.
- Co za idiota! –
Albus spojrzał przez moje ramię za szybę. Poszłam za jego śladem i stanęłam jak
wryta. Nie miałam pojęcia czy powinnam się teraz śmiać, czy płakać. Załamałam
tylko ręce, zastanawiając się, kto mógł napisać na pierwszym tegorocznym
śniegu, który spadł dzisiejszej nocy, moje imię otoczone konturem ogromnego
serca.
- Ciekawe który
to..
- Nie mów, że
nawet nie podejrzewasz Jamesa. Jak dla mnie to on w stu procentach.
- Może nie tyle
co go nie podejrzewam, co boję się pomyśleć, że to on za tym stoi – przyznałam
szczerze. Rzeczywiście myślałam, że Potter dał już sobie ze mną spokój, gdy nie
odpowiadałam na jego durne zaczepki przy stoliku w jadalni, nie uśmiechałam się
do niego czy nie włączałam się do rozmowy, którą usilnie kierował w moim
kierunku. Widocznie bardzo się myliłam.
~ * ~
Przez całą
kolację nie przełknęłam nic. Nawet niczego nie nałożyłam sobie na talerz.
Zauważyłam, że Albus postąpił tak samo jak ja. Co te nerwy zrobiły z naszymi
żołądkami!
Dziwiło mnie
jednak zachowanie Huncwotów. Oni byli beztroscy; jedli wszystko, co tylko
zostało ustawione na stole, przekrzykiwali się w swoich strasznie głośnych
rozmowach, wygłupiali, opowiadali dowcipy czy wrzucali sobie za koszulki
krewetki. To, co miało się za chwilę wydarzyć, traktowali strasznie pobocznie.
Albus miał chyba rację – przyjechali tu dla śmiechu i zabawy, nie zależało im
jakoś strasznie na zostaniu reprezentantami.
- Jak ci się,
Mary, podobał mój mały prezent? – odezwał się do mnie w pewnej chwili sam
James. Podniosłam wzrok znad swojego pustego talerza.
- James, daj
sobie po prostu spokój, ja…
- Dobra, wiem, że
ci się podobał. – Choć rzucił to jakby zaczepnie, wyczułam w jego głosie
doskonale ukryty smutek. Zrobiło mu się chyba trochę przykro, że go tak traktuję,
ale nie dawał tego po sobie poznać. Znów zaczął normalnie rozmawiać z
przyjaciółmi i dokładać im potrawy na talerze, gdy ci nie patrzyli, a ja wróciłam
do swojego stałego zajęcia, którym było wpatrywanie się nieobecnym wzrokiem w
stół.
Byłam z siebie
poniekąd dumna. Dałam radę. Wytrzymałam. Nie wzięłam do ręki nawet żadnego
świstka papieru, aby napisać na nim swoje imię i nazwisko, a co tu dopiero mówić
o wrzuceniu takiego zgłoszenia do urny. Nie poznawałam siebie. Naprawdę to
zrobiłam! Przeciwstawiłam się! Wręcz nie potrafiłam w to uwierzyć.
Z drugiej strony
czułam wszechogarniający lęk, który bezlitośnie zakradał się do mojego serca.
To się nazywała odpowiedzialność za swoje czyny. Wiedziałam, że poniosę karę za
to, że zwyczajnie nie mam ochoty brać udziału w Turnieju Trójmagicznym. Coś
takiego nie było dla mnie. Nie potrzebowałam ani sławy, ani pieniędzy. Chciałam
odrobiny świętego spokoju i ciszy. Męczyło mnie już ciągłe bycie w centrum
uwagi.
Nagle drzwi od
jadalni otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wkroczyła cała rada
pedagogiczna Durmstrangu oraz dyrektorzy Hogwartu i Beauxbatons wraz ze swoimi
zastępcami. Na czas narady powrócili oni za pomocą sieci Fiuu do swoich szkół,
aby definitywnie ustalić własnego reprezentanta. Musieli przed momentem wrócić
wraz z wynikami obrad.
Mój ojciec szedł
idealnie wyprostowany, mając dumnie uniesioną głowę. Jego ostre rysy pogłębił
grymas wykrzywiający teraz jego twarz. Momentalnie oderwałam od niego wzrok,
bojąc się, że mężczyzna wyszuka mnie w tłumie i nasze spojrzenia się spotkają.
W tej samej chwili poczułam też, jak ktoś łapie mnie pod stołem za rękę. Od
razu wiedziałam, że palce zaciskające się na moich należą do Albusa, więc nie
wyrwałam ich z uścisku. W drugiej dłoni zamknęłam swojego kciuka, by pokazać chłopakowi, jak bardzo pragnę jego
szczęścia.
- Nadszedł więc
czas, na który chyba wszyscy z niecierpliwością czekali. Wyniki. Jeden z
najważniejszych momentów całego Turnieju Trójmagicznego. Wywołam teraz do
siebie trójkę reprezentantów poszczególnych szkół, którzy udadzą się całkowicie
prosto do gabinetu wicedyrektora znajdującego się na samym końcu korytarza –
oznajmił. Po jego prawej stronie ustawił się Harry Potter, a po lewej
dyrektorka Beauxbatons. W pomieszczeniu ucichły już zupełnie wszystkie rozmowy,
cisza była wręcz przerażająca. Wszyscy zdawali się być niesamowicie podnieceni.
Z niecierpliwością oczekiwali na wyniki. Choć niektórzy… Niektórzy przesadnie, wręcz
jak hieny, gotowe nawet wyszarpać nazwisko z ust mojego ojca.
- Reprezentantka
Beauxbatons – Colette de la
Fonteine ! – krzyknęła po chwili dyrektorka żeńskiej szkoły, widocznie
nie mogła się już powstrzymać, by nie poczekać, aż to ojciec ogłosi godność jej
zawodnika.
Przy stole
francuskich gości rozległy się wiwaty, oklaski i okrzyki radości. Wywołana
dziewczyna poderwała się od razu ze swojego miejsca i stanęła na krześle, na
którym przedtem siedziała, wymachując ze szczęścia podniesioną do góry ręką.
Ubrana była w bardzo krótką spódniczkę w kratkę, zwykły brązowy top z głębokim
dekoltem i kremowy sweterek, a na szyi zawiązała chustę tego samego koloru.
Dziewczyny z Beauxbatons jako jedyne nie przestrzegały zasady Durmstrangu, która
głosiła, że nawet poza lekcjami należało ubierać się w swój szkolny mundurek.
Mugolskie stroje nie były tu mile widziane.
Colette w końcu
ruszyła szybkim krokiem w kierunku trójki dyrektorów, a ja miałam wrażenie, że
zaraz przewróci się na swoich wysokich obcasach. Dziewczyna szła jednak
naprawdę pewnie, tak, jakby nie odczuwała tego, że nie idzie na płaskich
podeszwach. Jej buty dodatkowo optycznie uszczupliły nogi, które i bez tego
wydawały się już cienkimi patykami. Sama Colette była wręcz anorektycznie
chuda.
Przed samym
odebraniem gratulacji od swojej nauczycielki, Francuzka odgarnęła do tyłu swoje
kasztanowe fale na wyprostowane dumnie plecy. Włosy sięgały jej do łopatek.
- Dziękuję,
naprawdę dziękuję. – Dziewczyna potrząsnęła dłoń dyrektorki Beauxbatons, a
następnie ukłoniła się przed moim ojcem i Harrym Potterem. Tata wskazał jej, w
jakim kierunku ma się teraz udać, a ona odwróciła się jeszcze do swojego stołu
i wysłała buziaki koleżankom, aby zaraz po tym, wręcz skacząc, pójść we
wskazaną przedtem stronę.
Kiedy dziewczyna
zniknęła za drzwiami świetlicy, ojciec dał krótki, ale dość widoczny znak głową
dyrektorowi Hogwartu. Potter przełknął głośno ślinę i uczynił mały krok do
przodu.
- Reprezentant
Hogwartu – zrobił w tym momencie znaczącą przerwę, podczas której zamknęłam
oczy i mocniej ścisnęłam dłoń Albusa, jakbym chciała ją zmiażdżyć – James
Potter! - skończył z uśmiechem na
ustach, choć zauważyłam, że jest dość zmieszany. Może nie chciał sam ogłaszać
swojego reprezentanta, ponieważ był to jego syn?
Albus wyjął swoją
rękę z mojej i oparł łokcie o blat. Schował twarz w dłoniach, jak gdyby miał
się zaraz rozpłakać. Wiedziałam jednak, że tego nie zrobi. Był silny, choć
zdawałam sobie sprawę, jak to, co się przed chwilą wydarzyło, musiało go
zaboleć.
Ian i Fred rozpoczęli
z radością wykrzykiwać imię swojego przyjaciela, a sam James zaczął wręcz
tańczyć ze szczęścia. Przybił nad stołem żółwika ze swoją siostrą i piątkę z
kuzynką, a w kierunku blondyna i mulata, z którymi chodziłam również na lekcje,
wytknął język. Następnie okrążył stół i pocieszająco klepnął Albusa w plecy,
nachylając się tym samym nade mną i, zanim zdążyłam się zorientować, co
zamierza zrobić, chcąc mnie pocałować w usta, ale w ostatnim momencie
zmieniając kierunek i składając na moim lewym policzku buziaka. Syknęłam pod
nosem jakieś przekleństwo i machinalnie otarłam swoją skórę w tym miejscu
wierzchem dłoni. James już wcale się tym nie przejmował. Był szczęśliwy.
Emanował radością.
Wręcz pobiegł do
swojego ojca i przytulił go mocno przy akompaniamencie braw. Następnie uścisnął
dłoń mojego taty i podziękował niewiadomo za co dyrektorce Beauxbatons, całując
ją trzy razy w policzki jak na przywitanie – wpierw w lewy, potem w prawy, aż w
końcu znów w lewy. Zanim podążył śladem Colette, wymienił jeszcze raz radosne
spojrzenie z Potterem seniorem, by w kolejnej chwili ruszyć do gabinetu
wicedyrektora.
Wybrali Jamesa.
Nie Albusa. Nie Rose. Nie tego wysokiego blondyna. Nie jego kolegę o ciemnej skórze.
Jamesa. Nie było to zaskoczeniem. Wszyscy się tego spodziewali. Nikt nie
przewidywał huków, nowej twarzy dziękującej wszystkim trzem dyrektorom, jakby
ci niewiadomo co zrobili. Każdy widział na miejscu reprezentanta Hogwartu
Jamesa Pottera. I ja, i ty i oni. Ale mimo wszystko tliła się gdzieś ta
nadzieja. Może wynik obrady Hogwartu zaskoczy nas wszystkich?
Było mi tak
cholernie żal młodszego Pottera. Wiedziałam, że liczy, że to jednak będzie on.
Nie jego brat. Życzyłam mu tego z całego serca. Już nie dlatego, że nie
przepadałam za Jamesem, a Albusa naprawdę polubiłam. To było czystoobiektywne
zdanie. Albus liczył, że Turniej Trójmagiczny może zupełnie zmienić jego
pozycję, że dzięki niemu uda mu się wyjść z cienia brata. James co najwyżej
mógł chcieć rozszerzyć swoją sławę.
- I pozostał jeszcze
reprezentant Durmstrangu – odezwał się głośno tata. Zaśmiałam się pod nosem.
Już chyba wiele osób domyśliło się, że to nie ja zostałam wybrana – ojciec nie
powiedział „reprezentantka”, jak to zrobiła dyrektorka Beauxbatons w przypadku
Colette, a użył określenia „reprezentant”. Jeśli ktoś był tylko dobrym
słuchaczem, bez problemu mógł wyłapać tę różnicę. Pierwszy raz naszły mnie
teraz myśli czy rzeczywiście tego pragnęłam. Stać z boku Turnieju
Trójmagicznego, pomagać go organizować, wspierać zawodników. I chyba w tej roli
czułabym się najlepiej; bez presji, bez niezdrowej rywalizacji, bez
przemocy. – Ostatnim zawodnikiem
Turnieju Trójmagicznego zostaje Marybeth Krum! – wykrzyknął ojciec, a ja nie
potrafiłam uwierzyć własnym uszom. Przesłyszałam się, pomyślałam w pierwszej
chwili. To niemożliwe, aby to mnie wybrano. Jakim cudem? Nie wypisałam nawet
tego pieprzonego zgłoszenia! To niezgodne z regulaminem, aby mnie wybierać!
Tak, na pewno musiałam się przesłyszeć, przekonywałam się wtedy w myślach.
Spojrzałam w
stronę stołu Durmstrangu, ale na moje nieszczęście nikt się od niego nie
podnosił. Na dodatek tylko co druga osoba biła teraz brawo, bo pozostali
uczniowie siedzieli ze skwaszonymi minami, wpatrując się jakby… we mnie.
Również za sobą usłyszałam salwę braw. Lily aż wstała ze swojego miejsca.
- Mary, mówiłaś,
że… - Albus podniósł na mnie wzrok.
- Nie kłamałam,
Albus. Nie wiem, jakim cudem…
- Mary, idźże w
końcu, no! – Zniecierpliwiona siostra mojego rozmówcy wręcz wypchnęła mnie z
mojego miejsca. Przełknęłam głośno ślinę i zanim podniosłam się, aby ruszyć w
kierunku dyrektorów, spojrzałam prosto na mojego ojca. Jego oczy były ciemne
jak bezgwiezdna noc i wycelowane prosto we mnie. Wyrażały swego rodzaju ignorancję,
ale i dumę z postawienia na swoim.
Miałam wrażenie,
że to najgorsze chwile w całym moim życiu. Znalazłam się w sytuacji, w której
nie można było zrobić nic oprócz poddania się wirowi wydarzeń. Z bezsilności do
oczu napłynęły mi łzy. Czułam się jakby mnie… oszukano?
Drżąc na całym
ciele, podniosłam się z krzesła i podeszłam do trójki dyrektorów, aby lekko
przed nimi dygnąć i bez słowa ich ominąć. Moje zachowanie zdziwiło chyba w tej
chwili wszystkich, ale nie dbałam teraz o żadne rzeczy, które „wypadałoby
zrobić”. Musiałam wyglądać jak nienormalna, gdy tak ociągałam się i szłam przed
siebie niczym w transie.
- Tak. Mamy już
wszystkich trzech reprezentantów, którzy w połowie listopada podejdą do
pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego na szkolnym stadionie. Zachęcamy
szkoły danych zawodników, aby podtrzymywały ich na duchu i trzymały za nich
kciuki. A zaraz po pierwszym zadaniu, jak już mogliście przeczytać,
zorganizowany będzie mecz quidditcha: Durmstrang kontra Hogwart! Tego dnia
będziemy więc również gościć na parę godzin pozostałych uczniów Hogwartu,
którzy będą chcieli obejrzeć mecz lub w nim zagrać. Proszę więc jeszcze raz o
gorące brawa, ponieważ Turniej Trójmagiczny mogę uznać dziś za definitywnie
otwarty! – Usłyszałam jeszcze tak znienawidzony głos za sobą, gdy stałam już
przed drzwiami do gabinetu wicedyrektora. Zaraz po wygłoszeniu mojego taty w
jadalni rzeczywiście rozległy się pokaźne brawa. Uczniowie, którzy nie zostali
wybrani na reprezentantów swoich szkół, chcieli w końcu czerpać z Turnieju
Trójmagicznego jak największą rozrywkę. Pragnęli trudu zawodników, ich ciężkich
wyrzeczeń, masy atrakcji dla widzów. Moim zdaniem było to brutalne. Tym
bardziej, że nikt w Durmstrangu nigdy nam nie powiedział, jaki Turniej
Trójmagiczny jest niebezpieczny. Przecież około w co trzecim ginęli ludzie! Tak
było też podczas ostatniego turnieju, choć zawodnik Hogwartu, który wtedy
pożegnał się z życiem, nie umarł bezpośrednio przez trud zadań wyznaczonych
przez organizatorów zawodów, a przez Lorda Voldemorta.
Wciąż słysząc
niecichnące brawa, nacisnęłam wreszcie na klamkę i otworzyłam drzwi. Powitało
mnie przytulne pomieszczenie o brązowych ścianach, śnieżnobiałym suficie i
wyłożonej drewnianymi panelami podłodze. Najprawdopodobniej sosnowymi. Wielkie
okno z widokiem na góry zostało przystrojone czystymi, pomarańczowymi
zasłonami, a na jego parapecie ustawiono parę szczególnych i rzadkich okazów
magicznych ziół. Nigdy nie podejrzewałabym profesora Lubianovego o
zainteresowanie zielarstwem. Naprzeciwko drzwi zawieszono dwa duże zdjęcia
rodziny wicedyrektora. Na obydwóch uśmiechała się do mnie para dziewczyn; jedna
czarownica była bardzo podobna do swojego ojca, który stał tuż za nią, a druga
do matki siedzącej trochę dalej. Dziś córki Lubianovego, z tego co wiedziałam,
miały około dwadzieścia pięć lat i pracowały w Londynie w głównym gmachu
Ministerstwa Magii. Ukończyły naturalnie Beauxbatons, bo żaden z nauczycieli
Durmstrangu nie posłałby swoich pociech do Hogwartu pod żadnym pozorem. Czasem
miałam wrażenie, że traktują brytyjską szkołę jak miejsce drugiego świata.
Biurko zawalone
papierami ustawiono zaraz obok drzwi, a na jego blat opadało światło od
śmiesznej lampy, która nie była ani nigdzie zawieszona, ani zaczepiona, ani
postawiona. Po prostu unosiła się w powietrzu, dając idealne oświetlenie.
Światło, ale też i ciepło, wysyłał również kominek ustawiony w centralnym
miejscu pokoju. Aktualnie paliły się w nim kolorowe płomienie. Korzystał z nich
James wraz z Colette, którzy wyciągnęli swoje dłonie do ognia, ogrzewając się
przy tym. Podejrzewałam, że nie zauważyli nawet, jak weszłam, bo byli
pochłonięci jakąś cichą rozmową. Colette siedziała obok Jamesa, opierając się o
jego bok i uśmiechając się w kółko do niego. Nie przeszkadzałam im. Bojąc się o
to, co wydarzy się za parę chwil, doczłapałam się do wielkiej, pomarańczowej
kanapy ustawionej naprzeciwko kominka i usiadłam na niej. Tym razem para
usłyszała mnie, więc z zainteresowaniem odwróciła się w moim kierunku.
- Marybeth! Tak
się cieszę! – zaczął momentalnie James, podczas gdy baletnica zmierzyła mnie
sceptycznym wzrokiem od stóp do głowy. Na jej twarzy pojawił się nieodgadniony
grymas, który zaczął mnie trochę denerwować, ale nic na ten temat nie
powiedziałam.
- A ja nie –
odpowiedziałam tylko spokojnie, przygaszając trochę entuzjazm Jamesa.
Spoglądając na niego, zrozumiałam jednak jedną ważną rzecz.
Zostaliśmy
wybrani obydwoje, co było do przewidzenia od samego początku. Wybór nas nie
miał być żadnym zaskoczeniem. Stał się najwyżej czymś, co miało zaskakiwać, a
nie spełniało swojej roli. Mogłam się spodziewać, że jeśli wszyscy uważają coś
za stuprocentowo pewne, to moje wahanie nie zmieni biegu wydarzeń. Tak było w
tym przypadku. Choć wciąż nie wiedziałam, jakim cudem ktoś, czy raczej mój
ojciec, mnie w to wszystko wmieszał.
Ja naprawdę nie
chciałam!
A patrząc na
rozpierającą Jamesa i Colette radość, nie potrafiłam już powstrzymać łez.
~*~
Z
dedykacją dla mojej Rilli ;* Dziękuję, że jesteś.
Jeśli
kogoś to zainteresuję, powracam do starej historii – Pól Kamiennych. Jest to fanatyka,
żadne fan fiction.
Ach, i po
ponad pół roku zrezygnowałam z oceniania na Ocenach Legilimens.
Wspaniały rozdział! Długo na niego czekałam,ale było warto. Nie mogę uwierzyć, że Krum faktycznie posunął się do takiego czynu. Czyste chamstwo.
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo lubię Twojego Albusa :D Czekam z niecierpliwieniem na kolejną cześć.
Zapraszam również na mojego bloga : tracac-wspomnienia.blogspot.com
Dziękuję serdecznie za komentarz, wizytę i opinię ;) Do Ciebie również wpadnę, kiedy tylko znajdę wolną chwilkę ^ ^
UsuńTak podejrzewałam, że ona nie wrzuci swojego nazwiska, że się postawi, a ten gbur i tak postawi na swoim. Normalnie bym go udusiła gołymi rękoma. Wrrr. Mam jednak nadzieję, że Mary chociaż na niego nawrzeszczy i pokaże, że jej się to nie podoba...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że dziewczyna polubiła Albusa i też bardzo mi go szkoda, ze nie bierze udział w Turnieju, ale podejrzewam, że tak dla niego lepiej, bo planujesz coś niebezpiecznego tych zadaniach coś czuję ;)
Albusowi zdecydowanie pękło serce, gdy dowiedział się, że to nie on zostanie reprezentantem Hogwartu, dlatego też on chyba wolałby brać czynny udział w zawodach i umrzeć przy którymś zadaniu niż żyć, widząc jak jego brat zabrał mu miejsce.
UsuńCzy zadania będą niebezpieczne? Sama nie wiem... Mam tylko nadzieję, że was nimi nie rozczaruję ^ ^
Krum nie byłby sobą, gdyby nie doprowadził swojej córki do tego Turnieju. I masz rację - jest gburem ^ ^
Całuję,
Leszczyna
Jestem... No cóż, jestem zdruzgotana.
OdpowiedzUsuńTak, to zdecydowanie odpowiednie określenie. Tak długo czekałam na ten moment, nadzieja wręcz mnie rozpierała, a okazało się, iż wszelkie zabiegi Mary poszły na marne. Dlaczego? Nie potrafię zrozumieć, jakie los musi posiadać skrupuły, aby ranić tę niewinną dziewczynę.
Kto wrzucił jej zgłoszenie do urny? Oby wyjaśniło się to w następnych rozdziale.
Odnośnie zachowania Jamesa - czyżby Potter autentycznie zakochiwał się w Mary? A może chodzi jedynie o ignorancję wobec jego zalotów? :) Bardzo zgrabnie ujęty wątek. Aż chce się czytać dalej!
Dlatego proszę - czym prędzej uracz nas kolejnym rozdziałem, nie zważaj na terminy i inne takie. My tu chcemy więcej! <3
Tak, już w następnym rozdziale wyjaśni się cała sytuacja ze zgłoszeniem Mary ^ ^ A następna notka pojawi się jutro (z tygodniowym opóźnieniem, brawo ja <3)
UsuńDziękuję bardzo za komentarz. Uwielbiam czytać te od Ciebie, zawsze motywują mnie one do dalszej pracy nad tym tekstem ^ ^ Cieszę się, że jesteś i dziękuję Ci za to ;3
Całuję,
Leszczyna
Nie mogę uwierzyć, że Harry pozwolił swojemu synowi na reprezentację Hogwartu. Jakoś mi to ani trochę nie pasuje do Harry'ego. A James... jest irytujący i się nie nadaje, o :P
OdpowiedzUsuńTak coś czułam, że własnie tak będzie. Że Krum wrzuci jej nazwisko nawet bez jej zgody. Ale ona sama tego nie zrobiła. Więc to już jakiś pozytywny krok ku odcinaniu tej toksycznej pępowiny. Myślę, że z biegiem opowiadania Marybeth będzie się usamodzielniać i gorąco jej w tym kibicuję.
Współczuję też Albusowi. Domyślam się, co czuje i potrafię sobie wyobrazić tę nadzieję, która mimo zapewnień rozumu wciąż się tli i tylko doprowadza do szaleństwa.
W ogóle to coś mi się nie podoba to jury Turnieju. Nie wiem, czy ktoś odgórnie - jakieś władze - ustaliły tych reprezentantów, bo coś mi się wydaje, że to w pewnym stopniu niedorzeczne, żeby rodzice tak narażali swoje dzieci, zwłaszcza w tych dwóch przypadkach. Coś tu śmierdzi! hahaha
Pozdrawiam :)
Harry zdecydowanie nie pozwolił Jamesowi na reprezentowanie Hogwartu. Musiał pozwolić swoim synom na przyjazd do Durmstrangu, bo ci byli już pełnoletni i w sumie nie miał nic do gadanie, ale radzie pedagogicznej chciał zupełnie wyperswadować wybór jego syna z głowy. Niestety, doszło do pewnego... hm, matactwa, przez co wbrew woli Harry'ego, został wybrany James.
UsuńHah, i bardzo dobrze Ci śmierdzi! To znaczy, o ile Wiktor rzeczywiście chciał, aby Mary została wybrana, o tyle Harry niekoniecznie chciał Jamesa ;D
Całusy,
Leszczyna
Rozdział wspaniały jak zwykle. Wiedziałam że Mary i James zostaną wybrani. Już czuje że Colette znienawidzi Mary i bd jej utrudniać życie. Krum zrobił chamsko że ją wybrał, ale jestem dumna z Mary, że wytrzymała i sama się nie zgłosiła. Współczucia dla Albusa dla którego coś się zmieniło po wynikach. Sądzę że bd miał żal do Mary że została wybrana. Druga wersja jest taka że przez jakiś czas bd się na nią burzył ale koniec końców jej 'wybaczy'. No cóż czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Akolorowa.
ps. Czyżby nowy wygląd bloga ? Świetny nagłówek;)
Tak, tak. Nowy wygląd bloga, który zresztą bardzo mi się podoba ;) Tamten był zdecydowanie za długo ;D Bo choć bardzo mi się podobał, to mi się szybko rzeczy nudzą ^ ^ Ten w sumie jest dopiero miesiąc, ale też go pewnie za 3-4 tygodnie zdejmę ;) Tylko będę musiała znaleźć jakąś możliwość zamówienia ;3
UsuńHah, to dobrze przeczuwasz, jeśli chodzi o Colette ^ ^
I też jestem dumna z mojej Mary <3 Dała radę dziewczyna ^^
Nowy rozdział już definitywnie jutro, choćby się waliło i paliło. Jak będzie jutro koniec świata, to mogę zapewnić, że ostatnią rzeczą, jaką zrobię w życiu, to będzie dodanie rozdziału, hah ^ ^
Całusy,
Leszczyna
Dziękuję! W sumie to ja powinnam Ci podziękować, że jesteś, wiec DZIĘKUJĘ! ;) Twoje opowiadania podnoszą na duchu.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ciut za mało akcji, ale to tylko moje zdanie. Po prostu lubię, kiedy jest jej dużo. Bardzo dużo. Ale bez przesady... Trudno sprostać moim wymaganiom, ale Ty i tak chyba jesteś tego najbliższa.
Troszkę oczywiste było, że to James i Mary zostaną reprezentantami. Chociaż ciągle miałam głęboką nadzieję, że to Albus wygra ze swoim bratem. Polubiłam go i to bardzo. Szkoda mi go bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. A Mary? To było naprawdę oczywiste, chociaż nie wyobrażałabym sobie innej wersji wydarzeń. Jak dla mnie tak powinno być i dobrze, że tak się stało. Cóż... Współczuję jej. Współczuję, że ma takiego ojca, że nie pozwala jej mieć własnego zdania i decydować o własnym losie.
Coś mi podpowiada, że młoda Krum umrze pod koniec opowiadania. Takie mam przeczucie ;P Czy mylne, czy nie to się okaże ;)
Nie mogę się doczekać zadań. Bardzo mnie ciekawi to z czym będą musieli się zmierzyć. Cóż... Czas potrenować swoją cierpliwość ;D
Buziaki i jeszcze raz dziękuję,
Rilla
Wiem, że trudno sprostać Twoim wymaganiom, dlatego zawsze jaram się jak głupia, jak napiszesz, że coś Ci się podobało. I też zawsze biorę sobie Twoje rady do serca. Dlatego tak bardzo dziękuję Ci, że jesteś ;)
UsuńNiestety, pierwsze zadanie będzie dopiero w 17-18 rozdziale. Trochę mi się ta akcja rozciągnęła, weszło mnóstwo wątków i wgl... Mam nadzieję, że nie będziesz się przez ten czas nudzić ;D
Wybór Mary nie miał być zaskoczeniem. W końcu to opowiadanie pisane w pierwszej osobie, a ja chcę oddać Turniej Trójmagiczny od kuchni, więc trudno by mi było, gdyby Mary nie zostałaby zawodnikiem. Mimo wszystko mam nadzieję, że ludzie do ostatniej chwili zastanawiali się, który z Potterów będzie reprezentował Hogwart ; )
Całuję!
Leszczyna ;*
Dziwie się Harry'emu, że pozwolił Jamesowi wzięcie udziału w turnieju. Przecież wiedział jak bardzo niebezpieczny on jest. Chociaż oni tam mają już te siedemnaście lat i są dorośli, więc mogą robić co chcą. Przecież mógł mu wybić z głowy zgłoszenie się.
OdpowiedzUsuńCzytając rozdział, coś tak czułem, że będzie powtórka z rozrywki. I się nie myliłem. Mary tak samo jak Harry za młodu, została wybrana, chociaż nie wrzuciła kartki.
Tak bardzo chciałem wtedy jak Mary usłyszała, że została wybrana, aby wskoczyła na stół i krzyknęła, że głosy były sfałszowane. Ponieważ ona swojej kandydatury nie złożyła.
Żeby tylko Albus się od niej nie odwrócił, jak to zrobił Ron.
Rozdział fajny, czekam na kolejny.
Pozdrawiam.
James ma już nawet lat osiemnaście, bo zkiblował ostatnią klasę ;D Harry jak najbardziej próbował wybić swoim synom zgłaszanie się z głowy, jednak Ci postawili na swoim, więc nie miał wyboru. Zdecydowanie jednak nie chciał, aby którykolwiek z nich został reprezentantem Hogwartu, ale wybór Jamesa był jednym wielkim... spiskiem, że tak to nazwę ;)
UsuńMary jak zwykle wolała ulec i przyjąć na siebie to wszystko niż jawnie zbuntować się wtedy w Świetlicy.
Dziękuję serdecznie! Następna notka pojawi się już dziś! ;)
Całuję,
Leszczyna
Przeczytałam ^^. Naprawdę fajny rozdział ;). Tak przypuszczałam, że wybiorą Jamesa i Mary. Ona może nie zgłosiła się sama, ale ojciec i tak znalazł sposób, by ją wcisnąc, może nawet sam podrobił jej karteczkę ze zgłoszeniem? To na pewno musi być dla niej przykre :/. Tak samo Albus na pewno jest przybity, że wybrano brata. Gdyby wybrano jego, miałby szansę na wyjście z cienia Jamesa, a tak to wciąż pozostaje tym drugim. Wgl polubiłam twojego Albusa, zachowuje się tak naturalnie, jest spokojny i nieśmiały, za to James irytujący i za dużo sobie pozwala, ale oddałaś go dość wiarygodnie (na grupowcach o młodym pokoleniu James też zawsze był takim szalonym podrywaczem).
OdpowiedzUsuńNie polubiłam też Colette; widać, że z niej taka lalunia, szpileczki, miniówa itd., nie lubię takich lasek. Jawi mi się jako osóbka dość pusta, ciekawe, czy w tym przypadku pierwsze wrażenie jest słuszne, czy może mylące? Bo tak naprawdę to róznie bywa, no ale...
W każdym razie, notka wyszła fajnie i nie mam się do czego przyczepić ;). Fajnie opisałaś samo wyłanianie reprezentantów, jak i rozmowę Mary z Alem. Ciekawa jestem, jak będą wyglądały kolejne dni dziewczyny, i czy ojciec będzie bardzo na nią wściekły, że się nie zgłosiła?
Colette jest raczej osobą mądrą i oczytaną, przykładającą się bardzo do swojej edukacji. Nie ma jednak wrodzonych talentów, ani szczególnych umiejętności. Również jej wygląd nie wskazuje na to, by była inteligentna. Ja jednak uważam, że w sumie do Turnieju się nadawała ; P
UsuńKrum zdecydowanie będzie wściekły za ten przejaw nieposłuszeństwa ^ ^
No, bo imię zobowiązuje, więc James kojarzy się zazwyczaj z takim tanim i tandetnym podrywaczem, który uważa, że wszystko wie i wszystko może. W sumie uległam temu stereotypowi, bo chciałam mieć tu zupełnie inne postaci niż na Dowieść Niewinności.
Dziękuję za wizytę, komentarz, opinię i tyle miłych słów!
Całuję,
Leszczyna
Chyba jednak do końca tliła się we mnie iskierka nadziei, podobnie jak w Albusie, że wybiorą właśnie jego, nie Jamesa. No ale cóż, nikt nie mówił, że tak właśnie ma być.
OdpowiedzUsuńNo i sprawa z Mary. Naprawdę jej współczuję i zastanawiam się, jak to się stało, że została wybrana. Z pewnością palce maczał tu Krum - czy to on zgłosił jej nazwisko? To byłoby do niego podobne, w końcu pragnął tego, w przeciwieństwie do córki.
Przepraszam za tak krótki i chaotyczny komentarz, ale czasami zwyczajnie brakuje słów, by wyrazić wszystkie myśli :) Pozdrawiam serdecznie, czekam na kolejny rozdział!
Nie ma sprawy, doskonale to rozumiem. Czasem również nie potrafię ubrać myśli albo zwyczajnie nie mam weny na komentowanie ;3
UsuńTak, zdecydowanie to Krum maczał w tej całej sprawie swoje paluchy xD
Całuję,
Leszczyna
Ocho! Co ja widzę, czy ty przypadkiem nie zmieniłaś szablonu, na piękny, zapierający dech w piersiach, nowy szablon? Bo nie jestem pewna:D Ale tak na serio to naprawdę, śliczny jest:*
OdpowiedzUsuńA ja głupia do końca wierzyłam, że to jednak Albus zostanie wybrany na reprezentanta. :( A jednak moje obawy stały się jawą. James Potter wyprzedził swojego braciszka. Szkoda, jestem ciekawa jak wszystko by się potoczyło, jakby to właśnie Albusa wybrali. No, ale po co marzyć o czymś, czego nigdy się nie dostanie? Trzeba się cieszyć tym co się ma.
Colette to taka... dziwka. Macha dupą na prawo i lewo, jestem zdziwiona, że jeszcze nie próbowała zbajerować Jamesa. Wybacz za takie wulgaryzmy, ale jestem na nią wkurzona. Taka lafirynda, nawet mundurka się jej nie chciało założyć.
Krum... Jak ja go dorwę. Jestem pewna, ze to on wrzucił jej nazwisko. No przepraszam bardzo, ale to nie jest w porządku jeśli robi to bez zgody Mary! A ona bidulka tak się cieszyła, że ojciec będzie zły na nią, że w końcu się oparła. Przykro mi. A jednak się przeliczyła.
Z początku myślałam, że Albus się obrazi na Mary tak jak Ron na Harry'ego. Ale ten rozdział nie przewiduje ich rozmowy , ale chyba mogę się jej spodziewać w następnym rozdziale.
W odpowiedzi na mój poprzedni komentarz napisałaś, że między Albusem i Mary niczego nie planujesz. Jednak to wszystko widać! Wręcz nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Albusowi podoba się Mary:P No, ale to może moje urojenia.
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział:*
Au revoir!
Eileen:*
O, dziękuję ;* Cieszę się, że szablon przypadł Ci do gustu ;D
UsuńAlbus zupełnie nie pasował mi na reprezentanta. Według mnie ma za słabą psychikę. James, może jest durny, ale według mnie dużo potrafi psychicznie wytrzymać ^ ^
hahhaha, będzie próbowała! Strzeliłaś w dziesiątkę ;) Już niedługo będą się do siebie kleić, obiecuję ^ ^
Ale w głebi duszy Colette to naprawdę mądra osoba, choć wiem, że trudno będzie was do tego przekonać.
Tak, masz rację, to wszystko jego sprawka ;D Jednak nie musiał nawet wrzucać nazwiska, była łatwiejsza droga ^ ^
Nie, w następnym rozdziale nie będzie jeszcze ich rozmowy ;D Pojawi się ona dopiero w Nagrobku 10 ^ ^
No to teraz skomentuję to tak: Niczego nie będę zaprzeczać, jeśli chodzi o parring z Mary, ale niczego też nie będę potwierdzać xD
Nowy rozdział będzie tak koło 20 ;D
Całuję,
Leszczyna ;*
Przypadkiem weszłam na twojego bloga i spodobało mi się. Jest tak, hmm, niecodziennie? Na pewno jestem zaciekawiona dalszym biegiem akcji i zostanę tutaj na dłużej :)
OdpowiedzUsuńA ciebie zapraszam do mnie na: wszystko-za-wszystko.blospot.com
Cieszę się, że mój blog przypadł Ci do gustu ;) W najbliższym czasie postaram się również odwiedzić Twój ^ ^
UsuńPozdrawiam,
Leszczyna
ej, słuchaj, zgłosiłaś się do oceny na szlafroku? nie podano linka, to tak guglam po imieniu :)
OdpowiedzUsuńojojojojojojojjo, brawo ja!
UsuńTak, zgłosiłam się. Za brak linka naprawdę przepraszam, już poprawiam błąd i dziękuję za poinformowanie ^ ^
Pozdrawiam,
Leszczyna
A więc jednak. Wszystko zostało ukartowane i Mery została wybrana. Ach, ten Krum, on nie ma litości! Jak mógł to jej zrobić, tak bez jej zgody! Boje się, że przez to zniszczą się relację Mery i Albusa. Mam to nadzieje, że jednak chłopak jej uwierzy i nie będzie taki jak Ron, który na początku nie chciał wierzyć Harry 'em. No i biedny Albus, że jednak go nie wybrali, tylko Jamesa.
OdpowiedzUsuńCzekam na next:*
Całuję:*
W sumie Mary i Albus to inna bajka niż Ron i Harry. Nie zdziwiłabym się, gdyby Albus nie wierzył Mary, bo zna ją dopiero niecałe dwa tygodnie, a to nie jest czas, w jakim można poznać choć znośnie dobrze człowieka. Ron natomiast przyjaźnił się z Harrym ponad trzy lata, spędzał z nim nawet wakacje, przeżyli tyle przygód i razem tyle razy ryzykowali życie... Do dziś nie rozumiem, dlaczego wtedy Ron nie uwierzył Harry'emu, ale w końcu zachwiania w przyjaźni się zdarzają.
UsuńTak, ja też współczuję Albusowi ;<
Nowa notka jutro.
Całuję,
Leszczyna ;*
Tak też myślałam, że Mary zostanie reprezentantką. Skoro to i tak dyrektor miał najważniejsze zdanie co do wyboru, to nie musiała wrzucać kartki. Równie dobrze mógł przed radą udawać, że ta kartka była lub sam ją wrzucić.
OdpowiedzUsuńZdziwił mnie jednak wybór Harry'ego. W końcu to nie jest typ, który narażałby na niebezpieczeństwo własne dzieci po tym, co sam musiał przeżyć, gdy ledwo radził sobie z presją i wszystkimi wymogami. Wątpię też aby zależało mu na powtórce Krum vs Potter.
Żal mi jednak Albusa. Jednak wiedział, że może do tego dojść. Ostatecznie był drugim synem.
Jedyne co mi się nie podoba, to kreacja uczennic z Francji. Wszystkie zachowują się jak jakieś lafiryndy (na czele z Colette) i nic sobą nie reprezentują. Aż nie wiem, co mam myśleć o Colette, nie wydaje mi się, aby miała jakiś wysoki poziom i łatwo poradziła sobie w turnieju.
Pozdrawiam serdecznie :)
Masz całkowitą rację, jeśli chodzi o Twój pierwszy pomysł - Krum zwyczajnie udawał, że karteczka od początku w urnie była.
UsuńCo do "wyboru Harryego" - niekoniecznie był to jego wybór. Ogółem sprawa jest bardziej skomplikowana, ale postaram się ją przybliżyć za parę rozdziałów.
Mnie również strasznie żal Albusa. Zdaję sobie sprawę, co chłopak musi teraz przeżywać.
Colette jest w głębi naprawdę mądrą i oczytaną osobą, choć rzeczywiście brakuje jej trochę umiejętności praktycznych. Poza tym reprezentuje sobą niezbyt pochlebną warstwę dziewcząt zwracających w głównej mierze uwagę na swój wygląd.
Również pozdrawiam!
Leszczyna
Ta notka odcisnęła w moim sercu piętno oburzenia i żalu. Te dwa uczucia nawiedziły mnie podwójnie. Wpierw przy niewybraniu Albusa, potem przy ogłoszeniu Mary. Obydwoje teraz są teraz niezadowoleni i zdrugotani. Po cichu liczyłam, że Albusowi się uda. Bardzo go polubiłam i strasznie mi go żal :( Coraz bardziej nie lubię Jamesa. To zwykły podrywacz, który szuka poklasku. Nie zasługuje na miejsce reprezentanta :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Mary to miałam jakąś 90-procentową pewność, że i tak weźmie udział w Turnieju. Mając takiego ojca nie można inaczej. Nie spodziewałam się tylko, że będzie pozbawiona prawa głosu. Była dzielna, nie wrzuciła tej kartki, a i tak...Ojej. Biedna dziewczyna. Świat jest bardzo niesprawiedliwy, dobrze to ukazałaś.
No cóż, jakiś wstęp do turnieju mamy już za sobą. Zobaczymy, co ciekawego będzie dalej.
Pozdrawiam :*
Aaa, no i jeszcze chcę coś dodać.
UsuńBardzo ładny nowy szablon, chyba lepszy niż poprzedni.
A poza tym ten gest uścisku dla otuchy, który wykonali Albus i Mary był świetny <3
Dziękuję bardzo ;) Tym razem chciałam, aby szablon był mniej mroczny. Hah, może nawet następny będzie jakiś optymistyczny? Sama nie wiem ^ _ ^
UsuńWstęp już za nami, niestety, do pierwszego zadania trochę czasu minie. Nie chcę Was przerażać, bo opowiadanie zostało zaplanowane na 70 rozdziałów, ale obawiam się, że jeszcze mi się trochę rozciągnie ; ) Polubiłam Mary i chciałabym napisać jeszcze trochę jej historii po jej wyjściu z Hogwartu ; )
Dziękuję serdecznie za wizytę, komentarz, opinię i tyle miłych słów <3
Całusy!
Leszczyna ;*
Hej! Przeczytałam! Oo tak, w końcu znalazłam czas.
OdpowiedzUsuńGdy czytałam o tych nerwach, które zawładnęły i Albusem i Mary, sama zaczęłam się denerwować. Byłam pewna, że jednak to nie ona będzie reprezentantką. Zastanawiam się teraz, jak Krum ją w to wszystko wciągnął. Wredny ojciec, zabić go, zakopać, zamknąć w komórce na miotły! Co ona teraz zrobi?
Na koniec dodam jeszcze, że urzekły mnie Twoje opisy. Po raz kolejny ;D
Pozdrawiam!
Jeny, a jakie ja mam u Ciebie zaległości! Powinnaś mnie powiesić za nogę na najwyższym drzewie w swojej okolicy ;D Coś na wzór Levicorpusa, którym James uraczał chętnie Snape'a ;)
UsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa! Cieszę się, że piszę ciekawe opisy ;D
No, Mary niestety będzie musiała wziąć udział w Turnieju, nie ma innego wyjścia. A Krum... W końcu jest dyrektorem, ale wyjaśnię jeszcze, jak to zrobił, w następnej notce. Jego poczynania nie będą jednak zaskoczeniem ^ ^
Całuję!
Leszczyna ;*
Co takiego zrobiłaś, że dostałaś szlaban "...do końca życia!!!"?
OdpowiedzUsuńNie do końca życia, choć rzeczywiście można to tak ująć, bo wtedy biedny człowiek nie ma pojęcia, kiedy mu go w końcu zniosą ;D W każdym razie u mnie jest od dziś po szlabanie ^ ^
UsuńA zrobiłam... Cóż, wróciłam z imprezy, to zrobiłam ^ ^ Resztę szczegółów można się domyśleć ;D
Całuję,
Leszczyna
Cześć! Przeczytałam wszystkie odcinki opowiadania i muszę przyznać, że naprawdę mnie wciągnęło! Historia Mary jest bardzo fajna. Piszesz dobrze, chociaż zdarzają się błędy, no ale przeciez jesteśmy tylko ludźmi i każdemu mogą się one przytrafić. :). Podobało mi się to, że postawiła się swojemu ojcu, chciała pokazać, że ona też ma coś do powiedzenia w swoim życiu. Szkoda, że wyszło jak zawsze. Ojciec, który ma władzę tak czy inaczej postawił na swoim, przykre. Myślę że Mary i James jeszcze bedą razem i będą tworzyć naprawdę cudowną parę. Chociaż, Albus też by do niej pasował.
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na następny odcinek.
Jak możesz powiadom mnie o nim, :)
Zapraszam również do mojego opowiadania na: http://www.all-is-not-gold-that-shine.blogspot.com/
Pozdrawiam. :)
Siema!
UsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa i cieszę się, że historia Mary przypadła Ci do gustu ;) O nowym rozdziale z przyjemnością Cię powiadomię. Postaram się również jak najszybciej odwiedzić Twojego bloga.
Całuję,
Leszczyna ;P
rozdział całkiem, całkiem. reprezentacja mnie mnie zaskoczyła choć Francuska mocno zniesmaczyła. zresztą one wszystkie są wykreowane jak jakieś za przeproszeniem dziwki. Wiadomo, że we Francji są trochę inne obyczaje, ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i przepraszam za tak krótki komentarz, ale czas mnie goni.
Spoko, nie ma sprawy ; )
UsuńDziękuję za wizytę, komentarz i opinię ^ ^ Masz rację, że zgeneralizowałam dość francuską delegację. Ukazałam to dość przesadnie, chcąc podkreślić różnice na trzech frontach - Bauxbatons - Hogwart - Durmstrang.
Pozdrawiam!
Leszczyna
Ciesze się, że miałam dobre odczucia co do Jamesa :D Że to on zostanie wybrany na reprezentanta Hogwartu, choć nie było to coś zadziwiającego, w końcu każdy Hogwartczyk był tego pewny ;) Szkoda mi Albusa, tak bardzo mu zależało na wzięciu udziału w Turnieju, ale jak zwykle został w cieniu starszego brata.
OdpowiedzUsuńKrum postąpił obrzydliwie niesprawiedliwie. Nie powinien wybierać Mary, skoro ona dała jasno do zrozumienia, że nie chce brać w tym udziału. Chyba, że to ktoś inny wrzucił jej nazwisko, tak jak przed laty było w przypadku Harry'ego ;)
Jej, na serio pokochałam Albusa. Jest wręcz idealny <3
Notkę czytałam z zapartym tchem, to zdecydowanie jedna z najlepszych na tym blogu :D
Chyba się zdecydowałam... Przenoszę się na blogspota. Jeszcze nie wiem kiedy dokładnie, na pewno w jakiś weekend, może za tydzień...? Bardzo dziękuję za chęć pomocy, ogromnie się przyda ;*
Ściskam,
Cieszę się, że postanowiłaś się przenieść! ;D Gwarantuję, że nie pożałujesz decyzji, ja tez byłam dość oporna, jeśli chodziło o zmianę portalu, ale teraz nie zdradziłabym blogspota. Oczywiście, w razie wszelkich wątpliwości pytaj na gg ^ ^ A tu http://www.szabloland.blogspot.com/ możesz zamówić jakiś szablon. Jest o tyle fajnie, że dziewczyna wykonuje wszystkie zamówienia i ma talent ^ ^
UsuńEj, bo zaraz mi z Albusa wyjdzie Mary Sue... Muszę zacząć uważać, bo zbyt wiele osób traktuje go za pana idealnego ;P
Albus nie pasował mi na reprezentanta Hogwartu tak wgl. Jakoś tak... Nie, on lepiej wypada w roli poszkodowanego brata z pękającym sercem ^ ^
Nie, to mogę akurat powiedzieć, że uczestnictwo Mary w Turnieju Trójmagicznym to robota samego Kruma xd
Dziękuję serdecznie za wizytę, komentarz i tyle miłych słów! ;3
Całuję,
Leszczyna ;*
Dziękuję, nie wiem co powiedzieć. Jesteś kochana. ;* Zamówienie na szablon już złożyłam, teraz powoli będę wszystko przenosić na blogspota :) Mam czas, bo kolejną notkę dodam gdzieś pod koniec listopada :)
UsuńNie ma za co ;* Jak coś to naprawdę wal śmiało ;D A zamówienie raczej szybko powinnaś dostać, ja otrzymałam swoje na drugi dzień, a zamawiałam w godzinach 22-23 ;D
UsuńTeraz jest długi weekend (to znaczy już połowa, ale zawsze xD) to może Ci się teraz uda jak najwięcej przenieść ^ ^ A komentarze też będziesz przenosić?
Życzę powodzenia <3
Całuję,
Leszczyna
WIEDZIAŁAM!!!! Wiedziałam, że biedna Merybeth zostanie wciągnięta w ten przeklęty turniej. To chamstwo, strasznie się zirytowałam. Jednak w głowie ciągle mam ten moment, kiedy Albus przed ogłoszeniem wyników złapał ją za ręke... To było takie... urocze. Naprawdę, idealnie to sobie zobrazowałam. Ah.
OdpowiedzUsuńJames... może i jest przystojny i tak dalej, ale jest też strasznie dziecinny i wybitne mnie wkurza. A zrobienie pięknego, czerwoniutkiego serduszka na śnieżku jest takie tandetne, że pożal się boże, serio. Mógłby być bardziej kreatywny.
Podsumowując; rozdział naprawdę fajny, aczkolwiek proszę, wręcz błagam, żeby w następnym, następnym, jeszcze następnym no i kolejnym było dużo Albusa, bo go uwielbiam.
Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział jakby cie to zainteresowało :)
[tracac-siebie]
Tak, James jest tandetny we wszystkim co robi i cieszę się, że udało Ci się to zaobserwować. Po prostu stosuje takie tanie chwyty, po których puste dziewczyneczki w Hogwarcie zaczynają mieć już orgazm ; ) Ma zbyt wybujałe ego i myśli, że skoro jest przystojny, to może mieć każdą dziewczynę.
Usuńhah, w sumie też polubiłam ten moment. Był taki subtelny i delikatny ;3
Dziękuję serdecznie za wizytę, opinię i komentarz! ;)
Całuję,
Leszczyna
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję. No, ale już nadrobiłam i szczerze mogę powiedzieć, że bardzo mi się ten rozdział podobał.
OdpowiedzUsuńKurczę, od początku miałam przeczucia, że Mary od turnieju się nie wykręci :( To potworne, że ojciec nie szanuje zdania córki. Szkoda mi jej, a jeszcze bardziej szkoda mi Albusa. Tak mu na tym zależało... I jednak wybrano jego brata. Co za niesprawiedliwość!
Do Jamesa czuję niechęć. Taki zwykły podrywacz z niego i dzieciak.
Jestem niesamowicie ciekawa jak potoczy się dalej ta cała sytuacja i jak przebiegnie rozmowa Albusa z Mary. Uwierzy jej, że nie wrzuciła kartki czy może będzie na nią zły?
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;)
Nie ma sprawy ;)
UsuńDziękuję za komentarz i opinię ^ ^
Mnie również bardziej żal Albusa niż Mary. Jak sobie wyobrażę, co on teraz musi przeżywać... Zresztą od zawsze bardziej żal mi męskich bohaterów w opowiadaniach niż żeńskich, nie mam pojęcia czemu xD Zupełnie nie występuje u mnie solidarność jajników ^ ^
Całuję,
Leszczyna
Wybacz, że dopiero teraz komentuje. Ta szkoła mnie wykończy...
OdpowiedzUsuńDawno nikomu nie udało się wzbudzić we mnie takich emocji. Prawie podskakiwałam na krześle, czytając o wyborze. Ręce mi się trzęsły, a jak w końcu doszłam do nazwiska reprezentanta Hogwartu, niemalże poczułam rozpacz Albusa. To było tak jawnie niesprawiedliwe. W czym ten cały James był lepszy od niego? Miałam wielką ochotę go przytulić ;C
Kiedy czytałam o reprezentancie Durmstrangu, byłam już spokojna. Mary nie miała szans nim być - przecież nie wrzuciła swojego nazwiska. No i nagle szok. Sprawdza się to, co przewidywałam na początku odpowiadania. Ale to nie zmniejsza mojego zaskoczenia. I złości.
Naprawdę wyszedł Ci genialny rozdział. Naładowany emocjami i pełen napięcia. Przykleiłam się do monitora i niektóre fragmenty czytałam wielokrotnie.
No i cieszę się, że Albus zdobył miejsce "przyjaciela" Mary. Nie mam pojęcia to z tego wszystkiego wyniknie, ale pewnie nic dobrego.
Cóż przeskrobałaś, że masz szlaban? ;D
Pozdrawiam!
Mnie też szkoła wkrótce wykończy, bez kitu. Mam jej dość. Wgl nawet nie mam czasu nauczyć się na konkursy wojewódzkie, a co dopiero napisać parę stron w Wordzie! Wielbię zapasy <3
UsuńJeny, dziękuję Ci za tyle miłych słów! <3 Bardzo cieszę się, że rozdział się udał i dało się od niego czuć emocje. Cieszę się, że przypadł Ci do gustu ^ ^
Wiem, że wszyscy raczej mniej lub bardziej spodziewali się, że Mary zostanie reprezentantką, ale jednak nie miałam jak was w tej kwestii zaskoczyć - piszę w narracji pierwszoosobowej jako Marybeth, więc też trochę dziwnie by było, gdyby dziewczyna nie została reprezentantką. W sumie dziś jak sobie o tym wszystkim myślę, to uważam, że zrobiłam trochę źle. Dziś wybrałabym kogoś innego, a potem po prostu podmieniłabym go na Mary. Tylko jeszcze nie wiem, jaką krzywdę wyrządziłabym temu pierwszemu ;3
Choć tę wersję, którą opisałam nieskromnie nie uważam za złą, też chyba może być ^ ^
Eh, a przeskrobałam to, że wróciłam z pewnej sobotniej imprezy <3 xDDDD Resztę szczegółów można się domyśleć. Powiem tylko, że nie graliśmy w szachy i nie piliśmy coli xDDDD
Całuję,
Leszczyna ;*
Nie no, naprawdę. Ten Krum jest bezlitosną świnią. MAry tak bardzo nie chciała być reprezentantką, tyle siły woli kosztowało ją to, by nie wrzucić tej karteczki, by sprzeciwić się ojcu, a tu bach. Pewnie to on wrzucił ją już dawno, tak dla pewności. Świetnie, po prostu. No i biedny Albus, przez chwilę miał cień nadziei, że to może on zostanie wybrany. A tu klapa. Dobrze, że on i Marybeth się ze sobą trochę zaprzyjaźnili. James jest dość natrętny, co z tego wyniknie? Wydaje mi się, że Mary raczej się do niego szybko nie przekona, a chybabym wolała, żeby była z Albusem. Chociaż nie wiem, z reguły ludzie powinni się uzupełniać. Znam to po sobie.
OdpowiedzUsuńNowy szablon jest bardzo śliczny. Przepraszam, że późno komentuję, pozdrawiam i całuję ;*
Dziękuję ;)
UsuńNie ma sprawy, a poza tym wcale nie komentujesz późno. Ja to dopiero zawsze wszędzie mam zaległości!
Hah, wszyscy mi już Mary bratają z Potterami ;) I większość woli, żeby Krum była z Albusem ;3
Całuję,
Leszczyna
Hm, ja w sumie nie chcę by byli razem ;> Potrzebują odmiennych od siebie osób. Myślę, że by się nie uzupełniali.
UsuńNo, troszkę miałaś ten szlaban. Co zmalowałaś? ;D
Eh, nie pytaj. Wróciłam z pewnej sobotniej imprezy... Tak, reszty szczegółów można się domyśleć ^ _ ^
UsuńMhm, też myślę, że raczej by się nie uzupełniali... Mają zbyt podobne charaktery i mniemania o świecie ^ ^
Sobotnia, mwahahah. Też byłam w sobotę na imprezie i mówię nigdy więcej. Cieszę się, że nocowałam u koleżanki, bo jakby mnie rodzice widzieli, to też bym miała szlaban...
UsuńTakże... Rozumiem Cię ;D
No, mają podobny światopogląd. Jako przyjaciele świetnie jako para - już niekoniecznie, aczkolwiek niewykluczone ^^
Soboty są złe! ;D Ale ja teraz przez 5 miesięcy nic podobnego nie odwalę, bo przechodzę teraz na takie leczenie skóry i nie będę mogła ani pić, ani jeść czekolady, ani jeść mięsa (oprócz ryb i kurczaka), ani nosić soczewek (o zgrozo! Ten pkt jest najgorszy -,-), ani się opalać (ale ja i tak na solarium nie chodzę, więc mi ten punkt szczególnie nie robi xD) ;)
UsuńCałuję,
Leszczyna ;*
No, to nieźle... Bez picia się bym obeszła, ale bez czekolady? Biedaku ;*
UsuńA Ty od czekolady jesteś uzależniona? Ja w sumie chyba wytrzymam, choć ciężko będzie patrzeć, jak inni jedzą, a ja nie będę mogła... -,-
UsuńUwielbiam czekoladę ;d
UsuńA właściwie na czym to polega, że nie możesz przyjmować takich rzeczy, jeśli mogę zapytać? :)
Tzn. to jest lek na cerę, bo mam takie blizny potrądzikowe i zaskórniki i po tym leku ma się idealnie gładką cerę bez wytrysków. Leczenie polega na... przedawkowaniu witaminy A. W konsekwencji usuwają się gruczoły łojowe (czyli przy okazji nie będą mi się tak szybko tłuścić włosy) i w ogóle pojawiają się zmiany skórne, takie wygładzenie i wgl. Ale są skutki uboczne czyli popękane usta, wysuszone oczy, krwawienie z nosa, podwyższony cholesterol (dlatego nie można jeść mięsa) i coś tam jeszcze w krwi podwyższone (dlatego czekolady xD), sucha skóra i wgl. Ale ja się człowiek przemęczy to ma cerę wprost idealną...
UsuńMój chłopak też właśnie ma takie leczenie i mówił o takich samych skutkach ubocznych. Tylko że on raczej nie przestrzega tej zasady z niepiciem... -.-
UsuńNo, ale myślę, że warto wycierpieć :)
O, też jest na izoteku? ; ) Ostatnio to się popularne stało i całe szczęście, bo to naprawdę fajny lek, który zażegna przynajmniej wszystkie moje problemy z cerą ; )
UsuńBo wiesz, ja tez gadałam z dermatologiem na temat picia alkoholu i ona mi powiedziała, że to nie ma wpływu na Twój organizm, tylko że zabija działanie leku na czas, kiedy masz promile we krwi. Dlatego też w sumie stwierdzam,że skoro już się męczyć będę z tymi innymi skutkami ubocznymi, to już mogę nie pić, żeby ten lek dobrze działał ;)
UWAGA, SPAM!
OdpowiedzUsuńSzybko, sprawnie i bezpłatnie.
Piszesz opowiadanie? Chcesz wiedzieć co myślą o nim inni? Nasza ocenialnia jest właśnie dla Ciebie! Powiemy Ci całą prawdę - masz na to gwarancje. Do wyboru dwie oceniające, dwa odmienne charaktery, a wybór należy właśnie do Ciebie.
Zapraszamy!
Drużyna Aestimo
Nie bój się krytki, bo jest ona niczym zimny strumień orzeźwia i ochładza.
Może droga ocenialnia nauczyłaby się czytać? Miło by było, gdyby potrafiła znaleźć na blogach SPAMOWNIK.
UsuńPozdrawiam (nie)miło,
Leszczyna
Och! Marybeth musi być z Alem! Kocham go normalnie <3 Nie Jamesa, ale Albusa :* Szkoda, że musi żyć w cieniu popularnego brata, ale sądzę, że James też nie ma lekko. Moja mama naprzykład, gdy przyniosę złą ocenę do szkoły zaczyna prawić kazanie, że ona i tata we mnie pokładają największe nadzieje i że to tej pory byłam ich dumą, a od mojego brata nic nie oczekiwali, więc sądzę, że obaj bracia mają ciężko, a Lily to chyba najlepie ^^ Zastanawiam się jakie parringi zrobisz. Jeszcze nie poznałam tej Francuzki za bardzo, ale może ona z Jamesem (?), Scor z Rose, a Marybeth z Albusem? No, maybe, maybe :) Wiem, że nie było mnie przez długi czas i przepraszam, ze nie udzielałam sie na twoim blogu, ani też na innych. Wstyd mi, ale cóż, już nadrobiłam :) No i mam nadzieję, że nasza kochana panienka Krum walnie swojemu tatusiowi ( bo to zapewne on wrzuciła karteczkę czyż nie? myślałam też nad Albusem, bo może nie chciał by Mary miała konfrontację z ojcem, ale szybko odrzusiłam tę myśl) i pocieszy Albuska ^^ Mam nadzieję, że nn będzie jak najszybciej i będę mogła wraz z twoimi innymi czytelnikami, cieszyć się dużą dawką wspaniałych bohaterów :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKOSIA! KOSIA, WRÓCIŁAŚ, KOCHANA! ;*
UsuńJakie Ty tu już paringi tworzysz ;) Od razu mogę jednak powiedzieć, że tutaj Scorpius nie będzie na sto procent z Rose. Z Lilką też nie. Co do niego mam zupełnie inne plany, raczej wydaje mi się dość oryginalne i mam nadzieję, że was nimi zaskoczę ^ ^
Gratuluję Ci nadrabiania, nigdy tego nie lubię, a ilość powiadomień po prostu mnie zwyczajnie przeraża. Cieszę się również, że już jesteś z nami i mam nadzieję, że już nie znikniesz nam ^ ^
Tak, to matactwa Kruma przyczyniły się do uczestnictwa Mary w Turnieju ;)
Nową notkę wrzucę jutro, muszą ją jeszcze tylko sprawdzić i trochę ogarnąć bloga ;) Dziś pouzupełniałam już zakładki, jeszcze tylko muszę ogarnąć wszystkie odpowiedzi na komentarze xD
Całuję,
Leszczyna
Droga Leszczynko - nie zmieniaj teraz nic w wyglądzie, ani w menu, bo będę zmuszona wystawić Ci odmowę, jako że jesteś pierwsza w mojej kolejce! Pozdrawiam cieplutko! C:
OdpowiedzUsuńDroga Leszczyno, to znów ja - Zgłosiłaś się na erę, ale nie widzę żadnego linku. Czy mam wystawić odmowę?
UsuńNie, nie. Już dodaję wszystkie ocenialnie, do których się zgłosiłam. Po prostu w dniu, w którym się zgłaszałam dostałam zacny szlaban, który skończył się oficjalnie dopiero dziś. Przepraszam za problem.
UsuńI obiecuję, że nic już nie bd zmieniać ;)
Pozdrawiam!
Leszczyna
Cieszę się bardzo, ale spokojnie. Tak sądziłam, że zależy Ci na ocenie, a więc tylko zaczęłam trochę innego bloga. A więc wszystko jest w porządku! :D
UsuńPozdrawiam!
Na ocenie rzeczywiście mi zależy, dlatego tym bardziej dziękuję, że nie potraktowałaś mnie od razu odmową ^ ^
UsuńA mogę zadać małe pytanko: kiedy będę mogła spodziewać się oceny? Tak pytam, bo to będzie moja pierwsza, jeśli chodzi o ten blog, dlatego też nie mogę się jej już doczekać ^ ^
Haha, do 2.11 nie mogę nic publikować, gdyż szefowa Imloth zabroniła! Ale co mogę powiedzieć... Na stan obecny właśnie przeczytałam prolog, oceniłam pierwsze wrażenie, szatę graficzną, a także zakładki. Powiem Ci, że do końca tygodnia oceny możesz się spodziewać(mam nadzieję, że nie zapeszę!) albo i wcześniej. :D
UsuńHah, to muszę podziękować Imloth, że zabroniła publikować czegokolwiek! ;D
UsuńO, to fajnie ;) Szybko otrzymam od Ciebie ocenę, pamiętam czasy, gdy na niektórych ocenialniach czekałam po rok na ocenę, a ta pojawiła się dopiero po zakończeniu bloga xD
No właśnie, i weź tu, kurka, zgłaszaj się do ocenialni! Ja mam takie szczęście, że już 3 oceniające odeszły z ocenialni, gdy miały mojego bloga jako pierwszego w kolejce, wtf? XDD
UsuńCo do Twojego - Obawiam się, Leszczynko, że może mi zejść trochę dłużej, bo na razie kończę pisać o Twoim pierwszym rozdziale. Dzisiaj jeszcze popracuję, może połowę zrobię, enyłej - Twoja ocena będzie rzetelna i długa,o :D
Na rzetelną i długą to ja mogę poczekać, więc nie zamierzam Cię poganiać ;) Bo jeśli chodzi o czekanie, to irytuje tylko, kiedy czeka się niewiadomo ile czasu, a tam ocena trzech rozdziałów, na dodatek tak okrojona i niesłusznie czepliwa, bo zawierająca frazy typu: "Wgl nie przedstawiłaś nam bohaterów", podczas gdy oceniająca przeczytała trzy najnowsze posty... To rzeczywiście może mówić, czy przedstawiłam bohaterów czy nie ;)
UsuńOstatnio w ogóle ocenialnie przeżywają kryzys. I tworzą się całkiem nowe, które upadają po 3-4 miesiącach lub szybciej ;D
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, haha, obecnie oceniłam 4 rozdziały + prolog, a więc połowa już za mną. Na dzisiaj skończyłam, bo nie mam już oczu, a oceniająca bez oczu to żadna oceniająca, nie? :D
UsuńJakieś 2-3 lata temu oceniałam tak, jak tutaj napisałas, haha, masakra ogólnie, bo teraz, gdy widzę takie słabiutkie ocenialnie to mam ochotę roztrzaskać coś na kawałeczki, wrrr.
A no przeżywają, co chwilę ktoś odchodzi, ale nie bój się, Ty swoją ocenkę dostaniesz :D
hah, teraz mi przypomniałaś, jak ja oceniałam dwa lata temu treść! Zamiast mówić swoje zdanie, streszczałam rozdziału. Matko, początki są naprawdę beznadziejne -,- Chyba nikt nie lubi swoich ^ ^
UsuńChroń oczy, chroń. Nosisz tak wgl okulary do komputera, jeśli długo siedzisz? ; P
Właśnie, chciałabym wrzucić dziś nowy rozdział, bo zawsze tak robię w co drugi piątek, a teraz już trzy tygodnie minęły od ostatniej notki... Obrazisz się mocno, jeśli to zrobię? Najwyżej skończysz na ocenie Nagrobka 8, jak już nie będziesz miała siły na 9 ; )
Kiedyś to w ogóle aż szkoda mówić, bo tragedia w każdym calu była. Fuuu! xD
UsuńA nie, bo mam soczeweczki i to one są moim bogiem, i w ogóle wszystkim, haha. Okulary mnie po prostu denerwują i nie mogę z nimi wytrzymać zbyt długo :D
A nowy rozdział dodaj, dodaj, ocenię go także, no chyba, że czasu mi nie starczy, ale spokojnie. Śmiało dodawaj :D
Też noszę soczewki, żółw ;) Tzn. teraz przechodzę depresję, bo od następnego tygodnia nie będę ich mogła nosić przez najbliższe pół roku, bo dermatolog przepisała mi takie leki na skórę, które niesamowicie wysuszają oczy i soczewki są przeciwwskazaniem. Miałam wczoraj normalnie takiego doła, że szok -,- Jestem niewolnicą soczewek i jawnie się do tego przyznaję.
UsuńOkey, dziękuję ^ ^
Uhuhu, to Ci strasznie współczuję, ja bez soczewek wytrzymać po prostu nie mogę i teraz nie wyobrażam sobie życia bez nich, haha :D
UsuńUch, jestem teraz na 8 rozdziale, popytam Imloth jak to z publikacją ocen, bo jeśli dzisiaj nie opublikuję to nie wiem czy uda mi się jutro - praktycznie nie będzie mnie w ogóle w domu. Ale może dam radę :D
No ja też właśnie nigdy nie narzekałam na swoją wyobraźnię, ale moja teraz zawiodła, bo rzeczywiście nie potrafię sobie wyobrazić mnie chodzącej ciągle w okularach. Na szczęście mam kujonki, to może ludzie będą myśleli, że noszę zerówki, bo mam tak paskudne kompleksy, że wolę, żeby myśleli, że udaję inteligentną niż że noszę okulary xD
UsuńOkey, spoko, nie ma sprawy, jeśli najwyżej ocena pojawi się w sobotę ^ ^
Haha, pewnie, leczmy kompleksy xD Kujonki mnie nigdy nie rajcowały, a teraz mnie po prostu wku*wiają, bo taka jedna głupia cipa z mojej szkoły ma, a mam ochotą ją przy każdej okazji złapać za włosy i cisnąć o ścianę, tsa.. XD
UsuńA ocena będzie chyba dzisiaj, właśnie piszę podsumowanie :D
hah, tak, leczenie kompleksów uważam za otwarte ;)
UsuńOooo, to bardzo, bardzo fajnie ; D
Pogrążam się w żałobie wraz z Albusem, bo do końca wierzyłam, że może jakimś szczęśliwym trafem to on zostanie wybrany...
OdpowiedzUsuńCo do Mary to jednak wątpliwości nie miałam, chociaż fakt, że została wybrana mimo własnej woli sprawia, że cała się w sobie gotuję. No bo jak tak można?
Jeżeli chodzi o Jamesa, nadal nie mam wyrobionego o nim jasnego zdania. W głębi serca nie chcę, by zalecał się do Mary, wolałabym, by oboje zostali przyjaciółmi i jakoś przeszli przez znoje tego Turnieju. Mamusiu, od razu mi się przypomniała czwarta część o HP. Powiedz, że nie zamierzasz usmiercać uczestników. Albo jak coś to przenieś na tzw. łono Abrahama tą baletnicę, jakoś ją przeboleję ;)
Jestem bardzo ciekawa tego jak to wszystko dalej się potoczy.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili na nowy rozdział :)
Buziaki :**
Wszyscy doskonale wiedzieli, że Mary zostanie wybrana, jednak nie miałam jak was zaskoczyć. W końcu jest główną bohaterką, a ja piszę w narracji pierwszoosobowej, więc dziwnie by było, gdyby Krum nie została reprezentantką Durmstrangu. W końcu jakoś muszę ten Turniej od kuchni opisać ;3
UsuńMiałam jednak nadzieję, że zasiałam choć ziarnko niepewności jeśli chodzi o Potterów ;D Cieszyłabym się jeśli choć ktoś zastanawiał się, który z synów Harry'ego zostanie reprezentantem ;D
Uśmiercanie uczestników, uśmiercanie uczestników... Cóż, na razie milczę jak grób ^ ^
Dzięki za komentarz i powiadomienie, jutro powinnam wszystko u Ciebie ogarnąć ;)
Całuję,
Leszczyna ;*
Wiesz jesteś bardzo zdolną młodą pisarką, więc jestem pewna, że nawet gdybyś postanowiła nie zrobić z Mary reprezentantki Durmstrangu, to i tak jakoś inaczej zaangażowałabyś ją w Ten Turniej :)
UsuńMilczysz jak grób, ale ja już się domyślam, że coś knujesz :)
Ok to czekam na Twoją opinię w sprawie moich rozdziałów :)
Teraz nadrabiam opowiadanie, w którym miałam baaaaardzo duże zaległości, ale jak je już skończę, to wtedy będę u Ciebie, już na pewno ;3
UsuńHah, wiesz, knuję bardzo dużo ;) A bohaterów moich opowiadań lubię też uśmiercać. Obiecuję tylko, że nie wybiję wszystkich, jak Słowacki w Balladynie (ta książka od zawsze mnie przerażała xDDD).
Dzięki bardzo ;* Fajnie usłyszeć tak miłe słowa <3
tego rozwiążania się spodziewawalam szczerze mówiąc, chjoć bardzo ciekawi mnie, w jaki spośób Krum przekonał resztę dyrektorów do wyboru córki. pewnie są przekonani, że ona wrzuciła karteczkę... Ciekawe, jakich czarów użył. i jak się dowiedział, że niw wrzuciła o czasie... Będzie nbardzo zły... A Meredith chyba juz nie ma wyboru.., to takie dziwne, rpawda, żeby część ludzi się tak cieszyła z wygranej, a część uważąła, iż to przekleństwo...
OdpowiedzUsuńW sumie każdy się pewnie spodziewał takiego rozwiązania, ale nie planowałam też nim zaskoczyć. W końcu chcę oddać każdy szczegół Tegorocznego Turnieju Trójmagicznego, więc Mary musiała zostać reprezentantką ;) W końcu jest główną bohaterką ^ ^
UsuńNo, rzeczywiście nie każdy musi cieszyć się z tego, że się zostało gdzieś wytypowanym ^ ^
Całuje,
Leszczyna! ;*
Nienawidzę Kruma, polubiłam Albusa, robi mi się mdło na 'widok' Jamesa, współczuję Mary, cieszę się, że skończył Ci się szlaban, i że znowu znajduję czas na czytanie blogów.
OdpowiedzUsuńDzisiaj krótko i na temat. Mam za zły humor na dłuższe komentowanie tego, co zrobił Krum.
Poza tym słucham smętnej muzyki i zjadłam całą tabliczkę czekolady. Oj, chyba mi pójdzie w uda.
Pozdrawiam. ;*
Hahhaha, masz rację, krótko i na temat ;) Dzięki za komentarz, który wywołał na moje twarzy uśmiech ^ ^
UsuńNic mi nie mów o czekoladzie, od jutra wchodzę w leczenie, na którym nie będę mogła jej jeść, o zgrozo! I chyba skorzystam z okazji i zacznę się odchudzać, wiesz ćwiczonka, bieganie, te sprawy ^ ^
Całuję, kochana! ;*
PS I też niesamowicie cieszę się, że skończył mi się szlaban ^ ^
Oj, to tylko wygląda, że tak długo ;d Za dużo 'enterów' dałam. Ale przynajmniej się uśmiechnęłaś ;D
UsuńDie-eee-eta, o zgrozo. Ja bym nie dała rady ;P Ciekawe ile wytrzymasz . Kochana jestem, wiem.
Buziaki.
Czekam na nowość.
hah, tak, kocham wszystkich, którzy dziś polepszają mi humor, bo było mi to baaaaaaardzo potrzebne ;*
UsuńA poza tym jaram się dziś, bo pierwszy raz widzę na oczy tyle komentarzy pod jedną notkę xDDD Kit że połowa moja, i tak się jaram jak głupia, bo mnie prawie 3 tygodnie nie było i odpisywałam tylko dziś i wczoraj xD
Ja też nigdy nie potrafię wytrzymać na diecie, nie mam silnej woli, niestety. Ale teraz to dieta wymuszona lekami, to powinno być lepiej i łatwiej ^ ^
Buziaki! ;*
Leszczyna
Kiedy wpadłam na Marybeth po raz pierwszy, od razu się zniechęciłam. A mianowicie zniechęcił mnie do tego szablon, pomyślałam sobie 'o jeju jak tu smutno'. Ale dzięki temu, zrozumiałam, że nie można oceniać książki po okładce. Mary wydała mi się cholernie sympatyczną osobą, myślę, że gdyby tylko zechciała zrzucić z siebie kokon zasad, które wpajał jej ojciec zyskałaby naprawdę sporo przyjaciół. Ponadto jest piękna i ma sarkastyczny sposób bycia. Masz naprawdę świetny styl, jeżeli chodzi o pisanie w pierwszej osobie. A już szczególnie zazdroszczę ci umiejętności pisania tak rozbudowanych opisów. Pamiętam, że jak pisałam rozdziały na Flynna to właśnie z nimi miałam kłopot i według mnie w tej kategorii większe pole do popisu ma osoba trzecia.
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie wybaczę Krumowi tego co zrobił własnej córce. Czy on naprawdę chce się jej pozbyć ze swojego życia? Bo jak można wpieprzać się w los jedynej córki i wysyłać ją na pewną śmierć? Czyżby zapomniał o Cedriku?
A Albusik jest kochany ;* Z tą swoją papierosową manią przypomina mi nieco mojego kumpla, ale to nie ma nic do rzeczy. Ważne, że nie jest tak bardzo irytujący jak James, choć ja zawsze wyobrażałam sobie tak starszego Pottera.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy turnieju oraz tego jakie zadania będą czekać Marybeth, a po prologu sądzę, że nie zakończą się dla niej tak dobrze jakbym chciała.
Pozdrawiam ;*
Dzięki - mam przynajmniej nauczkę na przyszłość, żeby nie zamawiać takich mrocznych szablonów, co by się potencjalni czytelnicy nie zniechęcili ;)
UsuńPowiem Ci szczerze i bez bicia - zaczęłam pisać w pierwszej osobie, bo chciałam opisać wydarzenia z Harry'ego Pottera jako wspomnienia córki Snape'a - taki luźny pamiętnik. I tak się zaczęło moje pisanie w pierwszej osobie. Dziś ciężko mi się przez to przestawić na trzecią - tzn. piszę w niej tylko krótkie opowiadania - na przykład na konkursy albo miniaturki na wszelkie fora. Ale dłuższe twory piszę w pierwszej osobie, bo zdecydowanie jest mi wtedy łatwiej.
Dziękuję za opinię i za zaglądnięcie na mojego bloga!
Całuję,
Leszczyna ;*
Dobry wieczór! Na era-krytyki pojawiła się właśnie ocena Twojego bloga pod numerkiem 275. Zapraszam do zapoznania się z nią!
OdpowiedzUsuń274, zmylono mnie ;____;
UsuńHah, nie ma sprawy ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że weszłam na ocenialnię od razu, gdy zobaczyłam Twój komentarz. Przepraszam, że tyle trwało moje odpisywanie, jednak nie mogłam się powstrzymać przed tymi czterema częściami komentarza ;D Byłam tylko na tyle leniwa, że nie sprawdziłam go, ufając, że uda Ci się go bez problemu odczytać xD Nie lubię sprawdzać swoich komentarzy, a już w szczególności tak długich xD
Ściskam,
Leszczyna
Och, daj spokój, haha!
UsuńJa też dopiero teraz odpisałam, bo jak nie serial oglądałam, to się myć poszłam i weź tu współpracuj z takim człowiekiem! XD
Też maniak emotikonek? Kurdę, stara, łączą nas więzy krwi! XD
No, ja jestem w stu procentach dzieckiem neo <3 Kocham emoty i nie zamierzam rezygnować z tej miłości. W ogóle zastanawiam się nad wklejeniem do podstrony "Autorka" dość dziwnego opisu o mnie, takiego zawierającego moje same wady xDDD Takie wiesz, że jestem pokemonem, kocham span i lans, mam skłonności szowinistyczne, jestem prawdziwą psychofanką Sherlocka Holmesa, nie lubię czytać książek i tak dalej. Bo ludzi się powinno poznawać po wadach, o ;D
UsuńDal;czego mi to zrobiłaś? Tka barzdo chciałam, żeby reprezentantem został Albus! Chyba chcesz, żeby James dręczył Mary przez cały turniej. Ech!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Krum nie skrzywdzi Mary z powodu niewrzucenia swojego nazwiska do Czary.
Bo James o wiele bardziej mi tam pasował ;D A poza tym hobbistycznie unieszczęśliwiam Albusa, niech się chłop pójdzie pociąć xD
UsuńCałusy,
Leszczyna