czwartek, 30 sierpnia 2012

Nagrobek 5

Dzień przybycia delegacji z Hogwartu i Beuaxbatons nadszedł zaskakująco szybko, a jedynym plusem, jaki cały ten przyjazd posiadał, był chyba fakt, że tej doby nie trzeba było tak szybko wstawać na lekcje. Z powodu, iż w noc poprzedzającą powitanie Francuzów i Brytyjczyków długo nie mogłam zasnąć, możliwość wylegiwania się w ciepłym łóżku przyjęłam z radością i uśmiechem na ustach. O mało nie spóźniłam się na sam moment witania gości, a, niestety, zostałam wybrana przez radę pedagogiczną do oprowadzenia Hogwartczyków po najważniejszych miejscach Instytutu. Do moich zadań należało też późniejsze sprawowanie opieki nad delegacją z Wielkiej Brytanii, aczkolwiek nie miałam pojęcia, co użyta wyżej „opieka” ma oznaczać. Przyzwyczajona jednak do tego, że robię mnóstwo rzeczy, które ani trochę mi się nie podobają, tylko dlatego, że boję się przeciwstawić, zapewniłam nauczycieli, że przydzielone do mnie zadania wykonam z ochotą i tak dobrze, jak tylko będę najlepiej potrafiła.
Z obydwóch szkół miało przyjechać do nas po dwunastu uczniów klasy siódmej i dwóch nauczycieli, w tym jeden dyrektor, a do przetransportowania takiej ilości osób potrzebnych było aż sześć świstoklików; trzy dla Hogwartu i trzy dla Beauxbatons. Wszystkie miały przenieść się dokładnie w tym samym czasie ze szkół macierzystych nad nasze Jezioro Durmstrandzkie, które było teraz pokryte cienką warstwą lodu.
Wszyscy uczniowie, rada pedagogiczna oraz pozostały personel mojej szkoły zebrał się ubrany w ciężkie, grube i identyczne płaszcze ze skóry, posiadające kaptury zakończone futrem. Rzeczywiście co poniektóre chłopaki czekały tylko na zaskoczone miny gości, którzy, wedle ich przypuszczeń, mieli przybyć w krótkich rękawkach. Kiedy więc wybiła godzina czternasta, wredoty zatarły swoje dłonie z głupimi uśmieszkami na twarzach. Przed naszymi oczami pojawiło się sześć takich samych błysków, które po chwili zostały zastąpione przez małe grupki trzymające w swoich dłoniach stare przedmioty, między innymi zardzewiały garnek czy zakurzoną lampkę nocną z abażurem. I o ile baletnice z Beauxbatons zarzuciły na swoje błękitne sukienki, które robiły za ich szkolny mundurek, granatowe płaszczyki, o tyle Hogwart rzeczywiście zaprezentował się w zwykłych, lekkich i cienkich szatach z ramionami przed łokcie. Brytyjczycy wydawali się naprawę zaskoczeni panującym chłodem.
Wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z chłopkiem z wydziału przyrodniczego, któremu dziś przypadła ta sama robota co mi, z tym, że on zajmował się delegacją z Francji, ruszyłam do przodu i zbliżyłam się do Hogwartczyków. Stanęłam koło drobnej, rudej dziewczyny z masą piegów na nosie i bardzo cienkimi brwiami. Zielonooka uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, odgarniając za ucho swoje długie i gęste włosy. To wtedy zwróciłam uwagę na jej zadbane paznokcie o kwadratowym kształcie, które wystawały lekko za opuszki palców.
- Witam serdecznie wszystkich gości w Instytucie Durmstrang! – Wreszcie do moich uszu dotarł głos ojca wzmocniony dodatkowo przez zaklęcie Sonorus. Tata wyglądał, jakby nie był zadowolony z napływu obcych gościa, a uśmiech przyszyto mu siłą lub doklejono za karę. – Bardzo miło nam was wszystkich widzieć! Niezmiernie cieszymy się, że tym razem to Durmstrangowi przypada organizacja wielkiego i sławnego Turnieju Trójmagicznego. Dla dyrektora, jakim jestem, to ogromny zaszczyt, dlatego postaram się, aby turniej był wielkim, zapadającym w pamięć wydarzeniem o szczęśliwym zakończeniu. Wszystkie delegacje prosimy o udanie się przodem w kierunku przygotowanej już sali, w której będziecie jadać posiłki. – Ojciec zszedł z podwyższenia, które ustawiono w centralnym miejscu, czyli zaraz obok jeziora, a po chwili wymierzył swoją różdżkę w kierunku gardła i wypowiedział szeptem formułę jakiegoś zaklęcia, którego, mimo ciągłego działania Sonorusa, nie dosłyszałam. Podejrzewałam jednak, że cofnął swój ostatni czar.
Odwróciłam się całkowicie w stronę delegacji, siląc się na ciepły i, co najważniejsze, szczery uśmiech.
- Zapraszam za mną – oznajmiłam, szybko przyglądając się gościom. Z początku byłam gotowa uważać  filigranową rudą za młodą nauczycielkę – miała bardzo dojrzałą urodę i zdecydowanie wyglądała na starszą niż siedemnaście lat. Dopiero teraz zauważyłam jednak dwójkę starszych mężczyzn wybijających się z grupy przez zupełnie inny krój i odcień szat. W jednym z nich od razu rozpoznałam Harry’ego Pottera, dyrektora Hogwartu. Mój wzrok mimowolnie powędrował do jego czoła, chcąc ujrzeć sławną błyskawicę. Niestety, została ona aktualnie przykryta grzywką czarnych, potarganych włosów. Przeniosłam się więc z jego zmęczonej i namaszczonej zmarszczkami twarzy na drugiego mężczyznę, którego zupełnie nie kojarzyłam. Po zlustrowaniu go wzrokiem odwróciłam się w końcu na pięcie i ruszyłam spokojnie w kierunku zamku.
Widziałam, że chłopaki z Durmstrangu byli bardzo niezadowoleni, że kazano im przychodzić w taką pogodę nad jezioro dla głupiego, kilkuminutowego przywitania gości, które w sumie mogło się odbyć bez ich obecności. W końcu nie wydarzyło się nic widowiskowego. Zagraniczni zostali przetransportowani w najbardziej zwyczajny sposób, jaki tylko mógł istnieć – skorzystali ze świstoklików.
Cały tłum ruszył w kierunku świetlicy, która na czas Turnieju Trójmagicznego miała się zamienić w normalną jadalnię. Z tego tez powodu uczniowie Durmstrangu otrzymali dwa dni temu rozkaz podesłania swoich skrzatów do mojego ojca i nakazania im słuchania jego we wszystkim. Od tego czasu stworzenia miały na jakiś okres zjednoczyć siły, by przygotowywać wspólne posiłki dla trzech szkół.
- Ale tu zimno! – Uśmiechnęłam się pod nosem i otuliłam automatycznie cieplej płaszczem, gdy usłyszałam jakiś damski głos za sobą. Był czysty i delikatny, jednak tym razem wyrażał swoje podirytowanie. Sprawdziłam kątem oka do kogo należał. Jego właścicielka była średniego wzrostu brunetką, której wręcz należało pozazdrościć gęstych, długich i zdrowo wyglądających loków oraz ciemniejszej karnacji. Moją uwagę przyciągnęły też jej stosunkowo duże usta kojarzące się niezbyt miło z rybą. Mimo wszystko mogła pochwalić się delikatnymi rysami twarzy.
- Rose, czy to nie ty byłaś osobą, która zapewniała nas wszystkich żarliwie, że panują tutaj upały nie do wytrzymania? – Tym razem usłyszałam pogodny głos rudowłosej. Dziewczyna maszerowała dzielnie z uśmiechem na ustach, choć widać było, że zgadza się z koleżanką – miała na skórze dreszcze.
- Z początku nie. Tłumaczyłam wam dobitnie, że jedziemy do Rosji, w największe zimnice, jakie istnieją. Ostrzegałam was nawet przed śniegiem! – Dziewczyna o imieniu Rose oceniła odkładający się na trawie szron sceptycznym spojrzeniem. – Jak widać, miałam rację.
Zaśmiałam się w duchu na wypowiedź ciemnookiej. Nawet nie wiedziała, jak bardzo się myliła. Najchętniej wyprowadziłabym ją z błędu, ale ja, w przeciwieństwie do niektórych osób, potrafiłam świetnie dotrzymywać powierzonych mi tajemnic.
Od lat krążyło sporo teorii na temat miejsca powstania Durmstrangu. Wiele osób było gotowych uciąć sobie głowę za swoją pewność co do tego, że Durmstrang znajduje się w którejś z części Bułgarii. Trochę myliło ich jednak to, że obszary Instytutu zawsze były uważane za mroźne; szybko spadał tu śnieg, a uczniowie praktycznie cały czas chodzili bardzo ciepło ubrani. Gdzieś słyszałam nawet, że we Francji do języka potocznego weszło powiedzenia „gruby jak durmstrandzki płaszcz”, co oznaczało, że jakiś element ubioru jest idealny na wielkie mrozy.
W każdym razie, nie dało się ukryć, że większość osób sądziła, iż Durmstrang jest szkołą rosyjską. Wielokrotnie śmiałam się z tego, jak ludzie w świecie magii dają się łatwo wprowadzać w błąd. Przecież fakt, że panowała tu okrutna pogoda, miał specjalnie sprowadzać na manowce.
Z całą pewnością mogę przysiąc, że Durmstrang zawsze był, jest i będzie w Bułgarii. Założyciel szkoły od samego początku chciał ją doskonale ukryć, więc wybrał dla niej górzyste tereny w ciepłym kraju, które przy pomocy swojej mocy i zdolności przemienił w naprawdę mroźną krainę skutą lodem. Na dodatek mugole, którzy przechodzili obok Instytutu, nie widzieli go ani nie czuli bijącego od niego chłodu. Zamiast tego rozpościerał się widoczny tylko dla ich oczu las, którego pilnowały tak naprawdę nieistniejące dzikie zwierzęta wydające się mugolom niesamowicie groźne, więc ci uciekali od razu, oddalając się jednocześnie od granic Durmstrangu. Takimi zwierzętami były między innymi niedźwiedzie i wilki.
Należało więc przyznać, że sekret Durmstrangu był bardzo dobrze chroniony i nic nie zapowiadało się na to, aby miał wyjść na jaw. A o to tylko wszystkim nam chodziło. Instytut miał zawsze stanowić miejsce tajemnicze i nie dało się zaprzeczyć, że tak nie jest.
- Przestań marudzić, Rose, proszę. Bułgaria czy Rosja, kogo to obchodzi?
- No, biorąc pod uwagę temperaturę w obu państwach…
- Rose, wiesz, że cię naprawdę lubię, ale czasem jesteś za bardzo przemądrzała. – Ruda zakończyła rozmowę, rozglądając się z niemałym zainteresowaniem po zamku, do którego właśnie weszliśmy. Moim zdaniem, wnętrze było zbyt surowe, aby podziwiać je w jakikolwiek sposób.
Wreszcie dotarliśmy do świetlicy. Jej drzwi pozostawiono otwarte na oścież, a w środku znajdowało się już paru uczniów. Podejrzewałam, że większość z nich nie pojawiła się na przybyciu gości, gdyż zwyczajnie uważała swoją obecność w tamtym miejscu i czasie za zbędną.
Zaskoczona nowym wystrojem świetlicy poprowadziłam Brytyjczyków do stołu, nad którym zawieszono herb Hogwartu z krukiem, borsukiem, wężem i lwem. Z przerażeniem odkryłam, że do stołu dostawiono nieparzystą liczbę krzeseł. Zlękłam się, że zabraknie jednego, więc szybko policzyłam, ile ich dokładnie jest. Mimo że wynikiem okazało się piętnaście, a nie trzynaście, jak się wcześniej obawiałam, nie miałam powodów do radości. Oznaczało to, że dodatkowe miejsce jest przeznaczone dla mnie, abym usiadła wraz z delegacją i była gotowa na odpowiadanie na jej pytania i wątpliwości.
Zachęciłam gości do zajęcia krzeseł ruchem ręki, a następnie sama przysiadłam na wolne siedzenie. Miałam miejsce obok rudowłosej, z czego nawet się cieszyłam, oraz jakiegoś milczącego chłopaka w trochę dłuższych, czarnych włosach. Brytyjczyk pokazywał mi teraz swój prawy profil, na którym malowała się podłużna blizna na policzku nie odbierająca jednak chłopakowi faktu, że zdawał się przystojny. Akurat w momencie, gdy chciałam oderwać od niego wzrok, ten podrapał się po swoim prostym nosie i spojrzał w moją stronę. Miał duże, zielone oczy, które wydawały mi się cholernie smutne. Chciałam się do niego uśmiechnąć, ale chyba zabrakło mi odwagi. Odwróciłam wzrok.
Kiedy w pomieszczeniu zbierali się jeszcze ostatni uczniowie, skupiłam się na nowym wystroju wnętrza. Z sufitu opuszczały się teraz potężne żyrandole przystrojone błyszczącymi kamieniami, a ściany pokrywały wielkie zdjęcia byłych dyrektorów oraz barwne plakaty dotyczące historii Turnieju Trójmagicznego. Na kamienną posadzkę, która zdawała się być pokryta puchem, choć wiedziałam, że to jedynie złudzenie optyczne wywołane przez zaklęcia, delikatnie opadały z góry małe płatki śniegu znikające zaraz przez spotkaniem z podłogą.
Dookoła mnie rozległy się gwary, podniecone głosy i śmiechy. Ojciec poczekał chwilę, a następnie uciszył je, uderzając z całej siły w blat ustawiony najbliżej drzwi, który zapewne miał sprawować funkcję stołu nauczycielskiego, i głośno odchrząkując.
- Zanim przejdziemy do posiłku, który w takiej formie jest dla uczniów Durmstrangu nowością, chciałbym oznajmić, że do końca następnego tygodnia zbieramy zgłoszenia do turnieju. Swoje imię i nazwisko może wrzucać do urny stojącej przed wejściem do jadalni każdy, kto ukończył siedemnasty rok życia lub ukończy go do końca października. W następną niedzielę rady pedagogiczne wszystkich trzech szkół zbiorą się w pełnym składzie, aby wybrać swoich reprezentantów. Z tego miejsca chciałbym również uprzedzić swoich uczniów – teraz spojrzał wymownie na największy stół ustawiony pośrodku – że każdy, kto wrzuci swoje zgłoszenie do urny, a nie spełnia regulaminu turnieju, zostanie ukarany takim szlabanem, że popamięta go do końca życia – oznajmił spokojnie tata, a na jego słowa baletnice z Beauxbatons wybuchły sztucznym śmiechem, biorąc chyba wypowiedź mojego ojca za żart, z którego wypada się zaśmiać. – Smacznego! – dodał jeszcze na koniec mężczyzna i klasnął w dłonie.
Stoły zapełniły się jedzeniem.
Na naszym blacie pojawiły się zarówno bułgarskie przysmaki takie jak sałatka z serem feta, warzywami i rybą czy śledź marynowany w czosnku z ryżem, jak i angielskie puddingi i sok z dyni oraz francuskie owoce morza albo tuńczyki. Zauważyłam, jak rudowłosa z uśmiechem oblizała wargi i spojrzała na siedzącego naprzeciwko mnie bruneta.
- Kto zje więcej tego czegoś? Przyjmujesz wyzwanie? – spytała, wskazując palcem na małże. Chłopak uśmiechnął się do niej, ukazując rząd idealnie prostych, białych zębów.
- Tak!
- Nie. – Z drugiego końca stołu dało się usłyszeć głos Harry’ego Pottera. Dopiero w tej chwili zrozumiałam, że coś jest nie tak. Dyrektorka Beauxbatons siedziała przy stole z nauczycielami Durmstrangu. Co więc on robił tu?
- Tato, noo! – Ruda westchnęła zrezygnowana. Zdziwiłam się zwrotem, jaki użyła w stosunku do mężczyzny. Nigdy nie powiedziałabym, że mogłaby być jego córką, nie wyglądała ani trochę jak on.
- Nie. Ostatnio u ciotki Fleur i wujka Billa jedliście na wyścigi krewetki. A potem wymiotowaliście jeszcze przy stole dalej niż widzieliście – mruknął spokojnie Harry. Od razu zauważyłam, że miał zupełnie inne podejście do wychowania dzieci niż mój ojciec.
- Nie przy jedzeniu – burknął chłopak siedzący po mojej prawej stronie. Miał już nałożoną na talerz sałatkę, z której wygrzebywał widelcem ryby.
- Przepraszam,  Albusie – odpowiedział dyrektor Hogwartu i już otwierał usta, by powiedzieć coś jeszcze, gdy do głosu poderwał się chłopak bardzo podobny do Albusa.
- Tato, młodzi wtedy byliśmy i głupi! Teraz nie jemy na czas, tylko na ilość, więc nie będziemy połykać w całości.
- James, nie pogrążaj nas, to było w te wakacje – syknęła ruda, której wciąż nie poznałam imienia.
Ojciec rodzeństwa wstał w końcu od stołu i zdecydowanym krokiem podszedł do Lily. Schylił się nad nią i złapał w obie ręce talerz z małżami.
- Przepraszam, że muszę je przestawić – zwrócił się do mnie i do chłopaka siedzącego za mną, a następnie odszedł na swoje miejsce i postawił małże koło własnego talerza.
- Nie ma sprawy, tato! – uśmiechnął się ten podobny do Albusa, nalewając sobie trochę soku dyniowego do kubka.
- Nie mówię do ciebie, James, i dobrze o tym wiesz – westchnął ciężko jego ojciec. – A wy się potem dziwujecie, że boję się was zostawiać samych nawet przy głupim stole! Tym bardziej, że słyszałem dziś rano, jak planowaliście rzucać się teraz jedzeniem! – Spojrzał karcąco nie tylko na Jamesa, ale również na dwóch chłopaków siedzących obok niego. Cała trójka poczuła się głupio, że ich misternie tkany plan wyszedł na jaw, więc zdecydowanie się uciszyli.
Ja w tym czasie nałożyłam sobie jednego tuńczyka na talerz, jednak nie zdążyłam nawet złapać za widelec, kiedy usłyszałam głos zwracający się do mnie:
- Czy to regionalne danie? – spytała, o ile się nie mylę, Rose, wystawiając głowę zza Lily i wskazując na sałatkę z rybą.
- Nie – skłamałam, bo stwierdziłam, że dziewczyna jest w stanie przekopać się przez wszystkie istniejące książki, byle tylko znaleźć, w jakim kraju tradycyjnie podają takie obiady.
- W takim razie gdzie my w końcu jesteśmy? W Rosji, tak? – dopytywała dalej Rose.
- A jak myślisz, kochanie? Czy to słońce i żar lejący się z nieba nie wskazują jednomyślnie na Bułgarię? – Włączyła się do rozmowy ruda, próbując mówić z pełną buzią. Na razie jej się to udawało. – Nie przejmuj się nią. Jest dziewicą – zwróciła się tym razem do mnie, udając konspiracyjny ton głosu. Uśmiechnęłam się.
- Nie masz co się chwalić tym, że ty nią już nie jesteś! – Rose zrobiła obrażoną minę.
- Jestem, jestem. Ale wmawiam jej od wakacji, że nie, bo kocham ją denerwować – szepnęła Lily naprawdę cicho prosto do mojego ucha.
- Co znowu o mnie mówisz? – Rose pociągnęła dziewczynę za rękaw szaty.
- Pytam, czy nie mają tu jakichś smoków. Rzucilibyśmy cię na pożarcie. Jeśli, oczywiście, smok by cię zechciał… - skłamała zgrabnie Lily, a następnie upiła dużego łyka ze swojej szklanki.
Brązowowłosa pokiwała przecząco swoją głową i zrezygnowana zabrała się za kończenie swojego dania.
- A tak w ogóle, to jestem Lily. – Ruda znów odezwała się, zwracając się w moją stronę. Wystawiłam przed siebie rękę, a ona energicznie nią pomachała.
- Ja jes…
- Marybeth. Wiem, jesteś jedyną dziewczyną w tej szkole, nie tak trudno cię rozpoznać – uśmiechnęła się ruda. Od razu można było wyczuć, że jest niesamowicie bezpośrednia i otwarta. Sprawiała na mnie dość dobre wrażenie.  – O słynnej Krum chyba każdy słyszał.
Zrobiło mi się trochę głupio, gdy z ust dziewczyny popłynęło ostatnie zdanie. Splotłam spocone dłonie na swoich kolanach.
- Ty też jesteś sławna – odparłam nieśmiało.  Lily odwróciła się do tyłu, żeby zobaczyć, co robi jej ojciec. Mężczyzna był pochłonięty rozmową.
- Ale ja tylko przez nazwisko. Ty jesteś pierwszą i zapewne jedyną dziewczyną, która chodziła do Durmstrangu.
- To chyba też sława przez nazwisko – odpowiedziałam momentalnie. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Chyba rzeczywiście… W każdym razie, to jest Rose – zmieniła nagle temat, odsuwając się trochę od stołu i odsłaniając jedzącą dziewczynę. – Jest moją kuzynką i kocham ją mimo wszystko. Nawet mimo tego, że jest dziewicą. – Puściła mi oczko, a ja znów się uśmiechnęłam. Kątem oka zauważyłam, jak Rose próbuje dać rudej kuksańca w bok, ale ta przypadkowo dosunęła się w tej samej chwili do stołu. – Za tobą siedzi mój brat, Albus. Upiera się, że nie jest adoptowany, ale jakoś nikt mu nie wierzy. No, wyłączając rodziców – skwitowała, wskazując brodą na chłopaka za mną. Albus nawet nie skomentował jej zaczepki. – A to James, mój brat, Fred, kuzyn, i Ian, przyjaciel. Naczelni Huncwoci Hogwartu we własnej osobie – zaśmiała się dziewczyna, przenosząc na nich wzrok. Ja również spojrzałam w ich kierunku. Chłopaki byli teraz zajęci podpalaniem małych rybek wybranych z sałatki, które podbierali z talerza Albusa, gdy ten nie patrzył. Fred i Ian tak się tym zaabsorbowali, że nie zwrócili na mnie zupełnie uwagi. Jedynie James oderwał wzrok od ryb i świeczek ze stołu, a następnie spojrzał na mnie. Uśmiechnął się rozbrajająco i podał mi rękę. Uścisnęłam ją.
- Marybeth, tak? Piękne imię.
- Dzięki – mruknęłam, wyrywając rękę z jego dłoni, jakby ta mnie parzyła.
- Zapomniałam ci powiedzieć, że podrywa wszystko, co się rusza – podpowiedziała mi z uśmiechem Lily, ale nie zdążyłam nic jej odpowiedzieć, bo w tej samej chwili do moich uszu dobiegł wrzask jakiegoś chłopaka. Spojrzałam w kierunku głosu. Krzyk należał do wysokiego mulata o czarnych, bardzo krótko ostrzyżonych włosach, ostrych rysach twarzy oraz wystających kościach policzkowych. Nieznajomy przyduszał coś widelcem na swoim talerzu, a jego blondwłosy przyjaciel wpatrywał się z nienawiścią we Freda i Iana, którzy przybijali właśnie piątkę. Musieli podrzucić mulatowi parę płonących ryb.
Harry Potter udawał, że nic nie widział, bo był bardziej zainteresowany budową durmstrandzkiego widelca.

~*~
Z dedykacją dla Legilimencji ;*
Wróciłam, wróciłam! Było świetnie! Wiem, że wstawiam notkę z opóźnieniem, ale prezentuję rozdział, który bardzo lubię i jestem z niego naprawdę zadowolona ;)
Rok szkolny tuż, tuż. Jak nastroje? ;D W roku szkolnym zmieni się częstotliwość dodawania notek, tym razem będą się pojawiały co dwa tygodnie i w piątki, żeby tak na weekend do przeczytania był rozdział ;D

91 komentarzy:

  1. Ale długi ;PPP.
    Ale mimo wszystko mi się podobało, no. W sumie rzadko kiedy lubię czytać tak długie notki, ale twoje opowiadanie nalezy do tych, które lubię czytać, bo piszesz bardzo wciągająco i budujesz naprawdę fajne opisy *,*
    Podobał mi się opis przybycia delegacji z innych szkół. Zrobiłaś Harry'ego dyrektorem Hogwartu? Oryginalny pomysł, choć trudno mi go sobie wyobrazić w takiej roli, skoro zawsze woli usuwać się w cień. I cała trójka jego dzieci przyjechała? W sumie dobry sposób na wkręcenie do akcji wszystkich. Choć nieco zdziwiło mnie, że Rose Weasley (bo to ona, dobrze myślę?) ma ciemne włosy.
    A chłopaki w sumie pewnie mieli niezły ubaw, czekając na delegacje i zastanawiając się, jak przyjezdni zareagują na zimny klimat ^^.
    Opis obiadu też całkiem fajny. choć Mary ma dość ciężko, bo musi oprowadzać delegację i w dodatku dobrze się prezentować, żeby nie przynieść ojcu wstydu.
    No, ale masz świetny pomysł na to opowiadanie i naprawdę się coraz ciekawiej robi, no.
    Masz już pomysły na zadania? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taki sam jak trzy poprzednie ;D A nie, drugi był jeszcze dłuższy z tego co pamiętam ;D
      Zaczęłam się zastanawiać, czy wolę, aby ludzie marudzili, że piszę za długie rozdziały, czy za krótkie ;D Na dw marudzono, że są za krótkie, jeśli miały 4 strony Worda. Teraz piszę po 5 stron i już są za długie xDD Nie umiem się wbić, ale chyba wolę, żeby były za długie ^ ^
      Cała trójka, ponieważ Albus i James chcą wziąć udział u Turnieju Trójmagicznym, a Lily... z Lily jest jeszcze insza sprawa ;D
      Rose odziedziczyła urodę po swojej matce. W filmie jest błąd ^ ^ Miała identyczne włosy jak Hermiona ^ ^
      Dla Mary wyjdzie to na dobre ;D Gdyby nie dostała tego obowiązku, najprawdopodobniej nie poznałaby bliżej delegacji Hogwartu ;D
      Pewnie że mam ;D Choć muszę jeszcze dopracować pomysł na trzecie zadanie, bo tak sobie mi się na razie podoba ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
    2. 5 stron? To czemu mi się wydaje, że jest z 10? Ja piszę zwykle na 6-7 stron, dawniej zdarzało mi się więcej, ale nie chcę was męczyć elaboratami na 12 stron, więc dzielę je na 2 lub 3 części ;PP.
      Może dlatego mi się tak wydawało, bo było bardzo późno, jak czytałam, i suwak wydawał się bardzo powoli przesuwać ;P. Ale i tak mi się dobrze czytało, serio. Ja sobie lubię pomarudzić na długość, bo dla mnie, rannego ptaszka, 22 to już bardzo późna godzina i wgl, ale masz przyjemny styl pisania i nie lejesz wody, a mi się to chyba często zdarza.
      Co do Rose, zawsze byłam pewna, że jest ruda ^^. Aż teraz zerknęłam do epilogu, żeby sprawdzić, ale nie znalazłam w sumie wzmianki o jej kolorze włosów.
      Ciekawa jestem, kogo z Hogwartu wybiorą do turnieju ^^. I czy Mary nawiąże z nimi jakieś bliższe relacje.
      Weny życzę ^^.

      Usuń
    3. Nie wiem, ja specjalnie piszę krótsze, żeby właśnie nikt w komentarzach nie marudził, że za długie ;D Bo też mogłabym 11 - na polach kamiennych tak piszę, choć tam wtedy dzieliłam notki, a teraz już tego nie publikuję, tylko piszę do szuflady ;D
      W książce nie ma o tym wzmianki, Rowling mówiła o kolorze włosów Rose w wywiadzie po premierze HPiIŚ ;D Nawet na wikipedii i harry wiki jest uwzględnione, że z wyglądu Rose była klonem matki. Mówiąc szczerze, nie wiem dlaczego w większości blogów potterowskich o młodym pokoleniu Rose jest ruda ;D Na Dowieść Niewinności też była brązowowłosa ^ ^
      A gdzieś wgl czytałam, że niby James ma rude włosy! Na gacie Merlina, nie potrafię sobie tego wyobrazić ;D
      Dziękuję za wenę ;D życzę tego samego! ;3
      Leszczyna

      Usuń
    4. To pewnie właśnie przez ff tak sobie ubzdurałam, że Rose musi być ruda. Sobie ją wyobrażałam jako Hermionę w wersji rudowłosej. A co do dzieci Harry'ego, chłopców sobie wyobrażałam czarnowłosych, a Lily rudą. I z tego, co kojarzę, rodzili się co 2 lata, James bodajże w 2004 (bo kiedy Al szedł na 1. rok, to James na trzeci), Al w 2006, a Lily w 2008, ale w ff to też różnie jest.
      A co do długości, mi nawet szkoda dawać rozdziałów dłuższych niż 7-8 stron, bo wiem, że takie długie zdecydowana większość przeczyta po łebkach, bo czytanie z ekranu jest męczące, przynajmniej dla mnie. Dlatego wolę dać więcej krótszych i częściej. Jutro planuję opublikować 11. na NM ^^. Ten będzie króciutki, może z 5 stron (musze sprawdzić), ale musiałam już to dać osobno, bo wtedy 10. liczyłby sobie ze 12 stron.

      Usuń
    5. Tak, oni rodzili się co dwa lata, ale Albus szedł do szkoły rok po Jamesie, bo tam jest ta zasada, że jeśli dziecko się urodzi po wrześniu, to idzie z następnym roczniekiem ;D James w epilogu idzie do drugiej klasy, tego jestem akurat pewna ;D
      Z tym wyglądem to ja jeszcze słyszałam, że niektórzy robią Freda jako kopię Angeliny - nawet jesli tak było na serio, jakoś nie wyobrażam go sobie takiego ;D Dla mnie na zawsze pozostanie bladym rudzielcem i kopią bliźniaków ^ ^

      Usuń
  2. Niesamowicie podobał mi się ten rozdział. Co prawda spodziewałam się jakiegoś mocniejszego wejścia delegacji, niż świstokliki, ale ten pomysł też nie był najgorszy. Wszystko wynagradza opis uczty, który jest naprawdę rewelacyjny.
    Od razu polubiłam Lily. W ogóle cała delegacja z Hogwartu wydaje się taka przyjaźnie nastawiona i pozytywna. Rose przypomina trochę Hermionę (ta wzmianka o książkach), za to Harry dobrze sprawdza się zarówno w roli ojca, jak i dyrektora (ciekawe, czy Mary będzie zazdrościć tego młodym Potterom). Zastanawia mnie, kim jest drugi nauczyciel.
    Szkoda, że w roku szkolnym będziesz publikować rozdziały co dwa tygodnie, ale rozumiem: nauka, nauka, obowiązki. Jeszcze bardziej podsycisz apetyty, bo ja już teraz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie drugi nauczyciel nie jest tajemnicą, a nawet nie wiem, czy pojawi się jeszcze w następnych odcinkach (a jak już, to nie będzie miał jakiejś szczególnej roli) - drugim nauczycielem jest Neville Longbottom ;) Jakoś nie chciałam wprowadzać wielu nowych postaci, dlatego też delegacja z Hogwartu składa się głównie z osób, które czytelnikom ff potterowskich są doskonale znane ;D Stąd też jest cała trójka Potterów, Rose, Fred, Scorpius, młody Zabini ;)
      Ja się zastanawiałam nad mocniejszym wejściem delegacji, tylko potem sobie przypomniałam, że przecież miejsce Durmstrangu jest owiane tajemnicą, więc muszą się pojawić świstokliki. Ewentualnie mogli się transportować proszkiem fiuu, ale to by było zbyt dużo roboty - w końcu każdy mógł podróżować w kominku samotnie, nie można było się przenosić grupą ;D
      Tak, niestety, co dwa tygodnie, bo inaczej bym się nie ogarnęła. A teraz myślę, że dam radę wszystko ogarnąć ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  3. Krótkie rękawki na taki mróz - to mnie szczerze rozbawiło! :D Co prawda wolałabym wywalić dyrektora Kruma ze szkoły, ale tego raczej zrobić się nie da. Pozostaje mi jedynie cierpliwie czytanie momentów, w których odgrywa główną rolę.
    Bardzo realistycznie przedstawiłaś bohaterów, siedzących obok Mary! Huncwoci faktycznie bardzo rozrabiają, szukając okazji do zabawy na niemalże każdym kroku. Czuję się nieco zdegystowana zachowaniem rudowłosej - ciągłe wspominanie o dziewictwie... Sądziłam, że na swój wiek będzie trochę bardziej dojrzalsze zachowanie przedstawiała, zwłaszcza przed kimś, kogo widzi pierwszy raz w życiu. Zapewne jej otwartość jeszcze nie raz i nie dwa da o sobie znać. ;)
    James podrywa wszystko, co się rusza? Wietrzę romans! <3
    Serdecznie dziękuję Ci za kolejny rozdział. Wnoszę także prośbę o rozdziały co tydzień, a nie co dwa! Plis plis plis! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lily ma dopiero 15 lat (Mary nie wie o tym i przedstawia ją jako siedemnastolatkę, bo uczniowie z delegacji mieli być tylko z klasy siódmej. Lily jest wyjątkiem, o którym Mary nie wiedziała ;D), więc mimo swojego dojrzałego wyglądu, nie prezentuje dojrzałego zachowania ;D Zresztą ona miała być taka beztroska, otwarta, zapadająca się w pamięć, wybijająca się ponad innych uczniów charakterem.
      Hah, od razu romans? ;) Na razie się nic nie wypowiadam xD
      Raczej nie da rady. Przyznam się szczerze dlaczego: Napisałam szesnaście rozdziałów Cmentarza Mojej Autonomii i chcę teraz na pięć miesięcy przerwać nad nim prace. Chciałabym teraz przysiąść do czegoś mojego, własnego. Kiedyś zaczęłam to publikować na blogu, jednak teraz chcę to wpierw napisać całe, a potem się będę zastanawiać, co z tym zrobić. Chcę po prostu napisać swoje własne opowiadanie fantastyczne ;D Myślę, że pięć miesięcy mi wystarczy, jeśli będę regualrnie nad tym pracować, bo już mam trzy z planowanych dwunastu rozdziałów. Dlatego też zrobiłam zapas tutaj, aby ta historia nie ucierpiała przez opowiadanie fantasy, a opowiadanie fantasy nie ucierpiało przez ff potterowski ;D Nigdy nie potrafiłam pisać dwóch rzeczy na raz, więc muszę przerwać coś, żeby pisać inne ;D
      Całuję!
      Leszczyna

      Usuń
    2. ;c Ale niech pisanie tamtego nie trwa dłużej! Bo wtedy nie będzie nowych rozdziałów na CMA ;c Co mnie wielce trapi!
      Mam nadzieję, iż podzielisz się linkiem do swojego opowiadania fantasy :D
      Czekam na powiadomienie o rozpoczęciu na blogu ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Najwyżej mam ferie w styczniu, to wtedy zrobię kolejny zapas ;D Byle tylko wena dopisała ;D Cmentarza na pewno nie zawieszę, nawet jeśli miałabym przestać spać, jeść i chodzić na zajęcia pozalekcyjne, to zamierzam go pisać regularnie ;D
      W sumie ja nie wiem, co ja chcę zrobić z tym opowiadaniem fantasy. Na razie się pisze, potem zobaczymy. Nie wiem, czy chcę go publikować na blogu, czy wrzucić na jakieś forum literackie, może wysłać na konkurs? Naprawdę nie wiem, pożyjemy, zobaczymy - czas pokaże ^ ^
      Całuję ;*

      Usuń
  4. Z niecierpliwością czekałam na rozdział, w którym Hogwart i Beauxbatons przyjadą do Durmstrangu! Mile zaskoczył mnie fakt, że uczyniłaś z Harry'ego Pottera dyrektora - mimo wszystko nie przestaje się mieć sentymentu do jego postaci. Krótkie rękawki... Jak widzę, Hogwart przygotował się znakomicie na przyjazd do zupełnie innej szkoły ;D Ale wszystko przez tę ich niewiedzę. Według mnie to trochę przykre, że szkoły ukrywają się przed sobą nawzajem. Myślę, że założyciele powinni się wspierać, co stałoby się tradycją przechodzącą na kolejnych dyrektorów. Jestem ciekawa, czy Wiktor Krum i Harry zamienią kilka słów jak dobrzy znajomi... W końcu kiedyś razem stanęli w walce o Puchar Trójmagiczny.
    Strasznie mi się podoba sposób, w jaki przedstawiłaś hogwartczyków. Polubiłam w szczególności Lily; jej żarty może były nieco niesmaczne, ale za to zabawne i dziewczyna po prostu zyskuje serce każdego poprzez swoją otwartość oraz uśmiech. James, Ian i Fred - o, tak. To typowe łobuzy, ale bez takich w szkole byłoby naprawdę nudno ;D Zaintrygował mnie Albus, który wydaje się nieco odsunięty od reszty, za to Rose jak na moje gusta jest zbyt wyniosła, ale mimo to również zapałałam do niej sympatią. Marybeth poznała naprawdę wiele ciekawych osób i sądzę, że zżyje się przede wszystkim z Lily i Rose, ponieważ brakuje jej damskiego towarzystwa, a dziewczyny sprawiają wrażenie sympatycznych.
    Wszystko zapowiada się naprawdę ciekawie. Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też jest w naszym świecie - najlepsze szkoły ze sobą rywalizują o to, kto jest lepszy. Dodatkowo w Durmstarngu została zaszczepiona myśl, że Durmstrang nie ma sobie równych i teraz tajemnice Instytutu są tak pilnie strzeżone, że to już się powoli staje chore ;3
      Lily już taka jest ;D W sumie trzeba też zauważyć, że jest najmłodsza - ma tutaj dopiero piętnaście lat, więc nie można się też spodziewać od niej jakiegoś wielce dojrzałego zachowania ^ ^
      Cieszy mnie, że bohaterowie się od siebie różnią ;D Zawsze miałam problem z ich kreowaniem, mam nadzieję, że teraz wyjdzie mi znacznie lepiej ;d
      Dziękuję za długi i wyczerpujący komentarz ;*
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  5. Od razu pokochałam Lily!!! "Harry Potter udawał, że nic nie widział, bo był bardziej zainteresowany budową durmstrandzkiego widelca." Biedny Harry musi się wstydzić za swoich uczniów a na dodatek za rodzinę :D Pisz dalej, bo chcę zobaczyć kto będzie reprezentantem Hogwartu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, ja powiem szczerze, że nigdy do Lily nie pajałam żadną sympatią - na moim poprzednim blogu zrobiłam też z niej z tego powodu taką straszną jędzę ;D Ale teraz chciałam żeby ruda była zupełnie inna i... chyba powoli zaczynam się do niej przekonywać ;D
      Hah, w tamtym momencie Harry raczej trochę cieszył się, że jego syn zrobił kawał Malfoyowi i Zabiniemu (tak, to byli oni xD), więc dlatego też nie zwrócił uwagi na to zachowanie i udawał, że niczego nie widział ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  6. Świetny rozdział :) Bardzo fajnie się go czytało i wcale nie uważam, że jest zbyt długi. Taka długość jest dobra.
    Genialnie wybrnęłaś z tej sytuacji związanej z mrozem panującym w Bułgarii. W sumie to ciekawi pomysł, aby osadzić szkołę z dala od ludzkich spojrzeń, gdzieś za lasem, w którym żyją dzikie stworzenia.
    Samo przybycie delegacji wyszło ci interesująco, choć spokojnie. W końcu przybyli zwykłymi świstoklikami bez dymu i niespodzianek.
    Zaskoczyło mnie to, ze uczyniłaś z Harry'ego dyrektora Hogwartu. Jakoś nigdy nie wyobrażałam sobie go na tym stanowisku. No, ale to oryginalne.
    Fajnie wykreowałaś pozostałe, nowo przybyłe postacie. Od razu polubiłam Lily. Wydaje się taką sympatyczną, nieco zwariowaną dziewczyną. Może zaprzyjaźni się z Mary?
    No to czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, mogę poświadczyć na cokolwiek chcecie, że to od poczatku było zamierzone ;D Ten cały pomysł z zimnem w Bułarii ;D Przed rozpoczęciem pisania opowiadania, wiedziałam, że akcja nie będzie w Rosji ani w Norwegii, bo zwyczajnie nie znam tych krajów. W Bułgarii byłam, co nieco o niej wiem, poza tym Mary i Wiktor są narodowości bułagrskiej i... po prostu nie wyobrażałam sobie, aby Durmstrang nie był w Bułgarii ^ ^ Dlatego przed rozpoczęciem opowiadania wymyśliłam tę całą historię z ukryciem szkoły i tak dalej ;D Tylko zrobiłam błąd, że napisałam o tym dopiero w 5. rozdziale, bo do tego czasu wszyscy się tego czepiali ^ ^
      Harry został dyrektorem, bo nie mieli nikogo innego na jego miejsce. On się tymczasowo zgodził, dopóki ktoś go nie zastąpi ^ ^
      Całuję!
      Leszczyna

      Usuń
  7. Czyżby Mary będzie mieć przyjaciółki ?? ;) Tak, mnie też zdziwił Harry jako dyrektor. Różnica, z jaką wykreowałaś Lily i Rose w porównaniu z poprzednim opowiadaniem, jest ogromna. Przynajmniej na razie;) A co do długości- jak dla mnie mogłyby być jeszcze 2-3 akapity. Czekam na nexta i spadam oglądać HPiIŚ1 bo właśnie leci;) Pozdrawiam,Akolorowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam - dwa akapity w tą czy w tą ;D
      HPiIŚ1? o.O Gdzie leciało? Ja tylko wiem, że wczoraj leciało o 20.00 na TVN HPiKP - chyba po raz pierwszy w TV ;D Ale ja nie mogłam oglądać, bo musiałam kończyć pisać ocenę na ocenialnię :/ xDD
      Mogę od razu zaznaczyć, że Lily i Rose na pewno nie będą takie same jak w DW ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  8. O mój Boże! Kocham ten rozdział - po prostu się zakochałam! Jak do tej pory to mój ulubiony i myślę, że trudno będzie odebrać mu to miano ;)
    Przeczytałam w poprzednich komentarzach, że zajmuje on 5 stron Worda. Nie chciało mi się wierzyć! Tak szybko go przeczytałam, że wydawało mi się iż ma on góra dwie strony!
    Uwielbiam Lily! Jest świetna! W ogóle bardzo polubiłam wszystkich z brytyjskiej delegacji ^^ Są tacy... do schrupania xD
    Aż mi się nie chce wierzyć, że to opowiadanie piszesz Ty - kochana piętnastoletnia Leszczyna. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Porównuję tu wszystkie Twoje opowiadania. Jest między nimi ogromna różnica. Nawet między tym, a Dowieść Niewinności. Po prostu... Gdybym Cię nie znała, pomyślałabym, że to niemożliwe, że napisała to piętnastoletnia dziewczyna, która na dodatek jest umysłem ścisłym! Podziwiam Cię, PODZIWIAM. Nie chcę słodzić i nawet nie chcę żeby to tak wyglądało, ale zaliczam Cię do moich autorytetów literackich, obok J.K.Rowling, Libby Bray, Lucy Maud Montgomery itd. Twoje pomysły, sposób w jaki piszesz... Coś niesamowitego!
    Miałam dzisiaj strasznego dołka. Zdecydowanie poprawiłaś mi humor tym rozdziałem - aż pokazał mi się banan na twarzy ;) Dziękuję Ci za to. Bardzo dziękuję :*
    Ściskam i weny,
    Rilla

    PS Rozdziały co 2 tygodnie?! Szkoda... W sumie... Sama nie wiem czy dam radę ze szkołą. Fakt faktem dopiero 2 gimnazjum, ale strasznie się boję tego, co mnie czeka. Przeraża mnie ta ilość nauki i do tego dochodzi chemia, fizyka i matematyka po angielsku (uroki klasy dwujęzycznej..). Nie wiem jak się wyrobię, ale wiem, że ,,Cmentarz mojej autonomii" będzie świetną odskocznią od nużącego życia codziennego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, szczerze? To jest równiez mój ulubiony rozdział, a ja czytałam ich już szesnaście ;D I tego jeszcze żaden nie pobił ;D
      Jeny, dzięki <3 To tak miłe usłyszeć, że ktoś nie wierzy, że pisze to opowiadanie osoba w wieku lat piętnastu ;D I ja też widzę tę róźnicę, co mnie bardzo cieszy. Czuję się niesamowicie, kiedy widzę, że to wszystko ma jakiś sens, że naprawdę się rozwijam ;D Tak mi się miło zrobiło po przeczytaniu Twojego komentarza, że aż nie wiem, co mogłabym Ci odpisać. Po prostu DZIĘKUJĘ. Dziękuję wielkimi, drukowanymi literami. I jeszcze raz DZIĘKUJĘ! ;*
      Całuję,
      Leszczyna
      PS W sumie druga klasa była dla mnie zdecydowanie gorsza od pierwszej ;D Mówiąc szczerze - ja w pierwszej klasie nic nie robiłam, serio, i miałam dobre oceny. A w drugiej musiałam się na te oceny postarać ;D Ale teraz powinno być z górki, trzecia jest podobno łatwa, tylko te egzaminy są, a że ja się egzaminami nie przejmuję (tak jak się w ogóle się nie przejmowałam testem szóstoklasisty, a potem jak przyszły wyniki, to wszyscy się dziwili moją ilością punktów <- w sensie że tak mało xDD), to mam nadzieję, że będzie łatwo ;D
      Kochaaaaaam <3

      Usuń
    2. Oj, test szóstoklasisty - olałam go totalnie po tym, jak nasza wychowawczyni powiedziała nam, że wystarczy 1 punkt by zdać xD W pierwszej klasie też nic nie robiłam (no, prawie nic. Ale jak się trafiają nauczyciele, którzy nie potrafią tłumaczyć to już nie moja wina ;P), ale czuję, że 2 klasa będzie trudniejsza. Sam fakt, że pani od angielskiego grozi jedynkami jeśli będziemy mówić po polsku, jest przerażający. Ale po 7 najniższych ocenach w skali (z czego tylko 5 wpisanych, bo jedna we wrześniu - miesiącu ochronnym dla ,,pierwszaczków", a druga, bo klasie tak źle poszła kartkówka, że pani się nad nami zlitowała i nie wstawiła ocen xD) w pierwszym semestrze pierwszej klasy jakoś się mocno nie przejmuję xD
      Nie masz za co dziękować - po prostu powiedziałam prawdę ;) Nie widzę tu błędów, a nawet jest to ZA DOBRZE napisane! ;)
      Buziaki,
      Rilla

      Usuń
    3. Tak naprawdę to ten test szóstoklasisty jest nam po kija potrzebny. O egznaminie gimnazjalisty mam to samo zdanie, ale na niego to się pewnie pouczę parę dni przed xDDD W końcu punkty do liceum są potrzebne ^ ^
      E tam, nas też facet od angielskiego straszył, że na nie możemy mówić po polsku na lekcjach, a teraz nikt tego nie przestrzega ;D Ale mimo wszystko życzę Ci powodzenia w nowym roku szkolnym, widzę, że na pewno się przyda ;D
      Oj, skąd ja to znam: "Niech pani ocen nie wpisuje, bo słabo poszło! <3" Tylko że moja klasa ma tak na matematyce ;D
      Hah, dzięki ^ ^
      Całusy,
      Leszczyna

      Usuń
    4. ,,niech pani ocen nie wpisuje..." to mamy po każdym teście/każdej kartkówce/każdym pytaniu xD
      nie no ale plan lekcji mam świetny - codziennie od 8 do 15.20 -.-"
      Buziaki,
      Rilla

      Usuń
    5. ja mam różnie - albo na 7:45 albo na 8:40 ;D Ale lekcje też mam praktycznie codziennie do 15:05.
      Ale nie pobijesz mnie! Mam cztery matmy prawie pod rząd! <3 Tzn. najpierw dwie, potem jeden wf, a potem kolejne dwie. Wariactwo! xDDD Zbrzydnie mi matma, jestem pewna, a naprawdę lubię matematykę ^ ^
      Całusy,
      Leszczyna <3

      Usuń
  9. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Wraz z pojawieniem się Hogwartu zwiększyło się moje zainteresowanie i sympatia do tego bloga ^^ Durmstrang jest oryginalny i ciekawy, ale znajomi Brytyjczycy są najlepsi :)
    Mary już poznała rodzinkę Potterów i ich krewnych, z czego bardzo się cieszę. Ładnie ukazałaś kontrast pomiędzy relacjami Harry'ego(po którym nie spodziewałam się, że będzie dyrektorem, ale to stawia Mary i Lily w podobnej sytuacji) i jego dzieci oraz Kruma i jego córką. To musiało nieco przygnębić Mary, bo okazuje się, że można mieć ojca jako głowę szkoły i wieść wspaniałe życie.
    Widzę, że Lily w tym opowiadaniu jest naprawdę fajna, natomiast Rose mnie jakoś irytuje, nie to co na dowieść-niewinności. Dobrze, że nie trzymałaś się poprzednich charakterów i wykreowałaś bohaterów na nowo :)
    Zaciekawiło mnie te spotkanie spojrzeń Mary i Albusa(szczerzę liczę, że jak ma coś być z panami Potterami i panną Krum to, że padnie właśnie na Ala, znacznie bardziej go lubię od Jamesa). Krótka chwila, ale taka jakaś delikatna i zarazem romantyczna, już się doszukuję czegoś więcej poza znajomymi ;) Bo James to podrywacz i tyle, Mary powinna mieć kogoś lepszego :)
    Czy ten oliwkowy chłopak i blondyn to Zabini i Malfoy? :P

    Myślę, że co dwa tygodnie w piątek to rozsądny pomysł. Sama chcę tak robić :)

    Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że to już koniec wakacji. 3 września nie napawa mnie radością, ale liczę, że jakoś sobie poradzę i Tobię życzę tego samego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - Durmstrang jest fajny, ale Nowe Pokolenie bez Jamesa, Albusa, Rose, Lily i Scorpiusa? Kurde, jako wielka fanka New HP niezbyt sobie to wyobrażam ^ ^
      W sumie nie chciałam zostawiać bohaterów takich samych - głównie dlatego, że właśnie osoby, które czytają Cmentarz, czytały też Dowieść Niewinności, więc charaktery mogłyby już stawać się nudne. Poza tym, o ile Lily miała bardzo wyrazisty charakter, o tyle miałam wrażenie, że Rose była dość słabo zarysowana i wręcz... bezpłciowa.
      Hah, też lubię o wiele bardziej Albusa niż Jamesa <3
      Tak, to oni! Fajnie, że ktoś to zauważył! ;D
      W sumie, myślę, że może jakbym się uparła, to mogłabym dawać notki co tydzień, ale obawiam się, że też ludzie nie mieliby jak czytać, bo szkoła i w ogóle.. W takim razie mogą być co dwa tygonie ^ ^
      Dziękuję, również życzę powodzenia w nowym roku szkolnym! ;* Ty również chodzisz teraz do III gimnazjum, prawda? ^ ^ Jeny, czuję się już taka staraaaaa... ;d
      Całuję <3
      Leszczyna!

      Usuń
    2. Mnie tamta Rose naprawdę się podobała. Była specyficzna :)
      Bogu dzięki, że wolisz Ala :)
      Tak, teraz zaczynam trzecią klasę. A Ty wcale nie jesteś stara, znam wiele starszych blogerek ;)

      Usuń
    3. Tzn. wiem, że w blogosferze jest przynajmniej 50% osób, które są ode mnie starsze, jak nie więcej! Ale ja się czuję sama z siebie taka stara... Np. nie chcę kończyć 16 lat. Mam dziwne wrażenie, że to już taki... poważny wiek ;D najlepsze jest sweet fortin <3

      Usuń
  10. Bardzo podoba mi się Twój blog, sposób w jaki piszesz sprawia, że nie można odciągnąć się od lektury. Nie dość, że pomysł na opowiadanie jest oryginalny, a Twój styl pisania zachęca do poznania wszystkich szczegółów, to jeszcze bohaterzy, których kreujesz wydają się być z krwi i kości; ludzie, których mogłabym spotkać i zaprzyjaźnić się z nimi.
    Przeczytałam wszystkie dotychczasowe Nagrobki, muszę wyznać, że część takiej Mary jest również moją częścią. Bycie nieśmiałą i wrażenie wtopienia się w otoczenie, brak zaufania - to jedne z moich cech. Podoba mi się, że bohaterowie mają wady, nie tworzysz żadnych Mary-Sue, nie przesładzasz, są osobami z którymi można się utożsamiać, co już chyba wspomniałam.
    Twoi Hogwartczycy już zdobyli moje serce. Nie są schematyczni, pisząc nowe opowiadanie zawsze używasz innej gliny, aby ich zbudować (przeczytałam Dowieść Niewinności, różnica jest przeogromna - powiem, że na lepsze).
    No i oczywiście wnętrza, opisujesz je po mistrzowsku. Nie są kopią Hogwartu, co mi się podoba, szczególnie pomysł z wydziałami :)
    No, ale żeby nie było różowo, pozwolę sobie przytoczyć błędy jakie znalazłam - są tylko dwa.
    1) "(...) syknęła ruda, której wciąż NIE znałam z imienia" (akapit dalej)"Ojciec rodzeństwa wstał w końcu od stołu i zdecydowanym krokiem podszedł do LILY." - wymieniasz jej imię, choć nie zostało ono wypowiedziane przez żadnego z Hogwartczyków.
    2) "Brytyjczyk pokazywał mi teraz swój PRAWY profil, na którym malowała się podłużna blizna na policzku nie odbierająca jednak chłopakowi faktu, że zdawał się przystojny."(kilka akapitów później)"(...)burknął chłopak siedzący po mojej PRAWEJ stronie. Miał już nałożoną na talerz sałatkę, z której wygrzebywał widelcem ryby." - jeśli Albus siedziałby po prawej stronie Mary, to dziewczyna widziałaby jego lewy profil.
    To tyle. Życzę weny przy kreowaniu własnego opowiadania. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Cinamone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za znalezione błędy! Spieszę je poprawić ;D
      Bardzo zależało mi, żeby Dowieść Niewinności i Cmentarz Mojej Autonomii się od siebie różniły, mimo że mają miejsce w tych samych czasach (choć Cmentarz opowiada o wydarzeniach kiedy Albus i Rose są w siódmej klasie, a na DW byli w szóstej).
      bardzo mi miło, że podoba Ci się kreacja moich bohaterów ;D Z nią mam zawsze największy problem ^ ^
      Dziękuję bardzo za wizytę, komentarz i opinię! Cieszę się, że jeszcze tutaj powrócisz ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  11. To mój ulubiony rozdział z dotychczas dodanych <3 Jest naprawdę świetny! Zakochałam się w nim <3 Od razu poprawił mi się humor, gdy czytałam o Hogwartczykach i wybrykach nowego pokolenia Huncwotów ;D
    Lily jest tutaj zupełnie inna, niż w Dowieść Niewinności... Tak samo Rose. W poprzednim twoim opowiadaniu nie lubiłam tej rudej małpy, ale tutaj jest tak pozytywnie wykreowana. Po prostu nie da się jej nie lubić :3
    No i James... Zupełnie jak jego dziadek. Nie dość, że to samo imię, to jeszcze podobny charakter. Nadal stawiam, że to on wystartuje w Turnieju :3 Jakoś tak mi pierwszy przyszedł do głowy :)
    Wpadłaś na bardzo ciekawy pomysł co do umiejscowienia Durmstrangu. Moim zdaniem tak jest świetnie. Bułgaria, ale podnóża gór...


    Nie mogę uwierzyć, że już pojutrze do szkoły... Nastawiam się psychicznie, ale szczerze mówiąc - guzik to daje. Nie wyobrażam sobie wstawania o 5.00 w moim wykonaniu.
    Trzeba będzie kiedyś obgadać sprawę naszego spotkania ;D

    (Nie)cierpliwie czekam na kolejny Nagrobek :)
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeny, a Ty do nowej szkoły idziesz! No to powodzenia, ja dzień przed pójściem do gimnazjum piłam meliskę na zdenerwowanie ;D Serio, tak strasznie się zastanawiałam, na kogo trafię, czy będzie spoko towarzystwo... Teraz mogę odetchnąć z ulgą ;D A
      A spotkałaś się w końcu z kimś z nowej klasy? Czy jeszcze nie?
      O 5.00?! No tak, Ty musisz sporo dojeżdżać. Wspólczuję i życzę powodzenia <3 Ja wstaję dopiero o 6:30 ^ ^
      Tak, musimy, jak już otrzymamy plany ;D Ja bd miała swój dopiero w poniedziałek, na razie nie ma go na stronie internetowej mojej szkoły.
      Hah, mi za to bardzo miło się to pisało ;D Pamiętam, że pisałam ten rozdział w czasie burzy (jedyny napisany w zeszycie, bo nie mogłam wtedy włączyć kompa xD) ;)
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
    2. Jutro muszę wstać o 5:50 -,- Ciekawe jak...?! Mogłabym później i jechać późniejszym pociągiem, ale póki co wiem jak tylko jednym autobusem dojechać, będę musiała obczaić resztę, gdzie są przystanki i gdzie się zatrzymują, no i jak stamtąd dojść do mojej szkoły. xd
      Ja tez będę miała plan lekcji dopiero jutro. :] Jestem go ciekawa, tym bardziej, że koleżanka, która też już chodzi tam do szkoły (teraz pójdzie do 3 klasy) ostrzegała mnie, że w pierwszej ma się najwięcej lekcji, przeważnie do szesnastej >.< A więc witaj wracanie po wieczorach do domu! *.*

      Usuń
    3. Hah, ja wstaję o 7:45 ;P Współczuję, ja jak miałam w zeszłym roku dodatkowy polski (masakra -,-) na 6:55, to wstawałam o 6.00 i już ledwo co żyłam. A to było raz w tygodniu! Dlatego łączę się z Tobą w "bulu i nadzieji", że będzie lepiej ^ ^
      Ale wolisz zeby się lekcje zaczynały szybciej i żeby się szybciej końcyzło, czy były później i później się kończyło? Ja osobiście wolę pierwszą opcję, bo wtedy ma się popołudnie dla siebie, ale w sumie ty byś wtedy tak szyyyybko musiała wstawać... ;D No ale to wracanie wieczorami.. Czyli którą opcję byś wolała? ;d

      Usuń
    4. Zdecydowanie pierwszą ;D Wolę rano wstać wcześniej, ale za to szybciej być w domu i, tak jak napisałaś, mieć popołudnie dla siebie. ^^
      Jutro mam na pierwszą lekcję, czyli jednak sturlam się z łóżka o 5:00 -,- Ale co tam xd.

      Usuń
    5. jeny, o której Ty wtedy chodzisz spać? o.O Ja Ci naprawdę współczuję tej godziny - zwariowałabym. A ja muszę osobiście spać przynajmniej 6h, bo inaczej nie mogę założyć soczewek, bo mam zbyt czerwone oczy.
      Prawie codzienne kończę o 15:05. Ew. w piątki o 13:15. A ty? ;D

      Usuń
    6. Póki co chodzę spać przed 22:00, bo jeszcze się nie przestawiłam na wczesne wstawanie xd. Później będzie lepiej.
      Od poniedziałku mamy zmianę planu, ale póki co kończymy o 14:30, a w piątki o 13:35. :) Mam nadzieję, że po zmianie planu będą lepsze godziny. ^^

      Usuń
    7. no to jeśli za tydzień znów bd kończyć w piątek o 13:35, to może za tydzień? Ja, niestety, jutro nie mg, bo muszę ogarnąć kościół do bieżmowania. Wgl, napiszę Ci na gg mój numer telefonu jbc xD

      Usuń
  12. No to moja kolej^^
    Zaglądałam codziennie, w nadziei, że może wróciłaś wcześniej i dodasz notkę wcześniej:((
    A i przepraszam, że tak późno, ale wczoraj dodali listy z kim się będzie w klasie [teraz idę do pierwszej gimnazjum], i od tamtej pory leje deszcz, a na ulicach jest spokojnie, bo wszystkie moje "koleżanki" pochowały się i płaczą w kątach:D
    Ale już jest, nareszcie!
    Kochana czy ja mogę zacytować? "Rzeczywiście co poniektóre chłopaki czekały tylko na zaskoczone miny gości, którzy, wedle ich przypuszczeń, mieli przybyć w krótkich rękawkach. Kiedy więc wybiła godzina czternasta, wredoty zatarły swoje dłonie z głupimi uśmieszkami na twarzach." Haha, ten cytat jest świetny^^
    Rose nie wiem dlaczego, ale trochę mnie irytuje. Taka panna idealna. Za to Mary zdobywa moją sympatię coraz bardziej^^ Ona zdaję się [ocho, moje porównanie mi się na usta ciśnie] być taką skrzynią pełną tajemnic, nie łatwo ją otworzyć, a wystarczy tylko znaleźć odpowiedni klucz, co też chyba nie będzie łatwe:*
    Kurczę nie wiem dlaczego, ale Krum od dłuższego czasu wydaje mi się taki dziwny... Jakby opętany:D No, ale koniec moich opinii na temat obłąkanych ludzi...
    Rozdział zdecydowania od dziś należy do moich ulubionych:*
    Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale jakoś dziwnie się dzisiaj czuję bo pojutrze już do szkoły...

    No ale to już koniec.

    Na zawsze Tobie oddana
    Eileen:*



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, życzyłaś mi, jędzo, żeby moje biuro podróży zbankrutowało, i żeby mnie ściągali szybciej do kraju? Och, co za wredota!
      Żartuję oczywiście ;D
      Mnie też tutaj Rose irytuje, bo jak dobrze to ujęłaś - ma się za panią idealną. Jest taka ułożona, perfekcyjna, wszystko ma zaplanowane, wszystko musi wiedzieć, we wszystkim się orientować. Lily jest takim jej przeciwieństwem - spontanicznym lekkoduchem, którego nie obchodzi jutro.
      aaaa! Genialne jest to porównanie ze skrzynią tajemnic i z tym odpowiednim kluczem <3 Strasznie mi się podoba ;D
      Ale w końcu idziesz z kimś znajomym do klasy czy nie? Jeśli nie, to szczerze współczuję - ja tak miałam i strasznie się denerwowałam. A teraz kocham moją klasę i nie zamieniłabym jej na żadną inną <3
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
    2. Haha, no może nie żeby zbankrutowało, ale skok ze spadochronem z samolotu to chyba dobry pomysł;P Haha [Boże już mi kompletnie na dekiel bije:D a co tam!:*]
      Haha, wyobrażam sobie Rose z tygodniowym rozkładem zajęć w domu i "Nie niestety nie mogę przyjść, bo o 14. 55 jem obiad, a za minutę zaczynam myć zęby". To bardzo fajnie, że ktoś w tym opowiadaniu będzie wyluzowaną osobą, która tylko czeka, a nigdy sam się nie ubiega o to co ma się wydarzyć jutro.:P
      0_0 0_0 Naprawdę? O jak mi miło <3 Cieszę się, że nie wystąpiły u ciebie ruchy wymiotne:D
      Tak idę z trzema dziewczynami z mojej poprzedniej klasy, ale to wcale nie jest dobrze:/ One się uważają za jakieś boginie i najfajniejsze laski w szkole, nie lubię takich ludzi, a tak po za tym to nie znam, nikogo, oprócz jednego chłopaka z mojej poprzedniej klasy... Ale jego lubię. [I sobie nie wyobrażaj Bóg wie czego -_-] Haha, buhaha, ale ja im piekło zgotuję, to znaczy się, że mam nadzieję, że jutro będzie deszczowo, bo spadnie deszcz krwi:D Nie no żartuję:*
      No może i ja się przyzwyczaję:*
      Całuję:*

      Usuń
    3. Ja nie leciałam samolotem, jechałam autokarem (dwa dni w drodze powrotnej :/ Wgl jadłam wtedy obiad o 6:30w restauracji, którą otworzyli specjalnie dla naszego obozu, jestem bogatsza o nowe doświadczenia xD).
      Hah, a wiesz, że lubię mieć tyle roboty w domu, żeby sobie wszystko planować (oczywiście nie tak jak Rose w Twoim komentarzu xD)? Np. "dobra, teraz mogę na 15 MINUT ogarnąć facebooka, bo o 16 zaczynam pisać rozdział, o 18 kończę bez względu na to w jakim jestem momencie i idę się uczyć biologi. A o 19:30 zjem kolację, odrabiając matmę" I wtedy tak wszyściutko dokładnie ;D
      I jak tam? Jakieś nowe osoby poznane? ;D
      A jaki masz plan? Bo ja DO DUPY. Cały czas jestem wkurzona o cztery matmy prawie pod rząd xDDD A nie jestem na mat-fizie, choć bym chciała ^ ^
      Całuję,
      Leszczyna ;*

      Usuń
  13. Haha, widzę, że wyżej masz same pierwszoklasistki. No to ja dołączam się do tego grona, bo też idę do nowej szkoły i też nie mogę uwierzyć, że wakacje się kończą. :/
    Ale wracając do rozdziału, to bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie, żeby wcześniej mi się nie podobało, ale poprzednie rozdziały zdawały się być trochę bardziej przygnębiające, a tutaj mamy Hogwartczyków... od razu trochę weselej. :D Bardzo się cieszę, że wykreowałaś postaci inaczej, niż na Dowieść Niewinności. Aż nie mogę uwierzyć, że tak polubiłam Lily, tą Lily, której tak nie znosiłam na Twoim poprzednim blogu. A Rose... pewnie trochę dziwnie Ci się teraz o niej pisze, co? Ja tam ją lubię, tak samo jak pozostałych Brytyjczków. Mary wciąż nie mogę do końca polubić, ale będę próbować! :D Uuu, czyżby James będzie ją podrywał? ^^ Zapowiada się ciekawie. W ogóle nie mogę się doczekać, jak poradzi sobie z zajmowaniem się delegacją i w ogóle z tym całym Turniejem.
    Pozostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzyć dużo, duuużo weny. I powodzenia w nowym roku szkolnym, bo z pewnością się przyda. xD
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, tak, sporo pierwszoklasitów - czy do liceum czy gimnazjum ;D A nawet do podstaowki! Moja siostra jutro idzie pierwszy raz do podstawówki, na dodatek rok za szybko, bo ma dopiero sześć lat ;D Jestem ciekawa, jak jej się będzie podobać ;d
      Boisz się przed nową szkołą? Ja przed gimnazjum strasznie się bałam :/ Jeny, co ja bym zrobiła, gdyby nie meliska ;D
      Ach, i witaj w gronie GIMBUSÓW <3
      Hah, tak, powiem ci w tajemnicy, że rzeczywiście James będzie podrywał Mary. Zresztą z powodu tego faktu, dołączyłam do niego taki a nie inny cytat w zakładce "bohaterowie" ;D
      Ty nie możesz w to uwierzyć? To ja nie mogę uwierzyć, że to JA ją polubiłam! Ja, która ją tak nienawidziła ;D
      Całuję,
      Leszczyna ;*
      PS Wena i powodzenie w nowym roku szkolnym na pewno się przydadzą ;D Tobie życzę tego samego! <3

      Usuń
  14. Świeetny!
    Harry Potter dyrektorem? No, no. Całkowicie zmieniasz fabułę, ale to chyba dobrze. Raczej na pewno. Haha. Od razu polubiłam Lily :d Jest taka zabawna i bezpośrednia. No, to prawie cała wielka rodzinka w komplecie, tak?
    No i ciekawe, jak Mary poradzi sobie z delegacją Hogwartu. Kto wie, może się z kimś zaprzyjaźni? I wgl. jak będzie przebiegał Turniej?
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      W sumie próbuję zachowywać kanoniczność. Na razie nagięłam ją tylko w dwóch przypadkach - Fred powinien skończyć szkołę rok temu (ale ciii! To aż tak się nie rzuca w oczy ;D ewentualnie wymyślę jakąś otoczkę, że był chory w młodości i poszedł do szkoły później - cała ja <3) oraz Durmstrang i Beauxbatons są placówkami koedukacyjnymi. Nie chcę już naginać kanonu, więc raczej staram się go zachować ;) Harry pracował dawniej jako auror, ale wiadomo - szybsza emeryturka i teraz może być durektorem ;D
      Z kimś zaprzyjaźni się na pewno ;D Na razie nie zdradzam tylko z kim ^ ^
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  15. Mi też też od razu przypadł ten rozdział hmm do gustu, że tak powiem. Ha nowi Huncwoci. James odziedziczył coś jednak po swoim dziadku ;d. Będzie się działo.
    Dziewczyny, czyli Rose i Lily też super wypadły. Tekst o dziewicy mnie rozbroił.
    Durmstrandzki widelec był z pewnością ciekawy hehe.
    Rozdział świetny, czekam na kolejny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      James chce być takim klonem swojego dziadka, o czym też będzie później. Próbuje go naśladować we wszystkim, czasem, niestety, przesadzając ;D Ale taki już ten James będzie ^ ^
      Lily ma czasem niesmaczne kawały, ale taka już jest ;D Niezbyt dojrzała ^ ^
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  16. Fajny rozdział, tylko mogłoby go być trochę więcej. d; Bardzo podoba mi się, a zarazem intryguje mnie Albus, ciekawa jestem, co z nim dalej będzie.;) Lily też świetnie wymyślona, zupełnie inna niż ta z Dowieść Niewinności. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, Albus będzie... taki inny ;D Pewnie zarzucicie mi po kolejnym rozdziale, że jest mało hogwartowy, ale cóż... Musiałam go zaplątać w maciutkie uzależnienie (które zresztą widać na zdjęciu w zakładce "Bohaterowie") ;D
      Całuję ;)
      Leszczyna

      Usuń
  17. Jeeeja dla mnie! DLA MNIE, słyszycie? :D Czym sobie zasłużyłam, hmm? :D Cieszę się, czuję wprowadzenie do głównej akcji :D
    Zgrabnie wybrnęłaś z zeszłorozdziałowych pytań i oskarżeń o niekompetencję odn klimatu Bułgarii. Przyznam, że przykrywka niezła. I niemała niespodzianka.
    Czy mi się wydaje, że Harry Potter pod pewnymi względami jest podobny do Kruma? Też z niego surowy rodzic. No no no, kto by pomyślał.
    "Upiera się, że nie jest adoptowany, ale jakoś nikt mu nie wierzy. No, wyłączając rodziców" - umarłam! Hahaha, zabójcze. Albus już wydaje mi się moim ulubieńcem, chociaż generalnie jak myślę o nowym pokoleniu to wydaje mi się, że to jego najbardziej bym lubiła i czuję jakoś najwięcej ewentualnej sympatii (hm... nieee, wcale nie przez drugie imię, które brzmi SEVERUS, haha...). Wydaje się najnormalniejszym z Potterów.
    Rose z kolei wykapana mamuśka.
    No, ten rozdział wiele wyjaśniał i w zasadzie nie mam pytań :) Jeszcze raz dziękuję za dedykację! :D
    A piątki wydają mi się idealnym dniem na nowe posty w roku szkolnym :) Będzie można sobie umilić weekend.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, dla ciebie <3 Ach, bo Cię lubię, no [aaaaa, tajemnica wyszła na jaw. Ktokolwiek to przeczyta, będzie spalony żywcem. Polecamy zresetować pamięć, może Wam się upiecze. Znaczy... Oczywiście nie "upiecze", nie chciałam nawiązywać tym słowem do tego nieszczęsnego "spalenia" ;D]. A tak na poważnie, miałam na obozie taki nocny maraton filmowy pod koniec i tak mi się skojarzyło z Tobą i Twoją miłością do filmów ;D Co nie oznacza, że Cię nie polubiłam ^ ^
      W sumie naprawdę od początku miałam zamiar tak wybrnąć - nie wymyśliłam tego przez oskarżenia ;D Zanim rozpoczęłam pisanie Cmentarza i zaczęłam sobie rozpisywać wydarzenia, bohaterów, czas i miejsce akcji, wiedziałam już, że Durmstrang będzie w Bułgarii ukryty pod przykrywką zimna i śniegu ;) Z jednej strony to takie moje "widzi mi się", z drugiej uwielbiam Bułgarię, a z trzeciej w Bułgarii byłam osobiście, a w Rosji nigdy, więc dmuchając na zimne, w razie co wolałam wybrać Bułagarię ;)
      Tak, Harry jest trochę surowy (ma trójkę dzieci! Już mu współczuję, co on ma w domu!), ale w sumie chciałabym, aby zarysowały się różnice pomiędzy nim a Krumem - że surowość może mieć różne oblicza.
      Hah, powiem Ci szczerze, że ja z nowego pokolenia też najbardziej lubię Albusa <3 Wiesz, zawsze nienawidziłam Lilki i robiłam z niej największą jędze po tej stronie słońca, ale przez Cmentarz Mojej Autonomii jakoś się sama do niej przekonuję ;D Hugo jest mi obojętny, Rose lubię tak sobie, a Jamesa uwielbiam, choć mniej niż Albusa ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
    2. Łe jeery, ale milutko ^^, Z wzajemnością, haha! :D
      Nie powiedziałam, że przez oskarżenia, zresztą nie było Cię długi czas, pewnie ten rozdział miałaś już spisany. No, a teraz nie ma się czego uczepić! :D
      Wiesz, trudno na razie jakiekolwiek różnice zauważyć, Pottera nie było tu dużo, ale jestem pewna że niedługo doskonale to przedstawisz :D
      Ja w ogóle jakoś nie jaram się tym "młodym pokoleniem". Fajnie, że JKR stworzyła otwarty prolog, ale te wszystkie opowiadania o nich są prawie takie same, przynajmniej były, bo Twoje jest inne, ale też nie dotyczy bezpośrednio ich, co jest plusem, bo w przeciwnym razie nie jestem pewna czy zostałabym tu dłużej :P Lily... Nie lubię jej już ze względu na imię, bo matka Harry'ego Pottera to po prostu zło xD Nie znoszę jej, no. Ale Twoja Lilka jest nawet fajna, taka rezolutna i zabawna :D Jednak bycie najmłodszą w takiej rodzince to jest szkoła przetrwania, hehe.
      Taaa, trójka dzieciaków plus jeszcze Teddy często na chacie i pewnie reszta kuzynów. Wyobrażam sobie jaki w tym domu musiał być bałagan jak wszyscy byli jeszcze mali, hehehe.

      Usuń
    3. W sumie mogłam o tym szybciej napisać, ale tu mi teraz tak pasowało...
      Aaa, pochwalę się, a co tam - mam napisanych 15 rozdziałów, jutro chce napisać 16 ;D Tylko jeszcze trzeba połowę z nich sprawdzić i przesłać do bety, a potem będą gotowe do wstawiania. Ach, jaka ja jestem z siebie dumna! <3
      Ja właśnie nie wiem czemu się tak strasznie jaram tym całym "New HP". Już drugie opowiadanie pod rząd tego piszę i to chyba moje ulubione czasy, choć mało ludzi za nimi przepada xD Jakoś tak jest pełno możliwości i w ogóle... Ja na przykład nie przepadam za czasami Huncowtów (choć oczywiście są wyjątki ;D), bo też mam wrażenie, że te wszystkie opowiadania są na jedno kopyto. A już szczególnie te o wielkiej miłości Lily Evans (Ty też nie trawisz tej kobiety? Rzufik!)
      Hah, też nie lubiłam Lily Luny przez fakt, że miała na imię jak matka Harry'ego, której wręcz nie cierpiałam ;D
      Mnie czasem przeraża co dwójka dzieci w podobnym wieku potrafi zrobić... A ta cała gromadka jak się na przykład na święta zebrała to już musiała być w domu teksańska maskara piłą mechaniczną ;D

      Usuń
  18. Oooch, ten rozdział już należy do moich ulubionych! Ci z Hogwartu to są sympatyczni, już pokochałam ich całą paczkę. Następne pokolenie Huncwotów w Durmstrangu? Na pewno będzie ciekawie ;D No i Lily i to jej szalone poczucie humoru, wydaje mi się być taka swojska, szczera i kochana. Tajemniczy Albus, zadzierająca nosa Rose i tylko mi brakowało Hugona, on chyba nie przyjechał, co? No a nasza Mary może w końcu będzie miała koleżanki, oby ^^
    Spodobało mi się też to, jak wykreowałaś Harry'ego jako ojca, niby jest surowy i upomina swoje rozrabiające dzieci, jednak kiedy przyglądał się widelcowi, z tą niewinną miną, tak bardzo przypominał mi wtedy Dumbledore'a! Ha ha, to było świetne ;P
    Pozdrawiam Cię serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hugo nie przyjechał, bo jest za młody ;D Mogli przyjechać tylko uczniowie klasy siódmej - kandydaci do Turnieju ;D Lily wkręciłam, bo nie wyobrażałam sobie opowiadanie bez jej charakteru - zawsze ktoś taki jest potrzebny, nawet jeśli są już Huncwoci ;D Oczywiście, sprawa pojawienia się Lily (która ma dopiero 15 lat) jest wyjaśniona w następnym rozdziale. Fakt, nie jest to jakiś szczególnie odkrywczy i oryginalny powód, ale mam nadzieję, że sensowny ^ ^
      Chciałabym, aby Harry, mimo surowości (ale w końcu ma trójkę dzieci! ;D) był zupełnym przeciwieństwem Wiktora ;D
      Dziękuję za wizytę, komentarz i opinię!
      Całuję ;*
      Leszczyna
      PS No i nie udało nam się spotkać w tym roku! ;( A Ty wgl byłaś w Bdg? ;D

      Usuń
    2. No, niestety, nie udało się ;/
      Ja wgl w Bdg nie byłam, bo jakoś tak moja koleżanka czasu nie miała i klapa. Ogólnie to jak nie miałam zaplanowanych wakacji, tak miałam pełno wyjazdów - wszystko było spontaniczne i prawie nigdy mnie w domu nie było ;P
      Ale i tak te wakacje okazały się być najlepsze. A jak było u Ciebie? ;) Widziałam, że dużo wyjeżdżałaś ;D

      Usuń
    3. W czerwcu, jeszcze w ciągu roku szkolnego, byłam w Bułgarii z rodzicami i siostrą, teraz tydzień temu wróciłam z Włoch z obozu (więc mam wrażenie, że miałam dłuższe wakacje xDDD Choć to w sumie prawda, bo ludzie chodzili do szkoły, jak ja w Bułgarii byłam, a jak wróciłam, to już był ostatni tydzień nauki, to nie chodziłam do budy, bo dziennika nie było xDDD), potem calutki lipiec siedziałam na wsi, to sobie pisałam (dlatego jestem z lipca zadowolona ;D), a początek sierpnia przesiedziałam w domu i się leniałam i spotykałam ze znajomymi ;D
      A Ty gdzie w końcu byłaś? ^ ^

      Usuń
    4. To fajnie miałaś, chciałabym jechać do Włoch ^^ Ja jeszcze nigdy nie byłam za granicą. No, ale pod koniec września jadę na wymianę do Niemiec, to będę miała jakiś tydzień ekstra od nauki, ha ha ;P Tyle że pewnie straszne zaległości będą, ale to nic.
      Ja na początku lipca byłam na rajdzie rowerowym, i o tyle było zaskakująco, że tam "znalazłam" sobie chłopaka ;D
      Resztę siedziałam teoretycznie w domu, ale co chwila jeździłam do znajomych na ogniska, grille, imprezy... Fajnie było, naprawdę. Takich wakacji jeszcze nie miałam, chyba się nieźle rozkręciłam przez to ^^
      Ach, a jak tam po rozpoczęciu roku? Bo ja wciąż się nie mogę przestawić... ;D

      Usuń
    5. ah, to gratuluję, kochana <3 Przyznam szczerze, że ja również miałam nadzieję, że sobie kogoś znajdę przez te wakacje, ale, niestety, nie wyszlo. A ja nie chcę szukać nikogo na siłę - jak coś będzie, to będzie. Jak nie, to nie ;)
      Nic mi o rozpoczęciu roku nie wspominaj. MAM CZTERY MATEMATYKI W JEDEN DZIEŃ i to praktycznie pod rząd. Mam wpierw dwie, potem jeden wf, a potem kolejne dwie. JA TAM ZDECHNĘ ;D choć lubię matmę. I to jest błąd polskiej oświaty, moim zdaniem, że pozwala na coś takiego. Tym sposobem każdy, nawet największy fan matematyki po roku, w którym będzie miał cztery godziny matematyki prawie pod rząd jednego dnia, znielubi ją choć trochę, bo ileż nad tymi zadaniami można siedzieć! Choć na przykład j. polskiego mam sześć razy w tygodniu i on jest już zgrabnie rozstawiony - jest codziennie, a jednego dnia, jak jest po dwa razy, to jedna godzina jest na początku, a druga na końcu ;D
      A u Ciebie jak rozpoczęcie? ;D
      Ja w sumie też jestem zadowolona z tych wakacji ;d
      A sprechasz po niemiecki, jak jedziesz do Niemiec? ;D
      Całuję,
      Leszczyna ;*

      Usuń
  19. Przepraszam, że dopiero teraz wzięłam się za czytanie. Ostatni dzień wakacji, trzeba nadrobić zaległości póki jeszcze czas. Co do rozdziału. Nareszcie się doczekałam przyjazdu gości. Świetnie to opisałaś. Podoba mi się Lily. Nigdy jej nie lubiłam, ale ty przedstawiłaś ją bardzo ciekawie. Jednak moim ulubieńcem zostanie James. Już to czuję. Podsumowując - notka jak zwykle bardzo dobra.
    Całuję : *
    zatruty-raj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu James będzie... chyba dziwny. Fanki Jamesa pewnie zabiją mnie za niektóre jego zachowania, ale pewnie będą mu często współczuły - tak mi się chyba wydaje ;D
      Hah, moją ulubienicy w tym opowiadaniu jest na równi z Mary Lily, a pamiętasz, że ja jej nigdy nie lubiłam, prawda? Wręcz nienawidziłam ją!
      Całuję, i życzę powodzenia w nowym roku szkolnym! ;*
      Leszczyna

      Usuń
  20. Ciut się spóźniłam, ale to przez to, iż nie miałam za bardzo czasu na czytanie (przez co narobiłam sobie zaległości). Notka świetna! Hogwartczycy trochę zmarzną. Jednak nikt ich nie uprzedził. Polubiłam Lily. W poprzednim blogu była wredną jędzą, a teraz wydaje się nawet sympatyczna! ;d Jedno mnie zdziwiło: Harry Potter dyrektorem szkoły?! O.O

    Pozdrawiam.
    Buziak w policzek.
    No i Wesołego Rozpoczęcia Roku Szkolnego. Oby minął jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nie pytaj jakie ja mam zaległości, bo nie obecności mierzącej sobie dwa tygodnie! ;D Masakra, nie wiem w co łapki włożyć, ale sobie nadrabiam, nadrabiam ;D Idzie mi to jak krew z nosa, ale idzie ;D
      Jeny, nic mi nie mów! Ja nigdy nie lubiłam Lily, a teraz bardzo ją lubię <3 Przez to, że wykreowałam ją tak w tym opowiadaniu xD Sama siebie przekonałam, że ona jest fajna, nie taki był zamiar xDDD
      Nieeeee! Ja nie chcę żeby szybko minął! Mówię to pierwszy raz w życiu, ale bardzo szczerze. Ja chcę, żeby on trwał, bo to ostatni rok z moją klasą, którą naprawdę bardzo lubię ;D Choć fakt - ani trochę nie chce mi się uczyć, zmęczyłam się lenistwem ;D
      Całuję!
      Leszczyna
      PS życzę powodzenia w nowym roku szkolnym <4-1

      Usuń
    2. Ja też w tym roku pożegnam się z klasą. Kończę gimnazjum, a po nim każdy idzie w inne miejsce. Ale i tak chcę, by rok szybko minął. Nie będę za nimi tęsknić! Może za wychowawczynią i za garstką osób, ale resztę chętnie opuszczę! ;D Też nie mam ochoty na naukę. W dodatku jestem ciągle niewyspana. Od jakiegoś tygodnia budzę się zmęczona, bez względu na to, o której pójdę spać! A poza tym wstawanie o 6 rano to mordęga...! Rano wszystko robiłam z półprzymkniętymi oczami ^^

      Usuń
    3. Ach, opowiadałaś mi, że u Ciebie jest z klasą nieciekawie... Kiedyś jakąś akcję wspominałaś, która Cię bardzo zdenerwowała.
      ja też się nie wysypiam, ale staram się jak mogę, by spać przynajmniej 6 godzin - jak śpię krócej, to mam tak czerwone oczy, że nie mogę założyć soczewek ;)
      Eh, ja wstaję o 6:30, co też jest dla mnie za wcześnie ;D I prawie zawsze się i tak nie wyrabiam i biegnę do szkoły </3
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
    4. Tak, a teraz jeszcze większość zamiast zmądrzeć - zgłupiała jeszcze bardziej. Jak jeden idiota się uciszy, to drugi zaczyna się popisywać. Na przerwach... w sumie nawet z nimi nie przebywam, tylko z przyjaciółką i jej znajomymi gdzieś tam na boisku. Gorsze jest to, że czasami moja KOCHANA klasa w nas kopie piłką -.-
      Soczewki. Ja tam wolę okulary, bez których dziwnie wyglądam o.O Właśnie, wczoraj byłam u okulisty i stwierdziłam, że w przyszłości będę pracować w tym zawodzie ^^
      Ja też się nie wyrabiam i biegnę na przystanek, by zdążyć na autobus xd

      Usuń
    5. Ja nie mam boiska w szkole. Tzn. coś tam jest podziurawionego, ale służy tylko na apeli - nikt na przerwach z niego nie korzysta. Nasza szkoła ma o tyle fajnie, że nie mamy terenu szkoły, więc możemy wychodzić z niej i iść gdzie chcemy, byle wrócić na lekcje ;D A przy szkole mamy nawet fajne tereny - dużo zieleni, park, las, sklepy ;)
      Ja do szkoły nigdy nie biegnę, zawsze mówię: "oj tam, spóźnię się najwyżej, who cares?" xDDD
      Ja w sumie też miałam wrażenie, że dziwnie wyglądam bez okularów - że mam małe oczy, dziwną twarz, w ogóle podobno miałam już odciski od okularów na skroniach, co zabawnie wyglądalo. A teraz tak się przyzwyczaiłam, że już mi dziwnie, jak mam okulary założone ;D
      Serio? To fajnie ;) Też kiedyś nad tym myślałam, ale w końcu zrezygnowałam ;)
      Całusy!
      Leszczyna

      Usuń
    6. No to macie fajnie! My mamy kawałek terenu szkolnego - boisko+trybuny+kawałek asfaltowego boiska+kawałek zielonej "górki" za szkołą. A za wyjście poza teren szkolny są minusowe. Wam ufają. Nam nie xd Wiadome jest, że mało osób wróciłoby do szkoły na lekcje.
      Ty tak możesz, ale jak ja spóźnię się na autobus to już w ogóle nie dojadę do szkoły, a nie chciałoby mi się rowerem ;d Poza tym jest początek roku jeszcze, lekcje nie są takie złe, trochę nudne, ale to normalne. No i jeszcze przerwy, które z moją "paczką" są faaajne ^^
      Chwilowo będę okulistą. Ale wiesz, jestem w 3 klasie gim. To jeszcze się może zmienić. Kiedyś tam chciałam być nauczycielką o.O Ale potem poszłam do gimnazjum i zrezygnowałam! ;D Potem fryzjerką, ale jedna w rodzinie już jest, po co druga? na pewno to się jeszcze zmieni, a chwilowo będę okulistą, bo... taki ktoś dużo zarabia. 100zł za wizytę! Wyobrażasz to sobie? Jak ja byłam w czwartek, miałam numer 21 + kilka osób było za mną. To ponad 2000 w jeden dzień. o.O Byłabym bogata! xd
      Chociaż nie jestem materialistką.

      Nowa notka w piątek?
      Buziak ;*

      Usuń
    7. Tak, notka w piątek ^ ^
      Ja też kiedyś chciałam być nauczycielką ;D Języka polskiego albo biologii. Dziś za nic nie wybrałabym tego zawodu. No w sumie dużo kasy... Ja też w sumie chcę być ratownikiem w wojsku dlatego, że wtedy się szybko na emeryturę odchodzi, ale to w sumie tylko po części ten argument biorę pod uwagę. Najbardziej kieruję się tym, że po prostu chcę to robić, chcę ratować innych, chcę przyczynić się do lepszego życia inych ludzi ;)
      Ja w sumie chodzę do liceum (gimnazjum jest tylko pobocznie), więc bardziej nas jak licealistów traktują ;D
      ja ci powiem, że chcę do liceum iść daleko, ale się boję dojazdów :/ Bo sb myślę, co własnie będzie, jak się na tramwaj spóźnię, a ja się bardzo często spóźniam xD
      Całuję,
      Leszczyna ;*

      Usuń
  21. A dlaczegóż to nie zostałam poinformowana? Ostatnio przeglądałam wszystkie blogi w linkach i dopiero się zorientowałam, że trzydziestego był rozdział. Oj, nieładnie. ;)
    Nie sądziłam, że Harry będzie dyrektorem Hogwartu. Nigdy nie wyobrażałam go sobie na tym miejscu, bo jak dla mnie nie nadawał się do tego. Co zresztą widać, bo nawet nad własnymi dziećmi nie umie zapanować.
    To teraz w Durmstrangu na nudę narzekać nie będzie można ;) Młodzi Huncwoci postawią wszystko do góry nogami ;)
    Zastanawiam się tylko po co te całe delegacje (nie licząc potrzeb opowiadania dla większej ilości ludzi). Skoro rada pedagogiczna wybiera, to każdy wie, kogo typuje i wystarczyłby jeden delegat. No i co robą tam wszystkie dzieci Harry'ego. W końcu Lily była młodsza i nie może skończyć siedemnastu lat.
    Błędy:
    I o ile baletnice z Beauxbatons zarzuciły na swoje błękitne sukienki, które robiły za ich szkolny mundurek, granatowe płaszczyki, o tyle Hogwart rzeczywiście zaprezentował się w zwykłych, lekkich i cienkich szatach z ramionami przed łokcie. - rekawami, przy okazji trochę to dziwne, bo Brytyjczycy mieli tylko jeden krój mundurków i dziwne, aby wszyscy nagle postanowili je zmienić
    Tata wyglądał, jakby nie był zadowolony z napływu obcych gościa, a uśmiech przyszyto mu siłą lub doklejono za karę. - gości
    Dookoła mnie rozległy się gwary, podniecone głosy i śmiechy. - gwar
    Ojciec poczekał chwilę, a następnie uciszył je, uderzając z całej siły w blat ustawiony najbliżej drzwi, który zapewne miał sprawować funkcję stołu nauczycielskiego, i głośno odchrząkując. - odchrząknął
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wypisanie błędów! ;)
      Z tym że w ostatnim przypadku może być "odchrząkując" i "odchrząknął", obojętnie ^ ^ Bo może być ", uderzając i głośno odchrząkując", tylko mam między tym połączeniem pare wtrąceń ^ ^
      W sumie ja też nigdy nie pomyślałabym, że Harry mógłby być dyrektorem Hogwartu. Dopiero przy tym opowiadaniu tak mnie jakoś naszło na taką posadę dla niego.
      W HP i Czarze Ognia również były delegacje. Zostawiłam je na znak tradycji i jako "ekipy kibicujące reprezentantom". W sumie to tak dziwnie by było, gdyby przyjechał sam reprezentant z opiekunem... Czułby się nieswojo i wgl... Ktoś też mu musi kibicować ;)
      Dzięki za wizytę, komentarz i opinię,
      Całuję,
      Leszczyna ;*

      Usuń
  22. za poślizg przepraszam. przeczytane miałam już dawno, ale jakoś nie mogłam zabrać sie za komentowanie.
    Rozdział podobał mi się od strony technicznej, ładne opisy, dialogi. tylko akcja trochę dziwna. mam wrażenie, że na siłę chciałaś wrzucić do delegacji wszystkich uczniów z młodego pokolenia. nie podoba mi się to, i tyle. no i jeszcze Harry na dokładkę. zawsze byłam pewna, że jego powołaniem jest bycie aurorem, a nie dyrektorem. mógł pojechać w jakimś innym celu jak chciałaś go mieć w bułgarskiej szkole.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, ale piszę co myślę.
    Czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, ja sama często nabawiam się wielu "poślizgów" ;D
      Jasne, że mnie nie uraziłaś - przecież piszesz to, co Ci się nie podoba i właśnie na tym mi zależy - aby poznać opinię czytelników. Harry był aurorem, jednak dwa lata przed rozpoczęciem się akcji opowiadania przeszedł na emeryturę i od roku jest dyrektorem Hogwartu z braku lepszych innych kandydatów. Harry często był wciągany w coś z czym w ogóle nie chciał mieć doczynienia ;) Masz rację - mogłam go wkręcić jakoś inaczej, ale chciałam pokazać kontrast pomiędzy dyrektorem Harrym, który zarazem jest ojcem, i dyrektorem Wiktorem, który sprawuje tę samą dodatkową rodzinną funkcję.
      Z zarzutem, że chciałam wrzucić wszystkich z Nowego Pokolenia się zgadzam i przepraszam, jeśli wygląda on sztucznie. Po prostu potrzebny był mi bardzo James, Albus, Scorpius i Rose - są, wedlug mnie, naprawdę kluczowi do fabuły. Lilkę chciałam mieć po prostu ze sobą, a Fred jakoś tak sam wyszedł...
      Dziekuję za wizytę, komentarz i szczerą opinię!
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  23. Moja kochana Leszczyno, pomyśleć, że chciałam ten rozdział przeczytać dopiero w sobotę. Jest cudowny i cieszę się, że teraz znalazłam chwilę na przeczytanie jego ^^

    Najogólniej, to notka była bardzo pogodna, naprawdę bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Bardzo ciekawie przedstawiłas samo umiejscowienie Durmstrangu, tą kwestię czy znajduje się w Rosji, czy w Bulgarii, sprawę klimatu i obraz jaki widzą mugole w jej miejscu.
    Harry Potter dyrektorem Hogwartu... Bardzo ciekawy pomysł, aczkolwiek to dla mnie kompletna nowość i będę musiała do niej przywyc, bo sama zawsze, nie wiem czemu widziałam go jako nauczyciela OPCM :)
    Bardzo podobają mi się relacje Harry‘ego z jego dziećmi, myślę, że jest dobrym, wyrozumiałym i kochającym ojcem.
    Tylko nastrój Albusa mnie zmartwił trochę, coś leży na sercu temu chłopakowi?
    Kochana Rose jak widzę miłość do zdobywania wiedzy odziedziczyła po mamusi :)
    A Lily? Trochę przypomina mi Ginny z mojego opowiadania :)

    Bardzo jestem ciekawa, kogo obierzesz reprezentantem Hogwartu i że Mary odnajdzie jakieś bratnie dusze (lub chociaż dobrych znajomych) wśród Brytyjczyków :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, to cieszę się, że warto było go przeczytać już w czwartek. Ja, niestety, znalazłam chwilę żeby odpisać dopiero dziś. Przeraża mnie to jak diabli. Jest dopiero poczatek roku szkolnego, jeszcze mi się nie zaczęła szkoła językowa i teatr, a ja już jestem zalatana i zabiegana ;)
      Mary na pewno odnajdzie jakieś bratnie dusze wśród Brytyjczyków ;) W ogóle odnajdzie się pośród nich zdecydowanie lepiej niż wśród Bułgarów ^ ^
      w sprawie reprezentanta Hogwartu milczę na razie jak grób, ale przyjmuję zakłady ;)
      Tak, Albusowi zdecydowanie coś lezy na serduchu ;)
      Całuję i dziękuję za wizytę, komentarz oraz opinię!
      Leszczyna ;*

      Usuń
  24. Tępie? Wydawało mi się, że osoba, która potrafi zaintrygować czytelnika swoim ponadprzeciętnym talentem zna zasady ortografii.
    Upominam o zmianę w bocznej ramce słowa tępie (bo tak tępo to brzmi) na tempo. Niby nic a jednak budzi niesmak.

    ~Stała czytelniczka, która komentuje jedynie w wyjątkowych sytuacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasady znam, ale nie potrafię ich stosować w praktyce ;) Tzn. czasem walnę jakąś "branzoletkę", "oby dwoje" albo "chałas" (ale to ostatnie tylko dlatego, ze przez sześć lat miałam kolegę o takimże nazwisku, więc względem tego ostatniego czuję się usprawiedliwiona! Wzrok się przyzwyczaja do takiego czegoś i potem mózg płata figle xD).
      Dziękuję za zwrócenie uwagi, informacja już poprawiona ^ ^
      Fajnie tak przeczytać, że są osoby, które czytają bloga, choć go nie komentują ;D To takie... miłe, że ktoś czyta bezinteresownie - po prostu ma ochotę coś przeczytać i przychodzi od czasu do czasu również do mnie ^ ^
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!
      Leszczyna

      Usuń
  25. Przeczytałam notki:)
    Przepraszam za tą zwłokę, ale jakiś leń się do mnie uczepił i wmawiał mi głupawe pomysły xD
    Opowiadanie ogólnie mi się podoba. Taki nieprawdopodobny, bo mało jest historii związane z Turniejem Trójmagicznym. Czuję w kościach, że będzie to piękne widowisko:) Nie mogę się już doczekać:) Główna bohaterka mi się podoba, bardzo mi jej jest żal, że ma tak naciskającego ojca. Ale tak to już jest, że życie bywa czasem zaskakujące. Podobają mi się strasznie przemyślenie Mary, a w szczególności podobał mi się początek pierwszego rozdziału. Uwielbiam takie wprowadzenia:) A jeśli chodzi o gości w Hogwarcie. Nawet świetnie to przedstawiłaś. Lily wydaję się być humorzasta i pełna energii, zaś Rose jest zdecydowanie kopią swojej matki, James jak zwykle pochłonięty żartami... Ach, mój Albus, bardzo mnie to cieszy, że pojawił się i jest taki spokojny i opanowany (ach, w zupełności podobny do mnie^^) Byłabym prze szczęśliwa, jakby pojawiał się coraz to częściej:) To co mi się nie podoba, to tylko to, że Harry tu jest dyrektorem. Jakoś on mi nie pasuje do roli profesora. Zawsze go widziałam w zawodzie Aurora. Ale to już nie zwracaj na to uwagę, bo to tylko moje przemyślenia:) Czekam na next i życzę dużo wenki:)
    Pozdrawiam! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało Ci się w końcu uporać z moim opowiadaniem i że przypadło Ci ono do gustu ;)
      Jeśli mam być szczera, to ja jeszcze nigdy nie spotkałam się z Turniejem Trójmagicznym w opowiadaniu, wyłączając Twojego pierwszego bloga ;) Zapewniam jednak, że nie zamierzam niczego od Ciebie kopiować ^ ^
      Harry nigdy nie był profesorem, zdał studia aurorskie i pracował w tym zawodzie. Dwa lata przed wydarzeniami opisanymi w tym opowiadaniu przeszedł na wcześniejszą emeryturę, a od roku jest dyrektorem Hogwartu, ponieważ po prostu nie było lepszych kandydatów po śmierci McGonagall, Sprout i Fithwicka ;)
      Ja też uwielbiam Albusa <3 Nie wiem tylko, czy jego kreacja w następnym rozdziale bd wam się podobała, bo jest jeden kontrowersyjny szczegół... Ale to pożyjemy, zobaczymy ;)
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. I całe to szczęście, że nie będziesz nic kopiować, bo to byłoby maskarą do potęgi entej! Ten bloga był zbyt chaotyczny i nieprzemyślany. Najchętniej napisałabym go teraz inaczej:)
      To bardzo interesujące, że uśmierciłaś tak znanych nauczycieli Hogwartu:) No, ciekawe:)
      I nie chcę się tu skarżyć, czy coś, ale napisałaś, że jak coś ominęłaś, to mamy napisać, więc piszę:) Na Tajemnicach mam dodane dwie notki (No i na Astorii, lecz i tak go masz zamiar poprawić, więc spoko^^). Piszę, bo nie chcę byś przez ze mnie miała spore zaległości, jak dodam następny^^
      Całuję mocno:*

      Usuń
    4. Nie skarżysz się! Dzięki za wspomnienie zaległości, bardzo przydatna informacja dla mnie ;)
      No bo oni już za starszy są ;D McGonagall, Fithwick, Slughorm (on już w ogóle! W HP był już na zasłużonej w pełni emeryturce xD) czy Sprout byli już naprawdę w podeszłym wieku ^ ^
      Może kiedyś napiszesz jeszcze raz tę historię, korzstając jedynie z jej szkieletu? ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  26. Dziewczyna poznaje, ze można wychować dziecko bez takich metod jakie stosuje Krum. Eh. I mam nadzieję, że zaprzyjaźni się z Lily i Rose, a chłopaka jakiegoś pokocha, np Albusa? ;>
    Przeczytałam już wszystko i czekam z niecierpliwością na następną notkę ;)
    Jeżeli informujesz o nowych rozdziałach to chętnie skorzystam ;)
    www.historiahilaryrose.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, wszyscy chcą, żeby Maryberh zaprzyjaźniła się z Lily i Rose. W sumie od razu muszę powiedzieć, że na pewno najlepszymi przyjaciółkami nie będą. To taki brak przystosowania do towarzystwa damskiego, według mnie. Jeśli całe życie nie miałeś z kim pogadać o modzie, kosmetykach, chłopakach i w sumie zupełnie Cię te tematy nie interesują, to też nagle się człowiek nie przestawi ;)
      Chłopaka jakiegoś pokocha, ale w baaaaaaaaardzo dalekiej przyszłości ;) Trzymajcie kciuki, abym doszła do tego momentu ;D
      Cieszę się, że miałaś ochotę nadrobić wszystkie rozdziały. Z przyjemnością będę Cię informować o nowych notkach ;)
      Całuję,
      Leszczyna ;3

      Usuń
  27. Rodzina Harrego rządzi:p Prawie połowa gości z Hogwartu to jego krewni;) Albus dość tajemniczy, podoba mi się jak na razie, Lily - otwarta psotnica, a James - ech bardziej bym powiedziała, że podobny do Syriusza z młodu chyba, ale James w młodości też był niezłym oseskiem ;)
    Czyli jednym słowem wielki powrót Huncwotów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem - nie mogłam się przed tym faktem powstrzymać, przez co wątek przyjazdu Hogwartczyków wyszedł dość kulawo - sama rodzina Potter ;) No ale ja ich kocham i nie wyobrażam sobie Nowego Pokolenia bez nich ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
  28. Haary Potter dyrektorem Hogwartu?1 Nigdy go nie widziałam wtej roli. ale spoko.
    Rodzina Harry'ego wymiata! A najbardziej chyba Lilly, ale nie wiem. Bardzo mi przypomina Ginny. z kolei Rose kojarzy mi się z Hermioną, a James .. no cóż z Jamesem ;, Rogaczem. a Albus.. on jest chyba jedyny w swoim rodzaju.
    Rozumiem zachowanie Mary. Ja też nie lubię zawierać nowych znajomości, z akazdym razem obiecuje sobie, że pokażę się z lepszej strony, a i tak wychodzi na to,że jestem nieśmiałą szara myszką. a mimo tego zawsze mam choć jedną przyjaciółkę. Hmmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lily kojarzy Ci się z Ginny? Hmm, no może trochę, choć na pewno się na niej nie wzorowałam ;D Przyznam jednak bez bicia, że Rose miała być z zamierzenia małą kopią Hermiony.
      Harry Potter jest już emerytowanym aurorem, który od jakiegoś czasu przyjął na próbę dyrekturę Hogwartu.
      Powiem Ci, że ja też jestem raczej nieśmiała przy pierwszych kontaktach, ale potem to robię cały czas maksymalny przypał dookoła siebie - wtedy już jestem nazbyt śmiałą ;D I baaaardzo lubię nawiązywać nowe znajomości ^ ^
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń

ZNICZE