~ Pih,
„Powrócisz"
~ * ~
Pachniało
deszczem. Złapałam się na tym, że dwa czy trzy razy wciągnęłam mocniej
powietrze przez nos, aby zapamiętać dokładniej ten zapach. Tak rzadko go w
końcu doświadczałam. Jeśli w Durmstrangu cokolwiek spadało na ziemię, to był to
albo śnieg, albo rzeczy, które chłopaki wyrzucali dla zabawy swoim kolegom z
okien.
Okolica należała do
spokojnych miejsc. Znajdowało się tu tylko parę domostw, może z osiem czy
dziewięć, i w większości musiały być one w posiadaniu czarodziei – nie
wyobrażam sobie, aby tak szanowana rodzina jak Malfoyowie zamieszkała na
mugolskim osiedlu. Jedynymi osobami, jakie spotkaliśmy ze Scorpiusem na swojej
drodze, była miło uśmiechająca się do mnie staruszka niosąca ze sobą koszyk, z
którego wystawała głowa żywo zainteresowanego światem kota, oraz około
dwudziestopięcioletni chłopak z burzą brązowych loków na głowie. Ten ostatni
podniósł pogodnie rękę w kierunku Scorpiusa na przywitanie, a jego kąciki ust
uniosły się delikatnie. W odpowiedzi mój towarzysz przytaknął jedynie na jego
zabiegi krótkim i zdecydowanym ruchem głowy, a pod nosem mruknął:
– Parszywy mugol.
To było pierwsze zdanie,
które zostało wypowiedziane podczas naszego spaceru. Okey, może wypowiedź
Scorpiusa nie zawierała nawet czasownika, ale ja miałam niemały powód do dumy.
Nikt nie mógł mi zarzucić, że szłam z zupełnej ciszy!
Milczenie, które zawisło
pomiędzy mną i chłopakiem, było krępujące, ale podejrzewałam, że nie mniej niż
ewentualna rozmowa, która mogłaby się między nami utworzyć. Wolałam, abyśmy nie
próbowali przerywać ciszy, bo wątpiłam, byśmy mieli w jakiejkolwiek kwestii te
same zdania. Różniliśmy się i nie miałam co do tego żadnych wątpliwości, choć z
wyglądu można nas nawet uznać za rodzeństwo: cechował nas podobny kolor włosów
(choć kosmyki Malfoya mimo wszystko zdawały się jaśniejsze), taki sam prosty
nos, blada karnacja i wysoki wzrost.
Zamiast zastanawiać się
nad adekwatnymi tematami do rozmowy, zaczęłam dalej wdychać świeże powietrze,
porównując zapach deszczu do świeżo skoszonej trawy i dopiero co rozpakowanej
czekolady miętowej z cukierni na Ukrytej. Naprawdę żałowałam, że w Durmstrangu
przez większą część roku padał śnieg. Zdecydowanie bardziej wolałabym deszcz; biały
puch zdążył mi już dawno zbrzydnąć. Chyba trochę racji miał ten, kto powiedział
kiedyś, że zawsze pragniemy rzeczy odwrotnych niż te, które posiadamy.
– Z garami* jesteś bardziej rozmowna – odezwał
się nagle Scorpius, prezentując mi swój cyniczny i ironiczny ton głosu. Kiedy
do mnie mówił, nie spojrzał nawet w moją stronę, a jedynie wbił wzrok w jakiś
element rysujący się kilkanaście metrów przed nami.
– Mamy wspólne tematy – zauważyłam grzecznie,
próbując nie odpowiadać tym samym tonem co mój rozmówca.
– Gotowanie? – prychnął śmiechem Malfoy,
kopiąc z całej siły Merlinowi ducha winny i leżący na drodze kamień. – Ach,
przepraszam, zapomniałem! W końcu ty jesteś reprezentantką i pierworodny gar
nad garami również nim jest! Może więc porozmawiajmy o Turnieju Trójmagicznym?
– zasugerował złośliwie, wreszcie spoglądając w moją stronę.
– Błaźnisz się. Twoje zaczepki są naprawdę żałosne.
– Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie byłam dobra w ripostowaniu. A szkoda, bo
teksty Malfoya nie były najmocniejsze.
– Oj, kochanie, ja nie
chcę się wdawać z tobą w żadną kłótnię. Chcę tylko o czymś porozmawiać. To
zakazane?
– Na razie nie pokazujesz, że chciałbyś
pogadać – odparłam trafnie, przygryzając dolną wargę.
– Jesteś po prostu słabym obserwatorem –
zaśmiał się pod nosem. – Na przykład nie zauważasz, że prowadzę cię właśnie w kierunku
lasu. Nikogo tu już nie ma, zapada zmrok. Jak myślisz, po co to robię? –
uśmiechnął się pod nosem. Zmarszczyłam lekko brwi i rzeczywiście zauważyłam, w
jaką stronę się kierujemy. Powstrzymałam się od obejrzenia za siebie, aby
sprawdzić, czy zgodnie ze słowami chłopaka nikt za nami nie idzie. W sumie nie
miałam powodów, aby zacząć się bać. Byłam pełnoletnią czarownicą i miałam zupełne
prawo używać czarów. W tym rąbnąć jakimś zaklęciem kogoś, kto na to zasługiwał.
– Idziemy po prostu przed siebie, bo twoi
rodzice kazali ci wyjść, a ty ich
posłuchałeś, Malfoy – mruknęłam, choć mimowolnie sięgnęłam do kieszeni… Ach,
właśnie! Nie miałam kieszeni.
Nie miałam różdżki. Została
w płaszczu.
Wtedy spanikowałam.
Zatrzymałam się nagle w
połowie drogi i przez moment wahałam się, co mam zrobić. Moje mieszane odczucia
nie uszły uwadze Scorpiusa.
– Wiesz, jak się boisz, to szklą ci się oczy i
puszą włosy. To drugie powinno się chyba objawiać, jak się zdenerwujesz,
prawda? – spytał chłopak. Przeklinałam się w tym momencie w duchu, że nie
wzięłam ze sobą różdżki. Ale z drugiej strony, gdzie miałam ją trzymać? W
zębach? Jednak szkolne szaty były pod tym względem praktyczne – miały duże
kieszenie po bokach.
Nie odpowiedziałam na
durną zaczepkę chłopaka, a jedynie odwróciłam się na pięcie i zrobiłam krok do
przodu.
– Hola, hola, ja jeszcze nie skończyłem. –
Poczułam silne szarpnięcie do tyłu. Malfoy złapał mnie za koszulę i pociągnął w
swoją stronę, przez co straciłam równowagę, i tylko jakimś cudem uchroniłam się
od upadku. Kiedy chłopak zacisnął dłoń na materiale, uchwycił też trochę moich
włosów, które teraz nieświadomie wyrwał, sprawiając mi ból. Syknęłam w
odpowiedzi i spojrzałam na blondyna, który trzymał mnie za koszulę niczym za
kark i wpatrywał się we mnie szarymi tęczówkami jak opętany.
– Malfoy, pu…
– Spokojnie, chciałem cię tylko nastraszyć –
zaśmiał się chłopak i byłam wręcz przekonana, że musiałam wyglądać tak, jakbym
zobaczyła w tej chwili tuzin dementorów. Scorpius puścił materiał i ułożył swoją
rękę wzdłuż ciała.
– Wcale się nie bałam. Wiedziałam, że mi nic
nie zrobisz – odparłam, siląc się na twardy ton głosu. Nie potrafiłam jednak kłamać.
– Tak, tak. Doskonale o tym wiem – potwierdził
moje słowa Malfoy i, jak gdyby nigdy nic, ruszył ni to wolnym, ni szybkim chodem
w kierunku domu. Prędko do niego dołączyłam.
Drogę powrotną
pokonaliśmy w ciszy. Znów tej krępującej, ale i znów zdecydowanie lepszej od
rozmowy. Kątem oka zauważyłam, że co jakiś regularny czas Scorpius uśmiecha się
ironicznie pod nosem, jakby przygotowywał dla mnie jakąś złośliwość. Okey,
mogłam się przyznać. Wtedy pod lasem rzeczywiście miałam czarne myśli, kiedy
dotarło do mnie, że moja różdżka leży teraz w kieszeni płaszcza.
Gdy wchodziliśmy już na
teren posiadłości Malfoyów, odetchnęłam z ulgą. Kończyłam ten spacer z
przyjemnością, woląc powrócić do nudnego wsłuchiwania się w rozmowę mojego taty
i ojca Scorpiusa. Wytarłam jeszcze starannie nieswoje buty o wycieraczkę i
weszłam do holu, aby ściągnąć je z nóg. Były mi całkiem dobre, nie mogłam na
nie narzekać. Wręcz nie zauważałam tego, że są o pół rozmiaru za duże.
W końcu ściągnęłam też z
siebie grubą flanelową koszulę. Dopiero w zamkniętym pomieszczeniu poczułam, że
pachnie silną, ale całkiem ładną wodą kolońską. Zapachy męskich perfum mogłam
już oceniać zawodowo. Czułam je na korytarzach Durmstrangu od najmłodszych lat.
– Jak
już wrócisz do Durmstrangu, pozdrów ode mnie rdzawego gara – mruknął jeszcze w moim kierunku Scorpius,
zanim weszliśmy do jadalni. – Przed moim piątkowym opuszczeniem Durmstrangu,
zorganizowałem jej pożegnalną grę terenową po zamku „Odnajdź swoje podręczniki”,
żeby nie tęskniła za mną przez weekend. Z początku nie myślałem, że ona będzie na
serio szukała tych książek; sądziłem, że pobiegnie ze skargą do swojego tatusia.
Ale sprawiła mi miłą niespodziankę. Możesz dodać, że za ten ubaw będę jej
wdzięczny do końca życia – dodał wrednie, schylając się lekko nad moim uchem.
Nie miałam pojęcia, że Lily w piątek miała przez Malfoya zaplanowane popołudnie.
Zresztą mój piątkowy wieczór został zarezerwowany na zajęcia przygotowujące
mnie do turnieju, a cały wczorajszy dzień spędziłam na treningu quidditcha – rano
tata wziął mnie na lekcję indywidualną, a po południu ćwiczyliśmy całą drużyną
Durmstrangu aż do wieczora. Nie było czasu, aby pogadać z Lilką. Ledwo co
zamieniłam parę słów z Albusem, ale ten nic o problemie swojej siostry nie
wspominał.
– O, już jesteście! – wykrzyknęła pani Malfoy,
kiedy pchnęłam drzwi do jadalni i stanęłam na progu.
– Tak, już jesteśmy – odpowiedział jej syn,
siląc się na miły i uprzejmy ton głosu. Pospieszył mnie trochę ruchem ręki,
więc posłusznie podeszłam szybciej do swojego poprzedniego miejsca przy stole.
– Nie siadaj, Marybeth, będziemy się już zbierali.
Robi się późno – poinformował mnie ojciec. Przytaknęłam na jego słowa krótkim
ruchem głowy, układając dłonie na oparciu krzesła. Momentalnie przypomniało mi
to sesję zdjęciową dla „Famy” i fotografię, która tak strasznie mi się
spodobała. Gdyby nie fakt, że siedziałam na niej na kolanach Jamesa, zapewne w
akcie uwielbienia dla min całej naszej trójki, powiesiłabym ją nad łóżkiem.
– Tak szybko? Przecież możecie jeszcze zostać!
– W trakcie mojej nieobecności pani Malfoy i mój ojciec musieli przejść na
„ty”. – Zaraz zawołam skrzata, przyniesie trochę więcej ciasteczek i herbaty! –
zaczęła zapewniać pani domu, wciąż się przy tym uśmiechając.
– Nie możemy, Astorio. Muszę w końcu załatwić
jakiegoś sędzię na mecz Durmstrang-Hogwart, bo ostatnio zarzucono mi, że nie
mogę tego sędziować. Zastanawiam się dlaczego. Nie zamierzam oszukiwać, aby
moja drużyna wygrała – zastrzegł od razu ojciec, wzruszając ramionami. – Najwyższa
pora, abym napisał te listy z prośbami już dziś – dodał po chwili tata,
podnosząc się z krzesła.
– To niech Marybeth zostanie. Przecież jutro
Dracon aportuje się do Durmstrangu razem ze Scorpiusem. Mary też może odstawić.
Słowa pani Malfoy
niezmiernie mnie zaskoczyły. Po co miałabym niby zostawać na noc u Mafoyów?
Przecież przyjechaliśmy z ojcem tylko na durny obiad. Można mnie było podpiąć
pod „osobę towarzyszącą”. Na dobrą sprawę ojciec mógł przyjechać tutaj sam.
– Nie, nie będziemy robić problemu. Innym
razem – rzucił mój ojciec, starając się za wszelką cenę unikać mojego
pytającego spojrzenia. Już kierował się do wyjścia z jadalni, kiedy odezwał się
jeszcze pan Malfoy:
– To naprawdę żaden problem. Młodzi powinni
spędzać teraz ze sobą wiele czasu. Dobrze, by było, aby się lepiej poznali. W
szkolę nie zawsze jest na to czas i sposobność.
Widząc, że nie uzyskam
żadnej odpowiedzi od ojca, jeszcze bardziej zdziwiona, rozdrażniona i
zdenerwowana spojrzałam w kierunku Scorpiusa, który siedział teraz przy stole i
wpatrywał się w porcelanową filiżankę, jakby nie mógł od niej oderwać wzroku.
– Masz rację, Draconie. Myślę jednak, że
powinno być to z góry zaplanowane. Może za tydzień? – zaproponował tata. Wtedy
już nie wytrzymałam. Wybuchłam, czując, że emocje wypływają ze mnie niczym gorąca
lawa.
– Czy ktoś zechce mi wytłumaczyć, co się tutaj
dzieje?! – podniosłam głos, unosząc lekko ręce do góry. W tej samej chwili
Scorpius podniósł na mnie zaskoczony wzrok, jakbym zrobiła największe głupstwo
świata, a jego rodzice wlepili w mojego ojca pytające spojrzenie.
– Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że Marybeth
nic nie wie? – spytał pan Malfoy, wskazując na mnie dłonią. Ojciec przełknął
głośno ślinę. Zrobiło mu się trochę głupio. Odczekał moment, podczas którego
wymieniał porozumiewawcze spojrzenia ze starszymi Malfoyami, aż w końcu zwrócił
się w moim kierunku.
– Marybeth, wspólnie z państwem Malfoy
postanowiliśmy, że ty i Scorpius…
Już wiedziałam, co chce
powiedzieć.
– No chyba sobie żartujesz – szepnęłam wręcz
niedosłyszalnie, ledwo co poruszając wargami.
– … pobierzecie się w następnym roku,
zachowując czystą krew rodu Krumów i Malfoyów.
Zrobiło mi się w tej
chwili tak niesamowicie słabo, że zamknęłam oczy i zaczęłam ciężko oddychać. Poczułam,
jak uginają się pode mną nogi, a od wewnętrznej ściany czaszki ktoś chce się
przewiercić na wylot.
Zanim upadłam na drogie
porcelany, które stały za mną na drewnianym regale, w porę złapał mnie pan
Malfoy.
~ * ~
Przemierzałam
znów tę samą drogę co parę godzin temu, pokonując odległość dzielącą wydzielone
pole aportacji do drzwi zamku. Śniegu napadało znacznie więcej, lecz i tym
razem szedł przede mną ojciec, który odgarniał białą pierzynę na bok skutecznym
zaklęciem. Niestety, mimo wszystko moje buty były znów całkowicie przemoczone,
przez co robiło mi się już przeraźliwie zimno.
Oddychałam ciężko,
próbując nie wybuchnąć. Sama nie wiedziałam czy płaczem, czy gniewem. Byłam na
skraju emocjonalnego rozerwania i ostatnią rzeczą, której oczekiwałam, był
fakt, że mój tata przerwie tak potrzebną mi ciszę.
– Mary… – zaczął delikatnie, kiedy
dochodziliśmy już do zamku. Gdybym nie była w tym momencie w tak okropnym stanie,
zaskoczyłaby mnie jego zmiana tonu głosu.
– Ciebie chyba popieprzyło! Co ty sobie
wyobrażasz, co?! Że będziesz szukać mi męża?! A czy tobie ktoś wskazał żonę?
Nie! Dałeś się tylko omamić jakiejś jebanej wili, która traktowała cię jak
zabawkę! A teraz co? Bawisz się w swatkę? – zaczęłam wrzeszczeć, a z moich oczu
pociekły wielkie łzy. Zapłakałam gorzko, czując bezsilność, jaka mnie otaczała.
Miałam ochotę rzucać na oślep zaklęciami albo roztrzaskiwać szklane przedmioty.
Wiązałam wielkie nadzieje z opuszczeniem szkoły. Miałam nadzieję, że po
Durmstangu zainteresuje się mną jakaś drużyna quidditcha, w której się odnajdę.
A nawet jeśli nikt nie chciałby mieć mnie w zespole, nie miałam powodów do
rozpaczy. Znałam dobrze język angielski, więc nic nie stało na przeszkodzie,
abym podjęła jakieś studia w Wielkiej Brytanii i tam już została. Nawet ojciec
coś przebąkiwał o tamtejszym magicznym uniwersytecie. A teraz co? Już o
wszystkim zapomniał?
Spojrzałam w jego
kierunku oczami pełnymi łez. Ledwo co widziałam przez słone krople gromadzące
się pod moimi powiekami. Ojciec wydawał się trochę smutny i przygnębiony. Ale
nie interesowały mnie teraz jego uczucia, choć bardzo zdziwiłam się, gdy nie ugasił
mojej złości surowym tonem. Rozpoczął zamiast tego cicho:
– Nie mów tak o mamie. Ona cię urodziła. Po
prostu taka była jej natura, że…
– Bronisz tej surogatki?! – warknęłam groźnie,
nie poznając samej siebie. Byłam pewna, że gdyby nie fakt, iż głównie targała
mną rozpacz, balansowałabym na granicy korzystania z wilowatych uroków. –
Zrozum, że to nie jest moja matka! Nigdy nie miałam matki! Miałam za to ojca,
który powinien wiedzieć najlepiej, co jest dla mnie dobre! Tym bardziej, że
został wiecznym kawalerem! I ten wieczny kawaler śmie wybierać dla mnie męża,
podczas gdy mam dopiero siedemnaście lat! – darłam się na całe gardło, nie
mogąc się zmusić do przyciszenia nieco tonu głosu. Byłam pewna, że niedługo z
okien zaczną wychylać się uczniowie zainteresowani aferą przed wejściem do
zamku.
– Przepraszam, Mary. - Usłyszałam jeszcze
cichy, wręcz niedosłyszalny szept taty, zanim ten otworzył wielkie drzwi
prowadzące do głównego korytarza Durmstrangu. Po chwili ojciec zniknął za
wrotami, zostawiając mnie przed wejściem samą. Oparłam głowę o wielki filarach
i wybuchłam jeszcze większym płaczem niż przedtem. Z nieba wciąż prószył śnieg,
choć mniejszy od tego, który padał, gdy deportowaliśmy się do Malfoyów. Miałam
na powrót przemoczone włosy i buty, a wiatr, pomimo długości mojego płaszcza,
zaczął muskać moje nogi swoimi lodowatymi palcami. Mimo wszystko nie miałam
siły się ruszyć. Czułam jak moje życie przerastało mnie z minuty na minutę.
Nie zwróciłam nawet
uwagi na to, jak zachowywał się mój ojciec po całym tym cholernym spotkaniu z
Malfoyami. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że stał się taki jakby…
delikatniejszy? Uważający na to, co mówi? Za to ja w przeciwieństwie do niego w
ten jeden wieczór nie stroniłam od ostrych słów. Tłumione przedtem emocje
wzięły nade mną górę. Nie było czasu zastanawiać się, czy można sobie pozwolić
na jedno zdanie więcej czy mniej. Miałam nawet wrażenie, że to nie ja
decydowałam teraz o tym, co wyjdzie z moich ust. Decydował o tym jakiś potwór,
który mieszkał wewnątrz mnie i wyżerał w tej chwili ostatnie cząstki mojego
człowieczeństwa, zamieniając mnie w paskudną, wredną i nie stroniącą od słów
wilę. Choć na ten jeden moment.
Wiedziałam, czym rządzą się
zasady czystokrwistych czarodziejskich rodów. Należało to przyznać otwarcie:
byliśmy na tyle zacofani i gorsi od mugoli, że to rodzice wciąż wybierali nam
partnerów na dalsze życie, choć uważaliśmy się za osoby idące z duchem
nowoczesności. Myślałam jednak, że w rodzinie Krumów to ojciec przerwał tę
tradycję, kiedy w końcu skończył bez żony i z dzieckiem do wychowania. Miałam
nadzieję, że skoro on nie ożenił się z kobietą, którą wybrałby mu ojciec wraz z
matką, i ja nie będę musiała wychodzić za mężczyznę, którego on wskaże.
Nie mogłam się bardziej
mylić.
Jak można zmusić kogoś
do ślubu?! Zaplanować komuś życie bez jego wiedzy? Zrobić coś za jego plecami,
aby ten ktoś tak straszliwie cierpiał?
I dlaczego, do jasnej
cholery, ojciec wybrał akurat Scorpiusa Malfoya?
Od razu wiedziałam, że
nigdy nie polubię tego chłopaka. Owszem, był przystojny i podobał się dziewczynom,
ale wygląd o wszystkim nie decydował. Moim zdaniem, Scorpiusa cechowała głównie
wredota, cynizm i arogancja, której po prostu nie potrafiłam znieść. Chłopak
czuł się lepszy od innych i w jego mniemaniu wszystko mu się należało. Miał
trudny charakter i ironiczny styl mówienia, co niesamowicie mnie drażniło.
Krępowała mnie każda minuta spędzona w jego towarzystwie i, o ile w przypadku
innych osób zawsze wiedziałam, że to uczucie zmieni się w trakcie częstszego
przebywania we wspólnym towarzystwie, o tyle w przypadku moim i Scorpiusa nie
wróżyłam takiego zakończenia.
Choć może znaliśmy się
zbyt krótko? Może rzeczywiście potrzebowałam czasu, aby przynajmniej
stwierdzić, czy można dać nam jakiś cień szansy na polubienie? Nie potrafiłam
teraz o tym myśleć. W głowie nie mieściło mi się, że chłopak, którego poznałam
dopiero dziś, miałby w następnym roku zostać moim mężem.
Czułam się w tej chwili
jak więzień, którego z jednego więzienia, chcą oddać pod nadzór drugiego. I
czułam, że podczas takich przeprowadzek najłatwiej uciec.
* Potter to po angielsku garnek.
~*~
Dziś bez
filmu, bo straciłam głos <3 Biegaliśmy w piątek w deszczu i zimnie na 600m,
a ja nie miałam bluzy. Jak jutro odzyskam głos, to dogram film, bo pewnie do
jutra zbyt wiele osób tego rozdziału nie przeczyta, ale teraz nie byłoby sensu
tego robić, bo słabo byście mnie pewnie zrozumieli ;)
Zaaktualizowałam
w końcu zakładki, yeah! Tylko „linków” nie zdążyłam. Ogółem to szczególnie
zapraszam do „listy BBC”.
Otrzymałam
również zwiastun od Lyry Parkinson (to właśnie dla niej i dla Adary, która też
przyczyniła się do powstania zwiastuna, zadedykowany jest ten rozdział!)! Jeny,
strasznie mi się podoba i oglądałam go chyba z milion razy. Do obejrzenia
tutaj:
Przeczytałam ^^.
OdpowiedzUsuńTroszkę mi się kłóci twoja kreacja Malfoya. Niby gardzi mugolami i zachowuje się z wyższością, a jednak mugolskie ciuchy (np. conversy <3) nosi i jakoś mu to nie przeszkadza. W sumie ogólnie ciężko mi ogarnąć czystokrwistych łażących po mugolskich centrach handlowych i kupujących szpanerskie ciuchy (oczywiście z wyjątkiem czarodziejów w NY <33). Jak sobie wyobrażam tych Malfoyów w szatach wchodzących do nowoczesnej galerii handlowej, gdzie tłoczą się tłumy mugoli, to dostałam nagle takiego ataku śmiechu, że musiałam na chwilę przerwać pisanie komentarza xD. Naprawdę zaskakująca wizja. Cóż, dobrze, że chociaż internetu w domu nie mają ;))).
Wgl oni nie mieszkają w dworze Malfoyów?
Tak się spodziewałam, że będzie wątek zaaranżowanego małżeństwa! To akurat jest bardzo na plus - uwielbiam ten motyw, jest tak bardzo pasujący do czystokrwistej mentalności! Bo oni są na tyle staroświeccy, że wolą sami wybierać partnerów dzieciom, niż pozwolić, by na przykład zakochały się w jakimś mugolu/szlamie. Ale już po zachowaniu postaci w poprzedniej notce spodziewałam się, że tak będzie.
Ale współczuję Marybeth, że ojciec to zrobił bez jej wiedzy i zgody. Ona o niczym nie wiedziała, nawet nie znała tego chłopaka wcześniej, a tu nagle dowiaduje się, że za rok ma wyjść za niego za mąż i to za kogoś, z kim póki co niezbyt dobrze się dogaduje. Twój Scorpius jest wredny, wyniosły i odpychający. Nie dziwię się, że Mary jest do niego tak sceptycznie nastawiona. I ciekawi mnie, czy potem jakoś postawi się ojcu i wybierze kogoś innego, czy co.
Ich rozmowa całkiem fajnie wyszła. Miałam wrażenie, że Krum zachowywał się nieco inaczej, może nawet gryzło go sumienie?
Rozmowa ze Scorpiusem też była fajna, choć pewnie niezbyt miła dla dziewczyny.
Ogólnie rozdział wypadł bardzo fajnie, miło się go czytało. Ani się obejrzałam, a już dotarłam do końca. Coraz więcej się dzieje i w ogóle, opisy ci coraz lepiej idą... Dobrze oddałaś emocje dziewczyny ^^.
no ale przecież jak się mieli ubierać czarodzieje? Nawet Draco miał jakieś mugolskie ciuchy. A co do tych converse'ów to już ci mówiłam, że to nie dla szpanu, tylko raczej "bo drogie". Raczej czarodzieje nie znają się na tych firmach, ale skoro mają kasę to chcą jak najdroższe.
Usuńnie, bo tam mieszka przecież Narcyza i Lucjusz ; >
no, aranżowanie to popularny pomysł, ale mi tu baaaaaaardzo pasował i chciałam z niego skorzystać, więc cieszę się, że i Tobie przypadł on do gustu ; )
no, Krum zachowywał się zdecydowanie inaczej. Po pierwsze Mary wspomniała o matce, przez co rozdrapała bliznę, a po drugie... Krum będzie się powoli zmieniał przez jedną osobę, która na razie jest tajemnicą ; )
Dzięki za komentarz ; )
Całuję,
Leszczyna
Ja zawsze byłam przekonana, że czystokrwiści kupowali sobie jakieś staroświeckie fatałaszki na Pokątnej (nie tylko szaty, a może były tam też jakieś sweterki, sukieneczki i inne fatałaszki, w jakich chodzi np. moja Alex), skoro niektórzy, nawet promugolscy Weasleyowie, nie bardzo orientowali się, jak powinni się ubrać po mugolsku. Nie umiem sobie wyobrazić modnie ubranych czystokrwistych, bo to mi się trochę kłóci z ich przekonaniem, że są lepsi od mugoli. Nawet ci z młodego pokolenia jawią mi się jako konserwy wyglądające jak ludzie z poprzedniej epoki, bo nie umiem sobie wyobrazić takich np. Malfoyów kupujących coś u mugoli, bo przecież nimi gardzą.
UsuńZawsze myślałam, że Draco pozostał w rodzinnym domu razem z rodzicami ;). Ale to pewnie wina fandomu; w prawie każdym fiku Draco nadal mieszka w dworze.
Aranżowanie małżeństw to świetny pomysł i sama uwielbiam go wykorzystywać. Bardzo, ale to bardzo pasuje mi do czarodziejów. Zawsze się cieszę, jak go gdzieś widzę, bo naprawdę nie potrafiłabym uwierzyć w to, że takie rodziny jak Blackowie itp. pozwalaliby na małżeństwa z miłości (wystarczy wspomnieć Andromedę, która została wyklęta, bo wybrała mugolaka, a więc kogoś, kogo nie zaakceptowałaby rodzina).
Jestem ciekawa, co to będzie za osoba, i ogólnie o co będzie chodzić z tą matką, dlaczego porzuciła rodzinę i wgl.
Ojj... poszło parę przykrych słów ;< Jak wiesz, ja bardzo lubię Malfoy'ów ale Skorpiona jak na razie nie żywię pozytywnych uczuć.
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam 'postanowiliśmy połączyć rody Malfyów i Krumów' wrzasnęłam 'wiedziałam!' i zaczęłam się śmiać. O zła ja;< przestałam dopiero przy wrzaskach Marybeth na ojca, strasznie mi się jej żal zrobiło. A Wiktor do stary cap. Zachciało mu się rody łączyć -.-
Dodatkowo, wizja arystokratycznego małżeństwa, jeszcze z Malfoyami to niezbyt fajna wizja życia. Najlepszym przykładem jest Lucjusz i jego cudne metody wychowania;p
Przelałaś uczucia Mary na papier (właściwie klawiaturę)po prostu... zajebiście ;D
Dalszej weny życzę ;*
Adara
Aha! I dziękuję za dedykację ;*
Usuń(muszę zacząć czytać powiadomienia xD)
no, zdawałam sobie sprawę już po poprzednim rozdziale, że się większość osób domyśli o co chodzi Krumowi i Malfoyom i że nie będzie niespodzianki, ale cóż; chyba nie dało się tego przedstawić w bardziej zaskakujący sposób.
UsuńDziękuję bardzo ;* Cieszę się, że Ci się podobało i Tobie też życzę weny ; )
Dzięki też za wizytę i opinię.
Całuję,
Leszczyna
PS A Ty nie masz za co dziękować, bo dedykacja w pełni Ci się należała! ; D
Super rozdział. Bardzo się wczułam. Filmik z pod rozdziału genialny piosenka idealnie oddaje nastrój tego rozdziału ; ) Czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Następny rozdział już za tydzień ^ ^
UsuńCałuję,
Leszczyna
Masz błąd. "Potter" to garncarz po angielsku. "Pot" to garnek
OdpowiedzUsuńups! Wiedziałam to, ale nie mam najmniejszego pomysłu, czemu napisałam inaczej ; > Dzięki za czujne oko, już lecę poprawiać! ;)
UsuńHa wiedziałem, że z tą kolacją jest coś nie tak. Wymyślili sobie, aby Mary i Scorpius wzięli ślub. Ach, te aranżowane małżeństwa ;p.
OdpowiedzUsuńGrr. Jaki ten młody Malfoy jest irytujący. Ten ród się chyba nigdy nie zmieni. Ale z drugiej strony to dobrze. Jakoś nie wyobrażam sobie cukierkowych Malfoyów, takich jak Weasleye.
Mam nadzieję, że Mary wybije ojcu z głowy ten ślub, a jak nie to zawsze może zawsze uciec, ewentualnie wyjść za któregoś z Potterów ;d.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
hah, no aranżowanie małżeństw jest dość popularnym pomysłem w blogowych fanfickach, ale cóż... miałam wrażenie, że tu się aż prosi o złączenie Mary i Scorpiusa... Tzn, pewnie ja tak to widziałam, bo chciałam żeby Mary miała jakiś związek z Malfoyami ; D
UsuńDzięki za wizytę i komentarz!
Całuję,
Leszczyna
W sumie nie dziwię się, że Mary się buntuje, ale chwilami to aż się zdziwiłam, że ona taka butna, wydawało mi się, że jest raczej oportunistką i może chwilę pokrzyczy, a potem powie: okej, no trudno. Wydaje mi się, że nie jest ona typem takiej buntowniczki.
OdpowiedzUsuńScorpius w tym rozdziale był strasznie dziwny. Niby chce porozmawiać, poderwać, niby jest zazdrosny... Nie wiem co o tym myśleć. Ta warstwa cynizmu i wredności, jak to określiła Mary to raczej maska i samoobrona przed takimi samymi cechami u innych (tylko kogo konkretnie?), tu nie mam wątpliwości, tak jest niemal zawsze. Nie wiem no, coś mi u niego nie gra, jest dziwny.
Dlaczego wybrał Scorpiusa? Chyba dlatego, że to czystokrwista rodzina, ona jest czystej krwi, więc dla Malfoy'ów to dość ważne, a Krum się zgodził, bo pewnie chce uchronić córkę od samotności. Pokręcone, ale w pewien sposób każdy chce dla innego dobrze.
Zwiastun całkiem fajny, ale muzyka w tle tak średnio mi pasuje. W sumie to szczegół, to co się będę czepiać ;D
Pozdrawiam ;)
Ach i skopiowałam sobie listę BBC do siebie, w sumie już od jakiegoś czasu miałam się za to zabrać, więc czemu nie :)
UsuńJa też się zbierałam do niej długo, ale w końcu mnie zmotywowały koleżanki, a w szczególności jedna, bo co parę dni podchodziła do mnie i mówiła, jaką to książkę z listy ostatnio przeczytała ; ) Teraz kończę czytać "Władcę much" i przerywam jednak wyzwanie, bo wzięłam się za olimpiadę literatury i języka polskiego, to będę tam miała mnóstwo książek do przeczytania ; )
Usuńno nie jest, nie jest. W sumie to właśnie o tyle problem, że nie wiem, kiedy nie przesadzę z jej wybuchem. Tu wydawało mi się, że będzie jeszcze w miarę, bo jednak Krum naprawdę przesadził.
Fakt, że na razie muzyka nie pasuje, bo na razie za bardzo nawiązuje do dalszej części opowiadania. Ale na połowę opowiadania będzie jak znalazł już ; D
No ja wiem, że Scorpius jest dziwny, ale chyba taki musiał być. Nie chciałam żeby był milutki i przyjemniutki; wolałam, żeby coś zostało po jego rodzicach.
Całuję,
Leszczyna
Zacznę od tego, że mnie również zaskoczyła reakcja Kruma. Ta jego łagodność, słowo "przepraszam", delikatność, brak złości... są podejrzane, może nawet mnie zaniepokoiły. Zaskoczył mnie też wybuch Mary - ale pozytywnie. Może to pierwszy krok, żeby walczyć o swoje (i naprawdę chcę wierzyć, że to "swoje" w końcu otrzyma). Szczerze mówiąc, domyśliłam się po słowach Dracona ("To ona nic nie wie?") o co może chodzić, ale i tak mnie to trochę... zaskoczyło. Do Malfoyów mi to naprawdę dobrze pasuje, do Kruma może trochę mniej, ale kreujesz go naprawdę świetnie i przekonuje mnie ta wersja. Zastanawiam się tylko, dlaczego wybrali akurat Scorpiusa... Kandydaci z Durmstrangu nie byli zbyt szlachetnie urodzeni, czy może Krum nimi gardził? No i nie wybrał żadnego z Potterów za sprawą rywalizacji w Turnieju Trójmagicznym?
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też kreacja Scorpiusa. Zachowuje się... no, jak Ślizgon, jak na Ślizgona przystało. Te wzmianki o "garnkach" były rozbrajające, fajnie wpleciony wątek. Przestraszyłam się, że ma jakieś złe intencje, skoro prowadził Mary w kierunku lasu, no ale nie ma to jak być Malfoyem i uważać się za dowcipnisia...
Doszukałam się jednej literówki: "Nikt nie mógł mi zarzucić, że szłam z zupełnej ciszy!" - chyba powinno być "...w zupełnej ciszy!"?
Naprawdę się cieszę, że wróciłaś do tego opowiadania, Leszczyno!
Całuję!
PS: Lista BBC rewelacyjna! Ja również, podobnie jak Legilimencja, skopiowałam ją sobie i będę się powoli acz skutecznie realizować w nowych pozycjach :)
UsuńHah, to powodzenia z listą! W sumie trochę z nią męczenia o tyle, że czasem trafiają się książki, które są nudne jak flaki z olejem. Np. nie wiem po co tam te wszystkie książki Jane Austen. Mnie osobiście "Perswazje" totalnie wynudziły ; >
UsuńDzięki za znalezienie literówki, już lecę ją poprawić!
Cieszę się, że podoba Ci się postać Malfoya, bo po innych komentarzach widzę, że wzbudza on dość różne emocje.
Może nie tyle co Krum gardził kandydatami z Durmstrangu, co po prostu Malfoyowie wyszli z wizją zeswatania swojego syna z Mary i zaproponowali to Krumowi, a on się zgodził. Ale o tym pewnie jeszcze wspomnę w fabule ; P
no, Mary zaczyna trochę walczyć o swoje. Powoli, ale zawsze ; )
Dzięki za wizytę, komentarz i tyle miłych słów!
Całuję,
Leszczyna
Nie ogarniam jakim cudem Krum mógł zrobić takie coś za plecami. Poza tym tak nagle złagodniał? Coś jest chyba na rzeczy.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mery w końcu wyrzuciła z siebie co czuje i nie da sobą dyrygować.
Rozdział zawierał chyba tylko jedną literówkę i podobał mi się mimo zachowania Malfoy'a.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na my-nie-zapominamy.blogspot.com
Krum zaczyna powoli rozumieć, że robi źle za sprawą jednej osoby, która pojawiła się w jego życiu, ale która na razie pozostaje w tajemnicy ; )
UsuńNo, pierwszy raz wygarnęła ; > Trochę się zaczyna buntować; na razie stopniowo.
Literówka już mi została zwrócona, lecę ją poprawić ; )
Całuję,
Leszczyna
Świetne, pomysłowe i naprawdę profesjonalnie napisane!
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby było więcej takich blogów :)
Dziękuję! ; >
UsuńJestem :) Nadrabiam zaległości, nadrabiam i w końcu trafiłam do Ciebie ^^
OdpowiedzUsuńJa przeczuwałam to, że może tak się stać. To dziwne spotkanie wydawało mi się podejrzane, dlatego wiedziałam, że dorośli mogą zaangażować ślub Mary i Scorpiusa. Nie dziwię się reakcją dziewczyny, bo to przecież niedorzeczne jest, aby kogoś decydował to twoim losie. A Mary ma trudno, bo przecież ojciec dziewczyny zadecydował nie tylko w sprawie ślubu, ale i w sprawie turnieju. Ach, ciężki los ma na nasza Marybeth.
Scorpius jest naprawdę arogancki i cyniczny. Chech typowego Ślizgona oraz Malfoya, bo ewidentnie charakterek odziedziczył po swoim kochanym ojczulu ^^ Zdecydowanie mój Scorpius będzie o wiele łagodniejszy, choć nie zabraknie mu aroganckiego zachowania ^^
Jestem niezmiernie ciekawa, jak dalej wszystko się potoczy. Nie powiem, brakuje mi Albusa... mam nadzieje, że za niedługo się pojawi w rozdziałach :)
Pozdrawiam serdecznie ;*
Dużo Albusa będzie już w następnym rozdziale ; )
UsuńScorpius to postać z jaką mam chyba największy problem w tym opowiadaniu. Chcę żeby był jak najbardziej naturalnie ślizgoński i malfoyowy i mam nadzieję, że mi to wyjdzie.
Właśnie, coraz bardziej zbliżamy się do rozdziału na twoim blogu o Scorpiusie <3
Mam nadzieję, że twój wyjazd się udał.
Całuje,
Leszczyna ;*
Na początku - filmik mega :) Ta moda na zwiastuny robi się ciekawa, fajnie tak sobie obejrzeć video do czytanego opowiadania ^^
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie wiem, co mam sądzić o tym rozdziale. Pojawiło się tu kilka spraw, które mnie zdumiały, sama nie wiem, czy pozytywnie czy negatywnie. wybacz, że trochę tu pomarudzę, to przez pogodę :P
Po pierwsze - swatanie Mary ze Scorpiusem. No, przeszło mi to przez głowę, ale nie miałam pewności. Pomysł całkiem fajny i wcale nie wyssany z palca, biorąc pod uwagę rodziny młodych.
Po drugie - spacer ze Scorpiusem. Mówiąc szczerze, sądziłam, że chłopak będzie milszy, ale na razie idziesz dość stereotypowo. Plus taki, że niechęć pomiędzy nastolatkami nie była wymuszona i nie dziwię się późniejszej rozpaczy Mary, minus, że zachowywali się trochę jak dzieci. No wiesz, ciągnięcie za włosy, teksty o zaciągnięciu do lasu... W tym momencie chłopak wydał mi się jakiś taki dziecinny i dziwny. No ale zobaczymy, jak się rozwinie jego charakter.
Natomiast totalnym zaskoczeniem było zachowanie ojca i córki. Mary wyszła do niego w pyskiem i przekleństwami, a Krum był całkiem miły, może nawet skruszony. Wiesz, nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Wydawało mi się, że wcześniej przedstawiłaś tych bohaterów inaczej, dlatego czuję taki trochę mętlik. Ale wiem, że wróciłaś do tego opowiadania ze świeżą wizją i chcesz poprawić swoich bohaterów, dlatego nie spisuję tego na wadę i jestem ciekawa, jak to dalej pójdzie.
Pozdrawiam ^^
no w sumie coraz więcej tych zwiastunów, więc cieszę się, że i ja taki mam ; ) Też mi się podoba ten pomysł wprowadzania ich do opowiadań.
UsuńMarudź, marudź zawsze jak masz wątpliwości albo coś Ci się nie podoba. Ja lubię szczerą krytykę; )
Stereotypowo, ale w sumie bardziej oryginalnie, bo mimo że jest przeświadczenie, że Scorpius jest wredny i cyniczny, to na większości blogach o Nowym Pokoleniu jest on miły i sympatyczny; taki co się wyłamał spod Malfoyów. Zresztą taki Scorpius był na Dowieść Niewinności, a ja nie chciałam mieć tej samej postaci tutaj. Zresztą nikt się z Dowieść Niewinności nie dubluje - wszystkie postacie łączy tylko nazwisko i rodzina i nic więcej ; >
Tzn. ten rozdział był pisany rok temu, więc w sumie świeża wizja nie ma nic do rzeczy - od początku wiedziałam, że będzie taki moment, w którym Krum trochę się skruszy. Oczywiście, nie jest to bez przyczyny - po pierwsze, Mary wspomniała o matce, co jest baaaaaardzo drażliwym tematem dla Wiktora, a po drugie: Wiktor w ostatnim czasie spotkał pewną tajemniczą osobę, która trochę namiesza już zanim się ujawni w fabule.
no a Mary... Długo zastanawiałam się nad jej reakcją. Ale mimo wszystko to by było zbyt dziwne, aby po raz kolejny stała bezczynnie. To, co zrobił jej ojciec, było już przesadą. Musiała coś zrobić.
Dzięki za komentarz pełen szczerości ; D
Całuję,
Leszczyna
Oczywiście przeczytałam już dawno, ale skomentować to już trudniej ;P
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że oni chcą ich zeswatać. To odrażające. Scorpius jest dokładnie taki sam jak kanoniczny Draco w jego wieku, wrr.
Poza tym, to jest njgorsze, co może być. Arystokratyczne rody pokazują ci kogo masz niby kochać i spędzić całe życie? Jakas jedna wielka pomyłka. I tylko po to, by zachować czystość krwi i prestiż, blee. Wcale się nie dziwię, że nasza bohaterka się sprzeciwiła (uff w końcu), bo Turniej TrójMagiczny przy tym to pestka, bo podejrzewam, że nie darzą tym razem nikogo zabić. Nawet najcichsza myszka w tym momencie powinna wybuchnąć, więc brawa dla niej ;)
Zdziwiła mnie reakcja Kruma, ale chyba zaczyna rozumieć swoje błędy (tak mi się wydaje). Poczuł jak on się czuł, gdy zapewne kazali mu poślubić kobietę, której nie kochał. Sam się przecież sprzeciwił, jednak jedyne co mu zostało to złamane serce. Może własnie przed tym, chce uchronić ją ojciec? By nie czuła tego samego, co on, gdy zostawiła go jej matka? Bardzo możliwe. Widać też, że pamięta jak się sam czuł, gdy aranżowali mu całe jego życie i dlatego spotulniał. Co będę gdybać... poczytam to zobaczę ;)
Pozdrawiam ;)
Where are you?;>
UsuńW sumie to nie wiem co napisać. Chcę tylko zostawić ślad ^^ a więc Scorpius jest straszny. Już chyba wolę Dracona... tyle. Ide dalej się kurować. (chora jestem, a to dopiero wrzesień ;/)
OdpowiedzUsuńDo niedzieli!
Natalia.
Dzięki za choć ślad ;) Zawsze fajnie wiedzieć, że ktoś jeszcze przeczytał, nawet jeśli nie zawiera jakiejś szczególnej opinii. Więc jeszcze raz dzięki! ; )
UsuńScorpius będzie straszny! <3 Choć pewnie wielu osobom się to nie spodoba, mam względem niego wiele szatańskich planów ; )
Szybkiego powrotu do zdrowia <3
I do niedzieli! ;*
Całuję,
Leszczyna
Okej, wreszcie udało mi się tutaj dotrzeć, żeby nie było, rozdział przeczytałam zaraz po publikacji, jednak komentowanie odkładałam sobie cały czas na potem i tak jakoś wyszło.
OdpowiedzUsuńZwiastun jest naprawdę dobry, choć miałam dość nieciekawe wrażenia z tego typu filmikami, taki sposób zapowiedzi staje się coraz bardziej popularny w blogosferze, jak uda mi się znaleźć na necie odpowiedni program może uda mi się coś takiego stworzyć również na ZP, twój zwiastun jest bardzo dobrze dopracowany, fajnie dobrane sceny, nwm dlaczego, ale po jego oglądnięciu przypomniały mi się Igrzyska Śmierci ^^.
Cóż, motyw arystokratycznych małżeństw pojawia się bardzo często w Potterowskich Fanfickach (i nie tylko), lecz moim zdaniem, każdy autor wnosi do takich wątków coś nowego, więc nie mam nic przeciwko zeswataniu Scorpiusa z Mary, nawet jeśli Al jest w tym przypadku bezkonkurencyjny. Zastanawia mnie, dlaczego Wiktor zdecydował się zaangażować córkę w Małżeństwo z Malfoy'em, akurat wtedy, kiedy Mary poznała czym jest prawdziwe życie, dlaczego tak brutalnie skreślił jej szansę na ucieczkę z Durmstrangu, po zakończeniu szkoły.
A może w ten sposób chciał zatrzymać ją przy sobie?
Mary zdecydowanie nie ma łatwego życia i za nic nie chciałabym znaleźć się na jej miejscu. Wszyscy za nią decyduje, nikogo nie obchodzi jej zdanie, zupełnie jakby była szmacianą lalką w rękach Kruma, który nie potrafi zapanować nad swoimi uczuciami, niemniej jednak, najwidoczniej taki był twój zamiar, kiedy zaczynałaś pisać to opowiadanie.
Scorpius. Myślałam, że przynajmniej będzie starał się być miły, a tutaj proszę, wygląda na to, że młody Malfoy jest podobny do swojego ojca nie tylko z wyglądu, lecz także i z charakteru. No i nienawidzi Potterów. To nowość spośród tych wszystkich opowiadań o nowym pokoleniu, z jakimi do tej pory się spotkałam, gdzie ze Scorpiusa robią zazwyczaj najlepszego kumpla Ala i chłopaka Rose.
Idealny mąż dla Mary. Nie ma co, Wiktor, ty to masz gust.
Mary wreszcie pokazała swój charakterek. Postawiła się ojcu, jednakże gość totalnie zaskoczył mnie swoją reakcją. Zero krzyku, nic... ale po przeczytaniu nowego Prologu, zrozumiałam, że jednak troszczy się o los córki, że nie chce, aby w miłości spotkało ją takie samo rozczarowanie, jak w jego przypadku, woli wydać ją za mąż za Malfoya i mieć czyste sumienie, że zapewnił jej "dobre" oraz pełne dostatku życie. Nie chce, aby Mary popełniała jego błędy, nie chce, żeby cierpiała, jak każdy ojciec. Poza tym, mówiłam już, że uwielbiam twój styl pisania? Opisy uczuć Mary są takie naturalne i czytając je, czytelnik się wcale nie gubi. Chciałabym kiedyś pisać takim lekkim piórem, próbowałam, ale nie wyszło.
Pozdrawiam;*
Lekcja biblioteczna. Zaglądam z nadzieją, że jest nowa notka, której jeszcze nie miałam okazji przeczytać. A tu nie nic ma... Co z Tobą?
OdpowiedzUsuńGdzie nastepny rozdział ? ; ((( Twoje opowiadanie zawsze poprawia mi humor, nawet jeśli bohaterom cos nie wychodzi. Po prostu ten magiczny świat wydaje się taki "realny". Czekam na next z utęskinieniem mam nadzieję, że pojawi się szybko ! ; *
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zabierałam się do oceny bloga (http://lyraparkinson.blogspot.com/), ale zobaczyłam w bocznej kolumnie "... Krum". Pierwszy raz, zobaczyłam fanfick który był jako tako związany z Krumem. No i tak jakoś przeczytałam rozdziały, strasznie mi się spodobało. Dodaję cię u siebie na blogu do czytanych :)
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Natalie Black.
~*~http://lilypotter-szostyrok.blogspot.com/~*~
~*~http://rodzina-riddle.blogspot.com/~*~
Ja też trochę się zasmuciłam, że nie ma nowego rozdziału. Wiem, że nie zawsze możemy się wyrobić z terminem, ale mam nadzieję, że wkrótce tu coś dodasz ^^
OdpowiedzUsuńNominuje się co Liebster Blog award :D
OdpowiedzUsuńhttp://dziedziczkarodumalfoy.blogspot.com/2013/07/liebster-blog-award.html
I nadal nic nie ma. Heeej, co jest??
OdpowiedzUsuńnie wiem, powrót na tego bloga nie był dobrym pomysłem. Chyba wypaliłam się jako blogerka, co trochę mnie smuci : /
UsuńWypalilas sie? Smutne. Od tak dawna nie dalas znaku zycia...
UsuńKochana Leszczyno!
OdpowiedzUsuńChcę powiedzieć Ci, że ja też wracam ;3 I bardzo cieszę się z tego, że wróciłaś, bo naprawdę lubię Twoje opowiadanie. Tylko mam nadzieję, że ta cisza jest tymczasowa.
Bardzo przyjemnie czyta się to, co piszesz. Artykuły z gazet we wcześniejszych rozdziałach rozłożył mnie na łopatki. Kiedy wyobrażałam sobie sesję zdjęciową Mary albo jej minę po przeczytaniu artykułu, cieszyłam się jak głupia. Chociaż ogólnie rzecz biorąc to niemiło ze strony reporterów tak fałszować wywiady, z drugiej to jakiś nieodłączny element prasy w Harry'm Potterze. No i właśnie: ciekawe jest to jak łączysz takie konwenanse z nowym pokoleniem. Natomiast aranżowane małżeństwo to coś okropnego. Nie dziwie się ani Mary, ani Scorpiusowi. Ich spacer emanował niezręcznością, a chłopak zachowywał się wrednie, ale gdy poznałam powód jego zachowania, to trochę mu wybaczyłam.
Z kolei zdziwiła mnie gwałtowna reakcja Mary i to, że sprzeciwiła się ojcu. Ba! Ona go wyzwała, obraziła jego i swoją matkę, dodatkowo szpetnie przy tym klnąc. Z jeden strony to gorąco jej kibicowałam, ale z drugiej zastanawiałam się dlaczego. Czyżby coś się w niej przełamało? No a Krum też mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się po nim takiej łagodności, a także tego, że nie zareaguje ostro na "bunt" Mary.
Jednym słowem, robi się ciekawie. A ja nie mogę doczekać się pierwszego meczu Quidditcha i pierwszego zadania!
Pozdrawiam serdecznie, ja córka marnotrawna, Shady Blade, i czekam na ciąg dalszy ;D
KOcham tę historię i mam nadzieję, że z niej nie zrezygnujesz. ma w sobie duży potencjał. jestem bardzo ciekawa tego Turnieju trójmagicznego... ponadto uwielbiam twojego albusa. wróć:) zapraszam na zapiski-condawiramurs.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWróóciisszzz jeszcze????
OdpowiedzUsuńTęskni mi się za tym blogiem :(
Ja też stałam się kolejnym fanem blogu! Zawsze jak czytam ten rozdział myślę sobie: co będzie z Jamesem? Czy Draco i nasza bohaterka wila będą parą? A jeśli nie to kto? I co będzie się działo w turnieju? Teraz jednak wiem, ze warto czekać (ale nie aż tak długo)! :-) Zacznij pisać kolejny rozdział, proszę, bo umieram z ciekawości! Jestem Twoja wierną fanką do końca ( bo świetnie piszesz) i wierze, ze jeszcze coś wymyślisz.
OdpowiedzUsuńSaraHP
Błagam wróć i napisz kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPopieram, Leszczyno, wróć. :c
UsuńBardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com