Ile jeszcze błędów? Ile dróg i zakrętów?
Ile czasu byś mógł odnaleźć swój ogień?
Ile sentymentów? Ile dobrych momentów?
Proszę, chodź poukładać mi w głowie.
~Pih, „Autostradą donikąd”
~ * ~
- To tutaj – odezwałam się w końcu, kiedy dotarliśmy do auli, w której mój ojciec zbierał uczniów Durmstrangu, jeśli wydarzyło się coś ważnego. Zazwyczaj jednak odbywało się tu oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego, podczas którego tata zanudzał wszystkich swoich podopiecznych. Dziś jednak aula zmieniła się w wielką sypialnię dla delegacji z Hogwartu i Beauxbatons. Cała była zastawiona materacami z czystą pościelą, nad którymi wisiały w powietrzu imiona i nazwiska uczniów, do których na najbliższe miesiące materac należał.
- To tutaj? – spytała zaskoczona Rose, rozglądając się po auli, która miała kształt koła. Przytaknęłam na jej słowa ruchem głowy. Zrezygnowana dziewczyna podeszła do swojego łóżka i położyła się na nim, sprawdzając jego wygodność. Kiedy tylko jej głowa dotknęła poduszki, znad materacu zniknęły litery informujące, do kogo posłanie należy. – Nawet przyzwoicie, choć na dłuższą metę… No wiecie…
- Co ty gadasz, właśnie świetnie! – Lilka od razu rzuciła się na pierwsze lepsze łóżko, które jednak nie należało do nikogo z Hogwartu. Francuskie imię i nazwisko rozpłynęło się w powietrzu, ale dziewczyna nic sobie z tego nie robiła. Rozpłaszczyła się jeszcze bardziej na materacu, a z jej ust nie schodził uśmiech.
- Weź pod uwagę, że mamy tu spać jakieś sześć-siedem miesięcy.
- Rose, ty zawsze tylko marudzisz… Tylko raz jesteś dzieckiem!
- Wcale nie jestem dzieckiem!
- Ale rzucać jedzeniem w stołówce to być się chciała! – Lily użyła trafnego argumentu, bo jej kuzynka momentalnie się zamknęła. W tej samej chwili swoje łóżka zajęli uczniowie Hogwartu, których nie znałam z imienia. Dwóch miało zielone krawaty (jeden z nich dostał jakąś godzinę temu płonący prezent od Freda i Iana), dwóch niebieskie i dwóch żółte. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że moi nowi znajomi posiadali w większości krawaty koloru czerwonego, jedynie Rose nosiła granatowy. Zastanawiałam się, od czego one zależą, ale nie miałam odwagi pytać. Może to jakaś tajemnica?
- Kolacja, z tego co wiem, będzie o dziewiętnastej. Przyjdę po was na nią, okey? – spytałam, nie chcąc im dłużej przeszkadzać. Huncwoci, czy jak tam oni cię inaczej tytułowali, zaczęli już rzucać się poduszkami. Zaraz dobiegła do nich Lily, a i nawet Rose, gdy dostała w końcu elementem pościeli w głowę, poddała się wirowi walki. Tylko Albus siedział na swoim materacu, obracając w dłoniach jakieś małe pudełeczko.
- Nie chcesz z nami zostać? – Lily wychyliła głowę spod poduszki, którą przyłożył jej do twarzy Fred.
- Nie, dzięki. – Nie lubiłam takich klimatów. Wolałam często zwykłą rozmowę od głupich zabaw, a tym bardziej z osobami, które dopiero co poznałam.
- Chodź, nie marudź! – Poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę. To był James. Ciągnął mnie w kierunku starcia na poduszki. Ledwo co wyrwałam swoją dłoń.
- Naprawdę dzięki. Ale wrócę do was przed kolacją. I opowiem wam wtedy, jak z lekcjami. A wasze kufry powinny zostać tu przywiezione, jak będziemy na kolacji. Skrzaty się tym zajmą, bo mogą się teleportować – oznajmiłam szybko, pragnąc już opuścić aulę. – Zaraz będą tu baletnice, więc…
- Kto? – przerwał mi Ian.
- No dziewczyny z Beauxbatons – wytłumaczyłam. Zapomniałam, że określenia „baletnice” używaliśmy najprawdopodobniej tylko w Durmstrangu. – W każdym razie, niedługo tu przyjdą, to też ich sypialnia, więc… - Spostrzegłam, jak James, Fred i Ian zatarli ręce i wymienili radosne uśmieszki. Straciłam wątek. – Postarajcie się niczego nie zniszczyć i nie zrobić bałaganu – poprosiłam i z ulgą wymaszerowałam z pokoju. Nie omieszkałam nawet głośno odetchnąć po wyjściu z pomieszczenia.
Nie zdążyłam jednak minąć pierwszego zakrętu, gdy ktoś złapał mnie z tyłu za kawałek szaty. Już myślałam, że to znów James czegoś ode mnie chce, więc odwróciłam się zrezygnowana, w głowie układając wymówkę, dla której musiałabym go w tej chwili zostawić. Niestety, nie wymyśliłam nic lepszego niż projekt z wróżbiarstwa, więc z ulgą przyjęłam fakt, że to wcale nie James mnie zaczepił, a jego młodszy brat. Nie ukrywałam jednak swojego zdziwienia. Albus wydawał mi się na tyle zamknięty w sobie i samodzielny, że nie szukałby nigdy żadnego towarzystwa.
- Coś się stało? – spytałam spokojnie, ale dość cicho.
- Chciałbym znaleźć jakieś spokojne miejsce, w którym nikt by mi nie przeszkadzał.– Potwierdziły się moje przypuszczenia – Albus nie należał do osób towarzyskich. – Nie zniosę takiego szmatu czasu z tą całą hałastrą – przyznał się chłopak. Ja też bym nie zniosła, pomyślałam wtedy, więc doskonale zrozumiałam chłopaka. Zastanowiłam się przez chwilę nad odpowiednim miejscem, a do głowy wpadła mi tylko jaskinia w górach. Szło się tam rzeczywiście z dwadzieścia minut, a w samym miejscu nie dało się wysiedzieć bez ciepłego płaszcza, ale były nieopisane plusy tej kryjówki – praktycznie nikt nie zapuszczał się w tamte rejony.
- Jeśli chcesz, mogę cię zaprowadzić do… takiej jaskini w górach. Nie brzmi to może za dobrze, ale…
- Nie ma nic bliższego? No i… chyba raczej nie jestem aż tak wytrzymały na wasze mrozy…
W odpowiedzi pokiwałam mu tylko przecząco głową i rozłożyłam ręce.
- Przepraszam. Ja mam swój własny pokój, więc w sumie rzadko szukam jakichś samotnych miejsc…
- Masz swój własny pokój? – ożywił się do tej pory zrezygnowany Albus. – A masz tam okno?
~ * ~
Nie wierzyłam własnym oczom, własnym uszom, własnemu węchowi. Pomijając wizyty ojca, raczej nikt nie odwiedzał mnie pojedynczo w moim pokoju. Czasem chłopaki z mojego wydziału zrzucali mi się całą grupą, aby powalić się swoimi wielkimi cielskami na moje drobne łóżko, i leżeli na nim dopóki im się nie odwidziało. Fakt, miałam kiedyś chłopaka. Było to w piątej klasie. Sama nie wiedziałam, czy go kochałam, czy też nie, ale miałam nadzieję, że kiedy będę w związku, co poniektóre chłopaki ze szkoły wreszcie się ode mnie odczepią. Niestety, nie miałam racji. Podziwiałam ich końskie zaloty częściej niż przed tym, jak dowiedzieli się, że nie jestem już wolna. Jedynym plusem był fakt, że Borys traktował osoby, które mi się naprzykrzały, po męsku – rzucał w nie jakieś mało sympatyczne zaklęcia. W każdym razie, zmierzałam do tego, że nawet Borys nie przesiadywał u mnie zbyt często w pokoju. Wolałam siedzieć z nim w bibliotece albo na świetlicy – jakoś tak czułam się lepiej, gdy wokół byli inni, nie tylko on i ja.
Ale Kurt… Tak, Kurt zdecydowanie zasługiwał na zaproszenie do mojego pokoju, lecz raczej z niego nie korzystał. Nie mieliśmy czasu na częste spotkania, rozmawialiśmy więc na niektórych lekcjach, na przerwach, podczas nauki w bibliotece. Jeśli już naprawdę potrzebowaliśmy porozmawiać szczerze i bez świadków, chodziliśmy do jaskini, którą zaproponowałam wcześniej Albusowi. Zresztą, to właśnie my ją odkryliśmy. Wcześniej była zastawiona taką ilością kamieni, że wejście do niej było zwyczajnie niemożliwe.
- Chcesz jednego? – Albus stanął przede mną, gdy zamknęłam drzwi wejściowe do mojego pokoju, i oferował mi coś, co schowane było w małym kartoniku z angielskim napisem, którego jednak mimo dobrej znajomości obcego języka, nie potrafiłam zrozumieć.
- Co to? – odezwałam się, wpatrując się pytająco w znajdujące się tak blisko pudełeczko. Albus szybko odwrócił się wraz z nim, śmiejąc się głośno. Zrobił parę kroków do przodu, otworzył okno i wychylił przez nie głowę, spoglądając w dół. Dopiero kiedy zauważył, że nikogo na dole nie ma, wyjął z opakowania coś podłużnego, a następnie włożył to coś między wargi. W końcu wyjął z kieszeni różdżkę, aby wyczarować na jej końcu mały płomień. Zbliżył go do tego, co wyjął z opakowania, a wciąż miał w ustach, podpalając końcówkę, aż w końcu cofnął zaklęcie.
- To? – wyjął z buzi dymiący się przedmiot, a z ust wydmuchał delikatnie dym. – Nie mów, że u ciebie w szkole się nie pali? – Oparł się o mój parapet. Zaprzeczyłam jego słowa ruchem głowy. – U nas w sumie też nikt nie pali, ale… czasem chyba trzeba odstresować. Szczególnie, gdy za ojca ma się dyrektora, brata szkolnego Huncwota i podrywacza, a siostrę hogwartcką piękność. – Nic nie odpowiedziałam, więc po chwili chłopak kontynuował: - Pewnie nawet nie wiesz, jak to jest. Nie masz rodzeństwa, jesteś sławna, zapiszesz się w historii Durmstrangu na zawsze, dostałaś nawet od Merlina urodę…
- Denerwuje mnie, że ludzie myślą, że ja chcę tej sławy. Albo że moje życie usłane jest różami – odważyłam się odpowiedzieć, bo rzeczywiście te dwa fakty wyprowadzały mnie z równowagi.
- Ironią jest to, że jak ktoś ma sławę, to jej nie chce, a jak ktoś ją chce, to jej nie ma. Wyobraź sobie, że reprezentantem Hogwartu w Turnieju Trójmagicznym na dziewięćdziesiąt procent będzie mój brat, James, który potrafi robić z siebie jedynie debila. Każdy inny kandydat ma dokładnie jeden procent, w tym ja. Nie mam więcej nadziei, że zostanę wybrany. Reprezentantem będzie James, który nie potrzebuje ani pieniędzy, ani sławy, ani umiejętności, ani doświadczeń. Robi to dla zabawy. Nawet przyjechał tu z kumplami tylko po to, żeby sobie pomieszkać przez jakiś czas w Durmstrangu i popodrywać panny z Beauxbatons, Turniej Trójmagiczny traktuje pobocznie.
- Skąd więc wiesz, że zostanie wybrany?
Albus uśmiechnął się pod nosem. Podszedł do mnie i podał mi to, co wcześniej miał w ustach, szepcząc w moim kierunku „papieros”. Złapałam przedmiot drżącą dłonią i przez chwilę wahałam się, aby włożyć go do ust.
- A dlaczego ty zostaniesz wybrana?
Zaskoczył mnie. Parsknęłam śmiechem. Czy każdy już pogodził się z myślą, iż to ja będę reprezentantem Dursmstrangu?
- Dlaczego nikt nie dopuszcza do siebie wiadomości, że może ja wcale nie wrzucę swojego zgłoszenia do urny? – spytałam, siląc się na spokój. Rozmowa niezmiernie mnie krępowała i odbierała swobodę.
- Nie wiem, dlaczego nikt, ale wiem, dlaczego ja. Widzę, jaka jesteś z charakteru. Złamiesz się. Wrzucisz to zgłoszenie. Za duża presja otoczenia – uśmiechnął się blado. Wyjął spomiędzy moich palców dymiącego papierosa i, kiedy zupełnie się tego nie spodziewałam, włożył mi go do moich lekko otwartych ust. Zaskoczona tym, zaczęłam się dusić dymem. Położyłam automatycznie dłoń na mostku, próbując odchrząknąć cały ten syf, który wleciał do moich płuc. – Nawet nie zdążyłaś się zaciągnąć… - stwierdził Albus zrezygnowany. Włożył papierosa z powrotem do swoich ust i skierował swoje kroki do moich drzwi. Otworzył je szybko i przekroczył próg mojego pokoju. – Ludzie wybiorą was przez nazwisko. Nazwisko jest kluczem do wszystkiego. A ja miałem pecha, że urodziłem się po Jamesie, tyle. Do zobaczenia na kolacji.
Zostawił mnie oszołomioną, stojącą na środku mojej sypialni, trzymającą wciąż jedną dłoń na mostku, a drugą sprawdzającą, czy ten cały „papieros” zostawił coś na moich ustach. Czułam się niesamowicie dziwnie. Nie dlatego, że przed chwilą miałam pomiędzy wargami coś, co myślałam, że mnie udusi. Raczej dlatego, że ktoś w końcu powiedział na głos to, o czym tak bardzo obawiałam się myśleć.
~ * ~
Grzebałam widelcem w swojej rybie, jakbym była najgorszym sadystą po tej stronie słońca. W mojej głowie kłębiło się pełno myśli zagłuszanych właśnie przez głośne rozmowy Lily z Rose o kolegach z mojej szkoły. Czasami leniwie podnosiłam oczy znad swojego talerza, by upewnić się, czy moje nowe koleżanki pokazują na tych chłopaków, o których myślę. Czasem załamywałam ręce nad ich gustem i próbowałam im odradzić ewentualne próby zapoznania się z niektórymi uczniami Durmstrangu.
Złapałam się na tym, że mimowolnie odsunęłam się krzesłem od Albusa, zbliżając się trochę do Lilki. Nie zerknęłam ani razu w jego stronę, ani nawet nie spojrzałam na niego kątem oka. Czułam się… głupio? Tak, to chyba dobre określenie. Miałam wrażenie, że młody Potter ma mnie za idiotkę, która nawet nie wiedziała, czym jest ten cały „papieros” ani nie potrafiła bezpiecznie się nim zaciągnąć. Nie, stop! Ona w ogóle nie potrafiła się nim zaciągnąć, czy niebezpiecznie, czy nie. Dodatkowo wmawiał mi usilnie, że wrzucę to głupie zgłoszenie, z którym nie chciałam mieć nic wspólnego. Miałam go dość.
- Marybeth, mogłabyś podać szarlotkę? – Spojrzałam na Jamesa, który uśmiechał się właśnie do mnie miło, przekrzywiając lekko głowę, a następnie przeniosłam swój wzrok na jabłecznik, który stał w połowie stołu – obydwoje z Jamesem mieliśmy do niego taką samą drogę, był na wyciągnięcie ręki.
- Okey, ale… - zaczęłam zaskoczona. Nie podejrzałam, aby był leniwy. Raczej…
- Zaryw na szarlotkę, James? Staczasz się. – Albus uśmiechnął się pod nosem, nakładając sobie na talerz jakąś sałatkę.
- I kto to mówi, frajerze?
- Jakoś tę Francuzkę w auli ładniej podrywałeś – mruknął młodszy z braci, sięgając po widelec. W międzyczasie upił łyka herbaty z mlekiem i, jakby znajdował się w drogiej restauracji, wytarł wargi kantem chusteczki spod swojego talerza.
James zagryzł wargę i spojrzał na Albusa, jak gdyby chciał zabić go wzrokiem. Nie chcąc być zamieszana w ich rozmowę, choć wiedziałam, że poniekąd byłam, znów zaczęłam grzebać widelcem w swojej rybie, czując, jak ssie mnie w żołądku z głodu. Czy to możliwe, aby być głodnym a jednocześnie nie posiadać apetytu i ochoty na jedzenie?
Potter w końcu sam sięgnął po ciasto, widząc, że z mojej strony nie doczeka się żadnej reakcji.
- Proszę, jaki samodzi… - zaczął Albus, ale nie pozwoliłam mu skończyć.
- I jak, zgłoszenia już wrzucone? – przerwałam szybko, unosząc wzrok znad swojego talerza i spoglądając z nadzieją na Freda, Iana i Jamesa, żeby podtrzymali rozmowę. Na szczęście wszyscy troje włączyli się do konwersacji. James z chęcią przyjął propozycję zmiany tematu.
- Wszyscy z Hogwartu już wrzucili – oznajmił pierwszy, jako że przedtem jego koledzy potwierdzali moje słowa niewerbalnie, przytakując mi energicznymi ruchami głowy.
- Mów za siebie – odezwała się w końcu Lily. – Ja nie startuję, oczywiście – wyjaśniła mi od razu. Zrobiłam zaskoczoną minę. Już chciałam pytać dlaczego, gdy do odpowiedzi na moje niezadane przedtem pytanie wyrwała się Rose.
- Lily nie ma siedemnastu lat. Chodzi dopiero do piątej klasy i zdaje Sumy w tym roku. – Słowa brązowowłosej spowodowały, że mimowolnie zmierzyłam wzrokiem Potter od stóp do głowy. I pomyśleć, że przedtem wydawała mi się być nauczycielką… Ba! Wciąż wyglądała na przynajmniej dwadzieścia lat, nigdy nie dałabym jej mniej.
- W każdym razie, wrzucili wszyscy z Hogwartu oprócz Lily – poprawił się James, przygryzając kawałek spieczonego na ogniu chleba.
- Ale, w takim razie, dlaczego, Lily, tu jesteś? Przecież mogli tylko przyjechać ci, którzy chcieli składać kandydaturę… - wyrwałam się ze swoim pytaniem. Zwyczajnie mnie to interesowało.
Lily spojrzała na mnie znacząco i wskazała nożem, który do tej pory obracała w dłoni, na swojego ojca, który siedział już przy stole nauczycieli i był zupełnie pochłonięty rozmową z dyrektorką Beauxbatons. Następnie dziewczyna wymownie odchrząknęła i powiedziała:
- Jestem pomocą dla zawodnika, który zostanie wybrany. Zapisałam się dobrowolnie jako sługa reprezentanta.
Nic nie odpowiedziałam. Ciekawa byłam tylko, ilu pełnoletnich uczniów Hogwartu, chciałoby być teraz na jej miejscu i mieć możliwość choć wrzucenia swojego zgłoszenia do wielkiej urny Turnieju Trójmagicznego.
Niestety, na tym skończyła się nasza rozmowa, ponieważ chwilę po swojej wypowiedzi ruda dostała skórką od pomarańczy w nos. Dziewczyna rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, znów poszukując wzrokiem ojca, ale ten wciąż robił to, co chwilę temu, więc złapała za dwie lekko spalone grzanki, które po kolei wylądowały na głowie jej kuzyna, a następnie brata. James momentalnie sięgnął po grzbiet ryby z ogonem ze swojego talerza i wycelował nim w siostrę, która w tej samej chwili czmychnęła pod stół.
- Jeśli cokolwiek trafi we mnie, nigdy nie dam wam spisać żadnego zadania domowego! – ostrzegła lojalnie Rose kończąca szybko swoją kolację. Chciała jak najprędzej ulotnić się z zagrożonego bitwą pola.
- I tak nigdy nie dajesz – mruknął James, rzucając w nią fragmentem marchewki z sałatki. Brytyjka zrobiła jednak w porę unik. Ja nie miałam tego szczęścia. Za pierwszym razem dostałam od Iana grzanką w czoło, a za drugim rzucona przez Jamesa łyżka idealnie wpadła do mojego talerza z nalaną, ale nierozpoczętą zupą, która stała zupełnie obok rozgrzebanej ryby, obryzgując mnie gęstym płynem. Zerknęłam z pewnym podirytowaniem na swoją ubrudzoną czerwoną szatę, a potem przeniosłam wzrok na czarnowłosego. Ten wskazał tylko na powrót na łyżeczkę. Znów zaszczyciłam ją spojrzeniem, ale dopiero teraz dostrzegłam, że wokół miejsca do trzymania została owinięta serwetka. Zdjęłam chusteczkę z łyżeczki i rozprostowałam ją w dłoniach. Nie zdążyłam jednak przeczytać jej treści, bo gdy nad głową Albusa przeleciał kawałek ziemniaka z zupy, chłopak wstał od stołu i bez słowa od niego odszedł.
- Ja też już będę szła – oznajmiłam szybko, wiedząc, że to jedyna i niepowtarzalna okazja, żeby wykręcić się z bitwy na jedzenie, póki ktokolwiek z nauczycieli ją zauważy i będą z tego problemy. Kiedy jednak podnosiłam się z krzesła, napotkałam wzrok Kurta. Chłopak musiał przypatrywać się temu, co robiłam, już od paru minut. Moje poczynania skomentował długim zaprzeczającym ruchem głowy i nieciekawym grymasem na ustach. Nie obchodził mnie już.
Nagle Albus zatrzymał się, jakby wiedział, że za nim idę, i powiedział cicho:
- Jeśli to od Jamesa, to unosi się na granicy kiczu i żalu.
Znów rozprostowałam karteczkę.
Masz piękne oczy.
- Znasz swojego brata na wylot – przyznałam, przełykając głośno ślinę, jakby złapano mnie na gorącym uczynku. Nienawidziłam swoich adoratorów. Czasem chciałam być największą brzydotą po tej stronie słońca.
~*~
Sezon na chorowanie uważam za otwarty! <3
Jeny, nie mogę się wdrożyć w życie szkolne… Wciąż żyję wakacjami. Mam nadzieję, że to szybko minie, bo już mnóstwo sprawdzianów zapowiedzianych.
A wiecie, że zostałam lektorem w kościele? Hah, musiałam się pochwalić ^ ^
Świetny rozdział xDDD.
OdpowiedzUsuńDobrze mi się czytało, serio ^^. Cieszę się, że Mary chyba zaczyna kumplować się z Hogwartczykami. Fajnie oddajesz Potterów; James to taki raczej podrywacz i dość popularny typ, z kolei Albus jest raczej nieśmiałym marzycielem. Nie dziwię się, że szuka sobie jakiegoś ustronnego zakątka, ja na jego miejscu też bym chciała, bo nie należę do zbyt towarzyskich osób. Jedyne, co mi tu nie pasuje, to to, że Al pali papierosy. Raczej trudno mi sobie wyobrazić, żeby taki grzeczny chłopak miał taki nałóg, w dodatku bardzo mugolski.
Ale fajnie wyszła ich rozmowa. Ciekawa jestem, czy faktycznie wybiorą Jamesa, to w sumie dość prawdopodobne, ale może akurat nas zaskoczysz?
Fajna była też ta scena z bitwą na poduszki xD. Zawsze chciałam wziąć udział w czymś takim, ale jakoś nigdy nie było okazji.
I widzę, Rose jest w Ravenclawie? Super, wiesz że uwielbiam ten dom xD. I jestem ciekawa, jaką rolę w tym opowiadaniu odegra Lily i czy też będzie tam wredna jak w D-N, czy raczej nie.
Fajnie, że wrzuciłaś już nowy rozdział ^^.
Mnie Rose najbardziej do Ravenclawu pasuje ;) Ewantualnie Slytherinu, ale ta Rose idealnie wkomponowywuje się w grupę Krukonów. Ani trochę nie pasuje mi za to do Gryffindoru. Moim ulubionym domem też jest Ravenclaw <3
UsuńNie, Lily jest raczej tłem, postacią, która ma ubarwić fabułę, dodać czasem trochę komizmu itd. Chyba że mi się odwidzi, to Lily dostanie jakąś szczególną rólkę ^ ^
Hah, ja kiedyś brałam w takim czymś udział. Pamiętam, że ostatecznie leżałam przygnieciona na podłodze przez samych ciężkich chłopaków, tworząc jak gdyby kanapkę i błagając ich ostatkiem sił, żeby ze mnie w końcu zeszli! ;D
Wiedziałam, że 3/4 czytelników wypomni mi te papierosy. Albus nie pali często, co było wspomniane. Tylko kiedy ma nerwowe, trudne chwile. Teraz taka nastała.
Grzeczny to nie może? ;)
Całuję i dziękuję za wizytę, komentarz i opinię. Oraz gratuluję po raz kolejny pierwszego miejsca ;)
Leszczyna
ministrantka (czy tam bielanka, nie wiem jak to się mówi) - lektorka, czy po prostu ktoś, kto czyta? ;)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział, ciekawy. ;) Albus niesamowicie mnie intryguje. Ogólnie jestem strasznie ciekawa rozwoju sytuacji!
jakbyś mogła informować mnie teraz na moim drugi blogu, grafitowe-niebo, bo na razie nie będę za bardzo wchodzić na esthersnape, nie mam weny i czasu.
oficjalnie jestem lektorką z dodatkowymi obowiązkami ministranta ;) Np. na razie opanowywuję na większych mszach obowiązki ministranta, wdrażam się w to ;D A na mniejszych czytam. Dopiero raz czytałam, bo się muszę oswoić z tym ;D Wczoraj List do Kolosan, o ile się nie mylę ;D
UsuńOkey, nie ma sprawy. Choć w sumie szkoda, że rezygnujesz z esthersnape :/
Całusy!
Leszczyna
Wszystko mi się bardzo podobało ;)
OdpowiedzUsuńTak to już niestety jest, że jak się słyszy od kogoś prawdę to jest strasznie głupio i nie chce się rozmawiać z tą osobą. Bardzo mi się podobała ich rozmowa, naprawdę ;)
Tak dobrze mi się czytało ten rozdział, że nie zauważyłam nawet, że jest on dość długi, 2715 słów to nie przelewki.
Dobrze że co jakiś czas zaglądam na blogi, które czytam, bo zauważyłam, że jeszcze nie dopisałaś mnie do listy, gdzie informujesz o nowościach ;)
Z jednej strony bardzo fajnie, że oni się tak ciągle bawią, z drugiej to trochę irytujące, tacy bez problemów.
Zapomniałam dodać, że bardzo podoba mi się przedstawienie Harry'ego, taki widać, że jest wielki, jednak dla dzieci chce jak najlepiej, drugą wspaniałą kreacją jest Albus i mam nadzieję, że kiedyś coś między Mary, a nim zaiskrzy ;))
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ;)
Dziękuję za wizytę, komentarz i opinię ;)
Usuńhah, nawet nie wiedziałam, ile ma słów ;) W sumie nie orientuję się, czy to dużo czy mało słów, ale jeśli dużo, to serdecznie dziękuję ;) Cieszę się, że udalo mi się tyle napisać.
Tak, muszę zaktualizować listę i poinformować osoby (w końcu :/) i zaktualizować zakładki i nadrobić zaległości, bo znów mi się nazbierały. Kurde, ja naprawdę wciąż żyję wakacjami. Kiedy mi to przejdzie? ;D Chciałabym, aby przeszło mi tu i teraz.
Na razie są bez problemów, bo dopiero przyjechali do Durmstrangu ;D Problemy dopiero się zaczną ;3
Cieszę się, że podobają Ci się kreacje Harry'ego i Albusa. A co do Albusa i Mary to milczę jak grób <3
Całuję,
Leszczyna
Okey, dzięki za informację ;)
UsuńNareszcie ! NIemogłam się doczekać tego rozdziału;) Rozdział świetny, z humorem, lekki i ciekawy. Reprezentantem Hogwartu zostanie Al chyba że zostaniesz przy tym co wszyscy mówią : że to będzie James. Znalazłam jeden maly minus w tym rozdziale( nie nie chodzi o Ala palącego fajki). Czemu dodajesz co dwa tygodnie??! Ja chcę co tydzień ;) Bo wytrzymać nie mogę jak tak rzadko są notki dodawane. Pozdrawiam i Gratuluje zostania lektorem, Akolorowa
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za wizytę, komentarz, opnię i gratulacje ;)
UsuńDodaję co dwa tygodnie, bo w przeciwnym razie bym się nie wyrobiła ;D Mam zbyt dużo pozalekcyjnych zajęć, dodatkowo szkoła daje nieźle w kość w tym roku (czy raczej plan lekcji i jego "zajęcia dodatkowe, na które TRZEBA chodzić"), poza tym chcę w końcu rozpocząć pracę nad własną autorską historią ;)
Hah, jesteś pewnie nieliczną, która nie przyczepiła się o fajki ;D Jestem pewna, że będzie wiele osób, którym ten mały szczegół nie będzie się podobał, ale ja go lubię i zdając sobie sprawę z jego konsekwencji, wprowadziłam go ;D
Całuję!
Leszczyna
Uwielbiam fragment, gdy Albus jest w pokoju Mary <3 Młody Potter bardzo dobrze rozumie myśli i obawy panny Krum. Strasznie zaintrygował mnie Albus. Zupełnie inny, niż James, ale gdybym miała wybrać, którego z nich wolę, musiałabym się dłużej zastanowić. ^^ James przypomina swojego dziadka, więc mam do niego słabość, a Albus... Taki spokojny, zrównoważony... Ech, dobra, nie wiem, którego wolę. ;p
OdpowiedzUsuńMoże ten liścik i był kiczowaty, ale za to jaki słooodki. xd Zastanawia mnie, czy James po prostu traktuje Mary jako swoją kolejną zdobycz, czy rzeczywiście mu się spodobała. Obstawiam pierwszą opcję ;D
Uwielbiam twoją Lily! Zupełnie inna niż na DN :) Gdyby Mary zaczęła częściej przebywać w jej towarzystwie, może stałaby się bardziej otwarta, odważniejsza... No cóż, zobaczymy :D
PS. Jeszcze raz dziękuję za spotkanie <3 Było świetnie! :)
Ściskam,
Ja też jeszcze raz dziękuję <3 Kiedyś musimy je powtórzyć! ;P
UsuńHah, powiem szczerze, że też przekonałam się do Lily i polubiłam ją ^ ^
Cieszę się, że fragment z Albusem wyszedł przyzwoicie, dla mnie był naciągany, ale nie wiedziałam, jak go poprzerabiać, więc zostawiłam w aktualnej wersji.
Hah, kiczowate równa się zazwyczaj słodkie <3
Całuje,
Leszczyna ;*
Tak, koniecznie <3
UsuńAch, i zapomniałam dodać, że niezmiernie podoba mi się to, że Albus pali ^^ Niezdrowy nawyk, ale jednak, jak przeczytałam, że z niego taki palacz, to mnie rozczulił :D
Ja nienawidzę papierosów, ale Albus niech sobie pali ;) Hah, ja w sumie nie lubię jak chłopaki palą... Takie mi się to wydaje, że to robią dla szpanu zazwyczaj ;)
UsuńHaha, James podrywa Mary *___*
OdpowiedzUsuńOgólnie to strasznie mi się ten rozdział podobał. I, oficjalnie oświadczam, że od dzisiaj Albus zostaje moją ulubioną postacią Twojego opowiadania. Naprawdę mi zaimponował - był taki, sama nie wiem jak to określić... prawdziwy? I spostrzegawczy, dobrze widział, co trapi Mary.
Trochę się na Jamesie zawiodłam, ale tylko odrobinę - myślałam, że będzie ciut dojrzalszy, ale ta niedojrzałość dodaje mu trochę uroku, więc się nie czepiam. :D Karteczka rządzi, hahaha, Albus miał rację, trochę kiczowata, ale za to jaka pocieszna. ^^
Nie mogę się doczekać, kiedy zostaną wybrani reprezentanci domów i zacznie się cały Turniej. Jestem baardzo ciekawa, jak on będzie wyglądał i jakie wymyślisz zadania - znając Ciebie na pewno nas zaskoczysz.
Czekam z niecierpliwością na Nagrobek 7 i życzę dużo weny. <3
Pozdrawiam!
Wena na pewno się przyda, dziękuję;) Dzięki również za wizytę, komentarz i opinię ^ ^
Usuńem, reprezentantów, z tego co pamiętam, poznacie już w Nagrobku 8. Pierwsze zadanie natomiast ma miejsce w ... 18. Przepraszam, nie chciałam. Za bardzo mi się fabuła rozwlekła. Mam jednak nadzieję, że do pierwszego zadania nie będzie się nudzić - zapewniłam choć jeden, w moim mniemaniu, interesujący wątek ;D
Kiczowata jest, bo miała być. Ale moim zdaniem kiczowate równa się słodkie, bynajmniej w tym przypadku ;)
Och, ja właśnie sobie takie Jamesa wyobrażałam - beztroski, niedojrzały, wiecznie pochłopnięty durnymi sprawami ^ ^
Całuję!
Leszczyna
Mój Boże... Gdyby tylko taki Albus istniał... ^^ Zdecydowanie wolę młodszego z braci.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - przyjemnie się go czytało ;) Szybko, ale miło. Nie wiem, co tu więcej powiedzieć. Rose jest taka... No, wolałam ją w Dowieść Niewinności. Tu jest za grzeczna. No, ale cóż... Grzeczny ktoś być musi. Fajnie, że James podrywa Mary ;) Ciekawi mnie, jak to się dalej pociągnie. Chciałabym, żeby to Albus reprezentował Hogwart i żeby zginął xD Tak - niech umrze, proszę. To będzie takie... romantyczne xD Ale rób jak chcesz - wszystko, co napiszesz zapewne mi się spodoba ;)
Ja zupełnie nie ogarniam, że już szkoła. Te wakacje minęły tak szybko... I gratuluję zostania lektorem! ;) Nie mam pojęcia, na czym to polega ;P Dawno nie było się w kościele, oj dawno...
Buziaki i weny!
Rilla ;*
Hah, ja tam bardziej przepadam za Jamesem, Albus mnie trochę drażni ;D Ja już czuję, że bym się z nim nie zakolegowała - jest zbyt oschły w pierwszych kontaktach, uważający się często za kogoś lepszego, ale ukrywający się w szarym tle.
Usuńhahaha, chcesz mi zabić Albusa? A kto wgl powiedział, że Albus bd z Marybeth? Albo że się w sobie zakochają? ^ ^
Ja potrzebuję kubła zimnej wody, bo ten rok bd pracowity, a ja wciąż się lenię :/
hahaha, mam te same obowiązki co ministrant + dodatkowo czytam czytania, wiesz Stary Testament, listy, ewentualnie modlitwę powszechną ^ ^
Całuję i dziękuję!
Leszczyna ;*
Niech będą sobie przyjaciółmi, ale śmierć Albusa... Mmmm... To by było coś ;P
UsuńJa już trochę ruszyłam - dowalili nam już mnóstwo kartkówek i musiałam się ogarnąć. Co nie znaczy, że się nie lenię :P
Oł, to już wiem, o co w tym chodzi ;) Kiedyś też czytałam różne fragmenty, ale to było dawno. Jakoś w podstawówce, kiedy jeszcze w miarę regularnie uczęszczałam na Msze Święte. Teraz to tylko rekolekcje, śluby, pogrzeby, święcenie koszyczka itp. Ale za rok bierzmowanie więc nadrobię zaległości ;)
Buziaki,
Rilla
PS w ogóle założyłam bloga. Nie wiem ile przeżyje, ale założyłam xD immortality-gate.blogspot.com gdyby chciało Ci się zajrzeć ;)
Ja się wreszcie rozruszałam ;) A przynajmniej tak mi się wydaje ^ ^ Też mam tyle teraz rzeczy, że wreszcie zaczęłam się ogarniać, najwyższa pora, bo potrzebowałam aż miesiąca.
UsuńAle nie idzie mi tak źle. Ja zazwyczaj początki roków mam fatalne, a tu się jakoś udało ogarnąć ^ ^
ja właśnie w podstawówce uczęszczałam tak od rekolekcji do ślubu, od ślubu do pogrzebu ;) A od drugiej gimnazjum uczęszczam regularnie.
Ej, a teraz nie jest tak, że przygotowania do bierzmowania zaczynają się w drugiej gimnazjum? Bo u mnie w mieście tak jest. Ale to może tylko w mojej diecezji.
O, fajnie, że coś zalożyłaś! PEwnie, że chce mi się zajrzeć, już wbijam ^ ^
Motyw rzucania się żarciem motywem przewodnim notki widzę :D James jest oczywiście sobą; a raczej małą kopią swojego dzadka. A za to Albus - po prostu awww, nic tylko go przytulić i w ogóle obcałować. Zazdrsony jest o brata i tego nie kryje. Ale jakoś... nie wiem, wydaje mi się, że może się zaskoczyć, bo skoro to jury [ ze szkół tak?] dobiera zawodników to wydaje mi się, że Harry Potter by interweniował. Chyba widzi, że James nie należy do odpowiedzialnych no i z własnego doświadczenia widział, że sława w tak młodym wieku może być uciążliwa. Poza tym to jego dzieci, do cholery, chyba widzi co się dzieje?
OdpowiedzUsuńJakoś nie widzi mi się James w parze z Marybeth. Po prostu... No nie, nie pasują do siebie. Już Albus bardziej by pasował.
Mi też trudno jest się przestawić, jeszcze dziś wróciłam z ostatniej wycieczki klasowej i w ogóle jakoś... jeszcze czuję te wakacje, no. Ale nie, trza się do roboty wziąć, nie ma tak lekko!
Hahaha, no to gratuluję awansu społecznego, hahaha xD
Pozdrawiam i czekam na następny! :D
hah, no pewnie ;) Ja zawsze chciałam wziąć udział w wielkiej bitwie na żarcie - takiej jak w amerykańskich serialach. Niestety, nigdy nie było okazji... To sobie przynajmniej początek takiej opisałam ;)
Usuńbuu, ja też nie widzę Jamesa z Mary. Dwie zupełne przeciwności. Ale w sumie kto powiedział, że Mary będzie z którymkolwiek z Potterów? ^ ^
ah, ty jeszcze miałaś klasową wycieczkę! Ja strasznie bym chciała mieć teraz w ostatnim roku, ale nic się na to nie zapowiada, noooo. A ja chcę! <3
Ja też czuję jeszcze wakacje i to mi przeszkadza... W ogóle, Ty bierz się koniecznie do roboty, bo już niedługo matura! (przypominają Ci o tym wszyscy nauczyciele w szkole, dlatego postanowiłam, że i ja podenerwuje Cię tym zdaniem ;P)
Hah, no, awans społeczny <3
Całuję,
Leszczyna
Biorę się biorę, dziś nawet rozwiązałam parę zadań dodatkowych z matematyczki, maj laf :D
UsuńNoo, też chciałam się porzucać tortem, ale to jakoś nei w polskich zwyczajach. No i sprzątanie nie byłoby już takie fajne, więc najlepiej to zrobić na dworze... xD Ale nie ma chętnych hahaha xD
No ee... samo tak się jakoś nasuwa patrząc na zakładkę bohaterowie... i w ogóle xD Ale nie miałabym nic przeciwko gdyby nie spiknęła się z którym z Potterów, to trochę oklepane :)
Ach, matematyka <3 Mam cztery matematyki prawie pod rząd w czwartki (najpierw dwie, potem wf, potem kolejne dwie), więc ja tam w sali matematycznej (czy raczej w sali od Przysposobienia Obronnego, w której mamy od trzech lat matematykę xD) mam romans pierwszej klasy <3
UsuńW sumie rzeczywiście zakładka "bohaterowie" mówi dużo o hierarchi bohaterów. Ale kurde ja nigdy nie potrafię z niej zrezygnować, uwielbiam te zakładki, choć mają wielu przeciwników ;P
Całuję,
Leszczyna
Trochę denerwujące jest zachowanie Albusa. Tak jakby był ponad nimi wszystkimi. Co prawda Huncwoci zachowują się nieco dziecinnie, jednak nie usprawiedliwia to jego unoszenia się.
OdpowiedzUsuńSądziłam na początku, iż ze spotkania Mary oraz Albusa w jej pokoju wyniknie jakaś romantyczna scenka, niestety - nic takiego nie miało miejsca. ;c A szkoda. Będę na to oczywiście liczyła w przyszłości!
Spanie w takiej auli przez kilka miesięcy, na materacu, bez cienia prywatności - mnie ten pomysł się nie podoba. Trochę zbyt mało gościnnie jak na szkołę magii i czarodziejstwa.
Czekam oczywiście na kolejny rozdział! :)
Hah, mnie w sumie też Albus trochę irytuje, ale i tak go polubiłam ;D
UsuńJuż tak szybko romantyczna scenka? ;D
Durmstrang, niestety, do gościnnych nie należy. Chcę zaprezentować spartańskie warunki tu panujące, choć na dobrą sprawę uczniowie tej szkoły mieszkają sobie przytulanie w pokoikach jedno- lub dwuosobowych (w zależności od zamożności rodziców ;D). Durmstrang jest dla mnie specyficzną szkołą i właśnie tak mi się wydaje, że przyjęliby uczniów - mimo że mogliby spokojnie wygospodarować Hogwartczykom jakieś stare sypialnie czy nawet za pomocą zaklęć powiększyć powierzchnię zamku.
Całuję,
Leszczyna
Ja tam doskonale rozumiem Albusa i Mary. Pozostali uczniowie Hogwartu zachowują się jakby z lasu uciekli... Świetnie pokazujesz w tym miejscu nepotyzm. Uczniowie, którzy naprawdę godnie reprezentowaliby swoją szkołę, musieli zostać w Hogwarcie, podczas gdy do reprezentacji wybrano dzikusów. Cóż, jak widać nazwisko nie zawsze wszystko załatwia. Aż się chce, żeby Harry Potter w końcu solidnie najadł się wstydu.
OdpowiedzUsuńDurmstrang zaoferował gościom naprawdę spartańskie warunki... Materace? W świecie czarodziejów, gdzie wszystko jest na "wyciągnięcie różdżki"? A już zupełnie nie do przyjęcia wydaje mi się fakt, że dziewczęta mają dzielić sypialnię z chłopcami. Zwłaszcza te z Beauxbattons będą musiały czuć się okropnie skrępowane.
Dziękuję serdecznie za wizytę, komentarz i opinię ;)
Usuńhah, dzięki Tobie nauczyłam się nowego znaczenia słowa nepotyzm ;D Zawsze byłam pewna, że to się odnosi tylko do stanowisk kościelnych, bo mówiliśmy o tym na historii przy okazji bodajże tego momentu, gdy na świecie było trzech papieży (i dowcip "jak witają się papieże?" nabiera sensu ;)) A teraz dzięki tobie wiem, że można to używać przy różnych okazjach, dzięki ^ ^
W sumie to naturalne, że Durmstrang mógł zapewnić delegacjom wspaniałe sypialnie i naprawdę godne warunki, ale... nie chciał. Właśnie o to mu chodziło, aby zaprezentować spartańskie warunki, aby Durmstrang nie był kojarzony z wygodą a solidną edukacją ;)
Ściskam,
Leszczyna
Nie dobry Albus, oj nie dobry. Nie ładnie tak palić. To jest takie mugolskie heh.
OdpowiedzUsuńNajpierw bitwa na poduszki, potem na jedzenie. No Hogwarczycy czują się jak w domu.
O James zarywa do Mary. Ale coś tak myślę, że będzie rywalizował o jej z względy z Albusem i przede wszystkim z Kurtem.
Ale gościnny to ten Krum nie jest. Żeby dawać im spać na materacach. No masakra.
W trzecim tomie spali na materacach w Wielkiej Sali, ale to była kryzysowa sytuacja. Było przecież podejrzenie, że w zamku grasuje Syriusz B.
Phi wielki dyrektor od siedmiu boleści ;p.
Rozdział fajny, czekam na kolejny.
Pozdrawiam.
Tak, Hogwartczycy zdecydowanie szybko się zaaklimatyzowali. Aż za szybko, możnaby rzec.
UsuńOj, aż tylu by ich miało być? ;) W sensie adoratorów zabiegających o względy? ;P
Krum nie jest zbyt gościnny, bo nie zależy mu na tym. Chce na siłę zaprezentować, że w Durmstrangu uczniów hartuje się przy spartańskich warunkach, podczas gdy w rzeczywistości Durmstrangczycy mają jedno- lub ewentualnie dwuosobowe sypialnie (w zależności od majętności rodziców).
Dziękuję serdecznie ;) Następny pojawi się za dwa tygodnie ^ ^
Całuję,
Leszczyna
Wielce zaintrygował mnie ten rozdział ^^
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim rozwinięcie postaci Albusa, na które czekałam już od jakiegoś czasu. Wpierw myślałam, że to chłopak zamknięty w sobie i nieśmiały. Cóż, może i nie udziela się towarzysko, ale do wrażliwców nie należy. Podoba mi się ta odsłona młodszego Pottera, bo nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam. Między nim, a Mary coś jest, ja to czuję ;) No i zaskoczył mnie nieco ten papieros, widać społeczeństwo w Anglii się ,,unowocześniło''. Zgadzam się też ze słowami Albusa o tym całym Turnieju. Bezpośredni chłopak(czyli jednym słowem jestem zachwycona jego postacią).
Hah, pod koniec znów bitwa na jedzenie. To za niedługo będzie tradycja, co? Ale podoba mi się to.
James mnie nieco irytuje, typowy podrywacz. Dobrze, że Mary jest na niego odporna ;) Żyjąc cały czas z adoratorami to jasne, że woli takiego Albusa.
Pozdrawiam :*
Albus rzeczywiście należy raczej do zamkniętych w sobie i unikających tłumu. Nie jest jednak nieśmiały, a stroni od ludzi z własnej woli. Cieszę się, że jego postać przypadła Ci do gustu.
UsuńHah, czemu od razu wszyscy myślą, że między nim a Mary coś będzie? Nie chcę kłamać, nie chcę mówić prawdy, nie chcę potwierdzać, nie chcę zaprzeczać ;) Więc nic na ten temat na razie nie powiem. Wspomnę tylko, że mam już skrupulatnie ułożone plany co ich relacji i zdania raczej względem nich nie zmienię ;)
Albus kiedyś spórbował papierosów w mugolskiej wiosce, kupił kolejną paczkę, zobaczył, że to go uspokaja... Finisz ;) Wiem, że niektórym ten wątek się nie podoba, ale ja go sobie tak tłumaczę ;) Przecież czarodzieje nie znali czegoś takiego jak tabletki nicqutin (czy jakoś tak xD), więc nie mieli jak się wyleczyć z nałogu ^ ^
Hah, nie no, ostatnia wojna na żarcie, więcej nie będzie ^ ^
Całusy!
Leszczyna ;*
Natrafiłam na twojego bloga nie dawno i chyba się tu zadomowię :)
OdpowiedzUsuńJames i Mary? No nie wiem, Według mnie to bardziej pasuje wersja Albus i Mary. No ale ciekawa jestem co z tego wyniknie. Czyżby James brał to za coś poważniejszego, niż zwykły podryw? Jestem tego bardzo ciekawa.
Zapraszam do siebie na zycie-cassie.blogspot.com
O, hej ;) Bardzo miło mi powitać nową czytelniczkę ^ ^ Mam również nadzieję, że się zadomowisz, zapraszam ^ ^
UsuńOj, kto tu Jamesa zrozumie ;) Podejrzewam że długo trudno będzie rozszyfrować jego zamiarów i poczynań ^ ^
Z przyjemnością zawitam niedługo do Ciebie, w pierwszej wolnej chwili ^ ^
Całuję,
Leszczyna
PS Chyba nadużywam emotek :/
Świetny ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńPotterowie dodali mnóstwo kolorów do życia Mary.
Uwielbiam Twojego Albusa. To mój faworyt wśród dzieci Harry‘ego, a Ty nadalaś mu świetny charakter.
Scena w pokoju Mary była nieziemska, aż się zasmialam, gdy Potter wepchnął Krumowej papierosa do ust.
Z drugiej strony... Palący Albus? Tu też mnie zaskoczyłaś.
Sam James to mi przypomina trochę Syriusza Blacka na piątym czy szóstym roku, który ma fiu bździu w głowie i podrywa wszystko co ma biust i dlugie nogi.
Tylko szkoda, że nie ma większej zażyłości między nim, a Albusem, ale cóż tu się dziwić, skoro różnią się jak ogień i woda.
Co do wyborów uczestników Turnieju... Kurcze, dziewczyno nawet nie wiesz jaka jestem niecierpliwa jeżeli chodzi o ten moment. Teraz już nie tylko z powodu Mary, ale też niezwykle mnie ciekawi kto z Hogwartu zostanie reprezentantem^^
Tak z innej beczki - już jesteś chora? Biedactwo :*
Ja przyznam się szczerze, że mam mnóstwo problemów zdrowotnych, ale takiego przeziębienia to dawno nie miałam :)
Mam nadzieję, że już Ci lepiej.
Gratuluję pozycji lektora w kościele, jakkolwiek ona wygląda, nie wiem, gdyż sama od dobrych 7 lat (może dłużej nawet) nie jestem katoliczką i kope lat nie byłam w kościele :)
No, to chyba tyle.
Buziaki :*
tak, już jestem chora. Wpierw ból gardła, teraz katar. Ale już mi przechodzi. Ale jak tu się nie zarazić, jak cała klasa prychała i kichała, smarcząc w między czasie w husteczki i ssąc tabletki na gardło? ;D To była kwestia czasu, niestety ;/
UsuńJa miałam mnóstwo takich problemów zdrwotonych ostatnio półtora roku temu, teraz jest dobrze, więc się nie przejmuję niczym więcej, co nie jest anginą lub nieżytem nosa ^ ^
hah, lektor ma te same obowiązki co ministrant, z tym że dodatkowo czyta Pismo lub modlitwę powszechną na mszy ;) Czystoteoretycznie lektorem nie może być dziewczyna, ale pomińmy tę kwestię ;)
Cieszę się, że przypadła Ci do gustu postać Albusa ;) hah, tak, jest palący, po prostu tak strasznie pasowała mi ta gwestia do niego, że nie mogłam się powstrzymać ^ ^
James jest dziecinny i rzeczywiście podrywa wszystko co ma biust i długie nogi - mnie bardziej kojarzy się ze swoim dziadkiem, ale Black to też b. dobre porównanie ^ ^
Reprezentanci zostaną definitywnie wybrani w Nagrobku 8, obiecuję ^ ^
Całuję,
Leszczyna ;*
A ja się jeszcze cieszę ostatnimi dwoma tygodniami wakacji ^ ^ Ale jutro mam zapisy na kursy w semestrze zimowym i ten cały wakacyjny nastrój niebawem pryśnie. Ech, piątkowy wykład już mi się nie widzi, kto to wymyślił.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak porządna bitwa na jedzenie ^ ^
Podoba mi się, że Mary nawiązuje kontakty z uczniami Hogwartu, w końcu może trochę się dziewczyna rozerwie i zyska przyjaciół, bo wieczna samotność to też nic dobrego.
Jamesa nie lubię za bardzo przypomina mi swojego dziadka, którego z chęcią bym wypatroszyła, obdarła ze skóry i parę innych nieprzyjemnych rzeczy. Mam nadzieję, że Mary nie będzie z nim, przejrzy go raz dwa, da kosza i po sprawie.
Za to Albus jest kochany :) Może jakimś cudem utrze nosa bratu i to on zostanie reprezentantem? Chociaż nie podoba mi się, że pali. Jakoś to do niego nie pasuje.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ach, szczęściara! Ile ja bym dała za choć jeszcze tydzień wolnego!
UsuńHah, ja zawsze chciałam w takiej wziąć udział, zawsze takie były pokazywane w kreskówkach. To było takie brutalne w dzieciństwie - zrozumieć, że rzeczy z kreskówek nie można przełożyć na świat rzeczywisty - w szkole nie ma szafek (przynajmniej ja w podtawówce nie miałam xD), nie można urządzić bitwy na jedzenie, nie ma lunchu itd ;)
Tak, przyjazd Hogwartu do Durmstrangu jest najlepszym, co mogło się teraz Marybeth przydarzyć ^ ^
Hah, ja Ci powiem, że Jamesa Pottera seniora lubię (Ty nie lubisz go pewnie dlatego, że strasznie dokuczał Severusowi, tak? ;P), ale za juniorem już nie przepadam. Jakoś tak... zbyt dziecinny, beztroski.
Dziękuję za wizytę, komentarz i opinię ;)
Całuję,
Leszczyna ^ ^
"Ach, Albus" - wzdycha Dusia, kiedy orientuję się, że właśnie się pojawił^^
OdpowiedzUsuńTrochę mnie to zaskoczyło, że Albus sięgnął po tak niedobry nałóg, jaki są papierosy. Zniesmaczyło mnie to. Usprawiedliwia się tym, że w jego życiu nie jest łatwo, lecz to i tak nie jest powodem, aby szkodzić sobie tym zdrowie. Mary także nie ma łatwo, a jednak takiego czego nie robi. Ale mimo wszystko lubię Albusa, jego wypowiedzi są bardzo ciekawe. I cicho wierzę, że on i Mary się zaprzyjaźnią... a może coś więcej? :)
Bitwa na jedzenie bardzo śmieszna. Nie ma to jak mieć przy stronę niesfornych Huncwotów^^ A James chyba będzie musiał się wycofać z podrywaniem Mary, bo tak łatwo ona się nie złamię.
Czekam na next:*
Pozdrawiam:*
W sumie Albus nie wiedział aż tak, czym te papierosy są ;) Ot tak kupił je w mugolskiej wiosce. A w nałóg aż tak strasznie nie wpadł, aż tak go fajki, że sobie pozwolę tak wyrazić moją myśl, nie kręcą ;) Choć rzeczywiście, kiedy jest zdenerwowany, sięga po szlugę.
UsuńCieszę się, że postać Albusa przypadła Ci do gustu ^ ^
Zaprzyjaźnią się na pewno, to mogę obiecać ^ ^
Mary w sumie już wiele takich adoratorów w życiu widziała, więc łatwo się jej złamać na pewno nie da ^ ^
Dziękuję za wizytę, komentarz i opinię!
Całuję,
Leszczyna ;*
Melduję, że Nagrobek 5 został przeze mnie przeczytany ;D
OdpowiedzUsuńI dodam, że wyszedł Ci naprawdę genialnie.
Tą część czytało się jak zwykle przyjemnie i lekko. Fajnie czyta się o Potterach oczami Mary. Jednak wydają mi się nieco dziecinni. Z kolei Albus aż nadto dojrzały. Nie mam pojęcia czy to przez Mary tak ich widzę, czy taka jest prawda. Jeszcze to rozgryzę ^^
No i właśnie Albus. Tajemniczy z niego gość. Na pewno jest przenikliwym obserwatorem, a to mi się podoba. Dziwi mnie ta jego niechęć do reszty rodziny.
Kiedy zrozumiałam czym jest ta tajemnicza paczka Albusa, to aż otworzyłam usta ze zdziwienia. No nie, serio? Nie leżą mi te papierosy, bo (pomijając moją ogólną do nich niechęć) nie pasują do świata magii. Zgrzyta mi to okropnie.
Współczuję Mary, która nie może się odnaleźć wśród kolegów z Hogwartu. Szczególnie, że głupi James ją podrywa. Nawiasem mówiąc "podryw na szarlotkę" mnie powalił xD
Szkoda, że Mary nie chce wybaczyć Kurtowi, ale coś czuję, że niedługo zaprzyjaźni się, z kimś z Hogwartu...
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;)
Hah, "podryw na szarlotkę" wymiata ;D Wiesz ile dziewczyn James tym zdobył? Nie? Ja też nie wiem ;D Ale podejrzewam że dużo z miłą chęcią spełniało jego prośby ^ ^
UsuńMary jest zbyt pamietliwa. Naprawdę zanadto pamiętliwa. ale zaprzyjaźni się z kimś z Hogwartu, obiecuję ^ ^
te papierosy to moja fanaberia. Od poczatku do końca wiedziałam, że 3/4 czytelników ją wytknie, ale mi po prostu strasznie pasowała do postaci Albusa. Niektórzy czarodzieje mają odkurzacze i telefony komórkowe, a mój Albus ma... nałóg tytoniowy ^ ^ Jakoś tak Albusa wyobrażam sobie tylko z papierosem ;)
Dziękuję serdecznie za tyle miłych słów oraz za przydatną opinię!
Całuję,
Leszczyna ;*
znów mnie nie poinformowałaś, no! a ja nie patrzę jak informuję o swojej notce i potem robią mi się zaległości.
OdpowiedzUsuńrozdział lepszy od poprzednich, to na pewno. Albus jest świetny (nawet jeśli jest palaczem, ale Ginny na Stypie też jest wiec chyba powinnam przymknąć na to oko). Lubię go dużo bardziej niż młodego Jamesa.
Dobrze, że Mary szuka przyjaciół wśród Brytyjczyków. Na pewno dobrze jej to zrobi.
Pozdrawiam i życzę zdrowia. sama też nie czuję się najlepiej, a jutro wyjeżdżam w góry na cztery dni. katastrofa...
Przepraszam, przepraszam! Nikt nie został powiadomiony o tej notce, przez co jestem na siebie niesamowicie zła. Chcę profesjonalnie podchodzić do tego bloga, a czasem po prostu naprawdę przekraczam niektóre granice. Nie wiem, co się stało z moim czasem, jakoś dziwnie ginie gdzieś we Wszechświecie. Chyba rozważę sprzedanie duszy diabłu, może w zamian zrobi z mojej doby 30h.
UsuńZdrowie na pewno się przyda xD Chodzę z katarem od trzech tygodni i już wariuję xD
Ja też bd jechała w góry na cztery dni, ale to dopiero 18 października na wycieczkę klasową. Ja się boję jaka wtedy będzie pogoda! Pewnie wrócę z takim katarem i bólem gardła, jakich od dawna nie miałam ;D
Dzięki za wizytę, opinię i komentarz ;)
Całuję,
Leszczyna
Zdecydowanie ciekawiej sie zrobiło w dumstrangu po przyjeździe hogwartczykow.mlrzez Aurelia jamesa i jego przyjaciół miałam z początku wrażenie, ze album okaże sie jakimś milczkiem,ale nie. Jest bardzonciekawa osoba, dobrym obserwatorem... Dojrzalsza chyba niż starszy brat. Lubię tez lily, jest taka trzpiotka,ale w dobrym sensie, chyba każdemu poprawi humor. Trochę żałuje, ze z kurtem jest jak jest, ale może sie jeszcze pogodzą? Czekam na kolejna notke, a już szczególnie na chwile, w której wybiorą reprezentantow
OdpowiedzUsuńTak, ja też już się nie mogłam doczekać, kiedy Ci Hogwartczycy przyjadą, uwielbiam ich ;) Cieszę się, że bohaterowie przypadli Ci do gustu i różnią się od siebie już na pierwszy rzut oka.
UsuńWybór reprezentantów będzie w rozdziale ósmym.
Całuję,
Leszczyna
Przepraszam, że tak późno udało mi się znaleźć czas na przeczytanie tego rozdziału, ale szkoła całkowicie nie pochłonęła przez te pierwsze tygodnie. Zacznę od tego, że rozdział prawdziwa perełka. Nawet nie wiesz jak zaszokowałaś mnie zachowaniem Albusa. Myślałam, że przedstawisz go jako cichego chłopaczka, jednak widzę, że rzuciłaś go na głęboką wodę. Bardzo mi się to podoba. Co do Jamesa - fakt, jest kiczowaty. Myślę jednak, że z czasem się to zmieni. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Robi się coraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję : *
[ zatruty-raj.blogspot.com ]
James jest kiczowaty i lubię go takiego kiczowatego ;) Jakoś tak mi to do niego pasuje najlepiej, więc nie wiem, czy jakoś gruntownie się to jeszcze pozmienia ^ ^
UsuńCieszę się, że natomiast kreacja Albusa przypadła Ci do gustu ^ ^
I nie masz mnie za co przepraszać! Ja sama mam mnóstwo zaległości, rzadko odpisuję na komentarze (muszę to zmienić!), mam problemy z wyrobieniem się na ocenialni i stanowczo zbyt dużo czasu spędzam na facebooku i gg ^ ^
Całuję,
Leszczyna ;*
No witam, witam^^
OdpowiedzUsuńCzuję się zawiedziona, bo nie zostałam poinformowana. Z drugiej strony to trochę moja wina, bo powinnam zajrzeć, ale kompletnie nie miałam czasu. Połowę winy i tak zwalę na Ciebie^^
James jako adorator? Tak, to definitywnie do niego pasuje. Zupełnie jak dziadek. Nienawidzę takich ludzi. [No, jakbym jakichś w ogóle miała;/] Grr... Aż mnie trzęsie w środku na wieść o tym, że za te tanie teksty chce poderwać Mary. Ale nie sadzę, że w taki sposób ją zdobędzie, dopóki się nie zmieni, ma marne szanse u naszej kochanej bohaterki.
Za to bardzo lubię Albusa. Nie, dla mnie nie jest on do schrupania. Trochę mi go wręcz szkoda, bo sprawia wrażenie strasznie pokrzywdzonego przez życie. Nie dziwię się, że wpadł w nałóg. Ale mam nadzieję, że Albus się pozbiera i stanie do walki z bratem o to kto będzie reprezentantem Hogwartu. W końcu trzeba porzucić to co było, by posiąść to co będzie. [Nie bij, nie umiem wymyślić lepszego wyjaśnienia mojej myśli]
Bitwa na jedzenie? Tiu, tiu, tiu... Niegrzeczne dzieci. Mi jest szkoda czerwonej szaty Mary, jak ona ją teraz dopierze? Haha. Jednak najlepszy tekst tego rozdziału: "- Jeśli cokolwiek trafi we mnie, nigdy nie dam wam spisać żadnego zadania domowego!" Rose ty szantażystko za dychę:*
Haha, to gratuluję^^ Proszę, następnym razem mnie powiadom:*
Całuję:*
Przepraszam, nikt nie został powiadomiony o tej notce, przez co jestem na siebie niesamowicie zła. Chcę profesjonalnie podchodzić do tego bloga, a czasem po prostu naprawdę przekraczam niektóre granice. Nie wiem, co się stało z moim czasem, jakoś dziwnie ginie gdzieś we Wszechświecie. Chyba rozważę sprzedanie duszy diabłu, może w zamian zrobi z mojej doby 30h.
UsuńZwalaj na mnie całą winę! Czuję się winna ;D
Hah, Mary nie musi jej dopierać, wystarczy, że zna odpowiednie zaklęcie ;D A znając ją, to pewnie skubana zna ^ ^
Oj tak, Rose można nazwać szantażystką za dychę ^ ^
Cieszę się, że podobają Ci się kreacje Potterów ^ ^
Całuję,
Leszczyna ;*
PS Tak, następnym razem już na pewno powiadomię ;3
Myślałam, że Albus będzie takim cichym, bezproblemowym, grzecznych chłopakiem, a tu proszę! Wręcz nie pasuje mi ten nałóg do niego. I ciekawe skąd bierze papierosy. Kupuje w mugolskim sklepie? Na ten wyjazd wziął cały zapas? Echh. Wybacz. Nie przepadam za osobami, które palą. Nie cierpię dymu z papierosów, a wprost nie mogę go uniknąć, bo moi rodzice i babcia palą. I to w domu. A w szkole co najmniej 60% uczniów pali. -.-
OdpowiedzUsuńJames. Jakiś Ty podobny do dziadka. "Masz piękne oczy" - mógłby się wysilić, na jakiś lepszy tekst! ;D
Wszyscy uczniowie z Hogwartu i Beauxbatons razem? W jednym pomieszczeniu? Ja bym ich rozdzieliła... xd
Dziś będzie nowa notka, nie? Przynajmniej powinna być... Weszłam dość późno na bloga, ale to dlatego, że nie za bardzo miałam czas + mam pewne problemy z komputerem...
Nie możesz się wdrożyć w życie szkolne? Nie Ty jedna... Od 3 września bez przerwy jestem niewyspana, zmęczona. Już nawet w soboty się nie wysypiam. Może po zmianie czasu będzie lepiej...
Buziak ;*
Tak, dziś będzie notka, jak się zaraz ogarnę ;) Ach, jak to dobrze mieć zapasik... <3
UsuńJuż się w sumie chyba wdrożyłam, choć jeszcze śmierdzę trochę lenistwem... Wciąż mało mi się rzeczy chce, ale je robię, więc jest gut ^ ^
Hah, "Masz piękny nos" ;D
Ja też nienawidzę dymu papierosowego, a sporo moich znajomych pali (jeszcze na dodatek przyjaciółka uwielbia palić przy mnie - pozdrowienia, Kasiu, jeśli to czytasz! Pal przy mnie więcej, przecież wiesz jak 'uwielbiam' twoje fajki <3) xD Mi by było szkoda kasy na papierosy.
Całuję,
Leszczyna
Dobra, już przeczytałam tych kilka zajebistych rozdziałów(zostawiłam ci komentarz pod prologiem ;)). Pierwsze co, to kurcze, gratuluje ci pomysłu, poważnie! Jeszcze się nie spotkałam z tym, żeby ktoś pisał z takiej perspektywy i w dodatku z Durmstrangu. Krum jest cholernym egoistą i chociaż nigdy jakoś specjalnie za nim nie przepadałam, to teraz przekroczył granicę i serio go nie lubię, ot co! Towarzystwo z Hogwartu od razu przypadło mi do gustu, aż się śmiałam momentami do ekranu(nie wnikajmy). James jak zwykle czaruś. Oj James... :D
OdpowiedzUsuńPostać Albusa jest intrygująca i bardzo mnie ciekawi... ;> Oby tak dalej :) No a sama główna bohaterka... Podoba mi się jak piszesz o wszystkim w jej imieniu, jak opowiadasz. Takie realistyczne się to wydaje, nie zmyślone... Kolejną rzeczą, jaka mi się podoba jest sam fakt, że piszesz o młodym pokoleniu, bo ciężko znaleźć takie opowiadanie. Znaczy inaczej - nie ciężko, bo jest ich mnóstwo, ale przeważnie nic ciekawego, raczej takie cukierkowe kizi mizi. Wiesz ile się naklikałam w różne linki zanim znalazłam coś co mnie interesuje(czyli twojego bloga)??? Nie pytaj :D No i jeszcze koniecznie muszę odezwać się na temat wyglądu, bo jest świetny. Szablon w ciemnych barwach mnie osobiście baaaaaaaaaaardzo odpowiada:) Dziewczyna w nagłówku jest śliczna(serio, chciałabym tak wyglądać -_-).No a w ogóle to bym mogła pisać jeszcze na temat miliona rzeczy, które mi się tutaj podobają, ale nie będę już marudzić, wyżyję się w następnych komentarzu pod Nagrobkiem 7 :D Także dodaję do linków i będę średnio trzy razy dziennie pewnie zaglądała, czy nic nowego się u Ciebie nie pojawiło.
Pozdrawiam :)
[tracac-siebie]
ps: no i pamiętaj że ten komentarz pod prologiem zostawiłam!!!:D
hah, pod prologiem odpowiedziałam najpierw ;) Dzięki, że chciało Ci się tam też pisać ;P
UsuńNo i dziękuję za tak obszerny komentarz, uwielbiam czytać takie długie opinie, dziękuję <3
Biorąc pod uwagę, że jestem wielką fanką przymiotnika "zajebisty" i uważam, że jest bardzoooo silnym przymiotnikiem, nie wiesz, jak się ucieszyłam, gdy przeczytałam, że ktoś uważa moje rozdziały za zajebiste ;) Naprawdę, zrobiło mi się wtedy bardzo miło.
Uwielbiam młode pokolenie <3 I rzeczywiście zgadzam się z Tobą, że ciekawych blogów o tych czasach jest niewiele, niestety. Dużo osób nie lubi tej generacji. Nie mam pojęcia dlaczego ;d
Cieszę się, że to opowiadanie jest realistyczne ;P
Szablon chcę właśnie niedługo zmienić. ale w sumie nie mam u kogo zamówić, więc pewnie ten jeszcze trochę powisi. Również jestem fanką urody Aleksandry Chraboł (modelka z nagłówka) i chyba tak dokładnie wyobrażam sobie Marybeth, więc nie chcę już zmieniać wizerunku xD
Dziś już się pojawi Nagrobek 7 ;D Tylko muszę się wykąpać i ogarnąć, a mi się nie chcę... Jestem leniem do potęki setnej xD
Całuję,
Leszczyna ;*
Albus jest mniej słodki niż myślałam że będzie, ale to naturalne,że ma właśnie taki charakter, a nie inny. W końcu musiał wytrzymywać przez lata ze swoim rozbrykanym rodzeństwem. Mam nadzieję ,że to on będzie reprezentantem Hogwartu w Turnieju. Już nie mogę sie doczekać wyborów reprezentanta!
OdpowiedzUsuńNie zrobiłabym z Albusa maksymalnie słodkiego chłopca - powiem szczerze, że nie przepadam za takimi chłopakami, co to nie mają swojego zdania i podporządkowują się innym ;)
UsuńCałuję,
Leszczyna